cieszę się, że przynajmniej wziąłeś/wzięłaś nawracasz w cudzysłów. mam obowiązek nie zgodzić się z tobą, ba widzę nawet ile nienawiści kierujesz w ateistów (lub jak jakaś feministka woli - ateistki). pragnę przypomnieć Ci ile cierpienia wyrządziła jakakolwiek religia na świecie, chociażby inkwizycje i krucjaty. ateizm, to przeciwieństwo teizmu, a więc nie może być religią z definicji. nie mam pojęcia dlaczego mimo braku dowodów nadal wierzycie, mogę tylko powiedzieć na swoją obronę tyle: ludzkość przez tysiące lat wierzyła, że ziemia jest płaska, tak samo wierzy w boga, czym kończy się taka wiara? obaleniem, i to obaleniem spektakularnym.
może tak może nie, nie doceniłem waszej inteligencji, za co z pokorą spuszczam głowę i przepraszam.
"a czemu myślisz że przeczytałem tylko Dawkinsa"
nie wiem, przytaczam tu Dawkinsa, ponieważ sposób jego przekazu wydaję mi się odpowiedni i bardzo trafny, "każdy wzór matematyczny obniża sprzedaż książki o połowę". Książka ta pisana była z myślą o zwykłych ludziach, może nie takich jak my, i to Dawkins jest trzeci na liście najlepiej rozpoznawalnych naukowców, a Eilstein znana jest w gronie niewierzących i mających wątpliwości.
bliżej mi do racjonalisty niż epistemologa, ale wyżej wymieniony jest nie tylko biologiem, ale też zoologiem, etologiem i ewolucjonistą (w szerokim zakresie tego słowa). od vel Węcławskiego wolę Schopenhauera.
wielka szkoda, że admin skasował mi część sygnatury...