Datowanie Gizy: PiramidyPoniższy tekst jest drugą częścią tryptyku poświęconego zagadnieniu datowania budowli na płaskowyżu Gizy. Pierwsza część dotyczyła Sfinksa. Tekst nie ujmuje najnowszych badań związanych z wykorzystaniem astronomii, będą one przedmiotem trzeciej części cyklu. Niektóre uwagi dotyczące opinii archeologów są przedmiotem mojej polemiki w tekście Zahi Hawass Show w dziale GŁOSY.
1. Kompleks budowlany 'Giza'
Wielka
Piramida - jeden z cudów świata. A obok niej dwie niemal równie wspaniałe konstrukcje. Kompleks w Gizie zaprząta uwagę naukowców, badaczy - amatorów i zwykłych ludzi od zawsze. Tylko, kiedy to 'zawsze' miało miejsce? Kiedy wzniesiono te jedne z najwspanialszych - w całej historii świata - kamiennych monumentów? Jaka jest data narodzin największej tajemnicy archeologicznej wszechczasów?
Trzy piramidy tworzą serce ogromnego kompleksu wzniesionego na płaskowyżu Gizy. Towarzyszą im malutkie piramidy satelitarne (trzy z nich na wschód o Wielkiej Piramidy i trzy na południe od Małej Piramidy - Mykerinosa), świątynie, grobowce, mastaby i niezliczona ilość innych, pomniejszych budynków. Piramidy zostały przez XIX-wiecznych archeologów ochrzczone imionami ich domniemanych twórców. I tak mamy:
- Wielką Piramidę
Chufu (egipskie) / Cheopsa (greckie)
- Środkową Piramidę Chafre (egipskie) / Chefrena (greckie)
- Małą Piramidę Menkaure (egipskie) / Mykerinosa (greckie)
Logika wskazywałaby, że wielcy faraonowie owładnięci myślą o życiu pozagrobowym (komentarze archeologów mówią o prawdziwej obsesji królów Egiptu na tym punkcie) będą chcieli obwieścić światu swoje autorstwo wspaniałych budowli. Jeśli budowa grobowca, który miał im zapewnić wspaniałości życia pozagrobowego, była celem ich życia, jeśli nie szczędzili środków na ich wzniesienie (a przypomnijmy, iż współczesna archeologia wyraźnie stwierdza, iż robotnikami byli wolni ludzie, rolnicy, a nie niewolnicy) to czyż nie jest oczywistym, że na każdym najmniejszym kamieniu będzie widniało imię tego, który jest bogiem na Ziemi? Zgodnie z wierzeniami Egipcjan życie pozagrobowe było mocno związane z właściwymi pochówkiem. Dlatego też zostawiano w grobowcach liczne dary, mumifikowano zwłoki... Niczego takie w
piramidach nie znaleziono. Można rzecz jasna tłumaczyć się splądrowaniem komnat grobowych przez rabusiów, ale zostałyby po nich jakieś ślady! A przynajmniej zostałyby gliniane skorupy, pojemniki z żywnością, szczątki mumii, wszystko to, co nie ma wartości. Tymczasem wnętrza piramid świecą pustką. Wszystko wskazuje na to, że nikt nigdy nie był w nich pochowany. Po co zaś budować przez dziesiątki lat olbrzymi grobowiec i następnie go porzucać?
Nawet, jeśli przyjąć założenie, że ktoś ogołocił piramidę absolutnie ze wszystkiego to powinny zostać liczne inskrypcje. Gdzie się podziały sławne teksty piramid? Gdzie modlitwy na ostatnią drogę, gdzie sceny z życia faraona, gdzie uświęcenie jego pamięci? W
piramidach brak tego wszystkiego, co we wszystkich egipskich grobowcach było elementem obowiązkowym!
Nie tylko trzy piramidy są anonimowe. Również piramidki satelitarne są pozbawione jakichkolwiek inskrypcji, jednakże znaleziono w nich przedmioty pochodzące z okresu IV dynastii, z kolei w świątyni grobowej przy piramidzie Mykerinosa znaleziono posążek tego władcy, a posążek Chefrena w dolnej świątyni - niedaleko Sfinksa. Czy jednak to, że znaleziono przedmioty świadczy, że budowle wzniesiono właśnie w tym czasie? Czy za tysiąc lat założenie państwa polskiego przypisywać się będzie Janowi Pawłowi II skoro w większości dużych polskich miast jest jego pomnik? Przedmioty z połowy trzeciego tysiąclecie pne wskazują wyraźnie na związek kompleksu w Gizie z interesującą nas trójką faraonów, lecz nie można na tej podstawie wyrokować o charakterze tego związku, a już w szczególności przypisywać wzniesienia piramid królom z IV dynastii bez przedstawienia mocniejszych dowodów.
Jak to wykazałem w pierwszej części cyklu Wiek Gizy: Sfinks, w przypadku tego posągu ostatnią deską ratunku archeologicznego dogmatu o wzniesieniu wielkie lwa przez Chefrena jest uznanie, iż cały kompleks z Gizy musi pochodzić z tego samego okresu, a skoro co do licznych mało znaczących budowli wątpliwości nie ma, że pochodzą sprzed 4 i pół tysiąca lat - wobec tego wszystko to, co wznosi się na płaskowyżu ma właśnie tyle lat. Logika tak pokręcona, jak łańcuch DNA, oznacza bowiem, że gdybyśmy teraz postawili anonimową budowlę w pobliżu piramid, to musielibyśmy automatycznie uznać, że zbudowano ją 2500 lat pne! Ale, brak logiki mógłby nie być uznany przez niektórych za wystarczający argument. Jednakże istnieją mocniejsze świadectwa.
Przede wszystkim nie ma mowy o tym, że całość kompleksu w Gizie pochodzi z tych samych czasów. O jedności kompleksu przesądzałaby jednolitość architektoniczna: te same motywy, zdobnictwo, technika budowy itd. Tymczasem poszczególne budowle wyraźnie różnią się od siebie. Nawet pobieżna obserwacja pozwala wyróżnić dwie grupy konstrukcji, które nie mają ze sobą nic wspólnego, za wyjątkiem faktu, że wzniesiono je na obszarze płaskowyżu. Spójrzmy na króciutkie zestawienienie:
=============================================================
'
Stara GizaPełna anonimowość budowli, żadnych rytów, napisów, malowideł, żadnych wypisanych tekstów, modlitw, postaci. Ścian tych budowli nie pokrywają żadne znaki. Surowość architektury, brak dekoracji, linie proste, budowle mają wywierać wrażenie swym ogromem, nacechowane na oszczędną w stylu funkcjonalność. Budowle można określić mianem megalitycznych. Ogromne kamienne ciosy przytłaczają swym ogromem. Wagę niektórych bloków ocenia się na grubo ponad 200 ton. Grube mury, konstrukcja, która przetrwa tysiące lat w stanie nienaruszonym. Sposób budowy - mimo licznych prób - niewyjaśniony. Budowle te stanowiłyby wyzwanie niemal nie do pokonania nawet dla dzisiejszych inżynierów. Pod koniec XX wieku na świecie było zaledwie kilka urządzeń, które mogłyby podjąć próbę poruszenia największych z użytych w Gizie kamieni. Można tu wymienić: trzy piramidy, dolną świątynię, świątynię Sfinksa, a także samego Sfinksa.
'Nowa Giza'Typowe dla egipskiej architektury Starego Państwa pokrywanie określonych budowli (świątyń, grobowców) inskrypcjami o znaczeniu ceremonialnym, religijnym. Typowa architektura Starego Państwa, konstrukcje utrzymane w określonym stylu, będące czymś więcej niż ascetycznymi budowlami z kamienia. Użyte dużo mniejsze kamienie, którymi można łatwo manipulować, łatwo je obrabiać, transportować i układać niewielkim nakładem siły roboczej. Sposób konstrukcji nie nastawiony na masywność, ogrom i trwałość, a pełen ograniczeń spowodowanych wymogami konstrukcyjnymi. Technika budowlana niczym nie zaskakuje, stoi na stanowczo niższym poziomie, niż ta użyta w przypadku piramid, czy świątyni Sfinksa. Można tu wymienić: świątynie grobowe, nekropolię w pobliżu Gizy, grób Chenetkaus i liczne pomniejsze budowle.
=============================================================
Jak widać z powyższego zestawienia poszczególne elementy tego, co archeologia określa 'jednolitym' kompleksem Gizy różnią się od siebie tak znacznie, że nie ma w ogóle mowy, by stanowiły całość. O ile można zastanawiać się nad detalami dekoracyjnymi i architektonicznymi, o tyle zupełnie różny sposób budowy i konstrukcja techniczna prowadzą do jedynego możliwego wniosku - poszczególne budowle pochodzą z różnych czasów.
Za powyższym zestawieniem przemawia jeszcze jeden, bardzo mocny argument. Jak już pisałem w pierwszej części cyklu wiek Sfinksa można określać w oparciu o ślady erozji wodnej skał, z których wzniesiono posąg. Okazuje się, że identyczne uszkodzenia znajdziemy w dolnej świątyni i świątyni Sfinksa, co dowodzi ich starodawnego wieku. Co ciekawe, pierwotne ściany obu świątyń (te ze śladami erozji) zostały obudowane warstwą granitowej okładziny! Te zewnętrzne bloki nie noszą śladu uszkodzeń od wody. Prowadzi nas to do następującego wniosku: Pierwotnie istniejące budowle 'starej Gizy' zostały w czasie daleko późniejszym od ich wzniesienia wyremontowane i zaadaptowane do nowego użytku. Kiedy mogło to mieć miejsce?
Archeologia sama udziela nam na to odpowiedzi: w okresie Starego Państwa, za rządów trzech faraonów z IV dynastii! To jest właśnie ów tajemniczy związek łączący prastare konstrukcje z resztą kompleksu Gizy. Królowie Egiptu przyszli na 'gotowe' - zastali podniszczone świątynie i Sfinksa, puste piramidy i podjęli zadanie zaadaptowania płaskowyżu do własnych celów. Koszary robotników, którym chwalili się archeologowie w programie National Geographic pochodzą z czasów remontu, nie z czasów budowy Gizy! Czy można dziwić się postępowaniu faraonów? Czy można znaleźć łatwiejszy sposób na podniesienie swojego prestiżu, niż związać swe imię z cudem świata, jakim są piramidy? Ta hipoteza tłumaczy pełną anonimowość 'starej Gizy', której zabobonni faraonowie nie odważyli się naruszyć, jednocześnie wykorzystywali starożytne konstrukcje do własnych celów ceremonialnych, co tłumaczy obecność przedmiotów z IV dynastii. W tym układzie ciężko umieścić piramidy, które nie noszą śladów podobnej erozji, jaką zaobserwować można na Sfinksie i obu świątyniach. Należy jednak pamiętać o tym, iż budowle te były od samego początku pokryte okładziną z białego wapienia - to on był poddawany działaniu wody, a nie zasadnicza część konstrukcji. Nie było możliwości, by piramidy doświadczyły identycznych uszkodzeń. Natomiast brak okładziny jest przesłanką jej zniszczenia, być może w wyniku erozji wodnej?
2. Żelazo w piramidzie
Uważny czytelnik zadaje już sobie pytanie: a co ze słynnym kartuszem z imieniem Cheopsa w jednej z komór odciążających w komnacie grobowej króla? W tym zakresie wypowiedziałem się w osobnym artykule: Cheops a Wielka
Piramida, tam też zapraszam tych, dla których wieść, iż 'podpis'
Chufu w piramidzie jest topornym fałszerstwem. Czy jednak oznacza to, że brak jest jakichkolwiek śladów w
piramidach, które mogłyby nas naprowadzić na właściwy trop?
Okazuje się, że takie dowody istniały.
Każdy z dwóch głównych komnat w Wielkiej Piramidzie [króla i królowej] zaopatrzona jest w coś, co archeologia ochrzciła mianem szybów wentylacyjnych (chociaż były one zablokowane od samego początku!). Szyby w komnacie królewskiej zostały odkryte w 1636 r. przez astronoma Johna Greavesa, lecz dopiero niesławna ekipa Howarda Vyse'a podjęła szczegółowe badania, co w przypadku tego 'badacza' oznaczało wysadzanie dynamitem wszystkiego, co do czego miał podejrzenia skrywania nowych komór. W 1837 r. członek tej ekipy J.R. Hill wysadził część południowej ściany Wielkiej Piramidy by 'oczyścić' wylot szybu wentylacyjnego. W piątek, 26 maja odkrył on pierwszy w historii przedmiot we wnętrzu Wielkiej Piramidy, co do którego nie było wątpliwości, iż znajdował się on w jej konstrukcji od zarania dziejów.
Owym znaleziskiem była żelazna płyta, co stanowi przy tym zaprzeczenie oficjalnemu dogmatowi archeologicznemu, który funkcjonuje do dziś (!), że Egipcjanie odkryli sposób produkcji żelaza znacznie później, bo na początku pierwszego tysiąclecia pne. Czyli 1500 lat po
piramidach! Howard Vyse ogłasza, że jest to
'najstarszy znany fragment obrobionego żelaza'. Hill z kolei w sposób naukowy: 'Oświadczam, że fragment żelaza znaleziony przeze mnie w pobliżu wylotu kanału wentylacyjnego [szybu], po południowej stronie Wielkiej Piramidy w Gizie w piątek 26 maja został wyjęty ze spoiny po usunięciu za pomocą materiału wybuchowego dwu zewnętrznych rzędów kamieni obecnego lica piramidy. Wspomniana wyżej spoina nie była połączona z żadną inną spoiną lub otworem, przez który żelazo mogłoby zostać tam umieszczone po zbudowaniu piramidy. Pokazałem dokładnie to miejsce panu Perringowi 24 czerwca.' To właśnie inżynier John Perring i jego kolega James Mash po dokładnym zbadaniu miejsca znaleziska orzekli:
',że żelazo musiało być pozostawione w spoinie w czasie budowania piramidy i nie mogło zostać umieszczone później.' Płytę wysłano do British Muzeum, gdzie gryzipiórki zza biurek, które nigdy nie widziały Egiptu orzekły - w tamtym czasie nie znano żelaza, a więc nic nas nie interesuje, że żelazo nie mogło być umieszczone po zbudowaniu piramidy, bo my mówimy, że jednak zostało.
W 1881 r. płytę badał W.M. Flinders Petrie, który podważył zdanie British Muzeum:
'Wprawdzie istnieje wiele wątpliwości co do autentyczności tego zabytku, głównie z powodu jego niezwykłości [typowe myślenie archeologii - zabytek nie pasuje do schematu, a więc jest fałszywy, mimo iż dowody przemawiają za jego oryginalnością], jednakże dotyczącego go świadectwa są bardzo dokładne. Rdza na nim zawiera numulity [skamieniałe morskie pierwotniaki], co świadczy o tym, że przez długie lata blok leżał obok bloku numulitycznego wapienia, a więc jest bez wątpienia starożytny. Nie ma zatem żadnych istotnych powodów, by wątpić w jego prawdziwość.' Petrie był w owym czasie czołowym egiptologiem świata. Jednak nawet jego opinia nie zdołała przełamać oporu urzędników z British Muzeum. Przez następne 108 lat (!) nikogo do płyty nie dopuszczono, samo muzeum także nie przeprowadziło żadnych badań najważniejszego odkrycia w Gizie! Dopiero w 1989 r. poddano go drobiazgowym badaniom chemicznym i mikroskopowym pod kierownictwem dr P.M. Jonesa i dr Sayed al-Gayera. Celem badań miało być sprawdzenie, czy żelazo to nie jest czasem pochodzenia meteorytowego, które było znane ludziom od najdawniejszych czasów (choć jest niezwykle rzadko spotykane). Odkrycie, iż mamy do czynienia z żelazem z meteorytu byłoby wybawieniem dla archeologii - mogłaby wtedy uznać, że rzeczywiście pochodzi z czasów wzniesienia piramid, a jednocześnie podtrzymać twierdzenie, że w tym czasie nie znano sposobu wytopu żelaza.
Bardzo łatwo jest określić, czy żelazo jest naturalne [meteorytowe], czy też zostało wytopione przez człowieka. To pierwsze zawsze zawiera stosunkowo dużą ilość niklu, co najmniej 7%. Mniejsza ilość niklu oznacza z całą pewnością, iż ma się do czynienia z tworem sztucznym. Test wykazał jednoznacznie:
'Żelazna płyta z Gizy bez wątpienia nie jest pochodzenia meteorytowego, ponieważ zawiera jedynie śladowe ilości niklu.' Ostatnia deska ratunku archeologicznych konserwatystów padła. Dalsze badania wykazały, iż żelazo z Gizy zostało wytopione w temperaturze 1000-11000 stopni Celsjusza, ujawniono także '
ślady złota na jednej z powierzchni żelaznej płyty'. Niestety daleko posunięte uszkodzenie płyty nie pozwala stwierdzić, czy została ona jedynie okryta złotą blachą, czy pozłocona za pomocą elektrolizy, co byłoby dowodem, iż w Egipcie, podobnie jak w Mezopotamii znano w starożytności prąd elektryczny. Po licznych dalszych analizach metalurdzy wydali wyrok:
'Stwierdzono, że żelazna płyta jest bardzo stara. Ponadto świadectwa metalurgiczne potwierdzają dowody archeologiczne. To zaś pozwala przypuszczać, że płyta została umieszczona w piramidzie w czasie, kiedy budowla była wznoszona.' Ostateczny cios w kolejny archeologiczny dogmat?
Ależ nie! Gdzie by tam archeologia przejęła się dowodami...
Urzędnicy British Muzeum zbyli te rewelacje wzruszeniem rąk! Podobnie jak w przypadku Sfinksa archeologia nie uznała dowodów geologicznych, chociaż zupełnie nie ma kompetencji do wyrokowania na tematy, na których się nie zna, tak i tu - pominięto dowody dostarczone przez metalurgów, choć przeciętny archeolog nie ma zielonego pojęcia o tych zagadnieniach!
Płytą zainteresowali się niezależni badacze: Robert Beauval i Graham Hancock. 7 listopada 1993 r. wygrzebano dla nich żelazną płytę, co pozwoliło im stwierdzić dodatkowo, że była ona wypolerowana na wysoki połysk. Urzędnicy muzeum powtórzyli starą śpiewkę, że płyta pochodzi z czasów współczesnych Vyse'owi [kolejny absurd: archeologia sugeruje w przypadku żelaza, że ekipa Vyse'a dopuściła się fałszerstwa, a z kolei w sytuacji oczywistego i udowodnionego fałszerstwa dokonanego przez tych samych ludzi w komorze króla - chodzi o kartusz Cheopsa - utrzymuje, że napis jest oryginalny!]. Na pytanie, czemu nie bierze się pod uwagę ekspertyz metalurgicznych przedstawiciele British Muzeum: dr Spencer i dr Craddock nabrali wody w usta.
I jeszcze jedna fascynująca sprawa - ekipa inżynierów pod wodzą al-Gayera i Jonesa stwierdziła, iż odkryte żelazo wygląda na część wielkiej całości zaopatrzonej w uchwyty, co może sugerować, że mamy do czynienia z metalowymi drzwiami zamykającymi wylot szybu wentylacyjnego!
Pytanie: co ma kawałek żelaza, którego nie da się datować do sprawy wieku piramidy? Odpowiedź: jeśli w czasach, gdy - jak twierdzi nauka - budowano piramidy nie znano żelaza i nikomu się o nim nawet nie śniło, a dowody wskazują, że artefakt ten pochodzi z czasów wzniesienia piramidy... To znaczy, że piramid nie wybudowali Egipcjanie, a cywilizacja znająca się dobrze na obróbce żelaza. A skoro w najdawniejszej historii Egiptu nie ma ani śladu żelaza... To znaczy, że piramidy pochodzą z niesłychanie odległej przeszłości, gdy istniała cywilizacja znacznie bardziej zaawansowana w rozwoju, niż starożytny Egipt!
Niewielki kawałek metalu może wywrócić do góry nogami całe współczesne wyobrażenie o historii nie tylko Egiptu, ale i świata. Mimo tego, a może właśnie dlatego, nie prowadzi się żadnych badań, uporczywie odrzuca już istniejące ekspertyzy, a całą sprawę archeologia zbywa milczeniem, czego efektem jest to, że niewielu wie o tym artefakcie, a opinia publiczna wierzy naukowcom, bo nic wie o dowodach przeciwnych.
3. Trzy małe przedmioty
Żelazo z południowego szybu w komorze króla nie było jedynym przedmiotem odkrytym w jej wnętrzu. W 1872 John i Waynman Dixonowie odkryli południowy szyb w komorze królowej. Przebili się w tym celu przez kamień blokujący wlot tunelu po stronie komnaty. Jako, że szyby królowej są zablokowane od zewnątrz nie ma tu miejsca na sugerowanie, że znalezione w środku trzy małe przedmioty znalazły się w tunelu później, niż w czasie budowy piramid.
Te trzy małe przedmioty to: niestarannie obrobiona kamienna kula, mały podwójny hak z metalu, fragment cedrowego drewna długości 12 cm z dziwnymi nacięciami. Wszystkie artefakty zostały wysłane do Anglii, gdzie zapanowała euforia - były opisywane i przedstawiane na ilustracjach w pismach naukowych, ale i popularnych czasopismach takich jak: 'Nature' i 'London Graphic'. Razem z ekspertyzą Petriego, który uznał wcześniej odkryty kawałek metalu za oryginał archeologia stanęła w obliczu dowodów, które mogły całkowicie przekreślić wszystko to, co dotychczas twierdziła. Obecność żelaza dowodziła, że to nie Egipcjanie, a nieznana cywilizacja w czasach znacznie wcześniejszych zbudowała piramidy. Co więcej, kawałek drewna odkryty przez Dixonów pozwoliłby nam na datowanie piramid metodą radioaktywnego węgla 14C!
Przed końcem XIX wieku trzy małe przedmioty, być może najważniejsze odkrycie archeologiczne wszechczasów zaginęły z brytyjskich muzeów i laboratoriów archeologicznych. Tak przynajmniej twierdzili brytyjscy archeologowie i muzealnicy. Jednakże nie zniechęciło to Beauvala i Hancocka. Prowadzone przez nich śledztwo wykryło, że przez cały czas kamienna kula i metalowy hak pozostawały w rękach British Muzeum. Przez 100 lat były ukrywane przed ludzkim wzrokiem, nie badane, nie analizowane... Jednakże najważniejszy spośród przedmiotów - kawałek drewna się nie odnalazł. Dziwnym trafem to właśnie on (ze względu na możliwość datowania) był kluczem do odkrycia wieku piramid. Szansa na definitywne rozstrzygnięcie sprawy piramid przepadła bezpowrotnie...
Chyba, że archeologia nadal ukrywa ten najcenniejszy artefakt, tak jak czyniła to z dwoma pozostałymi przez ponad 100 lat...
Autor: alex AltaR
Użytkownik Husarz edytował ten post 29.01.2012 - 23:00