Generalnie jestem przeciwny przesuwaniu zegarów dwa razy w roku. Zwłaszcza w świetle tych idiotyzmów, które dzieją się np. na kolei. Skoro w jedną stronę nie jest problemem, że wszystkie pociągi przyjeżdżają spóźnione o godzinę, to dlaczego w drugą stronę problemem miałby być ich wcześniejszy przyjazd o godzinę (i stąd absurdalne godzinne postoje pociągów)? Pewno, gdyby była możliwość teleportacji pociągu by nadrobić "zgubioną" godzinę, to by to zrobiono, ale cholera jakoś ta teleportacja nie chce działać
Być może celowo kolej woli opóźniać pociągi zamiast ich przyspieszania, zgodnie z chłopską logiką, że "spóźniony pociąg nigdy nie ucieknie, a przyspieszony może i owszem".
Tak pół żartem, to z punktu widzenia paranormalności, dobrze że są te przesuwania zegarów. Można wtedy łatwo weryfikować różne dziwne zdarzenia, że np. "zawsze od drugiej w nocy budzi mnie bicie dzwonów".