To były ferie chyba 2000 rok. Nie pamiętam dokładnie ale mniejsza z tym. Poszedłem z siostrą do koleżanki która przyjechała do babci spędzić ferie ze znajomymi (W tym domu (to jest bliźniak połączony z moim) jest komin, ale w mojej części został zburzony). I wymyśliliśmy że sobie poopowiadamy historyjki paranormalne. Moja siostra poszła po książkę. Jak wróciła to zgasiliśmy w całym domu światło, zapaliliśmy świeczki, babcia koleżanki poszła do mnie. Zaczęliśmy czytać. Po mniej więcej 40 minutach przyszła koleżanka babci mojej koleżanki Mówiła że z komina leciał dym. O dziwo, komin nie był używany już od dawna, a my nic w nim nie paliliśmy, nawet do niego nie podchodziliśmy. Wiecie o co może z tym chodzić??