Z roku na rok, bardzo powoli wyciągam przypuszczenie, że świat czeka kolejna wielka wojna, na miarę dwóch poprzednich. Nie wyczytałem tego w żadnych proroctwach. Mój jedyny solidny argument to wymarcie pokolenia pamiętającego poprzednią wojnę.
Przedstawię wszystkim oryginalny punkt widzenia na ewentualny przebieg, tak zwanej, trzeciej wojny światowej. Porównanie którego dokonałem jest nietypowe. Co nie oznacza, że jest dla mnie zabawne.
Pierwsza wojna światowa ustaliła zasady prowadzenia tak dużej wojny. Jedną z tych zasad była wojna pozycyjna – na wyniszczenie. Druga wojna złamała zasadę prowadzenia wojny pozycyjnej, wprowadzając blitzkrieg. Jest w tym podobieństwo do hollywoodzkich zasad produkcji sequeli:
-Pierwsza część ustala zasady.
-Druga część je łamie.
-W trzeciej części wszystko jest możliwe.
Widzimy więc, że w dużym uproszczeniu, dwie wojny światowe spełniają dwa pierwsze punkty. Trzecia wojna powinna spełnić trzeci warunek. Będzie tak ponieważ, zasady te wynikają z ludzkiej umiejętności uczenia się. Tak jak w filmach, po obejrzeniu pierwszej części, druga musi zaskoczyć czymś nowym. Aby widzowie, nauczeni zasad z poprzedniej części, nie przewidzieli całej fabuły. Dla trzeciej części, zwykłe zaskoczenie jest niewystarczające. Jest tak dlatego, że odbiorcę, druga część filmu, przyzwyczaiła do łamania ustalonych zasad. Jeżeli trzecia część ma się dobrze sprzedać, to musi być zupełnie różna od pozostałych.
Można to przenieść na grunt wojenny. Pierwsza wojna ustaliła zasady. Wszyscy myśleli, iż następna będzie podobna. Niemcy wiedzieli, iż w celu wygrania muszą złamać zasady i zrobili to. Tym samym pokazali całemu światu, że prowadzenie wojny polega właśnie na łamaniu zasad. Dlatego wszystkie strony trzeciego wielkiego konfliktu, już wiedzą, że strona przeciwna będzie chciała złamać zasady. Aby wygrać będzie trzeba posunąć się jeszcze dalej. Pojawia się tutaj pytanie jakie jeszcze możliwości zostały do wykorzystania. Co oznacza, iż w trzeciej odsłonie wszystko będzie możliwe? Moim zdaniem, dla przebiegu 3WŚ, nie będzie można znaleźć prostej analogii w poprzednich wielkich wojnach. To nie oznacza, że będzie ona większym zaskoczeniem niż pierwsza albo druga. Raczej, dwa pierwsze konflikty, okażą się bardziej podobne do siebie nawzajem, niż do trzeciego. Posługiwanie się takimi ogólnikami jest bardzo mętne. Jesteśmy skazani na posługiwanie się nimi, bo szczegóły są nieznane, albo przynajmniej nie pewne. Pomimo tego, pewny jestem, iż w razie powtórzenia się konfliktu światowego, spełni on trzecią zasadę. Jedne rzeczy okażą się iluzją, pojawią się też inne, zupełnie nowe. Wszystko będzie możliwe.
Teraz, w oparciu o szczątkową wiedzę na temat geopolityki, uszczegółowię przewidywania. Próbując przewidzieć przebieg światowego konfliktu, przed oczami nam stają wielkie bitwy lądowe. Są one momentami zwrotnymi. Nie należy zapominać o starciach morskich, które mogą odegrać równie wielką, a może i większą, rolę. Praktycznie cały transport towarowy pomiędzy kontynentami odbywa się drogą morską. W dzisiejszych czasach nie ma gospodarek samowystarczalnych (wyjątkami mogą być Rosja, Mongolia w mniejszym stopniu Chiny). Dlatego utrzymanie szlaków komunikacyjnych, w tym cieśnin i portów, będzie odgrywało dużą rolę. Trzeba do tego dodać zmianę traktowania móż i oceanów. To już nie jest sama woda, tylko terytorium, na dnie którego znajdują się cenne surowce. W czasach GPS-u granice morskie zaczną być traktowane na równi z lądowymi. Przez terytoria oceaniczne zostaną wytyczone korytarze. Będą przypominać autostrady. Część z nich może być płatna. W wyniku takich zmian, aby przepłynąć przez cudze morze, będzie trzeba mieć paszport i zapłacić cło. Z dzisiejszego punktu widzenia przypomina to wynajmowanie przedpokoju od współmałżonka/ki. Ale trzeba pamiętać, że jeszcze niedawno opodatkowanie dochodów było mrzonką (inny przykład to niedawne opodatkowanie odsetek bankowych).
Najważniejszym orężem wojny jest propaganda. W niedalekiej przyszłości dokona się kolejny postęp w tej właśnie dziedzinie. Jak będzie wyglądać ten postęp? :)Zobacz jak dziwną gramatyką się posługuję. Czy nie wydaje ci się ona nietypowa – może obca. Z skąd możesz mieć pewność, że ten tekst jest wytworem człowieka, a nie tysiąca połączonych serwerów w podziemiach tajnej bazy. Coraz więcej ludzi poznajemy tylko wirtualnie. Nie wiemy czy są prawdziwi. Obraz z kamery internetowej nie może być żadnym dowodem. Niestety, wraz z postępem robotyki, ludzie spotykani w realu - na ulicy też nie będą 'autentyczni'. Myślę, że już dziś wśród ludzi siedzących na ławkach, w cieniu, zdarzają się androidy. Zakapturzone postacie opierające się o ścianę. Na razie tylko kilka, tak dla próby. Koncerny sprawdzają czy ktoś je rozpozna po wyglądzie. Potem zaczną sprawdzać czy ktoś rozpozna je po wymianie kilku słów. Od kroku do kroku dojdziemy do momentu gdy, na każdym kroku, spotykać będziemy roboty. Niezdolne do myślenia, zaprogramowane do delikatnego wpływania na ludzi. Może po wielu latach, androidy propagandowe zaczną spełniać bardziej komercyjną rolę. Nakłaniać nas będą do zakupów, wykupywania ubezpieczeń itp. Rozwiną się z powodu wojny i w trakcie niej spełniać będą powierzone im zadanie.
Jeżeli, w trakcie przedłużającej się wojny, straty w ludziach będą wielkie, to kraje sięgną po in-vitro oraz klonowanie. Zwiększenie liczby ciąż mnogich było ambicją dr. Mengele. Dzisiaj potrafimy zapłodnić kobietę wieloma komórkami jajowymi. Dzięki rozwojowi genetyki będzie można produkować ludzi o wyselekcjonowanych cechach. Nie potrafię powiedzieć kto będzie o tych cechach decydować. Państwo czy rodzice. W biedniejszych – mniej rozwiniętych krajach, z przyczyn finansowych, selekcja będzie łagodniejsza. Tam w użyciu, częściej będzie materiał genetyczny prawdziwych rodziców. W krajach pierwszego świata – no cóż... niektórzy będą mogli powiedzieć o sobie, że są ojcami wszystkich dzieci
. Ale bez przesady, aby nie narażać społeczeństwa na atak bronią genetyczną.
Najciekawsze rzeczy powinny zacząć się dziać nad naszymi głowami. Na pewno, konflikt w jakimś stopniu przeniesie się w kosmos. Jedne stateczki bezzałogowe będą zestrzeliwać. Inne będą zestrzeliwane. Te zestrzelone trzeba będzie zastąpić nowymi. Może nawet większymi, cięższymi – o grubszym pancerzu, większej ilości paliwa itp. Dlatego ważne stanie się zmniejszenie kosztów posyłania na orbitę tych stateczków. Po prostu, kiedy trzeba będzie wysłać ich bardzo dużo, to będzie się opłacało zainwestować mnóstwo środków, w rozwój tanich metod wysyłania ładunków na orbitę.
Opowiedziałem wam kilka moich przewidywań. Niektóre są już powszechne znane i nie pochodzą ode mnie. Resztę wymyśliłem sam. Dają one razem obraz życia, w czekającej nas przyszłości.
Jeżeli takie podejście się spodoba, to dopiszę coś jeszcze.