Skocz do zawartości


Zdjęcie

Maszyna do produkcji manny


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
28 odpowiedzi w tym temacie

#1

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Maszyna do produkcji manny
Rodney Dale, George Sassoon
fragmenty z książki Arnolda Mostowicza "O tych co z kosmosu", zawierającej streszczenie książki "Maszyna do produkcji manny"



nazwa organizacji: "Humanizm w Polsce"
adres główny strony organizacji: http://www.geocities...anizm_w_polsce/
tematyka: antyklerykalizm, filozofia, UFO
rok założenia: 1999
redagują: Kazimierz Branek, Zenon Liskowik, Mariusz Jędrzejowski
kontakt: [email protected]



Książka, której treść postaram się zreferować czytelnikom, jest jedną z najciekawszych pozycji poświęconych problematyce paleoastronautycznej. Jest też jedną z najlepiej i najsolidniej opracowanych. Jej autorami są Anglicy Rodney Dale i George Sassoon. Ukazała się ona w roku 1978, a jej tytuł brzmi "The Manna-Machine".

Kim są panowie Dale i Sassoon? Rzecz to, jak zawsze w takich wypadkach, nader istotna.

Rodney Dale studiował w Queen College w Cambridge nauki przyrodnicze. Przerwał jednak te studia, by poświęcić się innej specjalności, a mianowicie konstrukcji maszyn. W 1963 roku utworzył wraz z Sassoonem jedno z pierwszych w Anglii przedsiębiorstw zajmujących się planami rozwoju rynku. W firmie tej Rodney Dale jako inżynier specjalista zajmował się projektowaniem maszyn oraz kształceniem kadr. Od 1976 roku poświęcił się wyłącznie pracy edytorskiej.

George Sassoon również studiował w Cambridge nauki przyrodnicze. Po ich ukończeniu poświęcił się, podobnie jak Dale, konstrukcji i projektowaniu maszyn. W założonym wraz z Dale'em przedsiębiorstwie zajmował się projektowaniem maszyn elektrotechnicznych. George Sassoon jest równocześnie lingwistą oraz autorem szeregu prac z zakresu rozwoju techniki, które ukazywały się w wielu poważnych pismach specjalistycznych Wielkiej Brytanii.

Tyle, jeśli idzie o prezentację autorów. Teraz klilka słów o ich książce, która jest próbą naukowego uzasadnienia tezy, iż biblijna manna była po prostu produktem wytwarzanym przez maszynę. Skomplikowaną, bo skomplikowaną, ale będącą przecież wytworem techniki, a nie cudu...

-



część I - Maszyna do Manny...
część II - Zochar czyli Kabała
część III - Jak to wyglądało w praktyce?
część IV - Przypuszczalny wygląd maszyny
część V - Źródło energii
część VI - Wielki kapłan i jego strój
część VII - Zwyczaje i obrzędy
część VIII - Losy arki i maszyny
część IX - Dlaczego i kto?


-


  • 0



#2

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Część I - Maszyna do Manny...


Zanim książka Sassoona i Dale'a ukazała się na półkach księgarskich Europy i Stanów Zjednoczonych, jej podstawowe tezy obydwaj autorzy zawarli w artykule, który na wiosnę 1976 r. pojawił się na łamach jednego z najpoważniejszych czasopism naukowych na świecie - "New Scientist". Artykuł wywołał wielkie poruszenie. I ranga pisma, i autorytet fachowy autorów spowodowały, że nie można było sprawy zbyć, jak to się zwykło było robić, wzruszeniem ramion. Skoro zaś problemu wyśmiać nie było można, nad całą sprawą świat nauki przeszedł właściwie do porządku dziennego... Normalka...

Książka Sassoona i Dale'a nie ogranicza się zresztą do udowodnienia zawartej w niej hipotezy, ale jest także analizą szeregu nakazów i zakazów religijnych czy obyczajowych zawartych w Biblii, a będących, jak twierdzą autorzy, następstwem tego kapitalnego i brzemiennego w konsekwencje faktu, jakim było otrzymanie przez Żydów uciekających z niewoli egipskiej skomplikowanej maszyny, która dostarczała im przez czterdzieści lat racjonowaną żywność.

Przypomnijmy, co na temat manny mówią teksty biblijne: ..."rzekł Pan do Mojżesza: Oto Ja spuszczę wam jako deszcz chleb z nieba! I wyjdzie lud, i będzie codziennie zbierał, ile mu potrzeba(...)A gdy warstwa rosy się podniosła, oto na powierzchni pustyni było coś drobnego, ziarnistego, drobnego niby szron na ziemi.(...)A Mojżesz rzekł do nich: To jest chleb, który Pan dał wam do jedzenia. Oto co rozkazał Pan: Zbierajcie z niego, każdy według tego ile potrzebuje do jedzenia, omer na głowę(...)Szóstego dnia zbierali pokarm w dwójnasób, po dwa omery dla każdego(...)Tak powiedział Pan: jutro będzie wypoczynek, poświęcony Panu dzień sabatu.(...) Przez sześć dni będziecie to zbierać, ale dnia siódmego jest sabat. W tym dniu tego nie będzie.(...)Odpoczywał więc lud dnia siódmego. Dom Izraela nazwał ten pokarm manną, a była ona jak ziarno kolendra biała, a miała smak placka z miodem" (Exodus, XVI, 4, 14-19, 22-23, 26-31).

Znajdujemy w Biblii kolejny opis wydarzenia mającego dla dalszych rozważań Sassoona i Dale'a wielkie znaczenie.

"Trzeciego dnia, z nastaniem poranku, pojawiły się grzmoty i błyskawice, i gęsty obłok nad górą, i doniosły głos trąby, tak, że zadrżał cały lud, który był w obozie. (...) A góra Synaj cała dymiła, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu. Jej dym unosił się jak dym z pieca, a cała góra trzęsła się bardzo. A głos trąby wzmagał się oraz bardziej. Mojżesz przemawiał, a Bóg odpowiadał mu głosem. A gdy Pan zstąpił na górę Synaj, na szczyt góry, wezwał Pan Mojżesza na szczyt góry i Mojżesz wstąpił. I rzekł Pan do Mojżesza: "Zejdź, przestrzeż lud, by nie napierał na Pana, aby go zobaczyć, boby wielu z nich zginęło" (Exodus, XIX, 16, 18-21)

Przyznać trzeba, że opis to bardzo dokładny. Bardziej powiedziałbym realistyczny, niż słynny opis wizji Ezechiela, która doczekała się wielu komentarzy, między innymi całej książki z interpretacją inżyniera Josepha Blumricha.

Sassoon i Dale twierdzą, że opis spotkania Mojżesza z Panem jest relacją z wydarzenia o podobnym charakterze, co wizja Ezechiela. Opis ten bowiem przypomina bardziej jakieś sprawozdanie ze startu czy lądowania, rakiety, niż objawienie się Boga narodowi wybranemu.

Autor książki "Czarne dziury: koniec wszechświata" profesor John Taylor, opis spotkania Mojżesza z Panem porównuje do szeregu innych, podobnych, jakie znaleźć można w Biblii. I ten, miarodajny przecież uczony, pisze, że wszystkie te relacje biblijne stanowią "bardzo plastyczne opisy przedstawiające przybycie obcego statku kosmicznego". Nie są to opisy odosobnione w literaturze religijnej, czy też w przekazywanych ustnie mitach i legendach. Podobne relacje znaleźć można w mitologiach ludów różniących się między sobą zarówno rodowodem kulturalnym jak i predyspozycjami psychicznymi. Amerykański filozof Schiarella zauważył, że wszystkie religie charakteryzuje wspólny rys: ich mity, poza nielicznymi wyjątkami, opisują bogów jako istoty posiadające wygląd i kształt ludzki. Czy będą to bogowie i półbogowie greccy, czy bogowie hinduscy, czy wreszcie kosmiczni przybysze z mitów indiańskich - wszyscy oni mają ludzką postać. Ponadto wspólną ich cechą jest oczywiście to, że przybywają zawsze z Nieba.

Książka Sassoona i Dale'a próbuje wykazać, że rzeczywiście bogowie przebywali na Ziemi i że bogami tymi byli goście z kosmosu, a w każdym razie takim przybyszem z kosmosu był ten, który ukazał się Mojżeszowi na górze Synaj.

Do tego wszystkiego wydaje mi się niezbędny jeszcze jeden komentarz wstępny.

Biblia jest nie tylko świętą księgą Żydów, ale także ich historią. Historycy wykazali, że opowieść o opuszczeniu przez lud Izraela Egiptu dotyczy autentycznych wydarzeń, które miały miejsce około 3300 lat temu. Wprawdzie Biblia (Exodus, 12, 37) wspomina o tym, że opuściło Egipt sześćset tysięcy Żydów, ale tutaj wtrącają się fachowcy i obliczają, że w rzeczywistości uciekło z niewoli egipskiej sześćset rodzin. (W języku hebrajskim pojęcia "tysiąc" i "rodzina" wyraża to samo słowo). Następnie relacja biblijna opisuje perypetie czterdziestoletniej wędrówki przez pustynię, oraz, co nas tu specjalnie interesuje, wszystkie wydarzenia związane z manną. Przypomnijmy raz jeszcze: substancja ta według Biblii, spadać miała z nieba, posiadała konsystencję grudkowatą, smak miodu i była racjonowana. Dokładnie: jeden omer na rodzinę. A omer (lub gomer) jest to miara objętości wynosząca ok. 3,6 litra. (Biblia mówi o omerze "na głowę". Należy to rozumieć chyba jako omer na głowę rodziny czyli na rodzinę w ogóle. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że każdy z wędrujących przez pustynię - każdy, to znaczy dzieci również - zjadał blisko cztery kilo manny dziennie, czyli około sześć i pół tysiąca kalorii !)

Biblia ponadto podaje, że w sobotę rano manny nie było, natomiast w piątek zbierający otrzymywali rację podwójną. (Gdyby manna była wyschniętym sokiem tamaryszku lub zwykłym porostem, to jak wytłumaczyć ów niezwykły fakt, że w sobotę przyroda dostosowywała się do zakazów religijnych i wstrzymywała dostawę swoich płodów?)

Piszą Saassoon i Dale:

"W sumie jest to wszystko dosyć dziwne. Najpierw mamy opis jakiejś postaci Pana, który wywiódł lud Izraela z Egiptu i kazał mu (po co ?) przez czterdzieści lat wędrować po pustynii. Następnie dowiadujemy się o mannie spadającej regularnie z nieba, która to manna towarzyszyła wędrującym po pustyni krok za krokiem, utrzymując jednocześnie jakże precyzyjny plan dostaw dziennych i tygodniowych."

Trzeba tu dodać, że ani tamaryszku ani kruszwicy nie ma na pustyni Synaj w takiej ilości by można było je zbierać regularnie, dzień w dzień i to w ilości mogącej zaspokoić głód trzech tysięcy ludzi. Zresztą porosty rosną dosyć wolno - roczny ich przyrost wynosi kilka milimetrów. Biblia nie wspomina też, że mannę można było zbierać z jakichś drzew czy krzaków. Dalej, miała ona mieć smak chleba, a nie samego cukru, jak to miałoby miejsce z sokiem tamaryszku.

Podobnych wątpliwości jest zresztą znacznie więcej. Co to znaczy, że każda rodzina otrzymywała jeden omer dziennie ? Znaczy to, że chodzi tu o racjonowanie. Czy można mówić, że jakiś produkt jest racjonowany, jeśli można go zbierać, jeśli natura dostarcza go w stanie gotowym do spożycia, który można zbierać w dowolnej ilości ? Gdyby natomiast manna była dostarczana przedstawicielowi każdej rodziny w postaci "żelaznego" przydziału, wszelkie podobne nadużycie byłoby niemożliwe.

c.d.n
  • 0



#3

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Część II - Zochar czyli Kabała


Stary Testament nie jest, jak wiadomo, jedynym źródłem do poznania historii Żydów z tego okresu, jak też nie jest jedynym zbiorem dotyczącym religijnego prawodawstwa żydowskiego. Nie mówiąc już o dziełach ściśle historycznych, jak, na przykład, Józefa Flawiusza "Starożytności żydowskie", wiele komentarzy do wydarzeń historycznych, jak i komentarzy religijno-doktrynalnych zawiera Talmud, którego ostateczna redakcja zakończona została ok. 200 roku naszej ery. W Talmudzie spisane są, przekazywane ustnie przez setki lat, komentarze do Biblii. Lecz nie wszystkie te uzupełnienia przekazywane z pokolenia na pokolenie zostały w ostatecznej redakcji Talmudu uwzględnione i uwiecznione. Wiele z nich pozostało nie spisanych, dlatego przede wszystkim, że uznawane były za wyjątkowo tajne, a może nawet za zbyt niebezpieczne (z punktu widzenia doktrynalnego), aby je raz na zawsze spisać. Przekazywano je więc tylko ustnie. Aby zaś przekazać je bez błędu, uczono się ich na pamięć, aż dopiero w 1290 roku ta część komentarzy do Biblii została również utrwalona. Ukazała się pod nazwą "Księgi Zohar" ( zohar znaczy blask). Autorem spisanego tekstu "Zoharu" jest Żyd hiszański Mozes de Leon. I właśnie ta księga, będąca podstawowym dziełem "Kabały" (kabała to po hebrajsku - tradycja), stała się punktem wyjścia dla fascynującej hipotezy Sassoona i Dale'a.

"Księga Zohar" wydana przez Mozesa de Leon jest, ściśle rzecz biorąc, streszczeniem wykładów, których autorem był przed kilkoma wiekami uczony rabin Szybon bar Jochaj. Najdziwniejszy jednak jest fakt, że tematem wykładów uczonego (który jest zresztą postacią historyczną) był opis budowy, jak też właściwości tego niezwykłego "czegoś", co nazywane jest w "Zoharze" Wiekowym Starcem.

Jeśli wierzyć Szymonowi bar Johaj, składał się ów Starzec z wielkiej głowy o kilku wklęsłościach, zaopatrzonej w brodę, nos, oczy, oraz z dwóch jąder i penisa. To wszystko. Ciekawa musiała to być głowa, skoro z opisu wynika, że była ona przezroczysta, a w jej środku znajdowała się latarnia, czy też inne źródło światła. W górnej części głowy Wiekowego Starca znajdować się miał mózg, w którym "destylowała się niebiańska rosa". Rosa ta, przechodziła później przez inne części ciała Starca, przedostawała się z góry na dół, aż do jąder, w których się magazynowała, aby w końcu znaleźć ujście na zewnątrz przez penis.

Pisze Sassoon:

"Teksty owe z opisem Wiekowego Starca od pierwszej chwili wydały mi się dziwne, powiedziałbym, bliskie. Dopiero po pewnym czasie zdałem sobie sprawę z tego, że w owym tekście, w owym opisie starca chodzi w rzeczywistości o opis maszyny, opis dokonany za pomocą niezwykłego zupełnie języka".

Odkrycie to nie pozostało bez wpływu na dalsze decyzje Sassoona i Dale'a. Sassoon mianowicie nauczył się języka aramejskiego i hebrajskiego, aby samemu dokonać tłumaczenia (należytego tłumaczenia) oryginalnego tekstu z końca XIII wieku. Dzięki temu zarówno on, jak i Dale odkryli w tekście "Zoharu" wiele szczegółów pominiętych przez poprzednich tłumaczy. Sassoon tłumacząc ten tekst pokonać musiał wiele trudności. Przede wszystkim tę polegającą na oddaniu w języku współczesnej techniki zawiłego, miejscami mistycznego, opisu zawartego w książce o charakterze tak bardzo przecież religijnym.

Wróćmy jeszcze na chwilę do pytania, które zadawali autorowi "Zoharu" jego współcześni: skąd Mozes de Leon czerpał materiał do napisania książki, powołującej się na wykłady szymona bar Jochaj sprzed kilkunastu wieków? Otóż Sassoon i Dale znaleźli dowody świadczące, iż autor "Zoharu" należał do swego rodzaju tajnego stowarzyszenia, którego celem było ustne przekazywanie tajemniczej wiedzy, jaką miał Mojżesz otrzymać od Pana na górze Synaj. Takie ustne przekazywanie wiedzy ważnej dla utrzymania religii było dla Żydów swego rodzaju samoobroną. Samoobroną przed prześladowaniami, jakich ofiarą padały również ich święte księgi, które przez wieki całe niszczono i palono. Wiedza utrwalona w pamięci ludzkiej, przekazywana z pokolenia na pokolenie, mogła w ten sposób ocaleć przed wrogami Izraela.

To, że Sassoon nauczył się języka aramejskiego, pozwoliło mu podejść do tekstów księgi "Zohar" w sposób całkowicie odmienny od metod jego poprzedników. Poprzednicy ci byli najczęściej religioznawcami, mistykami, teologami. On zaś, George Sassoon, był inżynierem-konstruktorem o sposobie myślenia zupełnie odmiennym. Dlatego udało mu się, i to dość szybko, rozszyfrować tekst, nad którym inni łamali sobie głowy nie dochodząc do celu. Bowiem nie religia była potrzebna, a jeszcze mniej mistyka, by "zrozumieć" - ale technika.

"Trzy głowy są wydrążone, jedna znajduje się w drugiej i jednocześnie nad pozostałą"

Nie należy się dziwić, że w podobnych opisach mistycy studiujący "Kabałę" szukali jakiegoś ukrytego sensu. Sassoon i Dale mistykami nie są. Bez trudu rozwiązali zagadkę owych czaszek czy głów. Czaszki oznaczają także czasze lub wydrążenia. Dwa, jeden nad drugim - znajdują się w trzecim. Jeśli zaś górna czaszka nosi nazwę najważniejszej, to prawdopodobnie dlatego, że tam rozpoczynał się proces produkcji.

"Wszystkie świętości pochodzą z górnej głowy trzech czaszek(...)To błogosławieństwo, płynące w naczyniach ciała, aż osiąga ono organy zwane wojskiem albo jądrami. Pozostaje tam tak długo, aż zostanie nagromadzone i przechodzi stamtąd do świętego początku. Jest ono białe i dlatego nosi nazwę łaski. Łaska ta znajduje się w Przenajświętszym (przybytku) jak powiedziane jest w Psalmie. (...)Niebiańska Rosa z głowy spada do czaszki i tam jest przechowywana.(...) Z Rosy tej mielą mannę sprawiedliwych dla przyszłego świata."

Bez przesady można stwierdzić, że ostatni cytat streszcza właściwie wytłumaczenie całego owego niezrozumiałego tekstu i zadaniem Sassoona i Dale'a było wyciągnąć z tego wyjaśnienia wszystkie, nawet ostateczne wnioski - a mianowicie, co oznacza łaska czy błogosławieństwo, czym był Wiekowy Starzec i kto był Panem...

Tekst "Zoharu" stwierdza, że manna była z jakiejś rosy, która zbierana była w górnej czaszce (w górnym zbiorniku) istoty określanej jako Wiekowy Starzec, następnie zaś przepływała przez jego ciało z góry na dół, aż znalazłszy się w "wojskach" wydostawała się na zewnątrz przez początek (chodzi tu o penis) Starca (ostatnia część tego opisu oznacza prawdopodobnie odpowiedni kran).

Skoro manna była przez czterdzieści lat jedynym pożywieniem wędrującego przez pustynię ludu Izraela, zaopatrzenie w nią było niezwykle ważnym problemem. Przecież bez codziennego zberania manny ludzie pomarliby z głodu. Nic więc dziwnego, że codziena porcja tego pożywienia była uważana za dowód łaski bożej, bożego błogosławieństwa. A z tego ostatniego faktu wyciągają Sassoon i Dale wnioski bardzo daleko idące. Dotyczą one zarówno treści pewnych modlitw żydowskich, czy też pochodzenia niektórych obrzędów względnie rytuałów, jak na przykład komunii świętej. Modlitwa "Ojcze nasz" opiera się na podobnej modlitwie pochodzenia mozaistycznego i zawiera prośbę o chleb powszedni, a więc codzienny. Codzienny ? Czyżby dlatego, że codziennie rana wydzielana była manna ?...

"Jeśli idzie o łaskę - piszą Sassoon i Dale - nie można chyba sądzić, że zarówno Żydzi, jak i chrześcijanie byli na tyle grzeszni, iż musieli stale prosić o łaskę. Ale prośba ta jakże staje się zrozumiała, jeśli bez codziennej racji "łaski" groził głód !"

Oczywistą jest rzeczą, że tak interpretowany tekst "Zoharu" sprzeczny jest z Biblią. Nie z nieba więc spadała manna, ale była dostarczana z surowca zwanego "rosą" przez coś, co nosiło nazwę Wiekowego Starca. Jak w jaki sposób można to sprawdzić ? Można, analizując dokładnie tekst "Zoharu". Można też odszukać odpowiedni tekst biblijny, by sprawdzić, co tam pod słowem "łaska" jest rozumiane ? Dla oznaczenia "łaski" używane jestjest hebrajskie "chesed", a słowo "chesed" może również oznaczać szczodrość w rozumieniu bezpłatnego daru. Opierając się na różnych cytatach biblijnych, Sassoon i Dale twierdzą, że owa tak często używana w Piśmie Świętym "łaska" oznaczała początkowo mannę. Później - przypuszczają autorzy - ta interpretacja poszła w zapomnienie i ludzie błagali Boga o łaskę używając formuły, któa niegdyś używana była w pustynii, gdy manna chroniła ich przed śmiercią głodową.

Jeśli się założy, że ów Starzec z "Zoharu" oznaczać ma maszynę, to jak wytłumaczyć takie ludzkie nazwy poszczególnych jej częsci, jak czaszka, broda, nos, oczy czy penis ? Otóż Izraelici, którzy 34 wieki temu uciekli z Egiptu, nie znali, bo znać rzecz jasna nie mogli, zważywszy poziom ówczesnej cywilizacji, nazw określających poszczególne części tej - podobnie zresztą, jak każdej innej - maszyny i musieli nazwy takie dopiero tworzyć. Być może dostrzegli oni pewne podobieństwo między ogólnym wyglądem maszyny a człowiekiem: broda czyniła z niej starca; podobieństwo widzieli również między różnymi częściami maszyny a organami ciała ludzkiego, co jest zresztą przypuszczeniem najprawdopodobniejszym. Podobnie bowiem bywa zresztą i współcześnie z ludami, które nie zetknąwszy się nigdy z nowoczesną techniką stają z nią nagle twarzą w twarz. Na przykład słowo "daw" w języku Apaczów oznacza podbródek. Tak określili oni przedni zderzak. "Ke" to noga - tylne koło. "Tsaws" - żyła - przewód elektryczny. "Pit" - żołądek - bak na benzynę. Itd, itd.

Nazwa Wiekowy Starzec to również gra słów. Po aramejsku termin w oryginale brzmi "attik jomin" a po hebrajsku "attik jomim". Pierwsze z tych dwóch słów oznacza "oddalony" ( w czasie czyli stary) ale też "noszony". Autorzy twierdzą że nastąpiło błędne tłumaczenie na angielski i nazwa powinna określać nie "stary" ale "przenoszony", tym bardziej, że ów Starzec nigdy nie poruszał się czy przemawiał ale był "z jednego tronu przenoszony na drugi". Owym tronem była zwykla platforma, na której maszynę każdorazowo umocowywano, gdy miała pracować czyli dostarczać mannę.

Drugie słowo "jomin" oznacza "dni" lub morza. Mamy więc tłumaczenie "oddalony dniami" czyli w czasie, czyli stary, albo "przenoszony z morzami", co byłoby nonsensem, gdyby nie fakt, iż słowo "jom" może oznaczać zarówno ocean jak i jezioro a nawet pojemnik, względnie zbiornik wody. Wynika to choćby z opisu świątynii Salomona, gdzie znajdował się zbiornik z wodą na ablucje rytualne, określony w Biblii słowem "jom". Bardziej sensowne jest więc tłumaczenie "przenoszony ze zbiornikami" na maszynę do produkcji manny określaną Wiekowym Starcem.

Kto mógł kontrolować rozdzielnictwo manny ? Oczywiście mogli to robić tylko kapłani. To kapłani wiedzieli, że mannę wyrabia maszyna. Dla pozostałych Żydów każdorazowe otrzymanie omeru manny graniczyło z cudem.

Autorzy angielscy doszli do wniosku, że manna produkowana była z alg, czyli glonów. Nazwą tą obejmuje się najprostsze, samożywne (fototroniczne) rośliny zarodnikowe występujące najczęściej w wodzie. Uprawiane w wodzie przybierają na wadze i objętości nie z wody, jeśli tak wolno rzec, ale z powietrza. Powietrze zawiera wszystkie elementy niezbędne do rozmnażania się, więc do uprawy alg. Oczywiście potrzebne są i inne elementy ale w niewielkiej już ilości. Przy sztucznej uprawie tych roślin te dodatkowe elementy mogą zostać im dostarczone w postaci nawozów.

Najważniejszą rzeczą niezbędną do rozmnażania alg jest światło. Bez światła algi rozwijać się nie mogą, tak zresztą, jak inne rośliny zielone. Jak wiadomo, w roślinach tych na skutek fotosyntezy, to jest przyswajania dwutlenku węgla CO2 przy użytkowaniu energii uzyskanej ze światła - dwutlenek węgla bierze czynny udział w procesie wytwarzania monosacharydów, aminokwasów, glikozy czy kwasów tłuszczowych. W wyniku fotosyntezy następuje też wydzielanie do atmosfery tlenu. przypomnieć warto, że szukając żywności dla coraz bardziej zatłoczonego globu ziemskiego, uczeni od dawna próbują wykorzystać niezwykłe wartości odżywcze alg i łatwość ich uprawy. Na razie nie zanotowano tutaj jakichś sukcesów, aczkolwiek na przykład w Chinach czy w Japonii algi od dawna wykorzystuje się w celach kulinarnych.

Do prób czy doświadczeń które pozwoliłyby wykorzystać walory glonów, używa się najczęściej jednego ich rodzaju, a mianowicie chlorelli. Chlorella rozmnaża się niezwykle szybko. Z jednego hektara powierzchni wody w ciągu roku może wyprodukować 120 ton materii organicznej, zawierającej 50% białka, 35% węglowodanów i 5% tłuszczów.

Powiadają Sassoon i Dale:

"Należy więc przypuszczać, że maszyna do wytwarzania manny składała się z pewnej ilości zbiorników, w których znajdowała się woda z rozpuszczonymi w niej odpowiednimi składnikami. W zbiornikach tych uprawiano prawdopodobnie chlorellę, z której część była automatycznie i regularnie zbierana, by ją przeznaczyć na mannę. Wydawało nam się z początku, że ilość chlorelli uprawiana do takiej produkcji musi byc olbrzymia, a i pomieszczenie do jej uprawy wodnej musi byc rozmiarów potężnych. Postanowiliśmy więc przeprowadzić dalsze badania i okazało się ku naszemu zdumieniu, że zbiorniki takiej wielkości, jak to jest podane dla maszyny opisanej w "Zoharze", całkowicie wystarczą. Całość produkcji manny mogła być wykonana przez maszynę, której wielkość była wystarczająco ograniczona, by bez trudu zmieścić się w Przenajświętszym przybytku świątyni i wystarczająco lekka, aby niewielka grupa mężczyzn mogła ją nieść, kiedy zbiorniki były opróżnione."

Sassoon i Dale doszli do wniosku, że waga maszyny do wytwarzania manny nie musiała przekraczać trzystu kilogramów, tak, że sześciu ludzi mogło ją bez trudu przenosić na dalsze nawet odległości.

c.d.n
  • 0



#4

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Część III - Jak to wyglądało w praktyce?


Jak wiadomo, zgodnie z zarządzeniami, które znaleźć można w Biblii, manny w sobotę nie wolno było zbierać. Inaczej mówiąc każdego dnia maszyna musiała produkować o jedną szóstą więcej, niż było to niezbędne dla sześciuset rodzin Izraela. Ta produkcja ponad normę zbierała się w jednym z dwóch zbiorników, które "Zohar" raz nazywa jądrami, a najczęściej "wojskiem" czy też "zastępami". W ten sposób, w piątek obydwa zbiorniki dostarczały razem nie jeden, lecz dwa omery manny. Na podstawie bardzo skrzętnych obliczeń autorzy książki doszli do wniosku, że uprawa chlorelli, niezbędnej do wytworzenia takiej właśnie ilości manny, odbywać się mogła w zbiorniku o zawartości ok. 5000 litrów wody. Taki zbiornik mógł mieć średnicę ok. dwa metry, a więc jego wielkość nie była przesadnie duża.

W pierwszym etapie produkcji celuloza zawarta w glonach musi zostać przekształcona w taką substancję którą żołądek ludzki mógłby bez trudu strawić. Fermentem rozkładającym celulozę na cukier jest celulaza, która działa jak katalizator w niewielkich ilościach. To przeróbka jeszcze nie wystarcza do otrzymania substancji jadalnej, gdyż robiono próby dawania zdrowym ludziom do spożycia tak przerobioną chlorellę, co prowadziło do obrzęków, ran i schorzeń skóry. Jeśli natomiast uprzednio oczyściło się chlorellę w alkoholu to takich schorzeń nie obserwowano. Można przypuszczać, że konstruktorzy maszyny bazując na tym albo zdołali opracować technikę oczyszczania chlorelli, albo zastosowali zmodyfikowaną genetycznie chlorellę pozbawioną takiej szkodliwości. Ostateczny produkt, manna, miała konsystencję grudkowatą. Maszyna więc, która wytwarzała taką mannę, musiała być zaopatrzona w urządzenie, które suszyłoby i rozdrabniałoby produkt otrzymany przy przeróbce oczyszczonej celulozy. Jednym słowem:

"Nasza dzisiejsza technologia nie potrafi jeszcze być może skonstruować maszyny tak małej, która mogłaby w ciągu 24 godzin przerobić 800 kilogramów chlorelli na produkt nadający się do spożycia. Niemniej wiemy już dziś dostatecznie dużo, aby stwierdzić, że rzecz taką osiągnąć można. Dlatego też zakładamy, że maszyna do wytwarzania manny pochodziła z jakiejś technicznie rozwiniętej cywilizacji, która w niejednym nas wyprzedza. Wyprzedza nas na tyle, że nie zawsze potrafimy skopiować to, co sama potrafiła osiągnąć. Ale nia pewno nie wyprzedza nas na tyle, abyśmy nie mogli zrozumieć, jak skonstruowana przez nią maszyna działała."

W otoczeniu sterylnym taka maszyna mogłaby pracować nieograniczenie długi czas. Ale, jak wiadomo, atmosfera nasza nie jest sterylna - w związku z czym do kultury (uprawy) chlorelli w wodzie przedostawać się mogły bakterie, powodując jej zniszczenie. Dlatego właśnie konstruktorzy maszyny musieli uwzględnić konieczność jej regularnego zatrzymania celem opróżnienia, oczyszczenia i wysterylizowania. Oto przyczyna dla której nie było manny w sobotę! Sobota to dzień świętego odpoczynku. Ale po hebrajsku "święty" - "kadosz" znaczy także "czysty". W pozostałe dni, jak relacjonuje "Zohar", nad Starcem czyli nad maszyną widać było unoszący się do góry słup ognia. Maszyna pracowała przez 24 godziny bez przerwy.

Jak już wiemy, do magazynowania wyprodukowanej manny niezbędne były dwa zbiorniki-jądra Wiekowego Starca. Jeden na magazynowanie manny przeznaczonej do codziennej racji, drugi zaś - na magazynowanie manny wydawanej w postaci podwójnej racji, w piątek. Piszą Sassoon i Dale:

"Wielkość tych zbierników nie była mała. Nic też dziwnego, że pisma religijne ( to jest "Zohar") wpominają o nich z podziwem. Początkowo maszyna nazywana była Panem Zeobat ( dokładnie: Panem Wojsk - zastępów ). Ale, jak się okazuje słowo "zeobat" - "zastępy" oznaczać także może zgrubienia, nabrzmienia. (Takimi były zbiorniki z gotową manną ). Później nazwa ta przeszła na Boga... Dzienna produkcja sześciuset omerów to jest ok. 2200 litrów musiała zmieścić się w jednym z dwóch zbiorników. O ile taki zbiornik był kulą, to jej średnica wynosiła ok. 1,6 metra. Inaczej mówiąc, nawet w porównaniu ze zbiornikiem na 5000 litrów wody z uprawą chlorelli, takie zbiorniki na mannę musiały stanowić element maszyny rzucający się w oczy.

c.d.n
  • 0



#5

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Część IV - Przypuszczalny wygląd maszyny


Na podstawie tekstu "Zoharu" Sassoon i Dale zbudowali plastikowy model maszyny, który pokazany został w 1979 roku na Zjeździe AAS w Monachium, gdzie wzbudził niemałą sensację. By prawidłowo odszyfrować tekst Kabały autorzy musieli wyszukiwać podwójne a nawet potrójne znaczenie wyrazów w niej zawartych. Oto jak zrekonstruowali wygląd maszyny:


Dołączona grafika



(1) "Usta", przez które, według "Zoharu" przepływać miał oddech życia. Według Sassoona i Dale'a jest to dopływ powietrza do maszyny wraz z siatką do zatrzymywania nieczystości.

(2) Rura w kształcie pierścienia znajdująca się w...

(3) "Mózgu Wiekowego Starca. Jest nim podstawowe urządzenie do otrzymywania wody z powietrza. Gorące powietrze pustynne byłoby tu ochładzane na zimnej, szerokiej powierzchni (być może fałdowanej), a woda spadałaby w postaci kropel ("niebiańskiej rosy") do odpowiedniego zbiornika. To, co w "Zoharze" nosi nazwę "rosy" jest właśnie otrzymaną z atmosfery wodą. "Mózg" jest więc czymś w rodzaju kondensatora "rosy". Kondensator ten przykryty jest...

(4) "eterem", albo inaczej jeszcze "przezroczystym zewnętrzym mózgiem" Wiekowego Starca, a w rzeczywistości prawdopodobnie jakąś przezroczystą masą plastyczną. Woda z kondensatora spływa do...

(5) "Wielkiego morza", którym jest oczywiście zbiornik z uprawą chlorelli w wodzie, gdzie rozpoczyna się właściwa produkcja maszyny. Woda z chlorellą przechodzi przez...

(6) "Włosy z brody" Wiekowego Starca - czyli rury w których następuje wymiana gazowa (absorbowanego dwutlenku węgla na wydzielany tlen). W tych rurach woda z chlorellą naświetlana jest przez umieszczone wewnątrz zbiornika ze znajdującą się w wodzie chlorellą, źródło światła. Zbiornik z uprawą chlorelii zaopatrzony jest w...

(7) "resztę" - czyli wentyl bezpieczeństwa i...

(8) "odpływy z mózgu" - czyli wyloty ścieków. Ponadto zbiornik ten połączony jest z...

(9) "trzema dolnymi oczyma", którymi są bardzo ważne zbiorniki zawierające sole mineralne, za pomocą...

(10) "kanałów dolnych oczu" czyli rur łączących. światło i energia niezbędne dla funkcjonowania maszyny pochodzą z...

(11) "naczyń (krwionośnych) zawierających ogień". Mógłby to być reaktor jądrowy, o którym szerzej będzie mowa w następnym rozdziale. Reaktor posiada...

(12) "klucze" czyli zawory regulujące natężenie. Obsługiwanie maszyny następuje za pomocą...

(13) "ręki małego oblicza" - mechanicznej ręki i mechanicznej dłoni. Ze wspomnianego wyżej kondensatora powietrze uchodzi przez...

(14) "długi nos" czyli rurę z wentylem i jest kierowane do reaktora (11) by go ochłodzić. Następnie ponownie ogrzane ulatnia się przez...

(15) "nos małego oblicza" czyli rurę wydechową. W ten sposób powstaje...

(16) "słup dymu za dnia i słup ognia w nocy". Pompa umieszczona w rurze wydechowej, wytwarza podciśnienie, które jest niezbędne, by chlorellę skierować do...

(17) "wydrążenia w mózgu małego oblicza" - inaczej mówiąc do aparatury przetwórstwa manny. Pompa zaś do wytwarzania podciśnienia jest z drugiej strony przymocowana do tej aparatury za pomocą...

(18) "brody małego oblicza", którą jest rura z wytworzonym w niej podciśnieniem. Wyprodukowana manna magazynowana jest w...

(19) "zastępach" ("jądrach") czyli w gromadzących ją zbiornikach, a następnie, po wypełnieniu ich kierowana jest na zewnątrz przez...

(20) "penis" czyli rurę odprowadzającą mannę i...

(21) "przykrycie penisa", czyli przez kurek regulujący odprowadzanie manny.

Maszyna stoi na...

(22) "nogach, jak na sześciu słupach" czyli na sześciu nogach z otworami na drągi służące do noszenia maszyny podczas wędrówki przez pustynię. Nogi maszyny umieszczone są na...

(23) "tronie", czyli na zwyczajnej platformie zbudowanej z materiału jaki znajdował się do dyspozycji na miejscu postoju. "Tron" był niszczony, gdy maszynę opróżniano i przenoszono na inne miejsce.

Całość, czyli maszyna nazwana "Wiekowym Starcem", dzieli się na...

(24) "Starego" - czyli na górną część i na...

(25) "małe oblicze" - czyli część dolną. Między tymi częściami znajduje się...

(26) "nagość" - czyli część odgradzająca górę od dołu. Nazwa ta pochodzi stąd, że część tę odsłaniano za każdym razem, kiedy maszyna była czyszczona. Tuż pod nią znajdują się...

(27) "korony małego oblicza" - czyli specjalne płyty zdejmowane podczas czyszczenia maszyny i...

(28) "ucho małego oblicza" - aparat służący prawdopodobnie do łączności radiowej z dyspozytorem na orbicie okołoziemskiej.



Dołączona grafika Dołączona grafika


c.d.n
  • 0



#6

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Część V - Źródło energii


Autorzy książki obliczyli że energia świetlna potrzebna dla procesu fotosyntezy w maszynie wynosiła ok. 5 megawatów. Nic dziwnego że w "Zoharze" mowa jest o tym, że oblicze Wiekowego Starca świeciło z "jasnością przekraczającą wszelkie jasności". Sassoon i Dale przypuszczają że zasilanie maszyny stanowił reaktor jądrowy na bazie plutonu. Już dzisiaj stosujemy takie małe reaktory, trochę większe od tego który mogła zawierać maszyna. Reaktor taki dostarcza neutronów , które ładowałyby laser dostarczający światła dla fotosyntezy. Urządzenia tego typu są wykorzystywane u nas dla celów wojskowych.

Nie trzeba być fizykiem, aby wiedzieć, że takie źródło energii stanowi duże niebezpieczeństwo. Czy nie należałoby z tego punktu widzenia rozpatrzyć wielu przepisów biblijnych, które zrodziły się przecież na pustynii? Wróćmy do pewnych faktów. Otóż w "Zoharze" znajduje się nader ważna informacja mówiąca, że arka przymierza miała służyć do przenoszenia Wiekowego Starca ! Zgodnie z rytuałem (?) namiot z arką nie mógł znajdować się bliżej wędrujących czy odpoczywających, niż w odległości ok. 1000 metrów. Gdy arkę przenoszono, kapłani szli z nią na czele pochodu, a w odległości około 1000 metrów - reszta ludu Izraela. Praca kapłanów obsługujących maszynę nie była łatwa. Biblia informuje, że dwaj synowie Aarona - "Nadab i Abihu zginęli przed Panem, gdy ofiarowali przed Panem na pustynii Synaj inny ogień, którego im nie nakazał" (Numeri, III, 4; por. także Numeri, XXVI, 61). Trzecia Księga Mojżeszowa (Leviticus, X, 1-2) podaje: "Synowie Aarona, Nadab i Abihu, wzięli kadzielnice, każdy swoją, włożyli w nie ogień i nasypali nań kadzidła, i ofiarowali przed Panem inny ogień, którego im nie nakazał. Wtedy wyszedł ogień od Pana i spalił ich, tak że zmarli przed Panem". Jak przypuszczają Sassoon i Dale, wobec tego, że słowa hebrajskie mają często kilka znaczeń, może to oznaczać "zbliżenie się do straszliwego ognia". Czyli, innymi słowy, byłby to pierwszy w historii opis wypadku przy pracy na skutek najprawdopodobniej naruszenia zasad bhp...

c.d.n
  • 0



#7

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Część VI - Wielki kapłan i jego strój


Jak podaje "Zohar", w "uchu małego oblicza" znajdują się "władcy skrzydeł", których zadaniem jest - uwaga -! - "zamienić głos na mowę (...) I mowa ta... przebija się przez eter, rozlewa się i unosi, i fruwa w kosmos. I z tego powstaje głos. A władcy skrzydeł chwytają ten głos, zanoszą go do króla i w ten sposób dosięga on jego uszu".

Tak więc przy pomocy "władców skrzydeł" (inaczej mówiąc odbiorników) mowa może być zamieniona na "głos", czyli powiedzmy sygnał radiowy.

W Biblii znajdujemy zaś ( Deuteronomium, V, 28): "I wysłuchał Pan głosu waszych słów do mnie i rzekł Pan do mnie: Słyszałem głos słów tego ludu, które mówili do ciebie, i dobre było to, co mówili".

Wyraźne jest odróżnienie "głosu" od "słów". Gdyby takie odróżnienie było zbędne, mogłyby te zdania po prostu brzmieć: "I wysłuchał Pan waszych słów (...) Słyszałem słowa tego ludu (...)".

W Bibli mowa jest o dwóch, dość mglisto zresztą opisanych czy określonych plakietkach, które Wielki Kapłan obowiązany był nosić na piersiach, gdy "stawał przed obliczem Pana" (Exodus, 28, 30). "Zohar" natomiast podaje dokładniej: "Jeśli człowiek chciałby, by jego życzenie się spełniło, musi to życzenie wyjść z jego ust w postaci słów. Jeśli bowiem prośby jego nie wyjdą z ust, prośby nie są prośbami, a życzenia nie są życzeniami. Jak słowa jego wyjdą spomiędzy warg, natychmiast przechodzą przez Eter, unoszą się i zamieniają w głos. I słowa te przyjęte będą przez tych, przez których powinny być przyjęte. (Chodzi tutaj rzecz jasna o "władców skrzydeł", jak określa "Zohar" wszystkie urządzenia związane z nadawaniem i odbieraniem na odległość)".

Jako niewykształcony technicznie naród, nie mogli Izraelici widzieć różnicy między łącznością za pomocą radia a wizjami czy snem. W Biblii jest mowa o królu Saulu, który pytał o radę Pana. Ale ten nie odpowiadał "ani we śnie, ani przy pomocy światła, ani przy pomocy proroctw". Józef Flawiusz, historyk z I wieku naszej ery, pisze że plakietki na piersiach Wielkiego Kapłana błyszczały niezwykłym światłem kiedy lud wyruszał na wojnę. Było to dowodem, że Bóg obiecał swoją pomoc. Wiadomo, że wiele urządzeń elektrycznych, i to nawet bardzo prostych, zaopatrzonych jest w żarówkę, która zaczyna świecić, gdy się to urządzenie włącza.

c.d.n
  • 0



#8

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Część VII - Zwyczaje i obrzędy


Jednym z obrzędów, które obowiązują w czasie żydowskiego święta Jom Kippur, jest smarowanie wielu przedmiotów oliwą. Namaszczanie za pomocą oliwy, dość powszechny w naszym kręgu kulturalnym obrządek, wywieść można bez trudu z techniki. Wiadomo nam przecież, dzieciom wieku maszyn i motoryzacji, jak ważną rzeczą w funkcjonowaniu różnych urządzeń jest należyte smarowanie. Kapłani mieli za zadanie troszczyć się o utrzymanie maszyny w jak najlepszym stanie i czystości, to znaczy smarować ją, do czego wystarczyło przecieranie szmatką nasiąkniętą oliwą. Otóż ten właśnie zwyczaj wszedł na stałe do rytuału Jom Kippur. W świątynii, podczas Dnia Pojednania, Wielki Kapłan okrywał się białym, czystym płótnem, wstępował do Przenajświętszego i po jakimś czasie wychodził stamtąd całkowicie pomazany oliwą. Tak, jak powiedziane jest w Biblii:

"I pomażecie nią (oliwą) przybytek świadectwa i skrzynię Testamentu".

Teologowie żydowscy podają, że Jom Kippur oznacza "dzień oczyszczenia" Izraela z grzechów. Prawdziwe zaś znaczenie tego święta związane było przypuszczalnie z "dniem czyszczenia" maszyny... Szmatką zanurzoną w oliwie...

Wielki Kapłan wchodzący do Przenajświętszego miał przymocowany do nogi łańcuch. Jakie było zastosowanie tego, co najmniej niezwykłego elementu ? Otóż, jak podaje Józef Flawiusz, chodziło o to by móc Wielkiego Kapłana wyciągnąć za nogi z Przenajświętszego, gdyby został tam raniony (porażony?) albo zabity (!). Niezwykłe środki ostrożności ! My, znający zawartość arki przymierza, która znajdowała się w Przenajświętszym, my którzy wiemy że maszyna ta czerpała energię z reaktora jądrowego - doskonale rozumiemy, co za niebezpieczeństwo zagrażało Wielkiemu Kapłanowi.

A oto inny zwyczaj. Chodzi o nader ważny w mozaistycznym obrzędzie religijnym nakaz jedzenia w dni Wielkanocy - macy. Otóż rzecz może nie tyle w obowiązku spożywania macy, ile w zakazie jedzenia pieczywa wypiekanego przy wykorzystaniu drożdży i w nakazie usunięcia z każdego domu żydowskiego, z każdego zakątka wszystkiego, co z drożdżami jest związane. Tak jakby z tej strony groziło jakieś specjalne niebezpieczeństwo. I rzeczywiście, kiedyś ono groziło. W procesie biologicznym, jakim była produkcja manny, wszelkie najdrobniejsze nawet zanieczyszczenie tego procesu, na przykład przedostanie się drożdży do hodowli chlorelli czy do części maszyny, gdzie następowało przetworzenie chlorelli w mannę - mogło grozić jeśli nie poważną katastrofą, to w każdym razie załamaniem się produkcji. Temu miało zapobiec jak najbardziej skrupulatne usuwanie drożdży z miejsc znajdujących się w pobliżu maszyny.

c.d.n
  • 0



#9

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Część VIII - Losy arki i maszyny


Arka przymierza, która wraz z ludem Izraela zawędrowała do Ziemi Obiecanej, umieszczona została w miejscowości Silo. Maszyna nie produkowała już manny, a Biblia przestaje interesować się arką. Niemniej sądzić należy, że pozostała ona w roli niezwykłej relikwii, będącej widomym symbolem opieki Nieba - Kosmosu - Pana - Jahwe nad Izraelem. W wojnie, jaką prowadzili Żydzi z Filistynami, po jednej z przegranych bitew, postanowili starsi Izraela użyć arki, jako broni, broni ostatecznej, przeciw wrogowi. Sprowadzono więc arkę do obozu. Ale niestety i ta broń nie pomogła ludowi Izraela. Filistyni pobili Żydów i, co gorsza, zdobyli arkę. Arkę w tryumfie sprowadzono do miasta Asdod. Ale był to ostatni, radosny dla Filistynów moment... Później bowiem jedno nieszczęście zaczęło spadać na nich za drugim. szerzyć się zaczęły epidemie, przede wszystkim epidemia wrzodów i obrzęków. Przeniesiono arkę z Asdod do innej miejscowości, ale i tam zaczęły szerzyć się te same choroby. Biblia uznaje te wydarzenia za ewidentny cud, ale my, dzieci wieku atomowego, znając treść książki Sassoona i Dale'a domyślamy się, że to nie cud, ale najprawdopodobniej wynik promieniowania radioaktywnego. Maszyna czerpała swoją energię z reaktora jądrowego, który był jeszcze przez setki lat groźny dla istot żywych, i to nawet wtedy gdy nikt już o prawdziwej funkcji arki nie pamiętał. Filistyni, w przeciwieństwie do kapłanów Izraela, nie umieli się z tak groźnym obiektem obchodzić. Nieopatrznie dotykali go rękami, nic więc dziwnego, że zaczęli chorować, a chorobę ich łatwo możemy dzisiaj rozszyfrować. Filistyni załadowali więc arkę na wóz zaprzęgnięty w dwa woły (zwykła dębowa skrzynia nie potrzebowałaby takiego zaprzęgu) Woły same przekroczyły granicę oddzielającą Filistynów od Izraela i zatrzymały się dopiero w miejscowości Betszemesz. Tam arką zainteresowali się miejscowi chłopi. Ale i oni nie zachowali oczywiście odpowiednich środków bezpieczeństwa. W rezultacie siedemdziesięciu z nich z miejsca zginęło. Ci, którzy się uratowali, nie ośmielili się arki dotknąć i czym prędzej zażądali przybycia fachowców w obsłudze maszyny, to jest kapłanów. Kapłani zabrali arkę do miejscowości Kiriat-Jarim gdzie prawdopodobnie stała ona w całkowitym zapomnieniu przez lat trzysta. Z innych źródeł wynika że wtedy zainteresowano się nią i przechodziła przez jakiś czas z rąk do rąk by ostatecznie zniknąć bez śladu. Miejsce jej obecnego pobytu nie zostało dokładnie określone w znanych dziełach historycznych.

c.d.n
  • 0



#10

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Część IX - Dlaczego i kto?


Moja hipoteza, mówiąc najogólniej, zasadza się na przypuszczeniu, że Żydzi zostali tu użyci w charakterze królika doświadczalnego, wybrani zostali do wielkiego eksperymentu. Sądzę, że bliskie prawdy jest założenie, iż podobna maszyna wytwarzająca produkt żywnościowy, wcale do tego czasu nie była podczas lotów kosmicznych używana. Stanowiła niejako wynalazek zupełnie świeży, wynikający być może z faktu, że z chlorellą i jej niezwykłymi, z punktu widzenia podróży w kosmos, własnościami, nieznani przedstawiciele pozaziemskiej cywilizacji zetknęli się na naszej planecie w tym właśnie czasie. Nie można przecież wykluczyć, iż ten rodzaj zielonych alg był produktem ewolucji naszej tylko, ziemskiej przyrody. Nic więc dziwnego, że kiedy zrozumiano jak wielkie usługi oddać może w produkcji wysokokalorycznego środka odżywczego, postanowiono rzecz całą wypróbować konstruując odpowiednią maszynę i przekazując ją Mojżeszowi, jako odpowiedzialnemu za cały eksperyment. A gdyby okazało się, że maszyna ( i chlorella) zdają egzamin - można by wypróbowany produkt bez ryzyka zastosować podczas dłuższych lotów kosmicznych. Jeśli moje przypuszczenie jest słuszne, to wypróbować należało ten środek w sposób jak najbardziej naukowy. To znaczy sprawdzić należało, jak stosunkowo duża grupa ludzi zniesie długotrwałe jednostajne odżywianie się wyłącznie tym produktem, bez dodatkowego konsumowania innych naturalnych środków żywności. Czyli innymi słowy, jak ludzie zniosą wyłącznie odżywianie się chlorellą przerobioną na to, co Biblia nazywa manną.

Zastanówmy się, jak postąpiłoby dzisiaj grono uczonych, gdyby przyszło im przeprowadzić podobny eksperyment? Z pewnością wykorzystaliby do tego celu najbardziej do człowieka zbliżone istoty - najprawdopodobniej jakieś małpy człekokształtne. Oczywiście, podobny eksperyment musiałby trwać jakiś czas, dłuższy czas, rzecz jasna.

Jeśli teraz napiszę, że kosmici sprzed 33 wieków, dokonując podobnego doświadczenia wybrali do tego celu lud Izraela, to każdy z Czytelników będzie miał prawo zapytać: dlaczego właśnie owa grupa Żydów poddana została eksperymentowi i dlaczego to na naszej planecie eksperyment ten został przeprowadzony?

Zacznę od pytania drugiego. Wychodzę z założenia ( podzielanego zresztą przez Sassoona i Dale'a ), że planeta nasza była kosmitom, gościom z kosmosu dobrze znana. Wszystko wskazuje , że interesowali się nią od dawna i od dawna skutecznie interweniowali w jej losy i w jej rozwój. 3300 lat temu dobrze byli zorientowani, by wiedzieć ( to już odpowiedź na pytanie pierwsze ), że grupa istot rozumnych (mimo wszystko za takie ich uważano) bardzo dobrze nadaje się do przeprowadzenia doświadczenia mającego wykazać, jaki jest wpływ jednostajnego, sztucznego i długotrwałego odżywiania na organizm, tak bardzo zbliżony (prawdopodobnie) do ich własnego.

Istoty, na których można było przeprowadzić tak ważny masowy i długotrwały eksperyment musiały odznaczać się wieloma ważnymi cechami. Przede wszystkim musiały być wystarczająco inteligentne, by się należycie obchodzić z tak delikatną maszyną, no i niektóre z nich powinny być wdrożone do manipulowania pewnymi prostymi mechanizmami, która to umiejętność zapewniała przynależność do warstwy kapłanów egipskich (Mojżesz). Następnie istoty te powinny charakteryzować się pewną czystością rasową, by różnice zachodzące pomiędzy poszczególnymi jednostkami nie wypaczyły doświadczenia. ( I dzisiaj biologowie postępują tak samo, gdy do pewnych doświadczeń wybierają myszy, szczury czy świnki morskie tego samego szczepu i miotu ).

Tymi wszystkimi zaletami odznaczali się Żydzi. Byli wystarczająco inteligentni, a znajdując się w niewoli egipskiej zachowali swoją odrębność rasową i etniczną. Ponadto uciekając z Egiptu powinni byli okazać zdyscyplinowanie niezbędne zarówno w chwili zagrożenia, jak i wobec perspektywy osiągnięcia Ziemi mlekiem i miodem płynącej.

No i tak też się stało ( jak przypuszczam ). Umiejętnie wyprowadzono Żydów z niewoli egipkiej, przeciągając całą historię, jak w "suspensie" filmowym, przez dziesięć plag i dramatyczne przejście przez Morze Czerwone. Sam zaś eksperymentator - Pan - pojawił się we własnej osobie na górze Synaj, by przekazać swoje polecenia niewątpliwie genialnemu przywódcy, jakim był Mojżesz.

Ale to oczywiście jeszcze nie wszystko. Po to, by doświadczenie przebiegało czysto i sprawnie, musiano otoczyć je zakazami i nakazami, których przestrzeganie powinno było zapewnić wysoką jakość doświadczenia, a których przekroczenie powinno było być jak najsurowiej karane.

A więc nie wolno było wędrującym przez pustynię odżywiać się innymi produktami, niż ten dostarczony przez maszynę. Wszelkie próby żywienia się czymkolwiek innym były jak najsurowiej karane. To wszystko przybrane zostało w szereg przykazań religijnych, nie tylko bezpośrednio, ale i pośrednio odnoszących się do doświadczenia.

I jeszcze jedna sprawa -arcyważna. Wobec tego, że takie doświadczenie trwać powinno czas dłuższy, nakazuje się nieszczęsnym królikom doświadczalnym czterdziestoletnią wędrówkę po pustyni. Odległość między Egiptem a Palestyną wynosi w linii prostej nie więcej niż 650 kilometrów. A więc odległość, nawet przy tym bardzo powolnym marszu, do przebycia dla 3000 ludzi z dobytkiem w trzy, cztery miesiące. Przy czym marsz odbywał się przez pustynię Synaj, gdzie wcale nietrudno, wbrew pozorom, o jakieś jadalne korzenie czy rośliny, mogące uzupełnić jednostronną dietę, nietrudno nawet o jakieś zwierzęta.

Powtarzam - wszystkie te zakazy i nakazy ustalone zostały po to, by doświadczenie przebiegało bez zakłóceń i by można było regularnie ( tak przypuszczam ) sprawdzać, jaki jest stan zdrowia i w ogóle stan biologiczny istot w ten sposób odżywianych. Co więcej, czterdzieści lat - to dwa pokolenia. Taki okres pozwala sprawdzić, czy odżywianie się wyłącznie manną nie wpływa ujemnie na potomstwo, czy nie działa, powiedzmy mutagennie, czy pokolenie wyrosłe na pustyni jest normalne i zdolne do walki z trudami życia?

Niewykluczone zresztą, że owe czterdzieści lat można wytłumaczyć w inny sposób. Czy na przykład nie był to czas przebywania w kosmosie niezbędny dla pokonania odległości dzielącej jedną cywilizację planetarną od drugiej, a może jakąś cywilizację techniczną od Ziemi?

Książka Sassona i Dale'a dostarcza wystarczających argumentów przemawiających za słusznością mojej hipotezy, iż całe to wydarzenie - od wyprowadzenia Żydów z Egiptu do momentu przekroczenia Jordanu, ma charakter doświadczenia.

Takim argumentem jest niczym innym nie dający się wyjaśnić nakaz jedzenia wyłącznie manny i tylko manny. Takim też argumentem jest wysunięty na pierwszy plan religijnego rytuału wielkanocnego u Żydów - zakaz konsumowania czegokolwiek opartego na drożdżach. Drożdże musiały być z obozu wędrujących przez Synaj Żydów usunięte; nie tylko w tym celu, by nie wpłynęło to na biochemiczny proces produkcji manny, ale także i dlatego, by nie mącić klarownego przebiegu doświadczenia.

Za słusznością mojej tezy świadczy również fakt, że maszyna przestała nagle działać wtedy, kiedy lud Izraela przekroczył Jordan. Nie było to specjalnie związane z obecnością innego pożywienia, jako że nie brak go było i przedtem, ale z faktem, że doświadczenie w tej dokładnie chwili kończyło się.

Za słusznością tej tezy przemawia wiele innych jeszcze argumentów, które znaleźć można w Biblii. Argumentów opowiadających o perypetiach wędrówki przez Synaj narodu wybranego.



Naród Wybrany ! Wybrany na przedmiot doświadczeń !

.
  • 0



#11

snake131.
  • Postów: 162
  • Tematów: 16
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Bardzo ciekawy tekst jestem ciekaw jak naprawade wyglądała ta maszyna i gdzie znajduje sie o ile przetrwała arka przymierza
  • 0

#12

Tiamat.
  • Postów: 3048
  • Tematów: 29
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

No tak, Mostowicz - marny nasladowca Danikena. Niech jeszcze napisze teorie ze Jezus zamieniajac wode w wino mial pewnie nanotechnologiczne urzadzenie do przemiany od obcych cywilizacji.
  • 0

#13

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tak tyle ze Mostowicz zrobil jedynie przeklad oryginalu, a swoja droga bardzo ciekawy tekst i ma w sobie duzo sensu. Na pewno latwiej przyjac do swiadomosci taka wersje zdarzen niz historie o rozsuwajacych sie kazdego ranka chmurach i Bogu, ktory na polecenie Mojzesza zrzuca przez 40 lat manne dla ludu...

swoja droga zaskakujaco dlugo wedrowali do tej ziemi obiecanej

Niech jeszcze napisze teorie ze Jezus zamieniajac wode w wino mial pewnie nanotechnologiczne urzadzenie do przemiany od obcych cywilizacji


Czemuż by nie.

Zastanawia mnie podejscie septykow, ktorzy wszelkie "Dziwne zjawiska" staraja sie wytlumaczyc jak najbardziej naukowo, a w przypadkach takich jak ten, lecz kiedy chodzi o Pismo Swiete, przyjmuja to co napisane niemal doslownie. Skoro odrzucacie np. zjawiska nadprzyrodzone z jednej strony to dlaczego tak latwo akceptujecie biblijne cuda?
  • 0



#14

Berith.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 26
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Dziwna teoria, ale na pewno lepsza od manny lecącej z nieba <lol>.
  • 0

#15

Katon.
  • Postów: 256
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Niesamowicie ciekawy artykuł. :) Coś w tym jest.
Ciekawe czy tak było na prawdę. To bardziej prawdopodobne niż otwieranie nieboskłonu, deszcz pożywienia itp. No ale niektórych nie przekona się ;) "Bajki to bajki a biblia to prawda na prawdzie". Taka prawdziwa bajka ;)

Zastanawia mnie podejscie septykow, ktorzy wszelkie "Dziwne zjawiska" staraja sie wytlumaczyc jak najbardziej naukowo, a w przypadkach takich jak ten, lecz kiedy chodzi o Pismo Swiete, przyjmuja to co napisane niemal doslownie. Skoro odrzucacie np. zjawiska nadprzyrodzone z jednej strony to dlaczego tak latwo akceptujecie biblijne cuda?

Też mnie to ciekawi, czekam na odp.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych