Moja babcia opowiadała mi kiedyś na wakacjach historię o stworzeniu wielkości cielęcia ze świecącymi krwistymi oczami. Było to jakieś 12 lat temu, wtedy co wakacje odpoczywałem u niej na wsi. Mówiła, że wracała od swojej siostry wraz ze swoją córką około godziny 2-3 w nocy. Dochodziły już pod swoją furtkę i nagle ujrzały przy bramie sąsiadki ogromnego niby psa, owłosionego, czarnego, ze świecącymi oczyma. Oczywiście jako 8 letnie dziecko uwierzyłem bardzo mocno i bałem się po zmroku wychodzić na zewnątrz. Mijały lata....
...W końcu jakieś 3-4 lata temu, mój kuzyn mieszkający w tej samej miejscowości co babcia wracał od kolegi gdzieś około 23:00, było już zimno, zaawansowana jesień. Nagle przy drodze zobaczył to samo co moja babcia, opowiedział tylko tyle, ze gdy zobaczył krwiste świecące oczy zaczął biec do domu. Był w szoku i to ogromnym przez kilka następnych dni. Nic tak potwornego i strasznego jeszcze nie widział. Co ciekawe to co zobaczył było potwierdzeniem wcześniejszej historii babci.
Starsi ludzie w tej miejscowości zawsze straszyli swoje niegrzeczne dzieci "Saskłaczem" tak to nazywali, który rzekomo mieszkał a czasem wychodził z rzeczki płynącej nieopodal...
Babcia natknęła się kiedyś też na artykuł w jakiejś gazecie, i opisane były podobne przypadki gdzie ludzie widzieli stwora zwanego czarnym psem...
