Trzęsienie giełdy
Czegoś takiego warszawska giełda nie przeżyła od 2000 roku. W jeden dzień inwestorzy stracili 35 mld złotych. Akcje niektórych spółek spadły o25 proc. Główny indeks WIG - o 6,1 proc.Zawiesiły się strony internetowe z notowaniami giełdowymi. Telefony maklerów były wiecznie zajęte. Zamilkły infolinie funduszy inwestycyjnych. To krajobraz czwartkowego trzęsienia na warszawskim parkiecie. Wczoraj o swoje pieniądze drżały setki tysięcy Polaków.
Kursy spółek w Warszawie spadały średnio o 6,1 proc. - Inwestorom puściły nerwy - relacjonowali w południe maklerzy. Sami też zdenerwowani.
Akcje taniały już od miesiąca, ale wczorajsze tąpnięcie było najsilniejsze. Od połowy lipca z warszawskiego parkietu wyparowało 100 mld zł. Odczuje to co drugi Polak, bo według najnowszych statystyk tylu z nas pośrednio i bezpośrednio lokuje pieniądze na giełdzie. Włosy rwie z głowy prawie 300 tysięcy inwestorów samodzielnie kupujących i sprzedających akcje, blisko 13 mln przyszłych emerytów, których pieniędzmi zarządzają fundusze emerytalne oraz 3 mln Polaków oszczędzających w funduszach inwestycyjnych.
Warszawska giełda nie była wyjątkiem: niemiecki indeks DAX stracił wczoraj 2,4 proc., francuski CAC - 2,9 proc., a brytyjski FTSE - 4,1 proc. Najgorzej było na giełdach krajów rozwijających się - w Azji i Ameryce Południowej.
Wszystko zaczęło się w USA. Walcząc z inflacją, amerykański bank centralny (Fed) od 2004 r. kilkanaście razy podnosił stopy procentowe. I wywindował ceny kredytów tak bardzo, że co dziesiąty Amerykanin przestał sobie radzić z ich spłatą. Potem już zadziałał efekt domina. Zareagowały giełdy Europy, Azji i innych rynków. Na pomoc ruszyły największe banki centralne. W ostatnim tygodniu Europejski Bank Centralny, Fed i Bank Japonii wpompowały w rynek 350 mld dol., pożyczając je komercyjnym instytucjom finansowym. To jest największa akcja ratunkowa od ataku terrorystycznego z 11 września 2001 r.
Co teraz?Zdania są podzielone. Niektórzy finansiści uważają, że wkrótce giełda się odbije i za kilka miesięcy nikt nie będzie pamiętał o dzisiejszych spadkach. Inni, na przykład dyrektor finansowy Bear Stearns, ostrzegają, że kryzys giełd w USA może być groźniejszy w skutkach niż ten sprzed siedmiu lat, kiedy nastąpił krach nazywany pęknięciem bańki internetowej. Spółki tej branży pociągnęły giełdy na dno.
W Polsce sytuacja giełdy zależy w dużym stopniu od klientów funduszy inwestycyjnych. Polacy trzymają w nich ok. 140 mld zł. To te fundusze w ostatnich latach wyniosły główne indeksy o kilkaset procent w górę. Jeśli klienci wystraszą się i zaczną wycofywać pieniądze z funduszy, kursy akcji zanurkują jeszcze bardziej.
Główny ekonomista Noble Banku Alfred Adamiec jednak uspokaja: - W gospodarce nic złego się nie dzieje. Nie ma powodów do paniki. Wkrótce akcje znów pójdą w górę.
http://www.gazetawyb...48,4394742.htmlPS.Czyżby to początek światowego kryzysu?