Zarejestrowałem się tutaj, aby wypowiedzieć na pewien poruszany tutaj na forum temat. I czytając poszczególne pozycje forum, postanowiłem opisać dwa swoje przypadki, których byłem świadkiem.
Od razu napiszę, że zależy mi na tym, aby wypowiedział się tutaj ktoś, kto być może miał podobne doświadczenia.
Zdarzenie pierwsze - Sen, czy rzeczywisty obraz UFO?
Zdarzenie miało miejsce latem 1997 roku, na przełomie czerwca i lipca, we Wrocławiu. Na wstępie napiszę, że jestem sceptycznie nastawiony do tego typu przypadków, dopóki są one realnie wytłumaczalne!
W tamtym czasie mieszkałem samotnie na osiedlu Karłowice. Z okien mojego pokoju, pod kątem ok. 60 stopni na lewo, widać jest wysoki komin Browaru Piastowskiego, który jest oddalony ok. 1,5 km.
Posiadam pewną przypadłość, która uniemożliwia mi normalny, spokojny sen w warunkach, kiedy okno/okna nie są dokładnie i szczelnie zasłoniete. Dlatego, zawsze[!] dokłądnie je zasłaniam zarówno firaną, jak i zasłoną.
Zjawisko polegało na tym, że w nocy miałem sen polegający na tym, że w swoim oknie widzę, nad w/w kominem kilka trójkątnych obiektów latających wokół tego komina. W śnie była noc, co jest adekwatne do pory, w którym śniłem. W zasadzie, nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego. Gdyby nie fakt, że rano okno było całkowicie odsłonięte. W nocy, nie było żadnego wiatru, czy burzy. Nie jestem też lunatykiem. Zasłona w oknie była dość ciężka, więc nawet delikatny wiatr gdyby taki pojawił się. Nie byłby w stanie jej odsłonić. Nigdy nie stwarzałem sytuacji powodujących przeciągi! Jak można wytłumaczyć taką sytuację? Ten sen był bardzo realny! Przez co, mam wrażenie, że mógł to nie być sen! Dla szukających prostych wytłumaczeń nadmienię, że mieszkałem na 2 piętrze. Więc nikt nie mógł też do mnie wejść przez okno. Czy to mógł nie być sen?
Zdarzenie drugie - Dziecko w trawie?
Nie wiem jak wytłumaczyć to zdarzenie! Wydarzyło sie to latem 2014 roku, na wrocławskich Pawłowicach. Znajomy posiada dom na porośniętej trawą działce, która przylega do innych zarośnietych zielenią terenów. Było słoneczne niedzielne popołudnie. Siedziałem w budce kampingowej tegoż znajomego, która stała za jego domem. Okna z tejże budki, wychodziły na jego ogród i zarośnięte trawą przylegające tereny. Kilka chwil przed tym zjawiskiem, znajomy kręcił się po ogrodzie. Po czym, wszedł przez werandę do domu. Ja obserwowałem go. Kiedy był już w domu, z terenów przylegających do jego ogrodu przez jego szerokość pojawiła się idąca postać [dziecka?]. Miała około 70 cm. Ubrana była w czerwone, wysokie buty, czerwony płaszczyk i czerwony, obszerny kapelusz, który skutecznie zasłaniał jej głowę/twarz. Obserwowałem tą postać przez kilkadziesiąt sekund. Zastanawiąjąc się nad dziwnym sposobem stawiania kroków. Wyglądało to bowiem tak, że podnosiła ona bardzo wysoko nogi do góry [zgięte w kolanach] i opuszczała w formie klapnięcia. Powtarzam, że teren, przez który ta postać przemieszczała się był porośnięty wysoką trawą! Kiedy zniknęła ona za domem, natychmiast wybiegłem z budki aby zobaczyć dokąd ona idzie. O dziwo, żadnej postaci tam już nie było! Wiem doskonale, że ani znajomy, ani sąsiedzi znajomych nie posiadają dzieci w tym wieku. Ponadto, wysokie kozaczki i płaszcz, w lecie kiedy temperatura dochodziła do 30 stopni? To coś, wyglądało jak ... krasnal! Wiem, że brzmi to głupio. Ale takie miałem pierwsze skojarzenia.
Opowiadałem o tym zdarzeniu swojemu znajomemu, który z uśmiechem stwierdził, że to niemozliwe. Bo żadne dzieci tutaj nie mieszkają. I w ogóle wysłuchiwał tego z niedowierzaniem takim samym jak zrobiłbym to ja. Gdyby, nie mnie to spotkało. A jednak!
Od razu nadmienię, że nie piję alkoholu, ani nie przyjmuje żadnego świństwa w postaci "prochów". Jestem poważnym człowieciek w średnim wieku! Wiem co widziałem! Prosze o poważne opinie, najlepiej osób, które miały podobne doświadczenia.