Cześć. Zakładam ten wątek raczej jako "czytadełko" do kawy, niż miejsce rozważań i dywagacji. Chciałabym raz na jakiś czas umieszczać tutaj (w moim odczuciu) ciekawe historie, opisy wydarzeń, które uda mi się zasłyszeć, bądź w których będę uczestniczyła w przyszłości. Opowieści oczywiście dotyczyły będą mojej tytułowej teściowej.
Najpierw kilka słów o niej samej, żebyście mieli jakieś wyobrażenie o jej osobie. Jest to kobieta tuż po pięćdziesiątce, z wyższym wykształceniem (inżynier), pracująca w administracji na kierowniczym stanowisku. Oczytana, bardzo zainteresowana kinem, od x lat codziennie ogląda jeden/dwa filmy, z popularnych pozycji nie ma chyba takiego, którego by nie obejrzała. Z drugiej strony nie interesują jej za bardzo aktorzy, reżyserzy jako tacy, ogląda filmy raczej dla samych historii, lubi o nich dyskutować. Sporo podróżuje. Jest ogólnie lubiana, jak każdy człowiek ma swoje wady, ale generalnie postrzegana jest jako miła, konkretna osoba. Ma bardzo ciekawą cechę - niezwykle pragmatycznie podchodzi do organizacji życia codziennego. Nie jest pedantką, ale musi mieć wszystko poukładane, niekiedy rozpisuje sobie dzień na godziny, itp. W jej zorganizowanym wizerunku pojawia się jednak jeden dysonans - twierdzi, że posiada pewnego rodzaju "paranormalne" zdolności, o których będę wam pisała poniżej.
Historia 1 - opowiedziana przez teściową i na moje pytanie potwierdzona przez A, jej podwładnego, przyjaciela rodziny, który brał w tej historii udział.
Było to x lat temu, kiedy teściowa dopiero zaczynała pracę w swoim dziale. Siedziała w pokoju przy biurkach z kilkoma współpracownikami. W pewnym momencie rozpoczęły się poszukiwania pilnie potrzebnego zszywacza, zrobiło się nieco nerwowo, każda z osób z pokoju twierdziła, że go nie widziała, chcąc nie chcąc stwierdzili, że trudno i wrócili do pracy. W pewnym momencie teściowa usłyszała, jak siedzący za jej plecami A powiedział do siebie cicho: "K...urde, ten zszywacz jest jednak u mnie, głupio się teraz przyznać. Dlaczego zawsze musi mi się coś takiego przytrafić?" (czy coś w tym stylu, nie pamiętam dokładnie). Teściowa odwróciła się do niego i powiedziała: "Nie martw się, każdemu może się przytrafić.". A spojrzał na nią zdębiały i stwierdził, że przecież nic nie mówił.
Teściowa w swojej pracy jest znana z tego, że czasami (nie jest to sytuacja nagminna, codzienna) "kradnie" czyjeś myśli. Brzmi to fantastycznie, ale jest to fakt potwierdzany przez wszystkie osoby, które z nią współpracują. Ludzie reagują na to różnie, najczęściej się denerwują, szczególnie jej szefowa. Teściowa opowiadała mi, ale nie pamiętam innych tego typu historii z pracy - jak coś znowu zasłyszę, to napiszę. Wiem natomiast, że wspomniała, iż któregoś dnia usłyszała myśli dziewczyny mojego szwagra, która z kolei nie przepada za nią. Kiedy zapytałam, co takiego usłyszała, powiedziała, że nie powtórzy, bo były bardzo brzydkie i woli nie wierzyć, że je naprawdę usłyszała. Co do moich myśli powiedziała, że nie udało jej się niczego ode mnie usłyszeć, bo mam za mocną osobowość i że się tak jakby kontroluję. Mój mąż, teść, wszystkie bliskie osoby potwierdzają tą "zdolność".
Historia 2 - świeża, z zeszłego weekendu.
Byliśmy u teściów w niedzielę, mieliśmy zabrać podarowany nam przez nich samochód. Ja z teściową oglądałam film, teść z mężem poszedł do garażu pozabierać z samochodu swoje rzeczy i go przejrzeć. Generalnie przeglądanie zakończyło się tak, że wlali do silnika płyn do chłodnicy, zamiast oleju. Samochodu nie można było uruchomić, trzeba było go wyciągnąć na holu z garażu, przytoczyć do mechanika, no i przepłukać to wszystko. Teściowa zadzwoniła do A, którego brat jest mechanikiem. Umówili się, że w poniedziałek wpadną i zabiorą samochód na linie. W nocy z niedzieli na poniedziałek teściowa miała sen, w którym przy wyciąganiu samochodu z garażu (do garażu prowadzi stromy zjazd, ponieważ jest usytuowany pod blokiem) pęka lina i uderza jej stojącego przy wyjeździe syna (mojego szwagra). Przestraszyła się i pierwsze co, zadzwoniła z rana do A, opowiedziała mu sen, na co A ją wyśmiał i powiedział, że nie ma takiej opcji, żeby pękła lina.
No i co? Przy wyciąganiu samochodu lina rzeczywiście pękła, był przy tym obecny szwagier, ale A dla świętego spokoju kazał mu się odsunąć, dzięki czemu nic mu się nie stało.
Teściowa twierdzi, że ma sporo takich snów, częściej jednak miewa pewne "przeczucia". Na przykład podejmuje decyzję x, której nie jest pewna, a następnego dnia budzi się z przeczuciem, czy była ona odpowiednia, czy nie. Podobno się to w jakiś sposób sprawdza.
To wszystko, co mam na dzisiaj, jak coś usłyszę, albo sobie przypomnę, to z pewnością tutaj wrzucę