Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ostatnie polskie wampiry? Polowania na krwiopijców pod Krakowem.

Wampir Wampiryzm Ciekawostki Kraków Józef hrabia Brigido czwarty

  • Please log in to reply
5 replies to this topic

#1

Klakofonix.
  • Postów: 2
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ostatnie polskie wampiry?

 

Józef hrabia Brigido, czwarty z kolei gubernator Galicji, miał trudny orzech do zgryzienia. Z niepokojami na wsiach, niezadowoleniem wśród polskiej szlachty i niechęcią do fali niemieckich imigrantów potrafił sobie poradzić. Ale co niby miał zrobić z… plagą polowań na wampiry?

 

 

21 lipca 1780 roku hrabia nie wytrzymał. Wiedział, że do prostego, zabobonnego ludu przemówi tylko widmo kary boskiej więc zwrócił się do biskupa krakowskiego Kajetana Sołtyka. Informował, że nierzadko się zdarza, iż ciała zmarłych bywają dobywane z ziemi i przebijane, a to z powodu podejrzenia, że zmarli ci stali się krwiopijcami, czyli – jak to się ich potocznie nazywa – wampirami.

 

Gubernator sugerował biskupowi, by za pośrednictwem kleru surowo zakazał takiego bezczeszczenia zwłok. Jednocześnie oczekiwał, że będzie informowany o wszelkich jego przypadkach.

 

Galicyjscy nieustraszeni pogromcy wampirów

 

Tymczasem biskup udawał, że problemu nie ma. Na początek zwlekał z odpowiedzią na list gubernatora, a gdy wreszcie odpisał, szedł w zaparte.

 

"Powiadomić chciałbym Waszą Ekscelencję, że w diecezji mojej nie zdarzył się nigdy wypadek ekshumacji ciał ludzkich uważanych za wampiry ani jakichkolwiek na tychże ciałach podejrzanych egzekucji.

Był ten zabobon kiedyś wśród prostego ludu […]. Jednakże w mojej diecezji staraniem kleru zostało to z przekonań ludu całkowicie wykorzenione – pisał do gubernatora."

 

Mimo tych oficjalnych zapewnień nie poprzestał jednak liście do hrabiego. Do księży ze swojej diecezji wystosował okólnik nakazujący tępienie tych praktyk, wszak:

 

"Jurysdykcja Jaśnie Oświeconego Księcia Jegomości [tj. biskupa Sołtyka] prawie pewna jest, że w tej diecezji nie znajdują się dawne o upiorach przesądy."

 

 

Dzieciobójczynię kołkiem… tak na wszelki wypadek

 

Sąd rozpatrywał sprawę młodej, niezamężnej dzieciobójczyni Maruszki Teliszczakówny. Oskarżona przyznała się do zarzucanych jej win i została skazana zgodnie z artykułem osiemdziesiątym prawa magdeburskiego. Nakazywał on kobietę, która zabije swoje dziecko pochować żywcem i przebić palem.

Teliszczakówna przyjęła swoją karę pokornie. Nie zachował się żaden ślad odwołania od wyroku do kolejnych instancji. Możemy zatem przyjąć, że kat pochował ją, przebiwszy kołkiem. Jak na potencjalnego upiora przystało.

 

polowanie-na-wampiry3.jpg

 

„Barbarzyńskie obyczaje”, na które oburzał się gubernator Galicji, na południu Polski nie zniknęły wcale na skutek biskupiej interwencji. Antywampirze praktyki przypomniały o sobie w początkach lat dwudziestych. „Nowości ilustrowane” z 1922 roku przytaczają przykład na to, że:
 
"W niektórych okolicach naszego kraju hołduje ludność dotąd jeszcze przesądom, cofającym nas o całe setki lat wstecz, w czasy zamierzchłego średniowiecza, kiedy wiara w strachy, upiory i pokutujące dusze była czemś zupełnie powszedniem."
 
 
 
W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku w krakowskim sądzie karnym zasiadło na ławie oskarżonych kilkunastu gospodarzy z jednej z podkrakowskich wsi. Ciążył na nich ciężki zarzut bezczeszczenia zwłok. Wszystko zaczęło się od samobójstwa, jakie miało miejsce w ich rodzinnej wsi.
 

Aby uchronić okolicę przed suszą, ciało samobójcy:

 

"Wyciągnięto ze stodoły dziurą wykopaną pod progiem, następnie na saneczkach, używanych do przewożenia gnoju, przetransportowano na pole, gdzie wykopano grób, wrzucono je w jego głąb twarzą na spód i z nogami skrępowanemi sznurem, przywalono trumną i jej wiekiem, wreszcie zasypano."

 

polowanie-na-wampiry2.jpg

 

 

Tata-psychopata? Przygwoździć go!

 

Trzydzieści lat później wydarzyła się historia gospodarza-mordercy z Żywiecczyzny, również będąca potwierdzeniem wiary prostego ludu w zabobony. Niejaki Józef Juras, zamieszkały w gminie Wieprz, cały swój majątek oddał córce. Niedługo później zakochał się i ożenił z młodą dziewczyną, która liczyła na bogaty spadek po nowo poślubionym mężu.

 

Kiedy dowiedziała się, że z majątku nici, zostawiła Jurasa. Ten, opuszczony, zwrócił się do córki. Kobieta zamiast przyjąć go z otwartymi ramionami, wyrzuciła go z nowo objętego gospodarstwa. Józef Juras wpadł w szał, chwycił rzeźnicki nóż i zaczął dźgać córkę.

Na ratunek wnuczce pospieszyła matka Jurasa i chwyciła rozszalałego syna. W tym czasie poraniona Jurasówna uciekła i próbowała wzywać pomocy. W chałupie tymczasem rozegrała się tragedia. Juras zabił własną matkę, po czym uciekł i powiesił się w stodole. Byłby to najzwyczajniejszy w świecie epizod z życia polskiej wsi, gdyby nie to, co działo się później.

 

Przy odcinaniu wisielca miejscowi rzucili się i jęli drzeć na strzępy pas, na którym Juras się powiesił. Każdy chciał zabrać dla siebie jak największy kawałek. Wierzono, że przynoszą one swoim posiadaczom szczęście. Kiedy nieboszczyka miano wkładać do trumny wmieszał się zabobon.

 

Mieszkańcy wsi nakłonili krewnego samobójcy, by położył go w trumnie twarzą do dołu i dla pewności przybił dziesięciocalowym gwoździem. Te praktyki miały sprawić ażeby nie mógł w grobie ruszać się i „nocami straszyć” okolicznej ludności.

 

 

Bo kto by tam siedział po śmierci w grobie?

 

Mniej więcej dwieście kilometrów na południowy wschód od Krakowa, nad brzegami rzeki Osławy, badacze dotarli do zaskakujących informacji. Według jednego z ludowych podań jeszcze w 1936 roku, w miejscowości Dołżyca, powstały a martwych upiór miał atakować bydło i ludzi. Wśród ludności łemkowskiej zamieszkującej we wsi Mokre na Podkarpaciu również zachowały się opowieści o ludziach wracających zza grobu.

 

Także w położonych nieco na południe Radoszycach miała straszyć dziewczynka zmarła tuż przed pierwszą wojną światową. Do wsi sprowadzono dwóch rosłych „specjalistów”, którzy mieli się rozprawić z upiorem. O północy na cmentarzu, po wykopaniu trumny, okazało się, że jest ona pusta i dziewczynka właśnie gdzieś grasuje. Zauważyli ją, pochwycili i skrócili o głowę, którą następnie włożyli jej między nogi.

 

Zabieg okazał się na tyle skuteczny, że upiora więcej nie widywano. Tak przynajmniej podaje legenda.

 

 

 

 

Jako że to mój pierwszy temat i zarazem post na forum, chciałbym wszystkich przywitać i powiedzieć "Dzień Dobry" :)

 

Artykuł nie mój, lecz bardzo mnie zaciekawił. Znacie jakieś opowieści lub legendy o podobnych przypadkach w waszych okolicach ?

 

Zródło:  http://ciekawostkihi...w-pod-krakowem/


  • 3

#2

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ze starej prasy:

 

Zabobon
Przyjaciel Ludu opowiada straszne zdarzenie. We wsi Sierosławiu w Prussach Zachodnich żyła sobie od lat dawnych para małżeńska w szczęściu i zgodzie. Przyszedł czas, że żona zmarła.
Jest tam zwyczaj, że zmarłym dają do trumny sieć, pieniądz, kamyczki i inne drobnostki. Tego nieboszczycy nie dano do trumny. Więc strach padł na wdowca, że jego nieboszczyca będzie musiała zostać upiorem, że będzie ludziom śmierć do domów wprowadzała. Że zaś w kilka dni później po pogrzebie umarła jedna z jej krewnych, więc strach był jeszcze większy.
Postanowił wtedy wdowiec pójść na cmentarz w troje, grób nieboszczycy odkopać i uciąć jej głowę, żeby przestała być upiorem. Jakoż poszli na cmentarz. Atoli gdy wieko podnieśli, nieboszczyca się podniosła; tak im się w oczach zdawało i wszyscy trzej uciekli. Zatrzymali się po drodze, powrócili raz jeszcze, ucięli głowę nieboszczycy, położyli ją przy stopach i grób zasypali. Sprawa się wydała i sąd zjechał na cmentarz, przekonać się o sprawie. Wdowiec nieujdzie może kary, chociać to zrobił przez zabobon.
Gwiazdka Cieszyńska 21 czerwca 1873

http://curioza.blogs...na-upiorna.html

 

Tak, że nie tylko na Galicji się to zdarzało


Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 28.07.2014 - 15:02

  • 1



#3

Gamdela.
  • Postów: 217
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Groza! Oto wampir z Pomorza
Pochówek wampiryczny odkryty w Kamieniu Pomorskim
W ustach - wbity ka­wa­łek cegły. Kość w udzie prze­wier­co­na - być może po to, żeby przy­wią­zać nie­bosz­czy­ka do cze­goś. Ten czło­wiek nawet po śmier­ci mu­siał bu­dzić u in­nych pa­nicz­nych strach. Kim był? Wam­pi­rem?! Jego grób ar­che­olo­dzy zna­leź­li wła­śnie w Ka­mie­niu Po­mor­skim.

 

Piękne miasto na wybrzeżu

Kamień Pomorski to jedno z najciekawszych miasteczek na polskim wybrzeżu. Znany jest z cennych zabytków, a także pięknego położenia...

Na­ukow­cy pod kie­row­nic­twem Sła­wo­mi­ra Górki od­kry­li tam szkie­let, praw­do­po­dob­nie z XVI wieku. – Jest to po­chó­wek wam­pi­rycz­ny – po­twier­dza ar­che­olog. – Wy­bi­te zęby i cegła w ustach miały za­po­biec prze­gry­zie­niu przez wam­pi­ra ca­łu­nu i wy­do­sta­niu się na po­wierzch­nię ziemi, gdzie mógł­by na­pa­dać i gryźć ludzi miesz­ka­ją­cych w oko­li­cy. Ktoś z cho­wa­ją­cych ciało prze­wier­cił też kość nogi wam­pi­ra, żeby nie mógł wstać z grobu i stra­szyć – tłu­ma­czy. Są jesz­cze inne prze­słan­ki, które do­wo­dzą, że zmar­ły (a może za­bi­ty?) był uwa­ża­ny za wam­pi­ra. Po­cho­wa­no go wpraw­dzie w miej­scu, gdzie kie­dyś był cmen­tarz, ale z dala od in­nych gro­bów. Za­grze­ba­no w ziemi ciało bez zwy­cza­jo­wych ozdób. Nie­bosz­czyk nie do­stał nawet trum­ny.

– Za wam­pi­ra w tam­tym okre­sie uwa­ża­no ludzi dziw­nych, od­bie­ga­ją­cych od normy, cza­sa­mi sza­lo­nych – wy­ja­śnia ar­che­olog. – Jak widać nawet po śmier­ci tacy lu­dzie wzbu­dza­li strach – do­da­je. Dziś już nie budzą obaw. Przy­naj­mniej u dy­rek­to­ra Mu­zeum Hi­sto­rii Ziemi Ka­mień­skiej: – Jeśli ba­da­nia po­twier­dzą, że jest to fak­tycz­nie po­chó­wek wam­pi­rycz­ny, bę­dzie­my chcie­li za­pre­zen­to­wać szkie­let na na­szej wy­sta­wie – mówi dy­rek­tor Grze­gorz Kurka.

 

 

http://poznajpolske....z-pomorza/kvbg6


Użytkownik Gamdela edytował ten post 29.07.2014 - 08:20

  • 1

#4

Klakofonix.
  • Postów: 2
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ja znalazłem coś takiego : 

 

 

 

Jednak to nie świątynia okazała się największym zaskoczeniem, tylko niezwykłe groby związane prawdopodobnie z prehistorycznymi wierzeniami w „żywe trupy”.
Już w trakcie pierwszych wykopalisk w Pawłowie, wśród wielu typowych grobów, gdzie zmarli leżeli w pozycji wyprostowanej na wznak z rękami wyciągniętymi wzdłuż ciała, archeolodzy natrafili na kilka odbiegających od normy pochówków. W płytkich dołach znaleziono szczątki ludzkie, na których najwyraźniej wykonywano jakieś dziwne praktyki rytualne.

Zmarłych kładziono na brzuchu, krępowano im ręce i nogi, obcinano głowy. Wszystkie takie groby znajdowały się w południowej części cmentarzyska. Dr Florek zaczął podejrzewać, że ma do czynienia z dowodami na najstarsze na terenie Polski praktyki antywampiryczne. Przypuszczenia te potwierdziła tegoroczna kampania, podczas której odkopano pięć nietypowych pochówków. W jednym grobie znajdowały się dwie osoby, u ich stóp leżała czaszka kilkuletniego dziecka. W drugim ciała dwóch zmarłych – jedno na drugim, w pozycji na waleta, czyli z głowami w odwrotnych kierunkach.

Jeden ze zmarłych był przepołowiony na wysokości pasa. Wygląda na to, że najpierw wrzucono do grobu górną część okaleczonego trupa, potem ciało drugiego, któremu skrępowano na plecach ręce, wreszcie dorzucono nogi mężczyzny leżącego pod spodem. Inne podejrzane o wampiryzm osoby zasypano dużymi kamieniami, co też być może miało uniemożliwiać im wyjście z grobów.

 

 

 

Na cmentarzysku neolitycznym w Lesie Stockim koło Kazimierza Dolnego odkryto w 1949 r. grób kobiety ze skrępowanymi nogami, której obcięto lewe ramie i włożono do ust. Już wtedy zinterpretowano to jako praktyki mające uniemożliwić zmarłemu powstanie z grobu. – W przypadku Pawłowa poza przebijaniem ciała zmarłych drewnianymi kołkami nie brakuje żadnego z zabiegów antywampirycznych stosowanych w średniowieczu

 

I jeszcze to : 

 

 

 

Na klasyczny pochówek wampira ze ściętą głową trafiono w Starym Brześciu Kujawskim. Zmarły wykazywał wiele patologii – miał dodatkowe zęby i był kulawy. Garbaty wampir ze Złotej koło Pińczowa w województwie świętokrzyskim pochowany był w pozycji skurczonej ze spętanymi rękami, a w jego kręgosłup wbito nóż. W Sandomierzu na XI-wiecznym cmentarzu koło Kościoła św. Jakuba znaleziono kilka grobów wampirów. Podejrzanych zmarłych pozbawiano głów, a klatki piersiowe przebijano ostrymi przedmiotami. Procent pochówków wampirów na tym cmentarzu był bardzo wysoki.
To ciekawe, ale większość poświadczonych naukowo praktyk antywampirycznych w średniowieczu i w czasach nowożytnych miała miejsce na Sandomierszczyźnie.

 

 

A co najlepsze, to wydarzyło się całkiem niedawno : 

 

 

Może to przypadek, ale ostatnio w Sandomierzu koło  cmentarza, na którym w średniowieczu chowano wampiry, znaleziono porzuconą trumnę pochowanej sześć lat temu kobiety, a w niej zwłoki pozbawione głowy. Grabież, a może jakieś praktyki magiczne? Wszczęto dochodzenie i ujęto sprawcę – miejscowego chuligana, który tym czynem chciał zaimponować kolegom.

 

Ciekawe czym kierował się ten chłopak. I jak sam przeniósł trumnę z ciałem :o

Źródło: http://slowianie.republika.pl/wampir.htm 


Użytkownik Klakofonix edytował ten post 29.07.2014 - 10:00

  • 1

#5

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To ja jeszcze taką historię dorzucę, ze zdecyowanie nowszych czasów:

 

Dziecku odcięto głowę ponieważ urodziło się z zębami

Łódź, 19.6. We wsi Nowe Chrósty urodziło się gospodarzowi Marcinowi Sosze dziecko, które zaraz po przyjściu na świat nosiło ślady ząbków. W drugim dniu życia maleństwu wykłuły się zęby.
Wieść o osobliwościach synka Sochy rozeszła się błyskawicznie po całei wsi. Zaczęły się zbierać wiece doraźne gospodarzy, a przedewszystkiem sejmikowały kumoszki nad temi osobliwościami, jakie się uwydatniły u dziecka. Zgodnie z przesądami, panującemi na wsi, zaczęto się w tych objawach doszukiwać czegoś groźnego, przejawów ciemnej siły, słowem poczęto w maleństwie widzieć... djablątko. Synhedrjon kumoszek uznał, że należy je usunąć. W przeciwnym bowiem razie może przynieść nieszczęście nic tylko domowi Sochy, lecz całej wsi.
Zaczęto na starego Sochę wywierać odpowiedni nacisk, perswadować mu, przestrzegać przed grożącemi konsekwencjami, jeśliby tolerował owe tajemnicze złe siły. a w końcu nawet półsłówkami wygrażano się i ojcu takiego dziecka.
Pozostający pod sugestią otoczenia Socha zaczął się poddawać nastrojowi wsi. Przeraził się, gdy nagle dostrzegł jakieś niepowodzenia w życiu codziennem: w innym wypadku nie zwracałby na nic uwagi, teraz nagle w drobiazgach począł upatrywać przestrogę wyższych sił przed przyszłemi wydarzeniami i ciosami, które miałyby go dosięgnąć. Przerażony wszystkiem Socha siekierą odciął dziecku główkę, co kumoszki przyjęły z uczuciem ulgi i usunięcia nadchodzącego zła.
Krwawego ojca aresztowano. Jednocześnie prowadzone jest śledztwo przeciwko wszystkim kumoszkom, które wytworzyły takie nastroje na wsi
NOWINY CODZIENNE
Nr. 183
CZERWIEC 20 1933

http://curioza.blogs...-duze-zeby.html


  • 0



#6

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Fragmenty całkiem sporego artykułu zatytułowanego

 

Pochówki wampiryczne w Polsce

Pierwszym udokumentowanym pochówkiem wampirycznym na terenie Polski jest ten ze wsi Lalin (podkarpackie) z 1529 roku, nie mniej jednak najstarsze tego typu pochówki w Polsce datowane są na epokę żelaza (kultura wielbardzka, przeworska) ale dość często praktykowane były przez Słowian, a jedyny znaleziony szkielet z kołkiem osikowym wbitym w klatkę piersiową w okolicy serca był w Brześciu Kujawskim.

(...)

Wierzono, że wampiry mogą wcielać się i występować w postaciach zwierząt m.in. nietoperzy i wilków. Odstraszać miał je czosnek, cebula, srebro, światło słoneczne oraz symbole religijne jak krzyże czy woda święcona. Unicestwić mogło je jedynie przebicie serca drewnianym kołkiem, najlepiej osikowym, gdyż według wierzeń Słowian osika miała moc odpędzania złych duchów. Za skuteczną metodę uważano też obcięcie wampirowi głowy i ułożenie jej między jego nogami by wampir nie mógł jej znaleźć. Nieboszczykowi dla pewności wpychano też w usta główkę czosnku, kawałek żelaza, cegłę, klatkę piersiową przygniatano ciężkimi głazami, kaleczono pięty, podcinano ścięgna, wkładano też do trumny dziką różę, głóg, tarninę. Zapobiegawczo wkładano nieboszczykowi do trumny kawał żelaza. Odkopywano też grób i układano zwłoki twarzą do dołu czasami dodatkowo krepując ręce, zamawiano mszę w intencji zmarłego, wlewano do grobu wodę święconą, obwijano szyję młodym pędem głogu, a w serce lub czaszkę wbijano gwóźdź z brony lub żelazne ćwieki. Te i inne zabiegi wykonywano często w obecności duchownego. Zdarzało się, że dokonywano spalenia zwłok. Jeżeli osoba uznawana za wampira umarła, stosowano później pochówek antywampiryczny.

 

Przytoczyć tutaj można treść opowieści pewnej kobiety, która była świadkiem przeprowadzonego w jej miejscowości pochówku wampirycznego. Kobieta ta, mając w 1914 roku 6 lat, przyglądała się rozkopywaniu grobu upiora w Starych Mierzwicach w gminie Sarnaki, w województwie mazowieckim. Według jej relacji grób należał do starego kawalera i domokrążcy po którego nagłej śmierci zaczęły się dziać dziwne rzeczy – na ciele denata pojawiły się ciemne obwódki dookoła oczu, jego paznokcie sczerniały, po pogrzebie psy uciekły na pola, zaś miejscowi na posypanym popiołem podwórzu dostrzegli „ślady kurzych stóp o niezwykłej wielkości”.

 

Wkrótce zainterweniował duchowny.

Tego jeszcze dnia ksiądz, wraz ze wszystkimi mieszkańcami wsi, udał się na cmentarz i kazał rozkopać grób domniemanego upiora. Po oderwaniu desek wieka trumny ukazały się plecy nieboszczyka. Jak opowiadała kobieta, ciało miał wiotkie, leżał na brzuchu i „zjadał się”, gdyż palce poobgryzane miał ze skóry. Podczas gdy ksiądz modlił się za potępieńca – rydlem odcięto głowę nieboszczykowi i włożono pomiędzy nogi. Grób zasypano, a o całej sprawie ludzie bali się nawet nawzajem sobie opowiadać.

(...)

Pierwszym znanym miejscem takich pochówków jest obecnie mała osada leśna Jawornik w Bieszczadach, lokowana na prawie wołoskim z 1546 roku, szybko rozwijająca się, która następnie bardzo ucierpiała podczas najazdu Rakoczego w 1657 roku i została prawie całkowicie wyludniona.

(...)

Jawornik zapisał się w dziejach demonologii karpackiej jako wieś słynąca z pochówków wampirycznych, w związku z zachowanymi wieloma materiałami źródłowymi, gdyż tego typu pochówki w tym regionie nie należały do rzadkości. W Karpatach „specjalistami” od pogramiania wampirów byli tzw. bacze.

 

Zachowały się nawet opisy takich praktyk:

„Bacza posługując się swoimi magicznymi sposobami, wyszukiwał na cmentarzu grób, z którego „wychodził” nieboszczyk, następnie odkopywał trumnę, wydobywał zwłoki, odwracał je plecami do góry i przybijał do ziemi osikowymi kołkami lub żelaznymi zębami od bron. Należało jeszcze odciąć nieboszczykowi głowę, włożyć ją między nogi, przykryć kolczastymi gałęziami i po zasypaniu ziemią przywalić grób kamieniami”.

 

Karpackie wampiry straszyły, podduszały śpiących, odbywały stosunki ze swoimi małżonkami (z takiego związku miało zrodzić się dziecko w Bóbrce koło Krosna), powodowały choroby i zarazy (cholerę), obłęd. Odnotowano też przypadek dziewczyny-wampirzycy, która miała wymordować wszystkie dzieci ze wsi Bystre.

 

Wiara w wampiry na terenie Karpat wynikała z kultywowania jeszcze na pocz. XX w. przez Łemków, Bojków i Hucułów obyczajów prasłowiańskich związanych z praktykowaniem różnych zabiegów przed pochówkiem zmarłego podejrzewanego o wampiryzm – odymianie czeremchą, wsypywanie do trumny nasion dzikiej róży, prosa, lnu, maku by w przypadku gdyby ten chciał wrócić do świata żywych to miało go zmusić do wyzbierania ziaren, a tym samym czynność ta miała go znużyć i spowodować jego „zaśnięcie” na wieki.

 

Piotr Kotowicz „Wampir z ulicy Zamkowej w Sanoku”:

„(…) chodzącym po śmierci upiorem mógł stać się  człowiek, u którego nie wystąpiło pośmiertne skostnienie. Mogło się tak zdarzyć, jeżeli pod ławą, na której leżał nieboszczyk, przeszedł pies lub kot. Można było go też poznać po tym, że oprócz tężca pośmiertnego był czerwony na twarzy, stąd też powiedzenie „czerwony jak upiór”. Po odkopaniu, podejrzanego o „chodzenie” sprawdzano, czy ma pod pachą „pierze”. Jego obecność zdecydowanie potwierdzała domniemania mieszkańców danej wioski. Uważano także, iż upiorem staje się dziecko poczęte podczas stosunku odbytego podczas menstruacji. Istniały też wewnętrzne „objawy” wampiryzmu.

 

Wedle wierzeń zanotowanych w dorzeczu Osławy i pod Sanokiem, upiór za życia miał dwa serca lub dwie dusze (jedno sprawiedliwe – człowiecze, a drugie niesprawiedliwe – diabelskie), z których po śmierci jedno ginie, a drugie żyje i jest przyczyną jego pośmiertnej działalności. Szczególnie predysponowane do roli upiorów były osoby mające cechy zbliżone do czarownic, znające właściwości ziół, umiejący czarować, a także ci, którzy uczestniczyli w sabatach na Łysej Górze”.

 

Hubert Ossadnik „Zwyczaje pogrzebowe doliny Osławy, Osławicy i Kalniczki”:

„Mimo strachu przed upiorem, ludzie szukali sposobu, żeby się przed nim zabezpieczyć. Pierwszą czynnością, wykonywaną już w trakcie pogrzebu było wynoszenie „upiora” pod odwróconym progiem lub przez odwrócone drzwi. Po drodze na cmentarz i z powrotem sypano mak, który jak wiadomo ma właściwości usypiające i co najważniejsze jest go dużo i zanim duch go pozbiera nastaje świt i złe moce tracą swoją siłę(…)

 

Drastycznym, ale bardzo rozpowszechnionym sposobem chroniącym przed chodzeniem było obcinanie zwłokom głowy i wkładanie jej między nogi, wbijanie gwoździ i innych rzeczy (igła ”grajcówka”, bronnk z brony żelaznej lub drewnianej, ćwieki żelazne, drewniane kołki) w głowę lub serce, wybijanie zębów. Obcinanie głowy było tak powszechne, że w Jaworniku nie było na cmentarzu nieboszczyka, który nie miał wbitego w głowę ćwieka, lub uciętej i położonej do nóg głowy.

W przypadku dwóch serc u upiora, jedno należało przebić.

 

Był wypadek, że nieboszczyk chodził po śmierci do żony, pojawiał się jakimś ruchem. Znachor poradził tej kobiecie, aby ubrał na siebie tyle spódnic ile miała, tyle, że na lewą stronę. Kiedy zmarły przyszedł, to powiedział, że jeszcze nie widział, żeby ktoś tyle spódnic na lewą stronę ubrał. Rezolutna żona powiedziała, że nie widziała, żeby zmarły do żywego chodził. Wtedy „zrobił się wiatr”, trzasnął drzwiami i duch znikł. Mimo tego nieboszczyk dalej szkodził, głównie nie chowało się bydło.

 

Znachor poszedł na cmentarz, odkopał trumnę, nieboszczyk leżał na boku i był czerwony na twarzy, miał dwa serca, z których tylko jedno przebito żelaznym kołkiem (Kulaszne). Podobny zabieg odbył się w obecności księdza. Nieboszczyk „chodził”, w żarnach „mlił”, „doblę” z ziarnem na boisku mieszał i inne drobne przykrości robił. Poważne problemy naprawdę zaczęły się, gdy domownicy zaczęli o tym mówić. Ludzie z księdzem poszli na cmentarz, wydobyli zwłoki.

Nieboszczyk śmiał się, wtedy zabili mu ząb z brony w serce. Okazało się, że miał dwa serca.„

 

Kraków 2008. Podczas prac archeologicznych prowadzonych pod płytą Rynku Głównego zespół naukowców natrafił na sześć XI-wiecznych pochówków wampirycznych – szczątki kobiet. Trzy z nich były ułożone w pozycji płodowej, dwa miały obcięte i przemieszczone głowy, a w kolejnych odcięta głowę położono na wieku trumny oraz położono obok korpusu. Jeden ze szkieletów ułożony był na brzuchu i miał skrępowane ręce.

(...)

Gliwice 2011-2013. Podczas budowy Drogowej Trasy Średnicowej odnaleziono pochówki wampiryczne z czterema szkieletami pozbawionymi głów, a te umieszczono w nogach. Kolejne prace przeprowadzone przez archeologów przy ul. Dworcowej skutkują odkryciem cmentarzyska z XV-XVI w. z ponad 50-cioma pochówkami. 11 odkopanych pochówków określono jako „atypowe”, „nietypowe” bądź „antywampiryczne”. Poszczególne kości szkieletów zostały złożone w układzie anatomicznym za wyjątkiem czaszki, która znajdowała się między kośćmi nóg.

(...)

Kamień Pomorski 2014. Na terenie dawnego targowiska podczas prowadzenia prac archeologicznych odnaleziono pochówek wampiryczny mężczyzny za czym przemawiają dwa fakty – włożenia siłą w usta fragmentu cegły tak, że wybito nim prawie wszystkie górne zęby oraz przewiercono mu również udo by nie mógł wstać z grobu.

(...)

Podane przykłady są tylko małym wycinkiem z wielu odnalezionych pochówków wampirycznych praktykowanych na terenie Polski, w trakcie trwania „epidemii wampirycznej”, od czasów prasłowiańskich do lat 30-tych XX w. Z ciekawszych można wymienić te odkryte w Bykach koło Piotrkowa Trybunalskiego (w 1870 roku znaleziono czaszkę przebitą długim gwoździem oraz trzy szkielety przebite kołkami), Radomsku, Sandomierzu, Starym Brześciu, Starym Zamku, Wieluniu, Niemczy, Adolfinie, Kałdusie, Cedyni, Radomiu.

 

źródło


  • 0






Also tagged with one or more of these keywords: Wampir, Wampiryzm, Ciekawostki, Kraków, Józef hrabia Brigido czwarty

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych