Skocz do zawartości


Informacje o artykule

  • Dodany: 01.10.2012 - 11:40
  • Wyświetleń: 6659
  • Odnośnik do tematu na forum:
    http://www.paranormalne.pl/topic/23628-50-rzeczy-o-ktorych-nie-powinienes-wiedziec/page__view__findpost__p__520178

    Podyskutuj o tym artykule na forum
 


* * * * *
1 Ocen

50 rzeczy, o których nie powinieneś wiedzieć [cz. 8 i 9]

Napisane przez Serail dnia 01.10.2012 - 11:40
Rząd USA kłamie na temat skali terroryzmu

Nie jest żadną tajemnicą, że amerykańskie Ministerstwo Sprawiedliwości lubuje się w głoszeniu wszem i wobec o udaremnionych atakach terrorystycznych na terenie USA. Jeśli obywatele są zadowoleni ze skuteczności swoich służb i są przekonani, że mogą spać spokojnie, oznacza to większy budżet dla odpowiednich organizacji, które zajmują się bezpieczeństwem. Problem polega jednak na tym, że te wszystkie liczby dotyczące terrorystów i skali ich operacji są wyssane z palca.

Prawda wyszła na jaw, kiedy redaktorzy gazety Philadelphia Inquirer postanowili przyjrzeć się bliżej osobom, przez Departament Sprawiedliwości, oskarżonym o terroryzm. Pod lupę wzięto okres pięciu lat, kończący się 30 września 2001 roku. Nie trzeba było długo szukać, żeby natrafić na dowód, że terroryści nie zawsze są tacy, jak przedstawia się nam na filmach:

Świetnym przykładem jest sytuacja, kiedy asysten prawnika z San Francisco zapytał w poniedziałek sędzięgo sądu okręgowego, Marylin H. Patel o prawomocność wyroku mężczyzny z Arizony, który będąc pod wpływem alkoholu, lecąc liniami lotniczymi United Airlines z Szanghaju, uporczywie używał przycisku do wezwania obsługi, domagając się więcej alkoholu. Podniósł wówczas rękę na pracownika linii lotniczych, co według sądu nosiło znamiona ” lokalnego terroryzmu”.

Inny przykład? Właściel lokalu toczył bój z najemcą o dokonanie eksmisji. Ten, aby uniemożliwić właścicielowi jej dokonanie podszył się pod agenta FBI, zadzwonił do niego i powiedział, że biuro nie życzy sobie, aby eksmitowano obecnego najemcę. Właściciel rozpoznał głos swojego rozmówcy i skontaktował się z prawdziwym FBI.

Kolejnym aktem „terrorystycznym” był bunt więźniów w sprawie przyznania lepszych racji żywnościowych. Były pracownik sądu, który pchnął i groził sędziemu oraz siedmiu chińskich marynarzy, którzy przejęli kontrolę nad tajwańskim kutrem i udali się na wody należące do Stanów Zjednoczonych, licząc na azyl polityczny, zostali w wyniku tego określeni mianem terrorystów.

Po odkryciu i nagłośnieniu tych rewelacji, republikański kongresman, Dan Burton poprosił Główne Biuro Rachunkowości – bezpartyjny urząd powołany przez rząd, zajmujący się badaniem spraw różnej maści dla Kongresu – aby przyjrzało się terrorystom wytypowanym przez Departament Sprawiedliwości. Okazało się, że sprawy nie mają się tak kolorowo, jak starano się nam wmówić.

Od 30 września 2001 do roku 2002 amerykańskie Ministerstwo Sprawiedliwości oskarżyło 288 osób, znajdujących się na terenie USA, o związki z terrorystami lub zamachy. Główne Biuro Rachunkowości odkryło jednak, że co najmniej 132 spośród tych osób (42 procent) nie miało nic wspólnego z terroryzmem. Jeśli zaś chodzi o pozostałych 166 podejrzanych, wskutek ograniczonych uprawnień urzędu, niemożliwe było dogłębne zbadanie sprawy, jednak wina tych ludzi jest nie tylko nieudowodniona, lecz również stoi pod dużym znakiem zapytania.
Sprawy nabierają rumieńców, kiedy bliżej przyjrzymy się zjawisku tak zwanego „międzynarodowego terroryzmu”. Spośród wszystkich 174 oskarżonych, 131 (aż 75 procent) nie miało jakiegokolwiek związku z aktami terrorystycznymi.

Kiedy część opinii publicznej poznała wyniki dziennikarskiego śledztwa, Departament Sprawiedliwości powinien zmodyfikować treść swoich dokumentów i oskrażeń, prawda? Taki wniosek wysnuło Philadelphia Inquirer, jednak pracownicy gazety przyjrzeli się procesom o terroryzm z pierwszych dwóch miesięcy 2003 roku. Spośród 56 spraw mających miejsce w sądach federalnych, 41 było fałszywymi oskarżeniami. Ośmiu podejrzanych było mieszkańcami Puerto Rico, którzy protestowali przeciwko wykorzystywaniu archipelagu wysp Vieques jako poligonu Marynarki USA. Prokurator, który zajmował się sprawą tej ósemki stwierdziła, że nie ma zielonego pojęcia, dlaczego podejrzanych sklasyfikowano jako terrorystów. Do podobnej sytuacji doszło, kiedy grupa 28 latynosów pracowała na lotnisku, posługując się fałszywymi danymi osobowymi. Obrońca przydzielony do tej sprawy przekonywał, że żadnego z nich nie podejrzewano nawet o związek z terrorystami. Najbardziej kuriozalny przykład? Mężczyzna w środkowo-wschodnich Stanach Zjednoczonych nie przeszedł odprawy, ponieważ miał takie samo imię i nazwisko jak przywódca Hezbollahu. Mężczyznę oskarżono o terroryzm w sądzie w Detroit.

Po zamachach z 11 września, amerykańskie Ministerstwo Obrony Narodowej chciało zatruć afgańskie zapasy żywności

Jedną z najgorszych rzeczy, jakie media mogą zrobić, to ukrywanie prawdziwych rewelacji pomiędzy „ważniejszymi” historiami. Na szczęście niektórzy przedstawiciele tej branży starają się odchodzić od schematu i informować społeczeństwo o tym, co naprawdę dzieje się wokół nas. Świetny przykład takiego postępowania można było zaobserwować w „10 wrześniowych dni”, 8-dniowej serii publikowanej w Washington Post, poruszającej istotne i często przemilczane zagadnienia dotyczące ataków na WTC. W części szóstej Bob Woodward i Dan Balz opowiadają o działaniach gabinetu Busha w dniu 17.09.2001 roku, na 6 dni po atakach 9/11.

George W. Bush wraz z Sekretarzem Bezpieczeństwa Narodowego, Condoleezzą Rice udali się do Biura Departamentu Obrony, by uczestniczyć w spotkaniu dotyczącym akcji skierowanej przeciwko afgańskim terrorystom, prowadzonym przez wysokich rangą generałów z sił specjalnych.
Rice i Frank Miller, oficjel z Biura Bezpieczeństwa Narodowego wybrali się wraz z prezydentem do Pentagonu. Przed spotkaniem Miller dokonał przeglądu slajdów przygotowanych dla Busha i tam spotkała go niemała niespodzianka.

Jeden ze slajdów dotyczący misji specjalnych w Afganistanie mówił, że dobrym rozwiązaniem byłoby podtruwanie afgańskich zapasów jedzenia. Znacznie miałoby to ułatwić likwidowanie elementu terrorystycznego na Bliskim Wschodzie. Miller był w szoku. Pokazał to, co odkrył sekretarz Rice. Okazało się, że gabinet Busha nie miał pojęcia o tych planach. Frank zdecydował, że nie wolno dopuścić do operacji tego typu. Nie byłoby to nic innego, jak tylko atak biologiczny. A to z kolei naruszałoby postanowienia konwencji o broni biologicznej z roku 1972, którą podpisały także Stany Zjednoczone.

Rice zaraz potem upomniała Rumsfelda [Donald Rumsfeld był Sekretarzem Obrony w gabinecie Busha], że ten slajd pod żadnym pozorem nie może zostać przedstawiony prezydentowi. Na co ten oczywiście przystał.
Jakiś czas później oficjele Pentagonu stwierdzili, że prezentacja ta (a dokładniej ten slajd) była przeznaczona do użytku wewnętrzenego departamentu i nigdy nie miała zostać przedstawiona prezydentowi Bushowi lub Rumsfeldowi.
  • 0