Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy Bóg jest w mózgu?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
5 odpowiedzi w tym temacie

#1

NHolokaust.
  • Postów: 653
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Poniższy artykuł jest stricte naukowym spojrzeniem na próby poszukiwania zależności pomiędzy przeżyciami religijnymi, istotą Boga, a funkcjonowaniem naszego mózgu. Mimo, iż jest on - ze względu na słownictwo - dość trudny w odbiorze, zachęcam do lektury, ponieważ może stanowić dobry punkt wyjścia do pasjonującej dyskusji.



Szukanie Boga w mózgu


-Nie ma Boga - mówiono po tym, jak pierwszy człowiek poleciał w kosmos.
-Gagarin był w niebie i nie spotkał tam nikogo. Podobne wnioski, choć na podstawie zupełnie innych przesłanek, wyciągają niektórzy badacze pracy mózgu. Michael Persinger,specjalista w zakresie neurokognitywistyki, oświadczył: -Doświadczenie Boga jest artefaktem przejściowych zmian w płacie skroniowym. Czy rzeczywiście znaleziono empiryczny dowód na to, że Bóg nie istnieje?

Badania Persingera, opisane w książce "Neuropsychological Bases of God Beliefs" ("Neuropsychologiczne podstawy wiary w Boga") rozpoczęły nurt tak zwanej neuroteologii. Na podstawie eksperymentów stara sięona wnioskować o istnieniu lub nieistnieniu Boga. Nic dziwnego, że wyniki badań Persingera odbiły się szerokim echem w świecie nauki. Stwierdzenie, że znaleziono empiryczny dowód na nieistnienie Boga - dla jednych niedorzeczny, dla innych kontrowersyjny czy intrygujący - stanowiło doskonałą pożywkę dla zwiększenia poczytności czasopism. Z możliwości tej skorzystały m.in. "Times", czy "Newsweek" (w Polsce w 2001r.).

Słyszę głos Boga
W swoich badaniach Persinger oparł się na wynikach eksperymentów nad epilepsją. Dowodziły one, że przy powstawaniu objawów epileptycznych szczególną rolę pełnią płaty skroniowe, a ich zmienione funkcjonowanie jest ściśle powiązne z religijnością. Specyficzne zachowania, które czasem towarzyszą epilepsji płatwó skroniowych to: tendencja do pisemnego kopiowania tekstu, trwały brak zainteresowania seksualnością, zwiększona tendencja do religijnych zachowań oraz doświadczeń (hiperreligijność). Ta ostatnia manifestuje się pogłębianiem duchowych uczuć oraz ekstrawaganckimi zachowaniami religijnymi, przykuwającymi uwagę innych ludzi. Bezpośrednio przed i po napadzie padaczkowym często obserwowane są także halucynacje o treści religijnej. Badania Persingera i nie tylko pokazały, że drażnienie płatów skroniowych impulsami elektrycznymi w czasie operacji chirurgicznej mózgu powoduje u osoby operowanej specyficzne odczucia. Chorzy mają wrażenie, że opuszczają własne ciało, podróżują w czasie i przestrzeni, słyszą głos Boga lub istot duchowych, dających jakieś instrukcje, mają przeżycia szczytowe, silne poczucie sensu i zrozumienia wszechświata oraz złudzenia zmysłowe - takie jak błyski światła lub wizje światła w tunelu. Co ciekawe, choć te projekcje mają różną treść, to ich trzon i specyfika są wspólne dla wszsystkich ludzi - niezależnie od kultury, w której żyją. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest po prostu podobieństwo w budowie płatów skroniowych. Persinger próbował udowodnić, że religijne i mistyczne doświadczenia są konsekwencją codziennych, spontanicznych wyładowań elektrycznych w płacie skroniowym, zaś kluczową rolęw powstawaniu takich doświadczeń odgrywają: kontekst środowiska, osobista historia życia oraz neuronalny mechanizm kary i nagrody. Pobyt w kościele może uruchamiać mechanizm nagrody, co z kolei może wywołać wizje nieba. Inne środowisko, na przykład cmentarz - uruchamiając mechanizm kary, wywołuje wizje piekła. Analizując pracę mózgu w czasie uniesień religijnych, persinger zaproponował stosowanie tak zwanego kontiunuum labilności płata skroniowego (TLT - temporal lobe transients), które pomaga uszeregować ludzi pod względem częstotliwości i siły występowania mikronapadów w płatach skroniowych. Na jednym krańcu znajdowałyby się osoby ze zdiagnozowaną epilepsją. W środku ci, którzy opisują doświadczane przez nich, dość powszechne zjawiska, takie jak deja vu, czy realistyczne sny. Na przeciwległym krańcu tego kontinuum znalazłyby się osoby nie doświadczające żadnych z wymienionych objawów.
Ponadto Persinger opracował tak zwany Inwentarz Filozofii osobistej (IFO). Jest to test psychologiczny, który bada objawy zespołu płatów skroniowych, czyli doświadczeń, postaw i zachowań, związanych z epileptogennymi ogniskami płatów skroniowych. Korzystając z tego narzędzia Persinger i współpracownicy chcieli odnaleźćwzajemne zależności między wynikami inwentarza a wynikami EEG płatów skroniowych u osób, któe zostały poddane działaniu bodźców wywołujących oznaki epileptyczności, takich jak: egzotyczne, rytmiczne dźwięki o częstotliwości 7-10 uderzeń na sekundę oraz rozproszone światło pulsujące w rytmie siedmiu błysków na sekundę. Okazało się, że wyniki EEG mierzące aktywność płatów skroniowych w czasie oddziaływania wymienionych bodźców łączą się z trzema skalami inwentarza: z przekonaniami dotyczącymi dogmatów religijnych, z doświadczeniami paranormalnymi lub mistycznymi oraz z poczuciem czyjejś obecności. To m.in. na tej podstawie zespół Persingera wyciągnął wniosek, iż zmiany w płacie skroniowym łączą się ze zwiększoną ilością przekonań i doświadczeń quasi-religijnych, np. wizji dotyczących kontaktu z boskością, spotkań z UFO, czy fenomenem wyjścia z ciała.

Ograniczenia nauki
Powyższe wyniki badań zostały częściowo potwierdzone przez zespół badawczy z Londyńskiego Instytutu Neurologicznego. Angielscy naukowcy wykazali, że mózgu osób chorych na epilepsję, mających objawy hiperreligijności, różnią się od mózgów osób chorych na padaczkę bez takich objawów. Ci pierwsi mają znaczący mniejszy prawy hipokamp (struktura mózgu odpowiadająca za trwałość pamięci - dop. NHolokaust). To może tłumaczyć występowanie hiperreligijności, szczególnie w kontekście wyników niektórych badań sugerujących istotną rolę hipokampu w występowaniu silnych doświadczeń religijnych. jednak zależność ta jest ciągle dyskusyjna. W innych bowiem badaniach, prowadzonych przez Davida Tuckera z Kliniki Neurologii w Austin w Stanach Zjednoczonych, okazało się, że w zakresie religijności ludzie chorzy na epilepsję płatów skroniowych wcale nie różnią się od osób zdrowych.
Prace Persingera spotkały się z dużym oporem w środowiskach akademickich. Zarzucono mu, że zredukował Boga i religię do doświadczeń ekstatycznych, któe z kolei zostały sprowadzone jedynie do patalogicznej reakcji mózgu w postaci mikrowyładowań w płacie skroniowym. Kolejny zarzut to zbytnia łatwość wyciągania wniosków o nieistnieniu boga. Badacze pominęli oczywiste ograniczenia nauki, któa nie może na podstawie badań neurologicznych orzekać o tym, czy Bóg istnieje, czy nie. Co więcej, prawie wszyscy badani przez Persingera ludzie mieli zdiagnozowane zaburzenia psychiczne, co mogło wpływać na wyniki testów badających objawy epilepsji płatów skroniowych.

Dołączona grafika


Ja i wszechświat to jedno
Relacja zachodząca między doświadczeniem Boga a mózgiem fascynuje także Andrew Newberga i Eugene d'Aquili z Uniwersytetu Pensylwanii. naukowcy ci skoncentrowali się na medytacji, będącej ich zdaniem doświadczeniem religijnym. Do badań, które rozpoczęli w latach '90, zaprosili mnichów z zakonu franciszkańów oraz mnichów buddyjskich. W badaniach posłużyli się techniką obrazowania mózgu SPECT i uznali, że za medytacyjne doświadczenia religijne odpowiedzialny jest mechanizm mózgowy składający sie z czterech struktur korowych. Są to: dolny płat skroniowy (ITL), dolny płacik ciemieniowy (IPL), tylno-górny płacik ciemieniowy (PSPL - posterior superior parietal lobule) oraz kora przedczołowa. Ta ostatnia odpowiada za kontrolowanie uwagi i skupienia, tym samym pośrednicząc w intensywnej koncentracji. PSPL jest odpowiedzialny za organizację bodźców słuchowych, wzrokowych oraz sensorycznych. Pełni istotną rolę w poruszaniu się w przestrzeni, tworząc wyraźną granicę między "ja" a światem zewnętrznym. Zadaniem ITL jest wykrywanie obiektów z jakichś powodów istotnych dla osoby i informowanie o nich. Dzieje się to dzięki połączeniu z układem limbicznym. Z kolei IPL jest zaangażowany w tworzenie struktur gramatycznych oraz logiczne procesy myślowe. Dodatkowo jest odpowiedzialny za zamianę myśli na słowa.
Według Newberga i d'Aquili doświadczenie religijne na drodze medytacji można wywołać w dwojaki sposób: poprzez medytację bierną i aktywną. W medytacji biernej osoba stara się oczyścić umysł ze wszystkich myśli i wyobrażeń, przez co aktywowana jest prawa kora przedczołowa. Wywołuje to szereg wzajemnych oddziaływań między czterema wspomnianymi wcześniej częściami mózgu. W efekcie następuje pobudzenie obwodowego układu nerwowego, co z kolei daje wrażenie relaksu i narastającego poczucia spokoju. Jednak to nie wystarczy do osiągnięcia doświadczenia religijnego. Dopiero towarzyszące temu wyciszenie aktywności prawego tylno-górnego płacika ciemieniowego eliminuje podział "ja"-"świat", powodując tym samym poczucie absolutnej jedności ze wszechświatem.
Z kolei w medytacji aktywnej osoba koncentruje się na wyobrażonym obrazie lub realnym przedmiocie. W przeciwieństwie do medytacji biernej aktywna medytacja powoduje stymulację prawego PSPL i wyciszenie lewego PSPL. Prowadzi to znów do zaniku podziału między "ja" a światem, jednak w tym przypadku wciąz zostaje zachowana koncentracja na przedmiocie. Efektem tego rodzaju zmian w mózgu jest uczucie bycia wchłoniętym przez obiekt lub wrażenie, że stanowi się jedność z obiektem. Zdaniem autorów przedłużanie się stanu medytacji może doprowadzić do wyciszenia prawego i lewego PSPL co daje wrażenie Absolutnej Jedności z Uniwersum. Pomimo wyższego poziomu zaawansowania badań i bardziej nowoczesnych narzędzi pomiaru, badacze nie ustrzegli się błędów. Między innymi postawiono im zarzut zbytniego uogólnienia badań. Po pierwsze, autorzy pod pojęciem "doświadczenia religijnego" umieścili przeróżne przeżycia, takie jak: stany mistyczne, utratę świadomości, utratę poczucia czasu, doświadczenie rozmycia granicy między "ja" a "światem". Dodatkowo Newberg i d'Aquili używają pojęcia "doświadczenie religijne" również w kontekście kulturowym, rozumiejąc je jako mit, rytuał, wierzenia i teologię. Celem ich publikacji było nie tyle wskazanie biologicznych podstaw doświadczeń mistycznych, ile wyczerpujące wyjaśnienie religii jako zjawiska obecnego we wszystkich kulturach,będącego efektem naturalnej równowagi w obrębie struktur mózgowych. W czasie eksperymentu żaden z uczestników nie doznał stanu zjednoczenia z obiektem lub wszechświatem. Wnioski badaczy oparte są na zależności, jaka zachodzi między obniżeniem przepływu krwi w PSPL a aktywnością neuronów w tym obszarze. A zatem oparte są bardziej na wnioskowaniu "co by było, gdyby jeszcze bardziej pogłębić medytację" niż na faktycznych wynikach eksperymentu.

Pan jest moim pasterzem
Kolejne badania nad działaniem mózgu w trakcie doświadczeń religijnych pokazały, że jest to zjawisko ogromnie złożone. Aby naukowcy wystrzegali się uproszczeń, trzeba było m.in.rozróżnić pojęcia : religia, religijność i neuropsychologia religii.
Religia oznacza zespół prawd, twierdzeń, czynności, przekonań, wartości, które łączą ludzi z Bogiem. Religijność to religia indywidualnie przeżywana przez każdą osobę. Jest formą relacji z Bogiem, więc zawiera w sobie emocje, postawy, przekonania, myśli, wyobrażenia, zaangażowanie, zachowanie. Religijność jest powiązana ze specyficznymi właściwościami konkretnego człowieka. Jest inna u każdej osoby. Neuropsychologia religii zaś jest próbą określenia stopnia i rodzaju oddziaływań układu nerwowego na psychologiczne aspekty religijności. Definicje te znacznie ograniczają możliwość wnioskowania o istnieniu bądź nieistnieniu Boga, zwiększając zarazem rzetelność badań.
Złożoność podejmowanej tematyki wymusiła tworzenie zespołów badawczych, obejmujących specjalistów z różnych dziedzin nauki, takich jak: psychologia, teologia, neurologia czy filozofia. W takiej międzynarodowej grupie fachowców realizowała badania profesor Nina Azari z Uniwersytetu Hawajskiego w Hilo. Do jednego z badań zaproszono sześciu religijnych i sześciu niereligjnych studentów. Pierwsi byli wyznania protestanckiego. Interpretowali Pismo Św. jako słowo od Boga, a wykorzystany podczas badania Psalm 23 był dla nich jednym z najbardziej znaczących. Uczestnicy dostali albo Psalm 23, albo znaną rymowankę, albo instrukcję użycia karty telefonicznej. Ich zadaniem było recytowanie z pamięci, czytanie szeptem lub czytanie na głos tego materiału. Obrazowanie mózgu techniką PET (positron emission tomography - emisyjna tomografia pozytronowa - dop. NHolokaust) wskazało aktywację kory przedczołowo-grzebietowo-bocznej u osób religijnych w czasie określanym przez badanych jako doświadczenie religijne. Nie wykazało natomiast zmian podczas recytowania rymowanki i instrukcji. Okazało się, zę u osób religijnych w porównaniu z niereligijnymi efektem tak rozumianego przeżycia religijnego jest zwiększona aktywność obiegu czołowo-ciemieniowego, złożonego z kory przedczołowo-grzebietowo-bocznej, kory grzebietowo-przyśrodkowej i kory ciemieniowo-przyśrodkowej. Azari podkreśla poznawczy aspekt doświadczenia religijnego, ponieważ badanie wykazało zaangażowanie struktur mózgowych odpowiedzialnych za przetwarzanie informacji. Jednocześnie układ limbiczny, któemu przypisuje się pośredniczenie w procesach emocjonalnych, nie został aktywowany. W związku z tym tak rozumiane doświadczenie religijne nie było przeżyciem emocjonalnym, pomimo iż Psalm 23 wprowadził badanych w pozytywny nastrój. Nie było też przeżyciem podobnym do tego wywołanego przez wesołą rymowankę. Zdaniem Azarai kora przedczołowa, aktywowana w czasie doświadczenia religijnego, pełni istotną rolę, m.in. w utrzymywaniu relacji społecznych. Dlatego na tej podstawie wyciągnęła wniosek, iż doświadczenie religijne może być postrzegane jako rodzaj relacji interpersonalnej z Bogiem. Musi być ono określone z perspektywy podmiotu, ponieważ to, co czuje osoba w czasie takiego doświadczenia jest kluczowe do zrozumienia fenomenu religijności. A zatem jakieś doświadczenie może stać się religijnym raczej ze względu na specyficzną relację łączącą człowieka z Bogiem, niż ze względu na cechy samego Boga.

Przyglądając się dotychczasowym badaniom nad związkiem pracy mózgu z religijnością, napotykamy więcej pytań i niejasności niż klarownych odpowiedzi. Wielu badaczy szuka metody pozwalającej stwierdzić, czy dane doświadczenie jest prawdziwe, tj. czy zachodzi realne oddziaływanie rzeczywistości duchowej na osobę, czy też fałszywe, tj. przeżycia są jedynie wytworem mózgu. Wydaje się, że neuropsychologia jako nauka empiryczna przekreśla możliwość udzielenia takiej odpowiedzi. Możliwe, że kwestia działania Boga na człowieka pozostanie dla nas tajemnicą, przynajmniej z punktu widzenia neuropsychologii. Nie znaczy jednak, że należy zaprzestać badań próbujących pokazać pracę mózgu w czasie doświadczeń religijnych. Ze względu na złożony i trudno uchwytny przedmiot badań prowadzenie takich eksperymentów jest bardzo trudne. Ale wszystko jeszcze przed nami. Neuropsychologia religii dopiero rozwija skrzydła.

Autor: Marcin Nazaruk, "Charaktery" NR 116.

Skoro dobrnęliście aż tutaj, mam do zaprezentowania pewną kwestię: Czy Bóg jest efektem działania naszego mózgu lub jedną ze struktur wspomagających nasze myślenie i funkcjonowanie? Czy Bóg pochodzi od nas, czy też My od Boga? Czy możliwym jest, że niebawem będziemy w stanie stymulować kontakty z Bogiem, eksperymentując nad ludzkim umysłem na tyle, aby móc osiągnąć pełną symbiozę? Zrozumieć Boga? A może zrozumieć siebie? Zapraszam do dyskusji.
  • 0



#2

Emanuel.
  • Postów: 84
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Myślę, że można rozumieć siebie i bez Boga. Jeśli dajesz sobie radę bez niczyjej pomocy, a masz chęć na poznawanie Boga, to go szukaj. Nawet cały pantheon bogów. Przykre dla mnie jest to grzebanie naukowców w tych kilku sprawach, dzięki którym życie nie jest tak nudne. Oni sprowadzają je do zwykłych reakcji chemicznych, elektrycznych... Szczęście, miłość, strach, miłosierdzie, radość... Podobnie z badaniem, która część kory mózgowej odpowiada za czucie Boga, a która za zwykłą mieszczańską radość. Czy życie staje się od tego zaiste bogatsze? Wiedzieć to niebezpieczna i zaraźliwa choroba....
  • 0

#3

Pyziak.
  • Postów: 703
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Emanuel, w jednej rzeczy się zgodzę, że da się zrozumieć siebie bez pomocy boga/bogów czy jak by tego nie nazwać. Nie rozumiem natomiast, dlaczego wg. Ciebie takie badania są przykre. Co jest złego w tym, że człowiek próbuje sprowadzić wszystko na ziemię, że tak powiem? Dla mnie to jest całkowicie normalne i tak było od zawsze, jeśli spotykał coś nowego/niezrozumiałego to próbował to wyjaśnić i 'przetłumaczyć' na swój język. Naukowcy zajmujący się tym polem to właśnie robią. Sprowadzają te wszystkie religijne doznania do swojego języka, reakcji chemicznych itp.

Poza tym, nigdy nie można wiedzieć za dużo. Jak dla mnie bardzo dobrze robią badając te sprawy. Im więcej człowiek o sobie wie, tym lepiej.
  • 0

#4

NHolokaust.
  • Postów: 653
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Poza tym, nigdy nie można wiedzieć za dużo. Jak dla mnie bardzo dobrze robią badając te sprawy. Im więcej człowiek o sobie wie, tym lepiej.

Fascynujące, że zawsze istnieje szansa, iż naukowcy mogą odkryć w nas samych coś, czego nigdy się nie spodziewali. Prawda o człowieku może okazać się odmienna od tej, której to trzyma się cały współczesny nam świat.

Badania nad "poszukiwaniem Boga w mózgu" nasuwają kilka dość interesujących pytań, m.in. o to, czy faktycznie Bóg jest zespołem mózgowych reakcji chemicznych na określony bodziec? Czy jego istota jest wytworem człowieka? A może Bóg, jako zamieszkujący każdego z nas jest źródłem mocy człowieka? Mocy, której kiedyś byliśmy świadomi, lecz zapomnieliśmy o niej i na nowo odkrywając siebie, dochodzimy jej źródła...
  • 0



#5

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Intersujące badania.

Jednak w kwestiach badania mózgu, a przede wzystkim natury świadomości jest jeden problem, z którego wszyscy neurolodzy, psycholodzy itd. zdają sobie sprawę. To kwestia samoodniesienia.

O ile badania procesów zachodzących w mózgu nie nastręczają żadnych trudności, to już bariery związane z badaniami natury świadomości wydają się nie do przejścia. Podstawowym mankamentem jest to, że tak naprawdę nie można udowodnić istnienia innych świadomości oprócz naszej własnej. Krótko mówiąć mamy pełne prawo wątpić w to czy nasz kolega czy koleżanka są świadomi. Wnioskowanie na podstawie istnienia własnej świadomości istnienia jej u innych jest z punktu widzenia nauki aktem wiary. Brzmi to poniekąd dziwnie, ale tak właśnie jest. I tu pojawia się problem.

Najistotniejszym "przykazaniem" każdego procesu badawczego jest: Badaczu, ogranicz wpływ na badany obiekt do minimum. Najgorzej z tym poradzić sobie w badaniu zjawisk mikroświata. Tam bez ingerencji w badany obiekt praktycznie nie można niczego się dowiedzieć. Na szczęście z pomocą przychodzi nam tam mechanika kwantowa, dzięki której możemy dość dobrze określić wpływ badacza na wyniki eksperymentu i go w dużym stopniu zniwelować.

Z badaniem świadomości jest jeszcze gorzej. Jesli chcemy ją zbadać naukowo nie pozostaje nam nic innego jak badanie własnego jej doświadczania. Świadomość badająca samą siebie jest jak wąż pożerajacy własny ogon. Badacz staje się tożsamy z obiektem swoich badań. To przerasta wszystkie problemy związane z badaniem świata cząstek elementarnych.

Wielu badzaczy uważa, że to bariera nie do ominięcia. Niektórzy odważniejsi (np. Roger Penrose) twierdzą, że badania świadomości mogą mieć tylko sens, gdy uwzględnimy w nich kwantowy opis. Jednak absolutny stopień powiązania badacza z obiektem swoich badań czyni tę koncepcję raczej nierealną do zrealizowania.

Piszę to w kontekście tego artykułu, żeby zwrócić uwagę na pewną różnicę. Badanie zjawisk zachodzących w mózgu związanych z doświadczniem Boga nie ma nic wspólnego z badaniem jego osobistego doświadczania.

Jakoż, że popieram filozofię dualistyczną powiem tak:

Naukowe badanie materii tego problemu jest możliwe, ale jego duchowy aspekt jest nieosiągalny.

Pozdrawiam.
  • 0



#6

no_user.
  • Postów: 78
  • Tematów: 8
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Może to nie do końca związane z Bogiem, ale z badaniami nad świadomością, wspomnianymi w tym wątku, na pewno - będzie to cytat z książki "Takie jak my? Czy zwierzęta mają świadomość?" Volker Arzt, Immanuel Birmelin, poleconą już przeze mnie w innym miejscu tego forum. Niezłe, więc usiądę i przepiszę:
"Szczególnie dobitnie uzmysłowiłem to sobie parę lat temu na plaży, gdzie mimowolnie podsłuchałem rozmowę pewnej pary.
Oboje siedzieli na leżakach, tyłem do mnie; on droczył się z nią żartobliwie, zarzucając jej, że jest jedynie automatem:
- Jesteś automatem, moja droga - mruczał raz po raz.
Początkowo reagowała na to z zupełnym spokojem.
- Czy widziałeś już choć raz automat, który mógłby się spocić?
On: - Oczywiście, w każdej maszynie może nastąpić przegrzanie.
Ona: - A maszynę, która chciałaby się napić?
On: - Zaopatrzenie w energię to rzecz normalna.
Ona: - Nie chodzi tu o zaopatrzenie, lecz o pragnienie. Widziałeś kiedyś samochód, który miałby chęć na benzynę?
On: - Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego. Po prostu wskaźnik paliwa musiałby być zastąpiony przez głos z komputera: "Mam chęć na benzynę bezołowiową".
Ona (już mniej spokojnym głosem): - Ale ja, kiedy tak mówię, naprawdę mam pragnienie.
On: - Dokładnie to samo mógłby oznajmić komputer pokładowy na krótko przed opróżnieniem baku. Jesteś jak automat.
I rozmowa toczyła sie nadal w tym duchu, a ja zacząłem się już zastanawiać, czy nie powinienem im przynieść czegoś do picia, kiedy nieoczekiwanie zarysował się przełom.
Ona: - Właściwie nie powinnam traktować cię serio.
On: - Jak to?
Ona: - Bo może ty w ogóle nie istniejesz.
On: - Co masz na myśli? Przecież mnie widzisz.
Ona: - Owszem, ale skąd mam wiedzieć, czy to nie sen? Albo tylko złudzenie? Możesz mi udowodnić, że naprawdę tu jesteś?
On (najwyraźniej zbity z tropu takim obrotem sprawy): - Uszczypnij mnie, a kiedy krzyknę "au!", to... nie, wtedy powiesz na pewno, że uszczypnięcie i mój okrzyk tylko ci się przyśniły.
Ona: - No właśnie.
On (przystąpił do strategicznego odwrotu, ale nie dawał jeszcze za wygraną): - Więc dobrze, nie mogę ci udowodnić, że istnieję. I co dalej?
Ona (z nieskrywanym tryumfem): Skoro cię w ogóle nie ma, to nie powinno cię obchodzić, czy jestem automatem."

Ktoś mi ostatnio powiedział: kto nie ma własnej strony www, we współczesnym świecie nie istnieje. Niech mu będzie, aż tak mi na "istnieniu" nie zależy. :smile:
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych