Wymarła ryba z gatunku Dunkleosteus terrelli była największym podwodnym drapieżnikiem wszech czasów. Jej szczęka zaciskała się z siłą ponad pięciu ton, dwukrotnie większą niż u współczesnego rekina ludojada - szacują amerykańscy naukowcy z Muzeum Fielda i Uniwersytetu w Chicago.
Mierzący 10 metrów i ważący ponad 3,5 tony drapieżnik grasował w morzach i oceanach świata 400-360 mln lat temu. Należał do tzw. ryb pancernych, których głowę oraz większą część tułowia osłaniał mocny pancerz z dużych płyt.
Naukowcy na podstawie zachowanych skamielin czaszki (na zdjęciu) zrekonstruowali jej muskulaturę. Okazuje się, że szczęka nie tylko zaciskała się z morderczą siłą, ale także mogła błyskawicznie się rozwierać (w czasie jednej pięćdziesiątej sekundy). To tworzyło ogromną siłę ssącą wciągającą ofiarę do wnętrza paszczy. - Bardzo rzadko ryba ma jednocześnie mocny i szybki chwyt - twierdzą badacze. W przypadku Dunkleosteus terrelli było to możliwe, gdyż inna grupa mięśni kontrolowała zamykanie, a inna otwieranie szczęki.
W czasach, gdy żyła, ryba nie miała równych sobie przeciwników. Nie była wybredna, zjadała wszystko, czego dopadła. Żywiła się też zapewne przodkami współczesnych rekinów, które mogły zwiększyć rozmiary i opanować oceany dopiero wtedy, gdy ich pogromca wymarł z niejasnych dla naukowców powodów.
Szczegóły badań publikuje "Biology Letters", pismo Towarzystwa Królewskiego w Londynie.
http://www.gazetawyb...76,3763098.html