Dzięki za zainteresowanie. Postanowiłem napisać wam jak się mają sprawy i jakie są problemy związane z eksperymentem już po pierwszym dniu. Jednak zanim zacznę opisywać co i jak chcę uniknąć pytań na temat jakich technik używam do wywołania LD.
Mam wyrobiony nawyk TR (testu rzeczywistości) i wykonuje go 9 razy dziennie (3 rano, 3 w południe, 3 na wieczór). Zawsze jest to próba oddychania przez nos (bo działa najlepiej na mnie) połączona z zadawaniem sobie pytania "czy to sen?". Wtedy dobrze jest się skupić i porozglądać wokół siebie obserwując szczegóły. Do tego za dnia stosuję technikę zwaną ADA (o której możecie poczytaj w internecie). Jak dla mnie jest ona genialna. Staram się robić sobie sesję ADA minimum przez 40-60 minut dziennie. Dotychczas stosowałem technikę SSILD, czasami WILD (którego używałem około 4 lata). Uznałem jednak, że do tego eksperymentu wrócę do WILDA bo dzięki niemu uzyskuje się najlepsze LD (bezpośrednie wejście w sen, ostry obraz itp.)
Tak więc obudziłem się o godzinie 3:15 w celu wykonania WILD. Poszło gładko. W śnie po ustabilizowaniu wszystkiego poszedłem do pokoju w którym zamiast mebli czekał sprzęt do ćwiczeń. Postanowiłem, że zacznę od rozgrzewki jednak zrezygnowałem z tego bo nie wiedziałem czy mnie zaraz nie wywali, a nie chciałem zmarnować snu. Wiem, że przy ćwiczeniach rozgrzewka to ważna rzecz dlatego następnym razem jej nie odpuszczę.
Chciałem rozpocząć od klatki piersiowej. I tu zaczęły się pierwsze problemy. Jak tylko położyłem się na ławce i chwyciłem sztangę to od razu dało się wyczuć, że lewa strona jest dużo lżejsza od prawej. Skupiłem się, ale nie na tyle, aby mnie ze snu wyrzuciło. I tak było dosyć dziwnie. Raz sztanga wydawała się ważyć 5kg zamiast 60, raz nie mogłem jej podnieść... Wykonałem 2 serie po 15 powtórzeń i nie jestem z nich zadowolony bo poprawnie z ciężarem jaki znam z siłowni (60 kg) wykonałem może z 8 powtórzeń. Dopiero zaczynam, a w LD dotychczas nie robiłem takich rzeczy więc uznałem, że się przyzwyczaję. Poszedłem po sztangę łamaną na biceps i się zaczęło...
Zaczęła grać muzyka, rożne kawałki trance, house i electro mieszały się ze sobą i tworzyła się dubstepowa papka. Nie mogłem się przy tym skupić, zacząłem tracić kontrolę nad snem. Więc wykonałem stare sztuczki. Krzyczałem bardzo głośno "spokój!", "ostrość razy miliard" itp. Podziałało, ale dalsze ćwiczenia nie miały sensu. "Siłownia" którą sobie stworzyłem zaczęła się rozpadać. Znikąd wziął się piasek (to wina tego, że cały czas myślę o plaży..) pojawiały się palmy, ładne kobiety.. Nie wiem kiedy sen się urwał, ale obudziłem się przed 5. Nie chciałem jednak zrezygnować. Poszedłem do toalety, a po powrocie wykonałem tak zwanego "szybkiego WILDA".
Nad ranem to było pewne, że uda mi się wejść w sen zwłaszcza WILDEM.
Wróciłem do siłowni. Nie chciałem jednak wykonywać znowu ćwiczeń z ciężarem, więc postanowiłem spróbować pompek, przysiadów i podciągania.
Na początek pompki. Już przy pierwszej pompce czułem, że jest za lekko. Jakbym nic nie warzył. Dlatego wykorzystując wyobraźnie użyłem pokrętła które miało zwiększyć grawitację. Pompki robiło się ciężej niż w rzeczywistości, ale nie chciałem zbyt tym operować bo i tak nie mogłem odpowiednio tego wyważyć. Zrobiłem 3 serie po 20 pompek. I to był chyba mój jedyny sukces jeśli chodzi o ćwiczenia. Do przysiadów nawet nie podchodziłem, bo mimo, że sobie wmawiałem "nie spocisz się, nie zmęczysz to tylko sen" to po pompkach byłem jak wodospad.. Pot leciał ze mnie z każdej możliwej dziurki w ciele. Przez resztę snu robiłem to co zazwyczaj (latanie i zarządzanie moim królestwem).
Tak więc jak sami widzicie sprawa nie jest prosta, wręcz przeciwnie jest ciężko, ale ja też nie jestem bez winy. Gdzie popełniłem błędy?
Po pierwsze nie przygotowałem się za dnia. Nazywa się to inkubacją (jest to powiązane z autosugestią), powinienem powtarzać sobie w głowie co będę dziś robił w śnie (to na prawdę pomaga i to bardzo) i jak to będę robił. Przez to nie byłem przygotowany.
Po drugie za dużo myślę o innych rzeczach które mnie rozpraszają. Powinienem się skupić jedynie na tym eksperymencie. Kiedy pojawia się myśl o plaży i oceanie muszę ją zastępować siłownią i wyobrażeniem jak ćwiczę. Do dlatego w śnie znikąd zaczęła się pojawiać plaża (ukryte pragnienia).
Po trzecie za mało się skupiałem. Następnym razem (czyli prawdopodobnie dziś w nocy) wykorzystam sprytną sztuczkę. Póki co nie będę pisał na czym ona polega dopóki nie sprawdzę czy znowu zadziała (sam wymyśliłem ten sposób już kawał czasu temu). Jeśli wszystko się uda to powinienem móc bardzo mocno się skupić w śnie bez ryzyka wyrzucenia (już kiedyś z niej korzystałem bo cały czas traciłem sen kiedy chciałem uprawiać seks i wtedy zadziałała). Skupienie jest dość ważne jeśli chcemy, aby w śnie coś było dokładnie tak jak tego chcemy. Inaczej mózg sobie robi jaja i zmienia co chwilę pewne aspekty. Nie wystarczy sobie powiedzieć "ta sztanga ma ważyć 60 kg". Gdy już ją weźmiesz musisz sobie wyobrazić ten ciężar (ja znam go z siłowni), musisz sobie wyobrazić jak go opuszczasz i podnosisz, nie możesz dać się rozpraszać. Mimo lat ćwiczeń LD nadal mam z tym problemy, ale to zapewne dlatego, że nigdy nie robiłem w snach takich rzeczy które wymagały by ode mnie większego skupienia (oprócz kilku które wywołują bardzo silne emocje, a jak wiecie emocje + świadomy sen = wyrzut z automatu).
Jak sami widzicie eksperyment nie jest prosty. Muszę przestawić swoje myśli i bardziej skupiać się za dnia, aby w śnie móc ćwiczyć. Miałem pisać co tydzień, jednak jutro też możecie się spodziewać sprawozdania.
Pozdrawiam
Użytkownik YrpenKozibroda edytował ten post 06.08.2014 - 07:36