Skocz do zawartości


Zdjęcie

Duchy ? Zjawy ? Widziadła ?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

unrisen.
  • Postów: 20
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

To nie będzie do końca moja własna historia, acz związana z zasłyszanymi historiami z okalicy w której mieszkam - skonfrontuję to z wiedzą innych z mojego regionu, może ktoś też coś o tym słyszał.

zdarzenie numer jeden:
droga Częstochowa - Radomsko, odcinek między Rędzinami a Rudnikami.
obserwator zdarzenia - majne fader.
Ojciec jechał z kumplem, to było zdaje się, że południe - uprzedzam z góry, że ojciec jest abstynentem, w dodatku z dobrym wzrokiem. Coś pół-transparentnego przebiegło przez drogę, w zasadzie przeleciało, wręcz zderzając się z drugim samochodem. Zdaniem ojca to był duch, choć w sąsiedztwie są pola (więc jakaś mgła to mogła być), kamieniołomy (pył ).
Teoretycznie mogło to być coś paranormalnego, bo w pobliżu ktoś zginął w wypadku drogowym.
Podejście - bardzo sceptycznie.

zdarzenie numer dwa:
nawiedzony dom w Kłobucku.
O tym też słyszałem od znajomych, ojca i kogoś tam jeszcze. Anyway - wszystko zaczyna się od tego, że nikt nie chce go kupić i zamieszkać w nim. To jakaś stara chata, której nie widziałem nigdy na oczy, bo jakoś nikt nie byl w stanie przypomnieć sobie gdzie ona jest, ale oczywiście w materii nawiedzenia wszyscy byli przekonani, że ma ono miejsce.

zdarzenie numer trzy:
droga Częstochowa - Wręczyca Wielka, odcinek lasu między Kaleją a Wręczycą.
To często uczęszczana trasa, zwłaszcza w weekendy, bo jest tam dyskoteka (białe rękawiczki i gwizdki).
Co za tym idzie - wracają często odurzeni, zdarzają się smiertelne wypadki. Z ich powodu las osiągnął rangę nawiedzonego. Koleżanka nasłuchawszy się tych historii przeżyła prawdziwą traumę wracając przez ów teren leśny.
Nie sprawdzałem tego na własnej skórze, acz krzyży przy drodze jest sporo.

zdarzenie numer cztery:
Wisielec z tego samego lasu, ale bliżej wsi Kalej, Szarlejka, Pierzchno.
Podobno, nie mam żadnej pewności, to słyszałem akurat trzy razy od osób nawet wiarygodnych, ktoś powiesił się w lesie - niby nic nadzwyczajnego, ale rzekomo ma manifestować swoją obecność zwiedzając podwórka, przenikając przez bramy. Ciekawe...

zdarzenie numer pięć:
Koleżanka medium tudzież schizofreniczka.
To wszystko miało miejsce w zamieszchłych czasach, jakieś osiem lat wstecz.
Mieszkałem wówczas w okolicach Jasnej Góry, przez moją ulicę w czasie II WŚ ciągnęły się okopy, na przeciwko znajduje się szpital z prosektorium i kaplicą, w budynku w którym owa koleżanka mieszkała była kiedyś karczma (ok. 18 - 19 wieku).
Kinga była religijną osobą, chodziła na apel jasnogórski (blisko miała),
ale w zasadzie każda jej podróż była dość trudnym przeżyciem. Miała ona widzieć to co się działo podczas wojny, duchy żołnierzy rozmawiające z nią, duchy osób zamordowanych w tej karczmie.
Nie było jakichś przesłanek by jej nie wierzyć, gdyby nie to, że parę lat wcześniej zamordowano staruszkę w jej kamienicy, która nomen omen jak się potem okazało byla babcią jakiegoś tam absztyfikanta mojej kuzynki.
Teoretycznie nic nadzwyczajnego, bo wszak mogła znać ją, dowiedzieć się od rodziców i sąsiadów jak najwięcej,
ale przytaczała fakty związane z ich rodziną do których dostępu w żaden sposób mieć nie mogła.
O moim ówczesnym domie, też mówiła, że coś się w nim złego wydarzyło, że jest jakaś zła aura - czego wówczas sam jakoś szczególnie nie wyczuwałem, ale teraz nie wiem czy pod wpływem jej sugestii, czy rozwinięciu się jakichś zdolności u mnie, widząc ten dom nie towarzyszy mi jakieś uczucie sentymentu, wszak tam dorastałem,
a taki wszechogarniający niepokój (uprzedzę domysły - nic mnie złego w nim nie spotkało).

Ten dom to taki typowy budynek powojenny - wysoka piwnica, piętro i strych.
Strych był w dość poważnym stadium rozkładu - zaniedbane miejsce, ciemne, przerażające drzwi prowadziły do niego.
Piwnica - hmm... również ciemna, przytłaczająca.
Ale nie tu jest pies pogrzebany.
Przypomina mi się jedno zjawisko jakiego doświadczyłem mając z 12 lat, nie wiem dokładnie, kiedy to było.
Trzy osoby chodziły po podwórku, więc teoretycznie doszło do włamania, rodzice obserwowali to z okien, jednak gdy zechcieli zadzwonić wreszcie na policję po moich usilnych prośbach, ta trójka zniknęła... generalnie mogli stwierdzić, że nie ma czego ukraśc - to moja wersja, nie sądzę, żeby jakakolwiek istota niefizyczna była zainteresowana samochodem.
Potem jednak nastąpiło coś dziwnego - to był półsen, coś między snem a świadomością pełną.
Wyrwał mnie z tego krzyk - zabiję cię (i potem jeszcze kilka słów, które wymazało mi z pamięci). Ten głos był stłumiony, dobiegał jakby ze strychu. Zatem - albo odgłos czegos niewytlumaczalnego, albo wyobraznia kogos zmeczonego nieprzespana nocą (to było ok. 3-4, więc wtedy organizm słyszy to co słyszeć chce, nadinterpretuje wiele zjawisk).



Pisząc to nie miałem na celu szukania pomocy w wyjaśnieniu tego czego doświadczyłem,
chcę najzwyczajniej w świecie zebrać jak najwięcej przekazów o aktywności "duchów" w naszym regionie.
Bo na pewno takich przekazów jest sporo, każda okolica ma jakąś chatkę w której rzekomo straszy.
  • 0

#2 Gość_Swordsman

Gość_Swordsman.
  • Tematów: 0

Napisano

zdarzenie numer dwa:
nawiedzony dom w Kłobucku.
O tym też słyszałem od znajomych, ojca i kogoś tam jeszcze. Anyway - wszystko zaczyna się od tego, że nikt nie chce go kupić i zamieszkać w nim. To jakaś stara chata, której nie widziałem nigdy na oczy, bo jakoś nikt nie byl w stanie przypomnieć sobie gdzie ona jest, ale oczywiście w materii nawiedzenia wszyscy byli przekonani, że ma ono miejsce.


Słyszałem o tym, w domu ci co mieszkali słyszeli przeraźliwy płacz dziecka.
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych