Skocz do zawartości


Zdjęcie

OD FURII SŁOWIAN UWOLNIJ NAS PANIE!


  • Please log in to reply
2 replies to this topic

#1

tatik.
  • Postów: 1982
  • Tematów: 291
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

W powszechnej świadomości społeczeństw okres średniowiecza w kontekście tematów "morskich" czyli piractwa, łupieżczych wypraw jakie miały wtedy miejsce na Morzu Bałtyckim, Morzu Północnym, kojarzy się prawie wyłącznie z Wikingami pochodzącymi ze Skandynawii czyli Germanami. To bardzo zafałszowany pogląd rozpowszechniany metodą tzw."hollywood'zką". Tymczasem przez ponad dwa wieki na wodach tych dominowali Słowianie. Winę za ten fałszywy obraz ponosi strona nasza czyli słowiańska (polska) nie dbająca o propagowanie tej wiedzy na zachodzie. Trwające wciąż prace archeologów i historyków przedstawiają zgoła inny obraz tego czasu jaki miał miejsce w rejonie mórz Bałtyckiego i Północnego a nawet północnego Atlantyku od wybrzerzy Norwegii aż do Islandii i być może Grenlandii (prawdopodobnie potwierdzające to odkrycia to tylko kwestia czasu). Poczynając od końca X wieku dominującą rolę na tych morzach przejmowali Słowianie skutecznie eliminując element germański, choć ofiary ich wypraw w Brytanii (Szkocja, Anglia i Walia), Lofoty, Orkady, Wyspy Owcze z przyzwyczajenia nadal kojarzyły ich z dawnymi Wikingami. Słowianie jako lud byli znacznie liczniejsi od Skandynawów i większą liczbą dokonywali wypraw. Wszystkie wybrzerza bałtyckie i pólnocnomorskie oraz wyspy były regularnie napadane przez Połabian, Ranów i Pomorzan co doprowadziło do poważnego wyludnienia tych krajów. Jednak w mniejszym stopniu od Skandynawów zasiedlali oni zdobyte tereny.


Trwające kilkadziesiąt lat wyniszczające walki między pogańskimi Słowianami Zachodnimi, a sąsiadującymi z nimi państwami chrześcijańskimi, doprowadziły do tego, że ci pierwsi - z braku środków do życia i trudnej sytuacji politycznej - oddali się morskim rozbojom.
Niektóre z miast portowych, m.in. na wyspach Fehmarn i Rugii, przekształciły się w gniazda pirackie, skąd następnie Słowianie dokonywali udanych wypraw na łatwo dostępne wyspy duńskie, a także wybrzeża szwedzkie i norweskie, a nawet dalej - do skolonizowanej przez Niemców Lubeki. Największą i bodaj najbardziej znaną wyprawą morską średniowiecznych Słowian, był najazd na będącą pod duńskim panowaniem Konungahelę, ważny gród i port handlowy.
Piraci czy korsarze?
Na wstępie należałoby postawić pytanie, czy średniowieczni żeglarze słowiańscy parali się piractwem, czy może korsarstwem? Czym właściwie jest piractwo? Współczesne encyklopedie i słowniki podają, że jest nim bezprawny akt przemocy prowadzący do pozbawienia wolności lub rabunku, dokonywany na pełnym morzu przez statki prywatne. Czy zatem możemy mówić o piractwie wśród Słowian zamieszkujących południowo-zachodnią część basenu Morza Bałtyckiego, skoro niektóre z łupieżczych wypraw dowodzone były przez możnych, a niekiedy także przez samych książąt, tak jak w przypadku najazdu na Konungahelę? Czy nie lepiej mówić wtedy o korsarstwie, które, w przeciwieństwie do piractwa, jest rozbojem dokonanym na mocy upoważnienia panującego, czasem pod jego osobistym przewodnictwem? W przypadku Słowian Zachodnich granica między jednym a drugim jest niemal niezauważalna, przez co trudno jednoznacznie określić, czy Słowianie parali się piractwem, czy też może korsarstwem. Opisywana w niniejszym artykule wyprawa na Konungahelę była z całą pewnością wyprawą korsarską.
Piractwo i korsarstwo rozwinęło się na gruncie trudnej sytuacji politycznej w zachodniej części basenu Morza Bałtyckiego. Najważniejszą przyczyną powstania i rozkwitu tego procederu były najazdy duńskich i niemieckich możnowładców na ziemie zachodniosłowiańskie. Helmold, proboszcz z Brzozowa w Wagrii, w swojej"Kronice Słowian", stanowiącej dzisiaj jedno z najcenniejszych źródeł do poznania dziejów morskich rozbojów Słowian Zachodnich, tak opisuje plemię Winuldów:"Cały ten lud oddany jest bałwochwalstwu, przebywa stale w ruchu i podróży, uprawia piractwo godzące z jednej strony w Duńczyków, z drugiej - w Sasów"1. Jednakże to właśnie Duńczycy i Niemcy odznaczali się wyjątkowym okrucieństwem organizując wyprawy na Słowian. To oni w dużym stopniu przyczynili się do tego, że ci, wypierani przez niemieckich kolonistów, zamienili swoje siedliska w pirackie gniazda. Helmold w dalszej części swego dzieła zamieścił wypowiedź księcia Wagrów - Przybysława:"Cóż nam więc pozostaje, jak opuścić ziemię i na morzu wśród odmętów szukać schronienia. I czyż naszą będzie winą, jeśli wypędzeni z ojczyzny zaniepokoimy morze i brać będziemy łupy od Danów i kupców, co po morzu żeglują"2. Monolog ten jest co prawda tworem literackim, jednakże w pełni odzwierciedla nastroje panujące wśród ówczesnych Słowian. Ponurą sławą rozbójników morskich cieszyli się wówczas posiadający jedną z najlepszych flot na Bałtyku Ranowie, zamieszkujący wyspę Rugię, na której w Arkonie znajdowało się sanktuarium Świętowita, dzięki czemu zmuszali oddające cześć bóstwu plemiona do uznania ich zwierzchności i płacenia wysokiego trybutu. To przede wszystkim Ranowie niepokoili duńskie wyspy i skandynawskie wybrzeża, ale pirackim procederem parali się także Obodrzyci oraz Pomorzanie. Wyprawy Słowian trwały od połowy XI do drugiej połowy XII wieku i stanowiły kontynuację najazdów wikingów, które z kolei przypadały na okres od VIII do X wieku. W przeciwieństwie do Skandynawów, Słowianie nigdy nie osiedlali się na podbijanych terenach.
Długie łodzie i topory brodate
Jak zanotował kronikarz z Wagrii, okręty stanowiły dla Słowian"jedyne bogactwo"3. Ich rekonstrukcje możliwe były dzięki znaleziskom wraków, a także rycinom zamieszczonym na kamieniach runicznych. W 1967 i 1968 roku w Ralswiek na Rugii archeolodzy znaleźli wykonane z dębowych listew trzy łodzie z IX-X wieku. Najstarsza z nich miała od 13 do 14 metrów długości i około 3,5 metrów szerokości. Swoim wyglądem przypominały jednostki używane przez wikingów, gdyż to właśnie ze Skandynawii zaczerpnięto sposób budowy oraz pomysł wykorzystania siły wiatru do ich napędzania. W przeciwieństwie do statków skandynawskich, cechowały się małym zanurzeniem i umieszczonym bliżej dziobnicy ożaglowaniem, wykonanym z płótna lub cienkich skór. Jednostki nie były łatwe w manewrowaniu, gdyż Słowianie nie posiadali w tym czasie żadnych przyrządów nawigacyjnych, ale były za to bezpieczniejsze na wzburzonym morzu. W dzień korzystali ze słońca, w nocy zaś z gwiazd, ponadto brali pod uwagę siłę i kierunek prądów morskich oraz wiatru. Żeglowali blisko lądu, natomiast w czasie burzy lub mgły chronili się w licznych fiordach, które charakteryzowały linię brzegową zachodniej części basenu Morza Bałtyckiego, skąd też nierzadko dokonywali napadów na bezbronne jednostki handlowe. Piraci chronili się także w deltach rzek, tam też zakładali swoje bazy.
Statki używane do celów wojennych, przypominające swoim wyglądem jednostki wikińskie, posiadały osłony z drewna wznoszone na burtach tuż przed bitwą oraz haki umieszczane na długich drągach, których używano do abordażu. Rolę ochronną przed gradem strzał pełniły także tarcze. Według reliefu z drzwi katedry gnieźnieńskiej z XII stulecia, na dziobnicy i tylnicy posiadały zdobienia w kształcie głów węży lub smoków. Słowianie, tak jak niegdyś wikingowie, duży nacisk kładli na atak z zaskoczenia, starali się jak najszybciej dotrzeć do celu bez wcześniejszych starć na morzu lub rzece. Wynikało to przede wszystkim ze stawianych flocie zadań, do których należało przerzucanie wojsk na terytorium wroga lub obrona wybrzeży. Morze traktowano wówczas jeszcze jako dogodną drogę, a nie akwen do działań bojowych. Według"Heimskringli" ("Krąg świata"), XIII-wiecznego źródła opisującego dzieje królów norweskich, okręty słowiańskie mogły zabrać na pokład 44 osoby oraz dwa konie4. Dzięki konnicy Słowianie mogli szybciej opanować wybrane w głębi lądu cele, jednak podczas walki na morzu płochliwe konie stanowiły dla nich duże zagrożenie. W skład uzbrojenia słowiańskich korsarzy i piratów wchodził hełm, łuk, topór bojowy o szerokim ostrzu, tzw. topór brodaty, miecz jednosieczny oraz tarcza. Ta ostatnia, początkowo okrągła, od XI wieku przyjęła wydłużony kształt ze spiczastym zakończeniem u dołu, tzw. tarcza normańska.
Wyprawa na Konungahelę
Konungahela (Konghelle, obecnie Kungölv w południowej Norwegii), leżąca na granicy Norwegii i Szwecji w rozwidleniu rzeki Götafeld, znajdowała się w XII wieku pod panowaniem Eryka II, króla Danii. Pełniła wówczas funkcję ważnego ośrodka handlu morskiego i lądowego. Od strony morza dostępu do portu broniły wysokie i strome brzegi fiordu, z drugiej potężny, dobrze ufortyfikowany gród. Konungahela wydawała się być niemal nie do zdobycia. Mimo że Dania podzielona była wówczas na szereg małych księstw i nie była w stanie zdobyć się w krótkim czasie na wystawienie floty, która mogłaby skutecznie przeciwstawić się najeźdźcy, to jej okręty wciąż stanowiły realne zagrożenie dla wrogów.
Nie wiadomo dokładnie jaki był faktyczny cel wyprawy, którą osobiście poprowadził rezydujący w Kamieniu książę Racibor I z dynastii Gryfitów, lennik księcia Bolesława Krzywoustego oraz brat Warcisława I, pierwszego historycznego władcy Pomorza Zachodniego. Prawdopodobnie, obok chęci zdobycia cennych łupów, o które w tak bogatym mieście nie było trudno, Słowianom przyświecał jeszcze cel polityczny - rozbicie układu duńsko-niemieckiego, którego ostrze wymierzone było w piratów i ich łupieżcze wyprawy, a także osłabienie gospodarcze i militarne Danii, głównego przeciwnika Ranów i Pomorzan. Faktem pozostaje jednak, że była to największa wyprawa morska Słowian Zachodnich. Jak podają źródła, wzięło w niej udział około 650 okrętów i prawdopodobnie około 29 tys. wojowników5! Czy w rzeczywistości tak było? Trudno jest dzisiaj na to pytanie odpowiedzieć. Nie wydaje się jednak, żeby aż tak duże przedsięwzięcie mogło wówczas w ogóle dojść do skutku.
Należy pamiętać, że kronikarze, dzięki którym posiadamy takie dane, częstokroć zawyżali siły przeciwnika, aby usprawiedliwić porażki lub wyolbrzymić zwycięstwa. Tak czy inaczej, potężna flota pomorska wypłynęła w kierunku Konungaheli z portu kołobrzeskiego, aby po pokonaniu 300 mil i dwóch cieśnin duńskich dotrzeć bez większych przeszkód do ujścia rzeki Götaelf. Do grodu leżącego 10 km w głębi lądu prowadziły jej dwie odnogi. Racibor, który nie po raz pierwszy brał udział w wyprawie na Skandynawów, podzielił wojsko na dwie części, po czym skierował je pod bramy miasta. Rankiem 9 sierpnia 1136 roku obie armie ujrzały przed sobą cel wyprawy.
W tym czasie w grodzie niejaki Einar, zięć proboszcza Andrzeja, wtargnął pospiesznie do kościoła, gdzie właśnie odprawiano poranną sumę, i powiadomił zebranych o licznych okrętach zmierzających w ich kierunku. Ludzie natychmiast opuścili mury świątyni, uzbroili się, a następnie zajęli dogodne pozycje na zbudowanym z drewnianych belek nadbrzeżu. Część Słowian bez większych przeszkód dobiła do brzegu, a następnie konno otoczyła gród. Pozostali nie mogli rozwinąć szyków, gdyż z jednej strony zaatakowały ich uzbrojone statki tamtejszych kupców, z drugiej zaś, zostali obrzuceni gradem strzał, oszczepów i kamieni przez stojących wzdłuż koryta rzeki obrońców. Po ciężkich walkach z kupcami wojownicy Racibora spalili statki Skandynawów, wzięli do niewoli tych co pozostali przy życiu, i wydostali się na brzeg. Nie było to trudne, gdyż obrońcy widząc przewagę Słowian pospiesznie wycofali się do miasta lub schronili za murami grodu. Najeźdźcy stracili w pierwszej fazie bitwy podobno 170 statków wraz z całym wyposażeniem6. Po krótkim odpoczynku Słowianie przystąpili do ostatecznego szturmu miasta, które zdobyli i spalili, oczywiście w pierwszej kolejności zabierając cenne łupy.
Ci co nie zginęli od mieczy Słowian lub płomieni palącego się portu, znaleźli schronienie za murami grodu, ostatnim punkcie oporu. Racibor próbował jeszcze nakłonić Skandynawów do poddania się, zapewniając im możliwość bezpiecznego opuszczenia grodu wraz z bronią, suknem i złotem, jednakże obrońcy ani myśleli o kapitulacji. Brak zgody na zaproponowane przez Pomorzan warunki oznaczał tylko jedno - kontynuację batalii. Oblężeni, widząc zdecydowaną przewagę Słowian i determinację w osiągnięciu celu, postanowili ściągnąć posiłki z głębi lądu. W leżącej na północ od Konungaheli Skurbargi, gdzie właśnie odbywała się wielka uczta, na wieść o oblężonym grodzie niejaki Olwer chwycił wielki topór i krzyknął do współbiesiadników:"Powstańmy, zacni mężowie, chwyćmy za broń i pójdźmy na pomoc mieszczanom, albowiem każdemu, kto by to widział lub słyszał, zdałoby się to haniebnem, że my tu siedzimy i piwem brzuchy napełniamy, gdy zacni mężowie w mieście z naszej przyczyny życie swe w niebezpieczeństwach mogą stracić"7. Jak rzekł, tak też pozostali uczynili, z tym że ich pomoc na niewiele się zdała obrońcom. Z braku strzał, włóczni, kamieni i kijów, którymi razili nieprzyjaciół, obrońcy przyjęli warunki kapitulacji. Gród dostał się w ręce Pomorzan. W rezultacie Słowianie nie dotrzymali złożonej wcześniej obietnicy,"lecz zabrali wszystkich ludzi, mężczyzn, kobiety i chłopców, wielu pozabijali, mianowicie tych co byli słabi i niższego pochodzenia lub których trudno było uprowadzić z sobą. Zabrali wszystkie pieniądze, które były w grodzie. Król Racibór i jego zwycięskie wojska ustąpiły i powróciły do Slawii, a wielka liczba ludu, który wzięty był w Konungaheli, potem długo był u Słowian w niewoli. Lecz gdy zostali wykupieni i wrócili do Norwegii i dobra swego, już mniejszego zażywali majątku. Wielki port handlowy Konungahela nigdy nie wrócił do takiego stanu jak przedtem"8
W kilka lat później, dokładnie w 1147 roku Racibor I objął po śmieci protoplasty dynastii Gryfitów tron w Szczecinie, skąd nadal kontynuował łupieżcze wyprawy do Skandynawii.
Ostateczna rozprawa
Opustoszałe wyspy i nadbrzeża, wyludnione wsie i osady, leżące odłogiem pola oraz niekończące się napady piratów i korsarzy słowiańskich wymusiły na Duńczykach konieczność ostatecznego uporania się ze Słowianami. W 1153 roku powstał w Danii zakon, którego celem była ochrona skandynawskich wybrzeży oraz walka z piratami. Poczynania duńskiej organizacji w niczym nie ustępowały działaniom korsarzy. Napadali na słowiańskie jednostki handlowe równie bezwzględnie jak ich południowo-wschodni sąsiedzi, a skonfiskowane towary dzieli między siebie. Takie postępowanie doprowadziło do kontrofensywy, której efekty był przerażające:"W owym czasie rozzuchwalili się piraci, od granic Słowian aż po Eidorę wszystkie wsie od wschodu opuszczone przez mieszkańców (...) leżały bez uprawy roli. Zelandię od wschodu do południa (...) zalegała pustka (...), na Fionii nic nie zostało prócz paru mieszkańców..."9. Jednakże już w 1157 roku Słowianie ponieśli dotkliwą stratę - na wodach koło Joluholm na skutek burzy zatonęła flotylla składająca się z 600 statków (według innych źródeł z 1500). Trzy lata później połączone siły duńsko-saskie opanowały ziemie Obodrzyców, którym na pomoc przypłynęli Ranowie. Po przegranej bitwie u ujścia Warnawy także i ci zostali zmuszeni do zawarcia pokoju z Duńczykami za cenę rezygnacji z pirackiego procederu. Ostateczny podbój Rugii dokonał się w 1168 roku, kiedy to Duńczycy zniszczyli sanktuarium Świętowita w Arkonie, ostatni bastion pogaństwa, natomiast w 1184 roku koło przylądka Darsin zatopili flotę księcia Bogusława, co stało się definitywnym końcem morskiej świetności Słowian bałtyckich.
Literatura:
1 Helmold, Kronika Słowian, Warszawa 1974, s. 90.
2 Tamże, s. 333.
3 Tamże, s. 414.
4 Ex Snorronis Historia regum Norvagiensium dicta Heimskringla, cyt. za K. Pieradzka, Walki Słowian na Bałtyku w X-XII wieku, Warszawa 1953, s. 107.
5 Tamże.
6 Tamże.
7 Tamże, s. 108.
8 Tamże, s. 109-110.
9 Saxonis Grammatici Gesta Danorum, cyt. za T. i R. Kiersnowscy, Życie codzienne na Pomorzu wczesnośredniowiecznym, wiek XX-XII, Warszawa 1970, s. 71.

Tekst autorstwa Macieja Żuławnika pochodzi z Gazety Rycerskiej.

Oby tego tekstu nie zobaczył Pan Tusk bo zaraz zacznie kombinować komu zabrać na wypłatę ewentualnych odszkodowań :o



#2

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Oby tego tekstu nie zobaczył Pan Tusk bo zaraz zacznie kombinować komu zabrać na wypłatę ewentualnych odszkodowań

:D

Świat lekceważy Słowian. Czemu tak się dzieję?



#3

Paweł.
  • Postów: 1000
  • Tematów: 22
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bo swiat malo o nich wie. Gdyby stworzyli imperium na wzor Rzymu, dokonywali podbojow na wielka skale, budowali okazale miasta, palace i swiatynie pozostalby po nich widoczny slad.





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych