Skocz do zawartości


Informacje o artykule

 


* * * * *
1 Ocen

Potwory morskie

Napisane przez Freyja dnia 25.03.2013 - 16:12
autor: David G Stone
tłumaczenie z: cryptozoology.com

Według słownika, potwór to „zwierzę o dziwnym lub przerażającym kształcie”. Przy długości ponad czternastu stóp i ważąc prawie tonę, rekin Megachasma pelagios (ang. Megamouth) złapany przy hawajskiej wyspie Oahu jest wystarczająco duży, by nazwać go przerażającym. Jego gigantyczna paszcza, przystosowana do filtrowania pożywienia w mrocznych głębinach, była bez wątpienia dziwna. Ale, rekin ten mógł szczycić się tytułem potwora tylko przez krótki czas. Kiedy został złapany, zbadany, zidentyfikowany i sklasyfikowany stracił najważniejszy warunek bycia potworem. Został zaakceptowany przez naukę.
Świat był kiedyś pełen potworów. Każde ciemne, nieznane miejsce mają swój przydział dziwnych i przerażających stworzeń, które wchodzą, wpełzają, wpływają i wlatują do historii i koszmarów naszych przodków. Starożytne mapy i opracowania często mają oznaczenie „Tu żyją potwory” jako znak nieodkrytego. Dziś mroczne miejsca to rzadkość, a potwory prawie całkiem zniknęły, zastąpione naukowymi nazwami i oznaczone w specjalnych słoikach. Ale morze pozostaje tajemniczym źródłem cudów i tajemnic, które tylko ktoś arogancki mógłby nazwać wyczerpanym. Ale czy zostały w morzu jeszcze jakieś prawdziwe „potwory”? Wielu sceptyków, zarówno w środowisku naukowym, jak i poza nim, twierdzi, że nie ma już żadnych olbrzymich stworzeń do odkrycia. Odrzucają znaleziska takie jak Megamouth jako wynaturzenia, zwierzęta na tyle małe i nieliczne, że mogą pozostawać ukryte. Ale naprawdę ogromne zwierzęta byłby już znalezione, jeśli w ogóle było coś do znalezienia. Relacje o ogromnych nieznanych stworach morskich były są tłumaczone jako źle zidentyfikowane znane już zwierzęta, złudzenia optyczne lub przewidzenia.
Być może sceptycy mają rację co do wielu relacji o potworach morskich. Być może ogromna liczba z nich mogłaby być wyjaśniona jeśli obserwator miałby trochę więcej wiedzy. Być może niektóre tak, ale nie wszystkie.
„Długi na sześćdziesiąt stóp, okrągły jak beczka i z głową węża” tak opisuje stworzenie z Gloucester Bay wielu ludzi, którzy wiedzieli go w 1817 roku. Były setki, jeśli nie tysiące ludzi z różnych grup społecznych, które widziały i dziwiły się temu zwierzęciu. Wiele tak zwanych potworów morskich jest widziała przez niewielką ilość ludzi, w opuszczonych, nieodwiedzanych miejscach, ale potwory z wód Nowej Anglii były unikalne, w tym, że widziało je tak wielu ludzi, w różnych miejscach, na przestrzeniu wielu lat. Widziany prawie co rok przez dziesięć lat i sporadycznie przez większość XIX wieku, stworzenie było ścigane, strzelano do niego i nawet trafione harpunem, ale nie zostało ani zabite, ani złapane, nie pozostawiając nauce żadnego dowodu, że naprawdę istniało.
Nieznane, z definicji zawsze jest nieznanym. Stworzenia złapane i sklasyfikowane przestają być tajemnicą, stają się raczej puzzlem w układance, kiedy trafiają na stół badacza. Ale stworzenia morskie mają fascynujący zwyczaj pojawiania się na kartach swojej historii naturalnej w najmniej oczekiwanych miejscach. Spójrzcie na rekiny. Rekiny mają wielkość rzędu od 6 stóp (Etmopterus perryi) do ponad 50 (rekin wielorybi). Nowe gatunki rekina odkrywane są prawdopodobnie częściej niż jakiegokolwiek innego dużego zwierzęcia na świecie. W późnych latach ’50 liczba znanych gatunków rekina wynosiła koło 250. Na początku XXI wieku liczba kształtowała się na ponad 350 i wciąż rośnie. Przez ostatnie 40 lat znajdowano zarówno małe i duże rekiny, Megamouth może być tego idealnym przykładem. Ale nawet czternasto stopowy Megamouth ma przed sobą długą drogę aby dopasować się do klasycznej definicji wielkiego potwora morskiego. Jak duży musi być rekin aby mógł nosić ten tytuł? Czy 65 stóp będzie wystarczające?
Bliski krewny żarłacza białego, zwyczajowo nazywany Megalodonem, podobno wymarł około 100 00 lat temu, z powodów nieznanych nauce. Te stworzenia były jak z koszmaru, osiągając średnią długość między 80 a 120 stóp, z zębami długimi na 8 cali i paszczą tak wielką, że mogłyby połknąć krowę. Prawdziwy potwór morski według każdej definicji, jednak oddalony od nas o tysiące lat. Być może.
W końcu XIX wieku, statek badawczy badający szczyty gór morskich na Pacyfiku dokonał zadziwiającego odkrycia. Pomiędzy roślinami, muszlami i innymi szczątkami organicznymi dna morskiego znaleźli 5-calowy ząb megalodona. Wydawał się pochodzić od megalodona o długości około 65 stóp, byłby to kolejny obiekt do skatalogowania i schowania gdyby nie jeden problem. Ząb nie był skamieniały.
Normalnie na dnie morza, z czasem, pogrzebane w mule, wszystko o odpowiedniej strukturze organicznej skamienieje. Jest to powolny proces, zwykle zajmujący około 10 000 lat. Jeśli 65-stopowy megalodon żył mniej niż 10 000 lat temu, czemu nie teraz?
Jeden klasyczny potwór morski, gigantyczny kalmar, z pewnością żyje do dziś, pływając w zimnych, ciemnych głębinach, jak robił od milionów lat. Chociaż jest znany i uznany przez naukę od XVII wieku, konkretne informacje dotyczące tego stworzenia są w nauce uznane za dziwne teorie i jeszcze dziwniejsze opowieści. Nauka twierdzi, że największe z tych stworzeń osiąga długość niewiele ponad 55 stóp. Odpowiednio duże aby nosić miano potwora, ale dalekie od najbardziej straszliwych możliwości.
Kalmar, pozbawiony macek, został wyrzucony przez morze na plażę w Natal w 1924 roku. Jego ciało było szerokie na 9 stóp i długie na 28, na długo stawiając go na miejscu największego znalezionego kiedykolwiek. Jeśli jego macki byłyby proporcjonalne jak u innych kalmarów, żyjąc stworzenie to mogło osiągnąć długość nawet 115 stóp. Odpowiednio duże by nakarmić koszmary każdego kto obawia się potworów, ale ciągle raczej nie największe.
Wiele informacji na temat gigantycznych kalmarów pojawia się podczas sezonu polowań na wieloryby, kiedy fragmenty macek i korpusów są często znajdowane w żołądkach zabitych wielorybów. Ale wiele mówią też blizny na skórze wielorybów pozostawione przez przyssawki kalmarów, pamiątki po bitwach tytanów toczonych w mrocznych głębiach. Największa znana przyssawka miała około 4 cali średnicy, jednak znaleziono bliznę na skórze wieloryba, która miała ponad 18 cali średnicy.
18-calowa przyssawka z pewnością pokazuje, że są giganty pomiędzy gigantami, kalmar pływający w głębinach, który osiąga długość ponad 500 stop. Koszmar potworów.
Dzisiaj nauka jest bardziej otwarta na możliwości nowych odkryć, nawet tych dokonywanych przez amatorów. Jeśli tylko istnieje dowód w postaci zdjęć, filmów, albo próbek zamkniętych w słoikach. Ale czasami to nie wystarcza. W sierpniu 1960 dwóch ranczerów w Tasmanii natknęło się na duże „coś” o regularnym kształcie wyrzucone na brzeg. Truchło było długie na 20 stóp, szerokie na 18. Powierzchnia była twarda i gumowata, pokryta włosami, „prawie jak futro owcy śliskie w dotyku”. Pięć czy sześć bezwłosych szpar, podobnych do skrzeli znajdowało się po obu stronach, z przodu (?) były cztery duże, wiszące płaty, dwie po każdej stronie gładkiego, wyglądającego jak przełyk ujścia. Po poinformowaniu o odkryciu środowisko naukowe wykazywało małe zainteresowanie przez prawie dwa lata, zanim Muzeum Tasmańskie podjęło ekspedycję we wskazane miejsce. Kiedy dotarli na miejsce znaleźli bryłę w tym samym miejscu, „bez zapachu, bez żadnego śladu rozkładu, skóra była twarda jak zawsze”. To stworzenie, bryła… zostało zbadane, sfotografowane, wycięto kawałki i zabrano je do analizy. Znalezisko okazało się światową sensacją. Rozszalała się fala teorii o pochodzeniu i klasyfikacji. Wszystko od gigantycznego promienia bo stworzenie z kosmosu było sugerowane, dyskutowano o tym prawie dwa lata. Ostatecznie rząd australijski wydał oświadczenie, że materiał, który wyglądał jak nic co znaleziono wcześniej, to tylko truchło wieloryba. Włochatego wieloryba ze skrzelami, który nie rozłożył się po dwóch latach.
W 1968 inny globster pojawił się u wybrzeży Nowej Zelandii, nawet większy niż poprzedni. Przy 30 stopach długości i 8 stopach wysokości ważył ponad 20 ton. Kolejny włochaty wieloryb ze skrzelami? Sześćdziesiąt cztery lata zanim wody Australii ujawniły swojego pierwszego glob stera, w St. Augustine, na Florydzie, znaleziono ogromnego bryłę czegoś na temat czego spory trwają do dziś.
W 1896 roku, długi na 18 stóp, różowy, włóknisty kopiec, częściowo zakopany w piasku został znaleziony niedaleko St. Augustine. Spekulacje na temat pochodzenia bryły doprowadziły do pobrania próbek i wysłania ich do różnych naukowców i muzeów w całym kraju, włączają Smithonian, które było wtedy Narodowym Muzeum Stanów Zjednoczonych. Miejscowi i niektórzy członkowie środowiska naukowego, twierdzili, że bryła to gigantyczna ośmiornica. Za niemożliwe uznało to większość ówczesnych naukowców. Spór trwał długo po tym jak bryła zniknęła, prawdopodobnie zmyta przez wodę. Ten spór zapadł wszystkim głęboko w pamięć.
W 1957 kawałki stworzenia zostały ponownie odszukane w Smithsonian. Używając najlepszych znanych ówcześnie metod, stwierdzono, że fragment faktycznie pochodzi od członka rodziny ośmiornic. Bazując na fotografiach z 1896 roku zbadano, że macki tej ośmiornicy mogły osiągnąć długość 75 stóp za życia zwierzęcia. Ale nauka odrzuciła zaakceptowanie tego zwierzęcia, a próbki tkanki ponownie zaginęły. Nauka prawdopodobnie zostanie nieprzekonana, dopóki kolejny okaz nie będzie znaleziony, złapany, zbadany i zamieniony w dowód w słoiku.
Jeśli jakikolwiek globster czy wąż morski miałby zostać wyrzucony na brzeg w dzisiejszych czasach, byłby to najlepszy moment w historii aby go zidentyfikować. Testy DNA mogłyby określić do jakiej rodziny należy stworzenie, jeśli nawet nie dokładnie określić gatunek. Ale obserwacje na całym świecie znacznie zmniejszyły swoją liczbę w porównaniu do tego ile było ich kiedyś. Kiedyś historie o potworach morskich były na porządku dziennym wszędzie tam, gdzie człowiek docierał drogą morską. Ale dziś te historie to rzadkość, a nowe obserwacje jeszcze większa. Gdzie się podziały wszystkie potwory morskie?
Może jest mnóstwo nieznanych stworzeń w tych częściach oceanu gdzie człowiek rzadko się zapuszcza. W miejscach gdzie tylko sporadycznie statek zakłóca spokój głębin. Ale szukanie ich może sprawdzić , że odejdą w jeszcze dalsze miejsca, stracimy je do dnia kiedy każde ciemne miejsce zostanie odkryte, każda tajemnica rozwiązana i cały cud odkrywania zniknie.
I to będzie tragiczny cios dla wyobraźni ludzkiej. Ale do tej pory oczy i wyobraźnia razem mogą być skierowanie w stronę morza, mając na uwadze ostrzeżenie „Tu żyją potwory”.
  • 0