Niewiadomo czy ziemia to taki organizm jak to sobie wyobrażamy. Może to zwykłe narzędzie do naszej ewolucji. A narzędzia się przecież zużywają i wkońcu je trzeba wymienić.
A ja zadam takie proste pytanie. Masz na co je wymienić? W chwili obecnej Ziemia jest Twoim jedynym narzędziem z którego korzystasz.
Z odrazą rzecz jasna... Jakbym miał taką możliwość, to chętnie bym się przyczynił to likwidacji rodzaju ludzkiego. Nie widzę nic złego w wykorzystywaniu dóbr naturalnych do przetrwania, każde zwierze to robi, ale trzeba znać umiar.
Popieram w 100%
Organizmy się przystosowują, ale to zajmuje setki albo tysiące lat, a nie dziesięciolecia. Znacznie szybciej ludzie niszczą planetę niż ona potrafi się zregenerować. Poza tym z doświadczenia wiem, że po jakimś czasie rany przestają się goić.
I to też.
jedne gatunki znikaja na rzecz innych i to jest normalna kolej rzeczy...
W takim zastraszającym tempie? Dobrze Ci z tym? Z taką biernością i obojętnością? Nie lubisz od czasu do czasu pozachwycać się naturą i jej dobrodziejstwami? Widocznie nigdy nie wyjeżdżałeś poza miasto, nie obserwowałeś zwierząt i nie oddychałeś świeżym powietrzem, skoro tak bardzo Ci jest to wszystko obojętne.
Tzn. te zmiany zapisane przez nich są tak globalne, że nie da się ich zatrzymać poprzez jakieś akcje ekologów.
Przez jakieś akcje. No właśnie, dlaczego te akcje cały czas, nieustannie są nazywane "jakimiś"? Jakieś, nieistotne, gdzies tam. Nikt nie bierze tego na poważnie, jak się o tym wspomina w mediach, to prowadzący ironicznie potrafią wyśmiać wszystko to, o czym ekolodzy (w ogóle już sama nazwa ma wydźwięk pejoratywny) mówią. To własnie dlatego, że większość ludzi jest obojętna (w tym władze) i nie bierze na poważnie tego, co się do nich mówi sprawia, że takie akcje i sami ekolodzy nie są brani na poważnie.
Żeby była jasność, ja nie należę do żadnej z organizacji ekologicznych, sama sobie czytam różne źródła, analizuje to, co widzę za oknem i staram się jakoś sama dbać o mój świat wokół. Czasem zdarza mi się komuś bliskiemu zwrócić uwagę, że ma np. śmietnik dwa kroki obok siebie a wyrzuca papierek pod nogi... i co? I nawet taka drobna uwaga jest już szyderczo wyśmiewana a mnie rysuje się kółeczko na czole. A dlaczego? Bo nadal edukacja ekologiczna jest w powijakach a jeśli ktoś próbuje coś zmienić, to kładzie mu się kłody pod nogi mówiąc "tutaj już nic zrobić nie można". To jest taki młyn, koło zamknięte i sama już mam czasem wrażenie, że wszelkie próby otwarcia ludziom oczu i chociażby te posty tutaj mijają się z celem, bo i tak przyjdzie Lynx czy Xellos i dorzucą swoje 5 groszy i będziemy sobie tak przeciągać linę do momentu, kiedy rzeczywiście te 70% gatunków zniknie z powierzchni Ziemi.