Okazuje się, że nie trzeba być kosmonautą lub milionerem, żeby zrobić sobie na pamiątkę zdjęcie ziemi prawie z kosmosu. Leszek Urbański, informatyk z Warszawy, własnoręcznie skonstruował balon stratosferyczny, który wyposażony w aparaty fotograficzne wzbił się na wysokość 29 km. To pierwszy tego typu amatorski lot w Polsce.
Balony stratosferyczne w naszym kraju były do tej pory wysyłane jedynie przez instytucje, m. in. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Ich główne zadania to dokonywanie pomiarów meteorologicznych. Jednak poza Leszkiem Urbańskim nikomu nad Wisłą nie wpadło do głowy, że balon stratosferyczny można wykorzystać do celów jak najbardziej prywatnych - np. zrobić zdjęcie Ziemi prawie z kosmosu.
- Inspiracją były przykłady amatorów entuzjastów z innych krajów, przede wszystkim z USA - mówi konstruktor. - Pomyślałem sobie: skoro oni mogą, to dlaczego nie ja?
Praca nad ekspedycją była mozolna: należało zdobyć odpowiednie materiały, fundusze i przede wszystkim know-how. - Przy konstruowaniu balonu wykorzystuje się wiedzę z różnych dziedzin, m.in. z elektroniki, geografii i chemii - opowiada Urbański. - Trzeba być także gotowym na wiele bezsennych nocy i ciężką pracę.
Całkowity koszt wyprawy to ok. 800 dol. Najdroższy był profesjonalny system GPS, który pomaga znaleźć balon po wylądowaniu. Z kolei największe trudności Urbański miał ze zdobyciem materiału na czaszę balonu. Musiała zostać wykonana z materiału potrafiącego znieść ekstremalne warunki - od plus 30 st. C na ziemi do minus 50 na wysokości 29 km. Okazało się bowiem, że tego typu cuda produkuje tylko kilka firm na świecie.
W końcu balon o nazwie Cygnus-2 był gotowy. Teraz należało jedynie ustalić z Agencją Ruchu Lotniczego datę lotu i można było wysyłać go na podbój stratosfery.
Niedawno wypełniony helem balon wyposażony w dwa aparaty fotograficzne wzbił się w powietrze w Dziembakowie k. Sierpca. Gdy osiągnął wysokość 28,8 km, zgodnie z planem pękł, a jego ładunek, czyli m.in. 250 zapierających dech w piersiach zdjęć zapisanych w pamięci aparatów, na spadochronie zaczął opadać na ziemię. Cała wyprawa trwała 102 min.
- Po szczęśliwym lądowaniu czułem ogromną satysfakcję - entuzjazmuje się Urbański, którego sukces jest podwójny. Po pierwsze jest jedynym polskim amatorem, który zdołał wysłać skonstruowany przez siebie balon w stratosferę, a po drugie, w jego domowym archiwum pojawiło się mnóstwo wspaniałych fotografii, których nie ma nikt inny w Polsce. Co ciekawe, Urbański sam skonstruował system informatyczny do obsługi aparatów.
Wiele wskazuje na to, że niedługo za Urbańskim podążą kolejni pasjonaci. Projekt wysłania balonu w stratosferę realizują w tej chwili ludzie ze stowarzyszenia Copernicus Project z Torunia. Dlaczego to robią? "Chcemy dotknąć tego, co jest poza naszym zasięgiem, być tam, gdzie niewielu miało szansę być" - piszą na swojej stronie internetowej.
Szczegółowa relacja, dane techniczne i zdjęcia z lotu Cygnusa-2 na: http://moo.pl/~tygrys/balloon/
Tekst: www.gazeta.pl