Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dwie historie.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
17 odpowiedzi w tym temacie

#1

Rockyyy.
  • Postów: 276
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Witam.

Jest to historia, której doświadczyłem osobiście. Jeżeli, ktoś nie chce nie musi tego czytać.

Byłem młody, butny i zarozumiały. Uczucia innych nic dla mnie nie znaczyły. Potrafiłem mieszać z błotem innych, niszczyć ich psychicznie. Byłem złym człowiekiem. Biedne były te dziewczyny, którym się podobałem. Nie miałem oporów, żeby łamać serca. Do dziś mi wstyd za to. Okropnie wstyd. Jedna szczerze mnie znienawidziła, część innych chyba też, sam nie wiem. Robiłem naprawdę straszne rzeczy. Naśmiewałem się z ułomnych. Naśmiewałem się z religijności. Żyłem tylko dla siebie. Udawałem macho co go nic nie rusza.

Do czasu...

Znalazłem się w bardzo ciężkiej życiowej sytuacji. Miałem mieć operację, strasznie się bałem. Zmiękłem. Pewnego dnia przyszedł do mnie ksiądz. Miał coś takiego niezwykłego w oczach. Mówi się że oczy są zwierciałem duszy. Jego oczy były tak pełne miłości, pełne ciepła, zrozumienia, wspóczucia. Zapytał się czy chciałbym się wyspowiadać przed operacją. Powiedziałem że tak, ale nie wiem jak się rozpoczyna spowiedź. Powiedział że to nie ważne, żebym poprostu powiedział. Powiedziałem wszystko, absolutnie wszystko i rozpłakałem się jak małe dziecko. Ja wielki macho, popłakałem się. Ksiądz dał mi rozgrzeszenie i położył ręce na mojej głowie. Po tej spowiedzi poczułem się tak dziwnie lekko. Nocą zszedłem do szpitalnej kapliczki, pomodlić się. Było ciemno i cicho, byłem tam sam. Uklęknąłem i zacząłem modlić się, a raczej rozmawiać z Bogiem, Ojcem Pio, Jezusem, Aniołem Stróżem, Matką Boską. Łzy same leciały mi z oczu. Tak strasznie się bałem. Obiecałem Bogu, że jeżeli mnie ochroni to zmienie swoje życie o 180 stopni, że stanę się dobrym człowiekiem. Wtedy pod moimi powiekami zapanowała jasność. Zobaczyłem bardzo jasne przepiękne światło. W moim sercu nagle zapanował spokój, poczułem ogromną radość, czułem się tak jakby ktoś oczyścił moje serce, poczułem coś wspaniałego, coś czego nie da się chyba opisać słowami. Błogość, spokój, radość. Wtedy zrozumiałem jak Bóg bardzo kocha ludzi. Jak wielka i wspaniała jest jego miłość. Nie chciałem otwierać oczu, czułem się wspaniale. To było najbardziej niesamowite uczucie jakiego kiedykolwiek doznałem w całym swoim życiu.
Rano operację odwołano. Nie była potrzebna.

Dziś staram się być dobrym człowiekiem. Nie zawsze się udaje, ale naprawdę staram się. Choć przydarzyło mi się dawno temu, wiem że nigdy nie zapomne tego uczucia. Dziś wiem jak to pięknie jest być dobrym, coż to za wspaniałe uczucie pomagać innym. Dziś wiem jak pięknie jest iść razem z Bogiem przez życie. Nie ma nic piękniejszego niż prawdziwa Boska miłość. To czego doznałem odmieniło moje życie na zawsze. Do Kościoła chodzę rzadko, nie na msze, ale po to by porozmawiać z Bogiem. Bóg bowiem kocha każdego człowieka- czy to mułzumanina czy to buddyste, czy też chrześcijanina. To nie ma dla Niego znaczenia. Najważniejsze jest nie to jaką wiarę wyznajemy, ale to co reprezentujemy sobą, jacy jesteśmy dla innych, jakie mamy wobec nich intencje, czy jesteśmy dobrymi ludźmi. To się liczy.

Czytałem kiedyś tylko o jednym podobnym przypadku:

"To był prawdziwy koszmar. Byłem zamknięty w sobie i bardzo zakompleksiony. Wstydziłem się samego siebie, czułem się nikim, nie widziałem w sobie nic dobrego.



Mam 26 lat. Urodziłem się w rodzinie wielodzietnej, jestem najmłodszym z ośmiorga rodzeństwa. W wieku 20 lat doświadczyłem łaski nawrócenia. Odkąd pamiętam w moim sercu gościł potężny lęk. Bałem się ludzi, szkoły, nauczycieli. To był prawdziwy koszmar. Byłem zamknięty w sobie i bardzo zakompleksiony. Wstydziłem się samego siebie, czułem się nikim, nie widziałem w sobie nic dobrego. Czułem się nie kochany, nie akceptowany, a jednocześnie pragnąłem uczucia, szukałem miłości. Z lęku, który ogarnął moje serce i duszę, zrodziła się bardzo silna nerwica. Uciekałem od rzeczywistości w alkohol. Gdy wypiłem, strach ustępował. Zacząłem się upijać już w czwartej klasie szkoły podstawowej. Lęk sprawiał, że byłem na lekcjach jak niemowa. Nauka szła mi bardzo ciężko, na półrocze miałem prawie same niedostateczne oceny. Wiedziałem, że jeśli się nie poprawię, zostanę drugi rok w tej samej klasie. Poprosiłem o pomoc mojego szwagra i wyszedłem na prostą z polskiego i z matematyki, ale nauczycielka historii powiedziała, że nie byłoby sprawiedliwie, gdybym przeszedł do V klasy. To sprawiło, że się załamałem. Wstydziłem się, że powtarzam klasę, więc zacząłem uciekać z lekcji. Zbuntowałem się i postanowiłem już się nie uczyć. Ukończyłem tylko sześć klas szkoły podstawowej. W wieku 14 lat poznałem mojego przyszłego szwagra, boksera, który wtedy był mistrzem Śląska w wadze ciężkiej. On mnie zachęcił, bym zaczął trenować ten sport. Wcześniej nie potrafiłem się bić, jedyne co robiłem, gdy mnie poniżano i wyśmiewano, to płakałem. Pierwszy rok trenowania był straszny. Kiedy zobaczyłem krew na ringu, bałem się i mówiłem sobie, że to nie dla mnie, że ja tego nie przeskoczę. Wkrótce jednak spostrzegłem, że też potrafię boksować i to z niezłym skutkiem. Zacząłem inwestować w siebie, liczył się tylko trening. Pragnąłem być lepszy i lepszy po to, bym mógł się zemścić na tych, którzy mnie wcześniej poniżali i wyśmiewali. Dopiąłem swego, przestałem się bać. Jednak nie walczyłem na ringu – biłem się na ulicy, w barach, na dyskotekach. Bardzo szybko nauczyłem się wykorzystywać to, że potrafię walczyć. Zaczepiałem i prowokowałem. Zacząłem też kraść, by mieć na alkohol. Mając 18 lat trafiłem do więzienia za pobicie i kradzież. Zostałem skazany na 2 lata pozbawienia wolności. Jeszcze bardziej znienawidziłem świat i ludzi. Reagowałem jak nieufne i agresywne zwierzę, zawsze gotowe do ataku. Przez rok po wyjściu z więzienia trwało moje staczanie się na dno. Pracowałem przy produkcji kostki brukowej, gdzie co dzień był alkohol. Wracałem do domu, potem szedłem znowu do baru, by tam jeszcze coś wypić. Myśl, że wrócę do więzienia chodziła za mną jak cień.

I w tej ciemności spotkałem Jezusa kochającego i płaczącego nade mną. Pewnego dnia poszedłem do spowiedzi. Wcześniej też się spowiadałem, ale nie do końca szczerze. Były nawet takie spowiedzi, w których kłamałem. Tym razem wyznałem prawdę. Otworzyłem swoje serce Jezusowi, przyjąłem Go w Eucharystii i poczułem się bardzo lekko. Wszedłem jednak potem do baru, wypiłem jedno, drugie, trzecie piwo i znowu się upiłem. W nocy obudziły mnie potężne wyrzuty sumienia. W moim sercu toczyła się walka: była spowiedź, Eucharystia, a tu stary człowiek, który wyzywa, przeklina i chce demolować. Po czterech dniach znowu poszedłem do spowiedzi i powiedziałem księdzu, że tak szybko upadłem. Wtedy zaprosił mnie do Katowic na ulicę Graniczną, do Wspólnoty Emmanuel. Pomyślałem, że to wariactwo: chodzę już do kościoła w niedzielę, a teraz miałbym chodzić i w soboty?! Postanowiłem jednak pojechać. Przed kościołem pomyślałem, że gdyby ci ludzie wiedzieli, kim jestem, to pewnie nie spojrzeliby na mnie, ale wszedłem do środka.

Podczas Eucharystii udzielany był akurat sakrament namaszczenia chorych. Ludzie klękali przy ołtarzu, a kapłani nakładali ręce, modlili się i namaszczali olejami. Ja także podszedłem i powiedziałem w sercu: Boże, jeżeli jesteś, to uczyń coś z moim życiem, bo ja już siebie takiego nie chcę. Wtedy Pan Jezus dotknął mojego serca w sposób szczególny. Zobaczyłem jedno wielkie światło. Pokój zagościł w moim sercu, a wraz nim i radość, której nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Było to dla mnie coś niepojętego. Nie chciałem tego utracić. Pojechałem do domu i w ogóle nie chciałem iść spać, bo bałem się, że to minie. Zasnąłem jednak, a gdy rano się obudziłem, nie było już tak wzniośle, lecz wiedziałem, że wydarzyło się coś bardzo ważnego.

Opowiedziałem o wszystkim księdzu, a on powiedział, że to Pan Bóg tak działa i że mam o tym zaświadczyć przed wspólnotą. Mówiłem, że nigdy tego nie zrobię, ale znów stał się cud. Wyszedłem – a właściwie to nie ja wyszedłem, a Duch Święty mnie wyprowadził i powiedziałem przed wspólnotą o swojej przeszłości i o tym, że Pan Jezus dotknął mojego serca. To był moment zerwania ze starym światem i starym człowiekiem, moment uznania Jezusa za swojego Pana i Zbawiciela i moje pierwsze świadectwo. Od tamtej pory Pan Jezus sprawia, że mogę świadczyć wszędzie o tym, czego dokonał w moim sercu. A zmienił je tak, że na początku niektórzy spośród tych, którzy mnie znali, myśleli, że zwariowałem. Już szósty rok jestem w katowickiej wspólnocie Emmanuel, która jest dla mnie wielkim darem od Boga i miejscem duchowego wzrostu. Mogę jeździć po całej Polsce i świadczyć o tym, jak doznałem łaski nawrócenia i jak Bóg działa w moim życiu. "

Chciałbym poznać wasze opinie na temat obu historii.
  • 0

#2

Cover.
  • Postów: 20
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie uważam żeby oby dwaj mieli boskie objawienia ;] już bardziej w głębi duszy tak na prawdę chcieli tacy być i podświadomość zadziałała :]
  • 0

#3

Sabaku No Gaara.
  • Postów: 560
  • Tematów: 97
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ładne historyjki, ale w żadną nie wierzę. Jaki Jezus, jaki Bóg; człowieku, to tylko Twoja wyobraźnia ;d
"Nawrócenia" mnie cholernie śmieszą, bo brzmią tak sztucznie; tak, byłem zły, ale bozia mnie kocha. Świat mi sie wali na łeb, zdechł mi chomik, zgubiłem paczkę prezerwatyw, ale i tak Dżizas mnie kocha ;D

Ps. To Ty?

Dołączona grafika
  • 0

#4

Rockyyy.
  • Postów: 276
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Widzicie, mi nie chodzi o to, żeby kogoś przekonać. Opisałem to czego doznałem i czego doznał inny człowiek.

Nawrócenie? Tak.

Ale innym aspektem tej sprawy jest to, że zostałem UZDROWIONY.

P.S na zdjęciu to nie ja ;) Pozdrawiam ;)
  • 0

#5

Sabaku No Gaara.
  • Postów: 560
  • Tematów: 97
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ok, powiedzmy, że Cię Dżizas wyleczył, oświecił i co tam sobie chcesz. Wierzę, że w to wierzysz, nie wierząc, że Twa wiara ma jakiekolwiek oparcie w rzeczywistości i faktach, no ale ok. Twój wybór. Jednakże, Dżizas jeśli istniał, no i jeśli umarł, to tylko za swoje własne grzechy- ani Twoje, ani moje. Jest po prostu kolejnym bóstwem solarnym. No ale jeśli Cię kocha, to w porządku. Ja kocham tylko sam siebie i wierzę tylko w siebie, to można powiedzieć, że jest na świecie dwóch bogów - YHWH (uniwersalny bożek dla mas) i ja, bo sam sobie jestem bogiem ;)

No i na koniec - nie ściemniaj, że to nie Ty na tych zdjęciach, bo mam dowody, że to właśnie Ty tam jesteś.
Nazywasz się Arkadiusz Ryguła, wydałeś tomik wierszy o Dżizasie i niebie - no i pójdziesz do piekła, w które tak wierzysz, bo kłamiesz, oj kłamiesz - bad, bad boy ;<
  • 0

#6

Asieńka.

    Wiedźma

  • Postów: 979
  • Tematów: 28
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Dla mnie to nie uzdrowienie to przeciągnięcie na druga stronę.
Jest Ci źle w życiu i nagle na twojej drodze pojawia sie ktoś, kto podaję Ci rękę by wesprzeć, jednak nie powinien wciągać Cię na swoją drogę, a pozwolić Tobie kroczyć Twoją własna. Dla mnie to te historie mówią o ludziach, którzy trafili z deszczu pod rynnę.
Zmiany w nas są prawdziwe, gdy dokonujemy je sami, a nie wówczas gdy ktoś nam powie, że w kościele znajdziesz odkupienie i zbawienie. To światło które widziały te osoby z historii nie tyczyło religii a tych osób, jednak wychowanie w kulturze katolickiej sprawiło, że zostało przez nie źle zinterpretowane.
Postępujesz w życiu źle, czujesz to i chcesz coś z tym zrobić jednak nie potrafisz lub nie masz wystarczająco dużo siły. Nagle pojawia się myśl cudowna opcja Bóg, on mi pomoże jak go poproszę on mnie wysłucha. Gdy prosisz usilnie i bardzo pragniesz pomocy Bóg Ci ją zsyła jednak gdy już poczujemy jego miłość pochopnie wstępujemy do Kościoła i z powrotem balansujemy na linie, tylko tym razem blokujemy swoje wnętrze oddając je pasterzowi niech nas prowadzi. Stwarza nam to złudzenie, że postępujemy dobrze i że to właściwy sposób na zapłatę za miłość jaką obdarzył nas Bóg.
  • 0



#7

Rockyyy.
  • Postów: 276
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Droga Asieńko, ależ mnie nie nawrócił żaden człowiek. Nikt mnie nie przeciągnął. W Kościele jestem tylko w święta, i wtedy kiedy chcę porozmawiać z Bogiem, z którym jednak także można rozmawiać w dowolnym miejscu o dowolnym czasie. Krocze swoją własną ścieżką- nie zgadzam się z Kościołem Katolickim w wielu zagadnieniach. Ja wierzę w Boga, wierzę w Jezusa, nie koniecznie wierzę w Kościół. Podążam własną ścieżką, kieruje się w swoim życiu swoją moralnością, staram się kierować tym aby pomagać innym. Dobrem. Po tej ścieżce idę razem z Bogiem.

Nie wiem czy gdybym nie doznał tego czego doznałem nie zostałbym tym kim byłem. A chyba byłem bardzo niedobrym człowiekiem.

Przemo- tak. Boskie wnętrze, ja także wierzę że każdy z nas nosi w sobie cząstkę Boga. I wierzę że Bóg pomaga każdemu niezależnie od wyznania. Bo wierzę i wiem że dla Boga najważniejszy jest człowiek, a nie to w jakim języku i do jakiej nazwy Boga się modli. Liczy się człowiek. Liczy się to jaki jest.

NPS- Arkadiusz Ryguła, jest autorem drugiego tekstu, ja jestem autorem pierwszego :) Oddzielne historie, a jednak chyba wiele je łączy.
  • 0

#8

mariuszm.
  • Postów: 566
  • Tematów: 28
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ładne historyjki, ale w żadną nie wierzę. Jaki Jezus, jaki Bóg; człowieku, to tylko Twoja wyobraźnia ;d
"Nawrócenia" mnie cholernie śmieszą, bo brzmią tak sztucznie; tak, byłem zły, ale bozia mnie kocha. Świat mi sie wali na łeb, zdechł mi chomik, zgubiłem paczkę prezerwatyw, ale i tak Dżizas mnie kocha ;D

Ps. To Ty?

Dołączona grafika


Witam,

Twoje słowa wziąłbym poważnie gdyby nie te dodatki rozmydlające, poniżające, zmniejszające istotę sprawy - ale cóż, jeśli ktoś ma genetyczną awersję do kościała to i tak pisze (prezerwatywy i chomik).
Popatrz: rozmowa o Bogu, nawróceniu, trudnościach a ty go prezerwatywą i chomikiem.
Czasami zachwycałem się twoimi świetnymi przemyśleniami (wklejeniami) ale dochodzę do wniosku że szacunku dla drugiego człowieka, jego problemów brak ci zupełnie.

Zapytam inaczej - gdzie w tobie ta słynna tolerancja której brak zarzucasz kk ? Temat jest delikatny , bo chodzi o odczucia drugiego człowieka a ty arbitralnie walisz go chomikiem.

Co do historyjek, jak to nazywasz: Znam osobiście ludzi których wyżyn intelektu, wysublimowanego zła, podłości ubranej w słownik wyrazów obcych nigdy nie sięgniesz i...., różne rzeczy robili, byli w więzieniach, wiele łez wycisneli, wiele razy poniżyli aż wreszcie odnaleźli spokój, radość w konfesjonale i na kolanach przed 'tym wstrętnym' ołtarzem.
Niebywała zmiana życia, bo mimo że był czas kiedy krzywdzili, naśmiewali się, to teraz starają się to wynagrodzić, zaprzyjaźniają sięze swoimi ofiarami i darują im swoeje serce na dłoni.
Taka jest różnica między twoimi szyderstwami a tym opluwanym kościołem.


zdrowia,
  • 0

#9

Sabaku No Gaara.
  • Postów: 560
  • Tematów: 97
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ładne historyjki, ale w żadną nie wierzę. Jaki Jezus, jaki Bóg; człowieku, to tylko Twoja wyobraźnia ;d
"Nawrócenia" mnie cholernie śmieszą, bo brzmią tak sztucznie; tak, byłem zły, ale bozia mnie kocha. Świat mi sie wali na łeb, zdechł mi chomik, zgubiłem paczkę prezerwatyw, ale i tak Dżizas mnie kocha ;D

Ps. To Ty?

Dołączona grafika


Witam,

Twoje słowa wziąłbym poważnie gdyby nie te dodatki rozmydlające, poniżające, zmniejszające istotę sprawy - ale cóż, jeśli ktoś ma genetyczną awersję do kościała to i tak pisze (prezerwatywy i chomik).
Popatrz: rozmowa o Bogu, nawróceniu, trudnościach a ty go prezerwatywą i chomikiem.
Czasami zachwycałem się twoimi świetnymi przemyśleniami (wklejeniami) ale dochodzę do wniosku że szacunku dla drugiego człowieka, jego problemów brak ci zupełnie.


Wierzę tylko w siebie, szanuję tylko siebie i kocham tylko siebie - to jedyna wiara, jakiej chcę, jedyny szacunek, na jaki mnie stać i jedyna miłość, jakiej potrzebuję.

Nie mam respektu dla innych, to fakt. Nie szanuję autorytetów, gardzę innymi ludźmi, opluwam wszystko, co święte - i dobrze mi z tym. Widzisz, są na świecie różne persony, rozmaite charaktery; ja jestem taki, a nie inny. Może życie nie nauczyło mnie szacunku, może postępuję "źle" - ale to cały ja i nie mam zamiaru udawać. Nienawidzę sztuczności! Nienawidzę pustych uśmiechów - jestem, jaki jestem. Nie moja wina, że ból innych wywołuje u mnie śmiech - szczery śmiech ;)

Ok, to by było na tyle. Mogę przeprosić, tylko po co, skoro nie żałuję.
Bywaj ;)
  • 0

#10

Asieńka.

    Wiedźma

  • Postów: 979
  • Tematów: 28
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Wierzę tylko w siebie, szanuję tylko siebie i kocham tylko siebie - to jedyna wiara, jakiej chcę, jedyny szacunek, na jaki mnie stać i jedyna miłość, jakiej potrzebuję.

Namalowany to co Ty tutaj robisz?
Gdybyś siebie kochał nie pisał byś takich słów. Człowiek który kocha siebie nie jest obojętny na innych i wie, że takiej miłości potrzebuje każdy, ale nie tylko w stosunku do siebie ale również innych.
Jednak pomimo takiej Twojej postawy do ludzi, miej świadomość że gdzieś są tacy, którzy Cię kochają, szanują i wierzą w Ciebie. :)
  • 0



#11

Rockyyy.
  • Postów: 276
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

NPS- widzisz, ja Ci nie mam tego za złe. Każdy jest jaki jest. Nie wiem ile masz lat- ale to co napisałeś- nawet nie wiesz jak bardzo przypominasz mi mnie sprzed paru lat. Może po prostu jeszcze nie dorosłeś do pewnych rzeczy. Jedocześnie niestety mówisz nieprawdę- bo tak naprawdę to czy nie kochasz swojej matki, swojego ojca, swojego rodzeństwa? Albo czy nie kochasz\będziesz kochał swojego dziecka albo swojej żony czy dziewczyny? Widzisz są takie rzeczy, które wykraczają poza normalne rozumowanie człowieka.
Takie podejście do życia jak twoje czy moje sprzed kilku lat, jest złe. Czy chciałbyś spotkać i zakochać się w takiej kobiecie z podejściem do życia jak twoje? Kochającą tylko siebie? Nie wydaje mi się. Czy chciałbyś aby twoje uczucie zniszczyła jednym słowem? Chciałbyś usłyszeć "Dobra idź, nie mam czasu" tak jak ja kiedyś odpowiedziałem pewnej dziewczynie? Znienawidziła mnie. Mógłbym opisywać tu wszystkie krzywdy jakie wyrządziłem ludziom w swoim podłym życiu. Nie chce, za niektóre rzeczy jeszcze dziś jest mi okropnie wstyd i czuje ogromny żal. Czytając to co piszesz, jeżeli robisz tak jak piszesz ja widzę że podążasz moimi śladami. Piszesz że gardzisz innymi- Dlaczego? Czy to nie są tacy sami ludzie jak ty? Czy nie czują potrzeby bycia kochanym? Czy nie mają własnego życia? Czy nie odczuwają głodu, smutku, radości? Czy nie mają uczuć, marzeń? Mają. Są tacy sami jak ty. Czy chciałbyś aby ktoś gardził Tobą? Nie.


Mariuszm- dzięki za wypowiedź. Może NPS po prostu jeszcze nie zrozumiał pewnych rzeczy. Ktoś kiedyś powiedział-trzeba dojrzeć żeby dojrzeć. Coś w tym jest.
Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to że ludzie którzy popełniali złe czyny, nagle doznają czegoś co odmienia ich życia na zawsze. To tylko pokazuje jak wielka jest miłość Boga. Ja, mój znajomy, AR- wszyscy dostaliśmy drugą szansę od Boga, szansę na drugie życie. Poznanie Boga i jego miłości jest czymś tak nieprawdopodobnym, czymś tak niewiarygodnie wspaniałym, że ktoś kto tego nie doznał- nie zrozumie. Opisanie tego słowami jest niemożliwe. Błogość i spokój. A przede wszystkim miłość- najpiękniejsze i najważniejsze uczucie w życiu człowieka, bez którego usycha on jak kwiatek bez wody.
  • 0

#12

Sabaku No Gaara.
  • Postów: 560
  • Tematów: 97
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

No i jeszcze mi będziesz zarzucał, że nie "dojrzałem do wiary". Człowieku, zastanów się, co Ty do mnie mówisz. Myślisz, że każdy, kto nie wierzy, jest niedojrzałym gówniarzem? Nie, mój drogi, nie każdy musi wierzyć. Wręcz przeciwnie, ja z bajek już wyrosłem, a do swojego ateizmu doszedłem sam - i gwarantuję Ci - było mi trudniej, niż Tobie odnaleźć tego całego Dżizasa.

Mój światopogląd jest jasny: jestem zwykłym zbydlęciałym zwierzęciem, który podczas swej drogi do trumny, chce niszczyć, palić, gwałcić i opluwać. Nigdy nie czułem się kochany przez nikogo, nikt nigdy nie był mi bliski, zawsze żyłem sam dla siebie, i taki umrę. Dlatego kocham tylko siebie, wierze tylko sobie i szanuję tylko siebie. Kocham się poprzez swój egoizm i pogardę do świata; im więcej krzywdy wyrządzę i zaobserwuję, tym bardziej cieszę się z tego, że żyję, bo krzywda innych jest dla mnie impulsem i znakiem, że ma egzystencja coś znaczy, że potrafię wpływać na świat i że inni mogą cierpieć, a ja, jak w kinie, mogę wpatrywać się w przepełnione bólem oblicza, chłonąć to wszystko, budując swe ego.
  • 0

#13

mariuszm.
  • Postów: 566
  • Tematów: 28
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

No i jeszcze mi będziesz zarzucał, że nie "dojrzałem do wiary". Człowieku, zastanów się, co Ty do mnie mówisz. Myślisz, że każdy, kto nie wierzy, jest niedojrzałym gówniarzem? Nie, mój drogi, nie każdy musi wierzyć. Wręcz przeciwnie, ja z bajek już wyrosłem, a do swojego ateizmu doszedłem sam - i gwarantuję Ci - było mi trudniej, niż Tobie odnaleźć tego całego Dżizasa.

Mój światopogląd jest jasny: jestem zwykłym zbydlęciałym zwierzęciem, który podczas swej drogi do trumny, chce niszczyć, palić, gwałcić i opluwać. Nigdy nie czułem się kochany przez nikogo, nikt nigdy nie był mi bliski, zawsze żyłem sam dla siebie, i taki umrę. Dlatego kocham tylko siebie, wierze tylko sobie i szanuję tylko siebie. Kocham się poprzez swój egoizm i pogardę do świata; im więcej krzywdy wyrządzę i zaobserwuję, tym bardziej cieszę się z tego, że żyję, bo krzywda innych jest dla mnie impulsem i znakiem, że ma egzystencja coś znaczy, że potrafię wpływać na świat i że inni mogą cierpieć, a ja, jak w kinie, mogę wpatrywać się w przepełnione bólem oblicza, chłonąć to wszystko, budując swe ego.



Witam,
tu nie ma do czego dojrzewać malowany smutku, to jest problem szacunku do drugiego człowieka a nie jakichś tam klech itp (to też ludzie)

Cenie ciebie za to że nie zyjesz w obłudzie , jak to czasami/często (sam wybierz) robią ludzie nazywający siebie wierzącymi. To jest wielki PLUS.

Mówisz jak ......(nie wiem co tu wstawić) .... coś podobnego do sr....a we własne gniazdo.
Z jednej strony gardzisz ludźmi cierpiącymi, z drugiej czerpiesz z ich pracy/dorobku. To nie jest hiperzaawansowana budowa własnego ego , jak ci się wydaje, to raczej onanizowanie się byciem obserwatorem (w sumie to złudne bycie)

Reasumując, gdybyś był tak racjonalny jak próbujesz sprawić wrażenie, i tak lubował się obserwacją jak mniemasz nie pisałbyś zadnego słowa tutaj.
Nie tłumacz że twoje pisanie to jakby prowokacja do, .... no właśnie , do czego ..., do wywołania reakcji i obserwacji ..?

Byłoby to prawdą gdyby to co piszesz było twoje, ale jak sam kiedyś wcześniej przyznałeś, jesteś w większości wklejarzem (Ctrl+V)

Wiesz że dzieci w szkole podobnie zachowują się, cios, uszczypnięcie, zaczepka i naśmiewanie się ze słabości.


Wszystko by było fajnie, twoje słowa miały by moc gdybyś tu i teraz z imienia i nazwiska zadeklarował się że jak przyjdzie cierpienie i ból nie zmiękniesz i nie padniesz na kolana przed klechą, i nie uciekniesz od racjonalnej odpowiedzialności poprzez eutanazję.


zdrowia
  • 0

#14

Rockyyy.
  • Postów: 276
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Przemo- Wierzę w to że każdy z nas nosi w sobie cząstkę Boga. Wydaje mi się że tą cząstką Boga, jest dusza, którą z nas każdy posiada. Wierzę jednak też w Boga, w źródło wszelkiego życia. Czytałem tyle opinii ludzi, którzy przeszli śmierć kliniczną(m.in Howarda Storma)- prawie wszystkie łączy jedno- światło i miłość. To zadziwiające, że ktoś kto doznaje cudu na sobie samym, zmienia się, choćby z najgorszego człowieka na dobrego. Ateiści stają się nagle najgorliwszymi wyznawcami, nie obłudnymi, pełnymi szlachetności i dobra. Jak historia pewnego bogacza, który doszedł do wielomilionowej fortuny, rekina biznesu, który pożerał małe i średnie firmy, zyskując coraz to większe bogactwo. Idąc po trupach doszedł do szczytów bogactwa. Wtedy umarł. Nie pamiętam co widział, ale po powrocie oddał cały swój majątek biednym, oddał wszystko co ukradł ludziom których okradł, a dziś żyje jak pustelnik. Mówi że tam gdzie był jest tak wspaniale, że on po prostu chce i musi wrócić tam gdzie był. Że ziemskie bogactwo jest niczym w porównaniu z tym czego tam doznał. Z zatwardziałego ateisty stał się człowiekiem głęboko religijnym, ze złego rekina biznesu stał się pustelnikiem. Z miliardera-biedakiem.
Wszyscy ludzie są równi. Bóg kocha tak samo każdego człowieka. Zarówno tego który błądzi, jak i tego który idzie po właściwej drodze.
Jezus zaś- nie wierzę w to że był człowiekiem. On tylko przybrał ludzką postać aby zejść na ziemię i zanieść Boską naukę ludziom. Jego nauki są tak piękne, tak wspaniałe, takie pełne dobra. Gdyby wszyscy ludzie postępowali tak jak On nauczał na ziemi panowała by dobroć i miłość.

Wybaczenie, coż- nie wiem, wydaje mi się że pewne rzeczy będą nade mną ciążyć jeszcze długo. Niestety.

NPS- Ja nie zarzucam Ci że nie dorosłeś do religii. Ja Ci mówię, że nie dorosłeś do MIŁOŚCI. Nie wierzę też w to co piszesz. Nawet kiedyś kiedy byłem jaki byłem- nie uważałem że czynię źle. Po prostu uczucia innych nic mnie nie obchodziły. Nie obchodziło mnie że komuś wyrządzam krzywdę. Czasem, może odczuwałem coś w rodzaju...nie wiem można to nazwać dumą z tego kim byłem. Czasem. Nie wierzę że czynienie krzywdy innym sprawia Ci radość. Mnie czasem nachodziły refleksje, momenty kiedy zastanawiałem się nad swoim zachowaniem. Po pewnym pobiciu potrafiłem szczerze przeprosić chyba z dziesięć razy osobe którą pobiłem. Nie dlatego że bałem się poprawczaka, ja nawet nie myślałem o tym że ta sprawa przecież mogła trafić na Policję i by mnie wsadzili-świadkowie byli, ślady były. Przepraszałem, bo wydawało mi się że to co zrobiłem było złe. Nigdy natomiast niestety nie zdarzyło mi się przeprosić kogoś za to że niszczyłem jego uczucia czy psychike. Niestety, nigdy.

Czy trudniej doszedłeś do swojego ateizmu czy ja do mojej wiary? Nie wiem tego, nie znam Cię, ty nie znasz mnie. Powiem Ci że na pewno moja droga do wiary nie była ani łatwa ani przyjemna. Napisałem że nie dorosłeś do miłości i dalej mi się tak wydaje. Nigdy nikt Cię nie kochał? Tak Ci się tylko wydaje. Masz na pewno matkę, ojca, rodzeństwo, może masz dziecko, może żone. Żadna z tych osób Cię nie kochała, czy to może się tylko tak Tobie wydaje? Na pewno kochała. I jeszcze jedna istota na pewno Cię kocha. Bóg.
  • 0

#15

Chessman.
  • Postów: 1031
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

"I jeszcze jedna istota na pewno Cię kocha. Bóg. "
Mówić takie coś do ateisty to gorzej niż rzucać grochem o ścianę :]
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych