W ostatnich dniach ukazały się trzy raporty z których jasno wynika, że grozi nam kryzys energetyczny. Prądu zabraknie zarówno w Polsce, w Europie, jak i na całym świecie. 14 sierpnia 2003 r.: spowity ciemnościami Nowy Jork. To na szczęście była tylko pojedyncza awaria. Jak jednak ostrzegają eksperci, za kilkanaście lat w wyniku braku energii podobne sytuacje mogą się stać codziennościąW ubiegłym tygodniu zakończył się kongres Austriackiego Stowarzyszenia Energotechnicznego. Zebrani na nim eksperci stwierdzili, że za niespełna 15 lat Europie zabraknie prądu. Według obliczeń Austriaków zapotrzebowanie na energię elektryczną rośnie znacznie szybciej niż jej produkcja i do 2020 roku deficyt energetyczny Starego Kontynentu wyniesie aż 300 mld watów, czyli 300 gigawatów (GW to podstawowa jednostka mocy elektrowni). By wyprodukować tyle prądu, potrzeba około 170 standardowych elektrowni atomowych lub 250 elektrowni węglowych.
- O tym, że zużycie energii rośnie zbyt szybko, wiadomo od lat. Nikt jednak nie przypuszczał, że krach może nastąpić tak szybko - piszą autorzy raportu.
Atom i biopaliwaTuż przed opracowaniem Austriaków światło dzienne ujrzał raport Międzynarodowej Agencji Energii (IEA), która też przestrzega przed kryzysem energetycznym, ale już na skalę globalną. Zdaniem ekspertów agencji do 2030 roku zapotrzebowanie na energię wzrośnie na świecie o ponad połowę. Jeżeli produkcja energii nie ruszy z kopyta, na Ziemi zabraknie prądu. Ale kłopoty mogą się zacząć szybciej, o ile nie zmienią się trendy w produkcji energii.
Jej głównym źródłem są dziś: węgiel, ropa i gaz. Wkrótce na świecie w ten konwencjonalny sposób będzie wytwarzane ponad 80 proc. energii (w Polsce już dziś jest to 97 proc.). Oznacza to uzależnienie od niestabilnego rynku oraz drogiego i coraz bardziej deficytowego produktu. Przede wszystkim oznacza to jednak zanieczyszczanie środowiska.
Eksperci IEA twierdzą, że jeszcze jest czas na zmianę kursu. Postulują, by zacząć na poważnie oszczędzać energię elektryczną. Z ich wyliczeń wynika, że zaowocowałoby to około 10-proc. spadkiem zapotrzebowania na prąd w skali całej ziemi i równocześnie około 16-proc. spadkiem emisji dwutlenku węgla do atmosfery.
IEA wzywa też do jak najszybszego inwestowania w energetykę jądrową i w instalacje służące do spalania biopaliw. Do 2030 roku w samej Unii Europejskiej trzeba w tym celu wyłożyć około 15 mld euro. Ta inwestycja powinna jednak szybko się zwrócić, bo produkowana teraz energia jest droższa niż jądrowa. Eksperci oceniają, że każdy dolar zainwestowany w wydajne i czyste źródło energii zaowocuje w przyszłości zyskiem w wysokości 2 dol.
Zdaniem IEA docelowy udział energii produkowanej z biopaliw w 2030 roku powinien wynieść około 7 proc. globalnej produkcji prądu. To oznacza, że pod uprawy odpowiednich roślin trzeba przeznaczyć powierzchnię wielkości Francji czy Hiszpanii.
O budowie nowych reaktorów jądrowych myśli dziś w Europie kilka państw: Finlandia, Francja, Wielka Brytania, Rumunia czy Ukraina. Krajem, który zamierza inwestować w atom, jest także Polska.
Według prognoz w ciągu 15 lat na Starym Kontynencie ma powstać powyżej stu reaktorów, a do 2030 - 200. Eksperci z IEA nie pozostawiają jednak wątpliwości - czasu jest mało i decyzje muszą zapadać szybko.
Nasze elektrownie do wymianyDo dużych inwestycji w energetykę musi dojść także w Polsce. W październikowym numerze czasopisma "Energia & Przemysł" ukazała się analiza, z której wynika, że w ciągu dziesięciu lat gruntownej modernizacji lub wymianie powinna ulec jedna trzecia wszystkich polskich elektrowni. Mniej więcej tyle działających u nas bloków energetycznych ma ponad 40 lat. Konieczność modernizacji wynika nie tyle z ich złego stanu technicznego, ale przede wszystkim z coraz bardziej rygorystycznych wymagań dotyczących ochrony środowiska. Ich przestrzegania bez litości będzie pilnowała Unia Europejska.
Niektóre z polskich elektrowni są jednak tak stare, że nie da się ich już modernizować. Wtedy jedynym wyjściem jest zburzenie i wybudowanie nowych. Te i tak muszą powstać, bo podobnie jak w całej Europie również w Polsce rośnie zapotrzebowanie na energię elektryczną. Dziś tempo tego wzrostu ocenia się na około 3 proc. rocznie, ale prognozy mówią, że już za trzy, cztery lata nasze potrzeby energetyczne będą rosły znacznie szybciej. A wtedy łączna moc naszych elektrowni, czyli nieco ponad 30 gigawatów, na pewno okaże się niewystarczająca.
http://www.gazetawyb...76,3742222.html