Rubryka ogłoszeń matrymonialnych (albo współczesny portal randkowy) może być doskonałym sposobem na łatwy zarobek. Pod jednym warunkiem: o ile nie boisz się brudzić sobie rąk… krwią.
Ogłoszenia matrymonialne były u schyłku XIX wieku bardzo modne. Pani pisała, że szuka towarzysza życia. Podawała adres i u jej drzwi stawał mężczyzna.
Jednak każda gazeta powinna przy tym ostrzegać, że wizyta w domu nieznajomej kobiety może wiązać się z konsekwencjami. Niestety – nie ostrzegała…
Mężczyzna z siekierą w głowie
Gdy policja przyjechała do domu państwa Gunness, zobaczyła zwłoki mężczyzny. Wszędzie była krew. Leżący człowiek nie został ani dźgnięty nożem, ani zastrzelony. W głowie ofiary tkwiła siekiera. A zmarłym był sam Peter Gunness.
Jego żona Belle przekonywała, że był to nieszczęśliwy wypadek. Siekiera wisiała w warsztacie nad stołem do pracy. Narzędzie przypadkiem (albo za sprawą czyjejś ręki) spadło. A miało niezły cel, bo trafiło prosto w głowę. Na dodatek uderzając nie trzonkiem, ale ostrzem.
Policja nie dopatrzyła się oznak zabójstwa. To co wydarzyło się Peterowi, uznano za niefortunne zrządzenie losu. Belle została wdową – i to po raz drugi.
Młoda Belle, jeszcze zanim obudziły się w niej mordercze instynkty.
Szukam męża, ale bogatego
Cofnijmy się zatem w czasie, by poznać pierwszego wybranka pani Gunness. W 1876 r. Belle jako dziecko wraz z rodzicami przyjechała z Norwegii do Stanów Zjednoczonych.
Tu znalazła męża, Maxa Sorensena. Z tego związku przyszła na świat piątka dzieci. Dwójka z nich zmarła, a rodzina na osuszenie łez otrzymała odszkodowanie. Ten fakt nie zdziwił nikogo, gdyż w XIX w. dzieci często umierały.
Farma należąca do Belle Gunness. To właśnie tam ginęły niczego nieświadome ofiary czarnej wdowy.
Niebawem zmarł także Max, a Belle została sama. Postanowiła przenieść się do La Porte. Na swej drodze spotkała już wcześniej wspomnianego Petera Gunnessa, na którego głowę niedługo po ślubie spadła siekiera. Czyżby ta śmierć była kolejnym nieszczęśliwym wypadkiem?
Nieistotne. Ważne, że Belle nie płakała, gdyż zmarły mąż zostawił jej całkiem spory spadek. Jednak to jej nie wystarczyło. Postanowiła szukać kolejnego wybranka serca. Opublikowała zatem ogłoszenie matrymonialne, ale jako majętna gospodyni postawiła warunek. Ogłosiła, że kandydaci na męża – tak jak ona – powinni mieć pieniądze.
Swój status materialny musieli udowodnić, przywożąc ze sobą co najmniej 500 dolarów. Do Belle zaczęli przybywać mężczyźni. Przyjeżdżali, przywozili pieniądze, ale już nigdy nie wyjeżdżali.
Wyjątkiem był tylko niejaki Ray Lamphere. Przyjechał i został na dłużej, stając się jej kochankiem i wspólnikiem w zbrodni.
Ray Lamphere, wspólnik i kochanek Belle.
Dwadzieścia osiem trupów na działce
Co działo się zatem z mężczyznami? Prawda zawsze wyjdzie na jaw, jak mówi przysłowie. Tak było i tym razem. Pewnego dnia dom pani Gunness zajął się ogniem.
Nie uratowała się ani ona sama ani jej dzieci. Pożar nie wywołał aż takiego zdumienia jak to, co znaleziono na terenie posiadłości. Odkopano kości 28 mężczyzn. W większości przypadków zginęli od trucizny.
To nie wszystko. Policja zaczęła podejrzewać Gunness o zabicie kolejnych 21 osób, w tym pracowników gospodarstwa oraz adoptowanych dzieci. W obliczu wykrytych faktów uznano, że także jej drugi mąż musiał paść ofiarą zbrodni.
A co ze wspólnikiem Belle? Lamphere trafił do więzienia za podłożenie ognia i zabicie pani Gunness i jej dzieci. W celi wyjawił kolejne szokujące informacje. Otóż pożar miał być tylko… zasłoną dymną, by jego ukochana mogła uciec.
Na farmie Belle Gunness odnaleziono szczątki 28 mężczyzn, ale policja podejrzewała ją o kolejne 21 morderstw, w tym pracowników gospodarstwa jak również adoptowanych dzieci.
Prawdopodobnie mieli czmychnąć razem, ale traf chciał, że Ray został złapany. Co w takim razie z Belle? Czy naprawdę zginęła w płomieniach? A może udało jej się uciec?
Scenariusz wedle którego morderczyni przeżyła wydaje się mniej prawdopodobny. Przecież nie zrezygnowałaby z zabijania, tracą źródło łatwego zarobku. No chyba, że zdobyte do tej pory pieniądze wystarczyły jej, by się ukryć i spokojnie żyć.
Jest też druga opcja. Może po prostu zmieniła nazwisko i robiła dalej swoje, skuteczniej się maskując?
źródło : http://ciekawostkihi...brotnej-wdowki/