Nasza planeta jest zagrożona
Biblijna zagłada, dotąd będąca tylko symbolicznym ostrzeżeniem przed ciemną stroną rasy ludzkiej, może naprawdę nadejść za sprawą wywołanych przez nas zmian klimatuNajbardziej ucierpią najbiedniejsi - to w nich zmieniający się klimat uderzy najmocniej. Za to już widać, jak cierpi przyroda. Tak brzmi konkluzja dokumentu opublikowanego wczoraj w Brukseli przez związany z ONZ Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu (IPCC).
Utworzona w 1988 r. organizacja zrzesza ponad sto państw i publikuje swój czwarty już raport na temat globalnego ocieplenia. Na początku lutego powstał jego pierwszy rozdział, który odpowiedzialnością za zmiany klimatu obciążył człowieka i jego rewolucję przemysłową, w wyniku której do atmosfery emitowane są tzw. gazy cieplarniane (głównie dwutlenek węgla). Teraz swoją pracę zakończyła grupa odpowiedzialna za prognozowanie skutków globalnego ocieplenia.
Zmagania nad ostateczną wersją dokumentu trwały dzień i noc od poniedziałku do piątku rano. Około 400 delegatów z ponad stu państw zatwierdzało prognozy przygotowane przez pracujących dla IPCC naukowców. A że w pracach Panelu biorą udział także reprezentanci państw, które emitują największe ilości gazów cieplarnianych - USA, Chin i Indii - oraz delegaci z krajów będących największymi producentami ropy naftowej - np. Arabii Saudyjskiej - to dyskusja była zażarta. Jednym z głównych problemów okazało się słowo "bardzo". Czy prognozowane zmiany określić jako "bardzo prawdopodobne", czy tylko "prawdopodobne"?
Jedna z wysp archipelagu Tuvalu na Pacyfiku. Ten kraj przestanie istnieć wskutek globalnego ocieplenia. Zniknie pod wodą, kiedy podniesie się poziom mórz na świecie.
W IPCC obowiązuje zasada konsensusu. Z jednej strony osłabia ona siłę dokumentu, na której najbardziej zależało zaangażowanym w prace panelu naukowcom (skarżyli się oni mediom na rozmiękczające raport propozycje przedstawicieli rządów). Z drugiej jednak strony raport przyjęty przez wszystkich, także przedstawicieli rządów, ma większą siłę rażenia. Przez lata będzie obowiązywał jako punkt odniesienia we wszystkich debatach na temat zmian klimatu, a politykom trudno się będzie wykręcić, że o niczym nie wiedzieli.
Niektóre konflikty, do jakich dochodziło podczas szlifowania raportu, miały zabarwienie lekko humorystyczne. Ot, delegacja rosyjska zażądała, żeby oprócz tekstu wyświetlanego na dwóch wielkich ekranach każdy z kilkuset delegatów dostał swój własny wydruk. - Szkoda tych wszystkich drzew, ale skoro się upieracie - odpowiedział współprzewodniczący obrad brytyjski uczony prof. Martin Parry.
Pierwszego dnia pracy delegatom udało się zatwierdzić ledwie jedną stronę z 21-stronicowego dokumentu. Stąd zadyszka podczas końcówki prac i ich przeciągnięcie do piątkowego poranka. Wielu delegatów prosto z nocnych obrad pojechało na lotnisko.
Czy rzeczywiście jest szansa na powstrzymanie zmian klimatu i przygotowanie się do tych, których nie da się uniknąć? I tak, i nie. Podpisany w 1997 r. protokół z Kioto, który zakłada redukcję emisji gazów cieplarnianych o 5 proc. w porównaniu z 1990 r., nie został ratyfikowany przez największych trucicieli - USA, Chiny i Indie.
Nie widać też realnych szans na to, by szybko osiągnięto kompromis akceptowalny dla wszystkich - zarówno państw rozwiniętych, które odpowiadają za uruchomienie zmian klimatu, jak i tych, które dopiero się rozwijają (te trudno namówić do myślenia o "abstrakcyjnym" globalnym ociepleniu).
W tej sytuacji ci najbardziej świadomi ekologicznie działają na własną rękę. Unia Europejska postanowiła ostatnio, że do 2020 r. zmniejszy swoją emisję dwutlenku węgla o jedną piątą w porównaniu z rokiem 1990. Co więcej, za 13 lat 20 proc. całej energii w Unii ma pochodzić ze źródeł odnawialnych - słońca, wiatru, wody czy biomasy.
Najbardziej ekologiczni w UE Brytyjczycy debatują właśnie nad ustawą nakazującą kolejnym rządom pod groźbą sankcji karnych obniżenie emisji CO2 o 60 proc. do 2050 r. Z kolei za dwa tygodnie nad zmianą klimatu po raz pierwszy w historii pochyli się Rada Bezpieczeństwa ONZ.
Jak w XXI w. zmieni się klimat w Polsce?Od 1906 r. średnia temperatura na świecie wzrosła o 0,74 st. Robi się cieplej, bo do atmosfery emitowane są tzw. gazy cieplarniane. Najgroźniejszy z nich to dwutlenek węgla. Co roku każdy z nas emituje do atmosfery ok. 10 ton CO2. Klimat w Polsce nie pozostaje na to obojętny.
W tym stuleciu nasilą się u nas ekstremalne zjawiska pogodowe, będą silniejsze i częstsze wichury oraz huragany, potężne susze i powodzie. Będzie mniej opadów latem, a więcej zimą. Jeśli latem spadnie deszcz, to może być gwałtowny i obfity, wywołać powodzie w rejonach górskich czy dorzeczach Wisły i Odry, morza upomną się o wybrzeża, a rzeki o doliny.
Cały raport IPCC dostępny na
tej stronie.http://www.gazetawyb...76,4044871.html