Samolot musi lecieć jak rakieta balistyczna
Brzmi to jak z powieści science fiction: podróż z Ameryki do Europy w ciągu jednej godziny przed 2013 rokiem. Nagroda za taki wyczyn wynosi 25 milionów dolarów.Nagroda V-Prize została ustanowiona dla upamiętnienia 80. rocznicy pionierskiego przelotu Charlesa Lindbergha przez Atlantyk w maju 1927 roku. Jego przelot z Nowego Jorku do Paryża jednosilnikowym samolotem The Spirit of St. Louis trwał 33,5 godz. Lindbergh zdobył swoim wyczynem Le Prix Orteig.
Konkurs ogłosiła amerykańska V-Prize Fundation. V nie pochodzi od słowa "victory" lecz "Virginia", bowiem niezwykły wehikuł ma wystartować z tego stanu, a konkretnie z Mid-Atlantic Regional Spaceport (MARS). Ta baza od 1998 roku jest przystosowana do wystrzeliwania rakiet. Jednak dotychczas tylko dwa razy startowały z niej rakiety.
Ale teraz zarząd MARS ma nadzieję, że dzięki V-Prize rozwinie się tam baza dla lotów turystycznych. Amerykańska firma Futron specjalizująca się w badaniach i eksploatacji przestrzeni pozaziemskiej szacuje, że turystyczne loty w kosmos przyniosą w 2020 roku 700 mln dolarów dochodu.
Gdzie dokładnie wyląduje najszybszy na świecie międzykontynentalny wehikuł - jeszcze nie wiadomo. Najbardziej prawdopodobnym miejscem jest Francja. Lot ma się odbyć przed 1 lipca 2013 roku. Konkurs przeznaczony jest dla firm prywatnych.
Żeby pokonać Atlantyk w czasie nie dłuższym niż 60 minut, trzeba pędzić z prędkością przekraczającą 6 tys. km na godz. Przekraczającą o ile? Kto myśli o zdobyciu V-Prize, musi zbudować maszynę zdolną do krótkiego lotu z prędkością rzędu 20 tys. km na godzinę. To z kolei praktycznie możliwe będzie wtedy, gdy pojazd będzie się przemieszczał głównie ponad atmosferą, na wysokości 100 -200 kilometrów. Wyeliminowany zostanie wówczas problem rozgrzewania powłoki o atmosferę, ale pojawi się inny - nieważkość, istotny element z punktu widzenia ewentualnych przyszłych pasażerów. Dla jednych będzie to silna zachęta do lotu, dla innych poważna przeszkoda.
Do lotu na takiej wysokości skrzydła praktycznie nie są potrzebne, ale są niezbędne przy lądowaniu. Wchodzenie w atmosferę w fazie lądowania będzie o wiele gwałtowniejsze niż w przypadku promów kosmicznych opuszczających orbitę. Dlatego musi zostać rozwiązany problem izolacji termicznej kadłuba. Musi to być rozwiązanie co najmniej równie skuteczne jak w przypadku promu kosmicznego.
Idea zbudowania samolotu kosmicznego nie jest nowa. W latach 30. ubiegłego wieku Niemiec Eugen Sanger planował zbudowanie bombowca antypodowego zdolnego do lotu w górnych warstwach atmosfery, który w ciągu kilku godzin mógłby się znaleźć na drugiej półkuli.
W latach 60. Amerykanie skonstruowali samolot rakietowy X-15, który regularnie osiągał prędkość 6 tys. km na godz. oraz pułap ok. 100 kilometrów. Zbudowano trzy egzemplarze. Odbyły one w sumie 199 lotów. Pilotowali je przyszli astronauci, między innymi Neil Armstrong, który pierwszy stanął na Księżycu. W najszybszym locie, 3 października 1967 roku, maszyna osiągnęła 7274 km na godz. oraz wysokość 58,552 kilometrów. Jednak ten jednoosobowy samolot miał zasięg zaledwie 450 kilometrów. Obecnie jeden samolot X-15 znajduje się w Państwowym Muzeum Lotnictwa i Kosmosu w Waszyngtonie, drugi w Muzeum Amerykańskich Sił Powietrznych w Dayton w stanie Ohio, trzeci rozpadł się w czasie lotu 15 listopada 1967 roku.
Także nagroda za wyczyn, który jest milowym krokiem w dziedzinie technologii lotniczej, nie jest nowa. Oprócz Prix Orteig, którą zdobył Lindbergh, sławna stała się AnsariX-Prize ufundowana dla prywatnej firmy, która zdoła zrealizować wciągu dwóch tygodni dwa loty tego samego wehikułu na wysokość 100 kilometrów. Nagrodę zdobył w październiku 2004 roku pojazd SpaceShipOne i miliarder Richard Branson, szef Virgin Group i Virgin Galactic.
http://www.rzeczposp.../nauka_a_3.html