Skocz do zawartości


Zdjęcie

Elementarz Dobra I Zła


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1

keniu.
  • Postów: 119
  • Tematów: 10
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Elementarz dobra i zła
Czy każde dziecko musi od początku uczyć się, co jest dobre, a co złe?

A może poczucie moralności jest cechą wrodzoną człowieka? Niecodzienny sojusz filozofów, neuronaukowców i badaczy zachowań małp obwieścił odkrycie źródeł ludzkiej etyki.

Z nieruchomą twarzą Elliott opowiada, co stało się, kiedy utracił poczucie przyzwoitości. Przestał wykonywać należycie swoją pracę kontrolera rachunków i został zwolniony. Przestał szanować żonę, więc ta, rozzłoszczona, odeszła. Przestał interesować się własnymi dziećmi, w wyniku czego zerwały z nim kontakty. A kiedy zaczął zadawać się z podejrzanymi biznesmenami, stracił cały swój majątek.

Dziś ten mężczyzna po pięćdziesiątce żyje z pomocy socjalnej. Śmierdzi. Wygląda na zaniedbanego. Nie czuje się jednak smutny ani samotny.

Przemiana Elliotta zaczęła się dwadzieścia lat temu, gdy w jego mózgu zaczął rosnąć guz. Niezauważenie – aż do czasu, gdy osiągnął wielkość dziecięcej pięści. Uciskał lewy i prawy płat czołowy i zniszczył tkankę nerwową. Podczas operacji usunięto guz i obumarłe fragmenty mózgu. Pacjent zachował pamięć i inteligencję, lecz stał się innym człowiekiem. Przestał obchodzić go jego własny los, przestał cokolwiek czuć. Równie ślepy jest na uczucia bliźnich, których odstrasza swoim brakiem dystansu. Całkiem jakby stracił umiejętność nawiązywania kontaktu z ludźmi.

Wszystko to sprawiło, że Elliott, "pacjent EVR", stał się interesującym przypadkiem dla neuronaukowca Michaela Koenigsa. Młody uczony chciał "sprawdzić, w jak wielkim stopniu uczucia niezbędne są do dokonywania ocen moralnych". Prócz niego Koenigs bada jeszcze pięć osób po niemal identycznych uszkodzeniach mózgu, cierpiących na takie same zaburzenia zachowania.

Dla zgłębienia problemu moralności uczeni stawiali w przeszłości ludzi zdrowych przed określonymi dylematami etycznymi, po raz pierwszy jednak uczyniono to z pacjentami pozbawionymi uczuć. Podczas indywidualnych wywiadów, prowadzonych w pokojach bez okien w klinice uniwersyteckiej w Iowa City, naukowiec pytał ich: jak zachowałbyś się w takiej oto kłopotliwej sytuacji?

Scenariusz 1. Pociąg pędzi prosto na pięciu pracujących na torach robotników. Można by ich uratować przestawiając zwrotnicę – ale za cenę innego życia, bo na sąsiednim torze też znajduje się robotnik. Jeden jedyny. Przestawiłbyś zwrotnicę, wiedząc, że przejedzie go pociąg-widmo?

Tak: lepiej, by zginęła jedna osoba, niż posłać pięciu ludzi na pewną śmierć. W ten sposób rozstrzygnęła ów dylemat większość badanych – tysiące zdrowych ochotników na całym świecie biorących udział w podobnych eksperymentach. Nie miały przy tym żadnego znaczenia wiek, religia, płeć, wykształcenie ani narodowość respondentów.

Scenariusz 2. Czy zepchnąłbyś własnoręcznie z mostu prosto na nasyp kolejowy człowieka potężnej postury, którego ciało byłoby zdolne zatrzymać pociąg?

Również w takim przypadku robotnicy zostaliby uratowani.

Tu zwykle jedynie 15 procent badanych odpowiada "tak", choć problem moralny pozostaje ten sam: czy wolno zabić jednego, by uratować pięciu?

Owe wzorce odpowiedzi Koenigs i jego sześciu kolegów skonfrontowali z opiniami Elliotta i pięciu jemu podobnych pacjentów. Wyniki, opublikowane niedawno w czasopiśmie "Nature", sprawiły, że zwykłym śmiertelnikom włos zjeżył się na głowie. Elliott i pozostali nie zawahaliby się wepchnąć pod pociąg grubego człowieka. Dwa razy częściej optowali też za podaniem trucizny komuś, kto zamierza potajemnie zarażać innych wirusem AIDS. Pacjenci z uszkodzeniami mózgu widzieli jedynie słuszny cel, nie dostrzegając wiodących doń strasznych środków.

Badacze, wśród nich Antonio Damasio z University of Southern California w Los Angeles, zlokalizowali tymczasem obszary mózgu, których uszkodzenie może prowadzić do tego, że bez przeszkód ujawniają się podobne impulsy. To region, w którym neurony uaktywniają się podczas dokonywania ocen moralnych. – Gdy wszystko funkcjonuje jak należy, powstają w nim takie emocje, jak współczucie, wstyd i poczucie winy, które odgrywają decydującą rolę w naszych zachowaniach społecznych.

Neurologiczne podstawy moralności zgłębia również niemiecki lekarz i filozof Henrik Walter. W Centrum Nerologicznym Kliniki Uniwersyteckiej w Bonn bada jednak nie ludzi o postawach aspołecznych, lecz tych, którzy żyją z refleksji nad prawem i bezprawiem, rozważania kwestii winy i kary. – Interesują nas nie zbrodniarze, lecz sędziowie – mówi Walter. Zamierza poddać badaniom nad moralnymi dylematami dwudziestu prawników i – dla porównania – taką samą grupę osób z wyższym wykształceniem z zawodów nieprawniczych. Tok ich rozumowania będzie można śledzić za pomocą tomografu rezonansu magnetycznego, dzięki czemu naukowcy dowiedzą się, co dzieje się w owym czasie w głowach badanych: czy mózgi prawnicze inaczej od innych rozstrzygają o etycznych problemach?

Eksperymenty w Iowa City i Bonn to dowód rozkwitu tej gałęzi nauki. Dotychczas poszukiwanie korzeni ludzkiej moralności stanowiło domenę filozofów, zadaniem prawników było przekuć ich wnioski w reguły rządzące naszym życiem społecznym – normy, ustawy, kary. Dziś jednak również przedstawiciele nauk przyrodniczych starają się zgłębić źródła ludzkiego poczucia dobra i zła. (...)

Biolodzy, psycholodzy, badacze mózgu wywołują poruszenie w świecie nauk humanistycznych i społecznych donosząc o swoich odkryciach. Jedna z najciekawszych dyskusji krąży wokół tematu, jak dalece człowiek jest odpowiedzialny za własne czyny. Filar wszystkich nowoczesnych systemów prawnych – kara podług winy – opiera się na fundamentalnym błędzie, twierdzą neuronaukowcy Wolf Singer z Frankfurtu nad Menem, Gerhard Roth z Bremy czy Hans Markowitsch z Bielefeld. Człowiek nie może wybierać między dobrem i złem, wolna wola to iluzja, a zło jest zjawiskiem biologicznym. (...)

Wnioski, do jakich dochodzą filozofowie i badacze mózgu, zadają kłam temu, w co wierzono od stuleci. Mózg w chwili narodzin człowieka nie jest tabula rasa, dziewiczą kartką papieru, którą poprzez wychowanie i wpływ środowiska można w dowolny sposób zapisać. Teraz rozpowszechnia się pogląd, iż każdy z nas przychodzi na świat z "moralnym kompasem", wrodzonym poczuciem dobra i zła. – Mamy instynkt moralny, cechę, która rozwija się w każdym w sposób naturalny – uważa Marc Hauser, psycholog z Harvardu.

Podobnie sądzi boński neurolog Walter. – Myślę, że podstawowe zasady współżycia społecznego, a tym samym moralnego, są nam z góry dane – mówi. Nie znaczy to jednak, że świadomość tego, co jest właściwe, a co nie, rośnie w nas samo z siebie, jak ręka czy noga. Poczucie moralności to wrodzony system, który "rozwija się prawidłowo jedynie w sprzyjających warunkach". (...)

Wynika z tego, że dokonywanie ocen etycznych nie jest procesem całkowicie świadomym, lecz odbywa się także pod wpływem intuicji. I – jak zwracają uwagę badacze – poczucie moralności nie czyni jeszcze z nikogo dobrego człowieka. Wie on co prawda, pod warunkiem, że jego mózg funkcjonuje prawidłowo, co jest dobre, a co złe, istnieje jednak wiele mechanizmów psychologicznych i wpływów środowiskowych, które mogą zagłuszyć wrodzony instynkt. W przeciwnym razie nie dałoby się wyjaśnić, skąd biorą się na przykład morderstwa.

Tym samym ów instynkt pozwalający odróżniać dobro od zła stawia w całkiem nowym świetle dzisiejszy porządek prawny. Nie jest to jedynie racjonalny twór kulturowy, lecz system opierający się na przekonaniach wspólnych wszystkim ludziom. Swoją tezę naukowcy udowadniają za pomocą trzech głównych argumentów:

* Badania, jakim poddano zdrowe i chore mózgi, pokazują, że osądy etyczne dokonywane są głównie w czterech ich regionach. Poczucie moralności ewolucja wszczepiła w ludzką anatomię. U osób zdrowych kształtowane jest ono nie tyle przez chłodną logikę, co przez uczucia.

* Ludzie na całym świecie w jednakowy sposób traktują uczciwość, odpowiedzialność czy wdzięczność. Świadome wyrządzenie komuś krzywdy we wszystkich kulturach uważane jest za czyn znacznie bardziej naganny niż zrobienie tego nieumyślnie. Takimi podstawowymi pojęciami moralnymi dysponują już małe dzieci.

* Systemy prawne różnych narodów opierają się na podobnych nakazach i zakazach, których źródła nie są przedmiotem dyskusji. Skąd biorą się owe głębokie przekonania? Tego dzisiejsze szkoły filozoficzne nie potrafią jeszcze dokładnie wyjaśnić.

Dlatego właśnie Matthias Mahlmann z Freie Universität Berlin i John Mikhail z Georgetown University Law Center w Waszyngtonie rozwijają teorie, których podstawą jest przekonanie o wrodzonym charakterze ludzkiej moralności. Każdy z nich zamierza w najbliższych miesiącach napisać książkę zawierającą wnioski z owych badań. Obaj naukowcy mają za sobą studia prawnicze i filozoficzne, obaj znają też prace słynnego lingwisty Noam Chomsky'ego z Massachusetts Institute of Technology w Cambridge.

Jako młody uczony wyraził on fascynujące przypuszczenie, że wszystkie języki świata posługują się tym samym podstawowym repertuarem zasad gramatycznych, który w wyniku ewolucji mocno osadził się w ludzkim mózgu. Tylko dzięki owej wrodzonej wiedzy małe dziecko jest w stanie nauczyć się jakiegokolwiek języka – o tym, czy będzie to japoński, francuski czy suahili, decyduje już otoczenie.

Idee Chomsky'ego znalazły poczesne miejsce nie tylko w lingwistyce. Jako że posługiwanie się językiem stanowi jedną z najbardziej istotnych zdolności człowieka, istnienie uniwersalnej gramatyki może pomóc zrozumieć, jak funkcjonuje ludzki umysł również w innych dziedzinach. Małe dzieci potrafią na przykład nie tylko gaworzyć, mają także wrodzoną umiejętność rozróżniania liczb i przedmiotów, osób i przestrzeni.

Do owych zdolności, z którymi przychodzimy już na świat, należy zdaniem filozofów dodać poczucie moralności. Mahlmann i Mikhail, którzy w latach 90. studiowali u Chomsky'ego, wprowadzili jego idee do etyki. Berlińczyk Mahlmann pisze o "uniwersalnej gramatyce moralności". (...) A badania jego kolegi, psychologa z Harvardu Hausera dowodzą: człowiek może podejmować decyzje etyczne zupełnie sobie tego nie uświadamiając. Poddał on 526 osób testowi wykorzystującemu różne warianty dylematu o robotnikach na torach kolejowych, prosząc, by badani podali uzasadnienie swoich decyzji. Okazało się jednak, że ci nie potrafili tego zrobić – lub odpowiadali, że tak czują, ale nie wiedzą, dlaczego.

Zdaniem Hausera to dowód, że moralność jest głęboko zakorzeniona w ludzkim umyśle, pozostając poza kontrolą świadomości. Gdyby bowiem zasady te zostały człowiekowi wpojone przez rodziców, nauczycieli czy otoczenie, potrafiłby on bez trudu się na nie powołać. Tak jednak nie było – nawet studenci elitarnych uczelni podawali podczas testu tak samo mgliste wyjaśnienia jak małe dzieci.

– Moralność to coś, co ma każdy z nas, a nie rzecz, którą można wynieść z książek – stwierdził Mikhail, grzebiąc tym luzackim zdaniem obowiązujące poglądy filozofów, psychologów i prawników. Wychodzą oni z założenia, że oceny moralne są decyzjami w pełni świadomymi. W tym obrazie ludzkiego umysłu nie ma miejsca dla instynktu, moralność kształtuje się pod wpływem wychowania, religii i oddziaływań społecznych. (...) Według najnowszych badań fakt, że człowiek wielu reguł musi się dopiero nauczyć, nie oznacza, że robi to nie mając jakichkolwiek podstaw moralnych.

Zgodnie z psychologią rozwoju już niemowlęta dysponują podstawowym wyczuciem dobra i zła (...). Oczywiście nie jest tak, że przychodzimy na świat z gotowym kodeksem moralnym w głowie. Ale już malec w wieku 1,5 - 3 lat zna główne zasady własności i przynależności. Trzy-, czterolatek potrafi rozpoznać, czy coś zostało zrobione specjalnie, czy niechcący, odróżnia też bezbłędnie czyny niemoralne, takie jak kradzież lub bicie, od wykroczeń przeciwko konwencjom społecznym. Pierwszoklasista rozumie, że zasada "Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe" jest pierwszym prawem współżycia między ludźmi.

"Tego się nie robi – nikt nie chciałby przecież, żeby jemu ktoś zepsuł autko" – powiedział jeden z sześcioletnich uczestników kilkuletniego pilotażowego badania, jakie przeprowadził specjalista prawa karnego Ernst-Joachim Lampe z Bielefeld. Wzięło w nim udział 78 dzieci w wieku od trzech do 13 lat. (...) Naukowiec obserwował zafascynowany, jak poczucie moralności malców niczym grudka surowej gliny z czasem zaczyna przybierać coraz bardziej subtelne formy, opierające się na obowiązujących normach prawnych. Szczególnie zafrapowało go to, że dzieci powtarzały przy tym historię rozwoju prawodawstwa, jaki dokonywał się wraz z postępem ludzkiej cywilizacji.

Mali uczestnicy eksperymentu Lampego uznawali jeszcze zemstę za uprawnioną metodę postępowania. "Jak ktoś mi podbił oko, to ja jemu mogę chyba zrobić to samo" – powiedział chłopczyk, który skończył właśnie sześć lat. Starsi byli już innego zdania. "Ognia nie zwalcza się ogniem" – uznał 12-latek.

Oko za oko... W biblijnym Izraelu zemsta była środkiem absolutnie usprawiedliwionym. Aż do średniowiecza w Europie panowało prawo pięści i wojny. Dopiero w 1495 r. (...) w Świętym Cesarstwie Rzymskim Narodu Niemieckiego udało się – przynajmniej na papierze – zlikwidować mściwe prywatne wojny (...). Podobnie, o ile wiadomo, było w innych regionach świata: w ciągu stuleci rozumianą intuicyjnie moralność zastąpiły dokładnie wycyzelowane reguły, które miały regulować życie obywateli aż po najdrobniejsze szczegóły. (...)

Chcąc dowiedzieć się, jak wygląda ludzkie poczucie sprawiedliwości, antropolodzy przeprowadzili tak zwaną Ultimatum Game, w której wzięli udział także przedstawiciele 15 różnych ludów pierwotnych. Gracz otrzymywał określoną sumę pieniędzy i mógł samodzielnie zdecydować, ile z tego odda partnerowi. Ten mógł przyjąć propozycję lub nie – jeśli ją odrzucił, nikt nie dostawał nagrody.

Uczestnicy z państw uprzemysłowionych dzielili zwykle kwotę na połowę. Fifty-fifty uznawano tu powszechnie za ofertę w pełni do zaakceptowania. Gdy jednak mowa była o jednej czwartej, a więc na przykład 25 ze 100 euro, większość odrzucała ofertę. Wyniki ludów pierwotnych były skrajnie różne. Indianie z plemienia Machiguenga żyjącego w lasach tropikalnych Peru proponowali często jedynie 20 procent – i było to przyjmowane z zadowoleniem. Związane jest to z ich obyczajami: członkowie rodziny żyją tam we własnym kręgu i w niewielkim stopniu dzielą się z obcymi. Ci zaś są szczęśliwi, jeśli w ogóle cokolwiek dostaną. Zupełnie inaczej wygląda to u Gnau w Papui-Nowej Gwinei. Ci oferowali nawet 70 procent i często spotykali się z odmową. W kulturze tego ludu status społeczny w dużym stopniu zależy od tego, ile daje się innym. Ci jednak, którzy ofiarowują zbyt wiele, podejrzewani są o chęć wywyższania się. Do tego dochodzi jeszcze obawa, że pewnego dnia trzeba będzie się być może zrewanżować. Lepiej więc nie przyjmować niczego.

Wyniki Ultimatum Game dowiodły, że we wszystkich kulturach żywe jest pierwotne poczucie sprawiedliwości – definicje tego pojęcia były jednak bardzo różne. (...)

Wyczucie, co jest dobre, a co złe, tkwi w nas bardziej (...), niż ośmieliliby się przypuszczać filozofowie. Nawet małpy, nasi najbliżsi zwierzęcy krewniacy, wykazują zadziwiające poruszenie, gdy ich towarzysze znajdą się w niebezpieczeństwie. Znany jest na przykład przypadek, gdy szympans z zoo utonął próbując uratować młodego osobnika tego samego gatunku.

Z podobnych obserwacji nikt nie wyciąga co prawda wniosku, że moralność małp jest porównywalna z ludzką, ale najwyraźniej dysponują one emocjonalną strukturą, z jakiej powstała etyka Homo sapiens. (...)

Właściwością instynktu moralnego jest jednak to, że niekoniecznie pociąga on za sobą określone działania – gdyby było inaczej, nie potrzebowalibyśmy prawodawstwa ani więzień. Ludzie troszczą się o własne powodzenie, dążą do osiągnięcia pozycji, dobrobytu i władzy. – Większość z nas nie zmierza do owych celów po trupach – mówi Mahlmann. – Ale nie wysilamy się też specjalnie, by dokonać wielkich pod względem moralnym czynów.

Historia ludzkości do dziś pełna jest wojen, masakr i wszelkiego bezprawia. Nie ulega wątpliwości: nasz wrodzony instynkt moralny jest słaby.

Z niego właśnie mogłoby się jednak zrodzić porozumienie co do systemów prawnych gwarantujących pokój w wielu częściach świata. Filozof Mahlmann jest przekonany, że instynkt moralny to potężna siła. Pozwoliłaby ona krok po kroku zmienić nasz świat na lepsze.

Rozmiar przemocy, biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców naszej planety, w ostatnich stuleciach stale się zmniejszał. Niewolnictwo, uważane niegdyś za uprawnione, dziś budzi odrazę. Publiczne egzekucje, jeszcze całkiem niedawno były rozrywką dla pospólstwa, dziś kara śmierci jest w odwrocie. W ostatnich 20 latach połowa państw, w których była ona codziennością, zdecydowanie się od niej zdystansowała.

Źródło: Onet.pl
  • 0

#2

może tak może nie.
  • Postów: 504
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Widzę że artykuł z mojego poletka, czuje się zatem moralnie zobowiązany aby dorzucić swoje trzy grosze :) Nastała chyba jakaś moda na takie publikacje. Gazeta Wyborcza pól roku temu raczyła nas serią artykułów o altruizmie wśród małp, teraz to samo zaczyna onet. Co prawda psychologia ewolucyjna rozgrzewała wszystkich 10 lat temu, ale i tak dobrze że cokolwiek dochodzi z tego do szerszego audytorium, bo temat jest arcyciekawy.

Nie wszystko, co widzimy w artykule powyżej, budzi moją aprobatę. Samo dobro i zło jest przecież (wbrew temu co mówi kościół) relatywne. Nie ma czegoś takiego jak naturalne dobro i zło. Przez wiele lat antropologia szukała prawa, które obowiązywałoby we wszystkich społeczeństwach. Ostatecznie niejaki Claude Lévi-Strauss ogłosił - "znalazłem je, to zakaz kazirodztwa". Lévi-Strauss, ostatni z trójki wielkich myślicieli końca XX wieku (Derrida-Strauss-Geertz) jednak się pomylił! Dowiódł tego jego własny uczeń, Edmund Leach. Dziś wiemy, że nie ma takiego zakazu i nakazu który obowiązywałby we wszystkich kulturach. O jakim dobru zakodowanym w ludzkim mózgu zatem mówimy? Uniwersalnego dobro nie istnieje. Niby czemu to kultura zachodu miałaby być nosicielem akurat tego jedynego, słusznego podziału na dobro i zło? Grunt do poszukiwań genetycznie zakodowanej moralności dała socjobiologia. To na podstawie jej teorii, ruszyła neuro-psychologiczna maszyna poszukiwaczy wrodzonej dobroci. Ja tylko uczulam was, że tezy zawarte w tym artykule są wciąż mocno kwestionowane. To nie jest uznany pewnik, niczym "Ziemia krąży wokół Słońca" - choć i znam ludzi, co mówią że jest na odwrót :)
  • 0

#3

Chessman.
  • Postów: 1031
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Zasada dobra i zła jest wg mnie prosta do zdefiniowania. Złe to wszystko co prowadzi do nieszczęścia i smutku drugiego człowieka, dobro na odwrót. Czy to czy popełniamy zło czy dobro, jest uwarunkowane jeszcze zanim się urodzimy? Możliwe.
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych