Na początku witam wszystkich, będzie to mój pierwszy post na forum. Chciałbym się podzielić obserwacją sprzed prawie 20 lat. Niestety nie jestem w stanie określić dokładnej daty. Pamiętam tylko, że na pewno nie chodziłem wtedy jeszcze do szkoły, więc wydarzyło się to przed rokiem 1998. Równie dobrze mógł to być koniec roku 1996 jak i początek roku 1998, na pewno była to zima. Również z góry przepraszam, ale wolę nie podawać nazwy miejscowości.
Spadło wtedy naprawdę dużo śniegu więc poszedłem z moją ciocią na sanki niedaleko od domu. Domu, który stoi na wzniesieniu i tuż za podwórkiem zaczyna się kilkudziesięciometrowe zbocze. Potem teren ponownie się wyrównuje i rośnie tam las, w którym wycięte było wtedy kilka drzew. Cała zabawa polegała na tym żeby zjechać z górki na sankach a potem załadować na nie kilka pieńków i zaciągnąć je pod górę na podwórko
W pewnym momencie zrobiło się nieco późno (jak na okres zimowy), niebo robiło się już mocno szare. Było prawdopodobnie około godziny 15. Zupełnie normalne popołudnie do momentu, gdy ciocia wskazała palcem na niebo i powiedziała „spójrz!”. Stałem wtedy przodem do lasu, odwróciłem się i zobaczyłem na niebie świecący obiekt. Żeby było ciekawiej znajdował się on na wysokości kilku metrów nad ziemią, więc można było mu się naprawdę dokładnie przyjrzeć. Potęgował to fakt, iż poruszał się on z prędkością co najwyżej kilku m/s. Dorosły człowiek byłby w stanie nadążyć za nim szybko idąc. Cała obserwacja trwała około 30 sekund. Po tym jak zobaczyłem obiekt, przeleciał on nad nami i następnie kontynuował lot nad lasem (około 1-2 m nad wierzchołkami drzew) aż przestaliśmy go widzieć. Cały czas poruszał się po linii prostej z jednakową prędkością.
Jest mi trudno opisać kształt tego obiektu. Nie dość, że minęło blisko dwie dekady to sam kształt był dosyć złożony. NOL widziany z dołu miał kształt elipsy o długości około 2-3 m i szerokości 1-1,5 m, jego wysokość to około 1-1,5 m. Wyglądał jak dwa sklejone ze sobą półmiski. Dodatkowo miał wypukłość, powiedzmy kopułę, również o podstawie elipsy zarówno na dole jak i na górze. Był więc idealnie symetryczny. Pamiętam, że jego powierzchnia była stosunkowo mocno rozwinięta. Wszystko wyglądało jednak spójnie, wszelkie przejścia między kształtami na powierzchni były bardzo łagodne.
Jak już wspomniałem, obiekt świecił. Było to światło, które nie oślepiało, jednak na tyle mocne, że obiekt był bardzo dobrze widoczny na tle nieba i później nad lasem. Cała powierzchnia emitowała światło, mimo dosyć złożonej geometrii, każdy fragment świecił jednakowo. Wyglądało to trochę jak żarówka LED z mlecznym szkłem, czyli taka jaką można teraz dostać w każdym sklepie. Obiekt świecił światłem białym wpadającym w kolor żółty, oceniłbym temperaturę barwową na około 3000 K lub nawet nieco mniej.
Obiekt poruszał się nie wydając żadnego dźwięku. Co do toru, po jakim się on poruszał, mam jedną uwagę. Na granicy mojej posesji rósł wtedy wysoki buk. Obiekt zobaczyłem gdy był nad moją działką, czyli stojąc tyłem do lasu po prawej stronie drzewa. Las był wtedy niższy niż wysokość (przypominam, że stojących na wzniesieniu) budynków gospodarczych i domu. Obiekt musiał więc, przed zobaczeniem, zmienić kierunek albo wysokość bo inaczej zderzyłby się z budynkami.
Nie pamiętam co stało się później. W sensie, co powiedziała o tym ciocia, czy dalej jeździliśmy na sankach czy od razu po tym poszliśmy do domu. Ja uważałem, że zobaczyłem po prostu coś nowego. Jako dziecko nie zdawałem sobie sprawy z tego, że jest to jednak dosyć dziwne, delikatnie mówiąc Pamiętam natomiast, że po wejściu do domu ciocia od razu powiedziała żebym opowiedział reszcie domowników co widzieliśmy. Kilka dni później odwiedziła nas koleżanka mojej babci. Opowiadałem jej o tej obserwacji i powiedziała, że jej syn (dorosły mężczyzna) widział tego dnia ze swojego podwórka jakiś świecący obiekt nad lasem. Odległość między miejscem obserwacji a domem tego mężczyzny to około 450 m.
Może ktoś z Forumowiczów spotkał się z czymś podobnym lub ma jakieś sensowne wytłumaczenie tego co widziałem tamtego dnia?