Czasem w zmęczeniu coś się ciepnie i się szuka.
Ostatnio szukałem elementu garderoby na wessele, nigdzie go nie było. Nagle znalazł się! na desce do prasowania. Nie pamiętam bym tam to kładł tym bardziej, że wczesniej praowałem coś innego! Była późna godzina, byłem zmęczony i mózg płatał figla w postaci niepamięci.
Okulary też mi w taki sposób znikneły ale rownie dobrze mogly mi wypaść.
ALE NAJGORSZE SĄ SKARPETKI. Mam wrażenie, że przenikają do innego wymiaru przy każdym praniu. Prawdopodobnie utworzyły pierścień wokół jakiejść planety.