Skocz do zawartości


Zdjęcie

Creepypasty(urban legends)

Creepypasta Opowiadania Telewizja

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1611 odpowiedzi w tym temacie

#61

Moltenlair.
  • Postów: 423
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Pierwsza część długiej Creepypasty, podzieliłem ją na cztery, druga już wieczorem.




Spotkanie pierwszego stopnia


Od -- @--.com
Re: Żądane informacje Re: Tworzenie profilu psychologicznego

Poniżej zapisane są dzienniki Christophera Younda, brata Daryla Younga, zapisane jako indywidualne pliki na jego komputerze, nazwane odpowiednio prologu.doc ch1.doc ch2.doc itd. Oprócz połączenia ich w jeden dokument tekstowy nie było modyfikowane w żaden sposób.

Prologue
Dwa tygodnie później pojawił się szumiący dźwięk, dochodził z miejsca na dywanie, miejsca w kącie, JEGO miejsca.

Ch1
Zaczynam być zaniepokojony. Myślę, że wcześniej byłem po prostu zaskoczony, ale teraz wszystko stało się jasne. Oni odeszli, a ja z minuty na minutę staję się coraz bardziej przerażony.
Biała jak kreda bezkształtna masa. Szkaradna, absolutnie obrzydliwa rzecz. Widziałem to. Widziałem to na dywaniku i wystraszyło mnie. Spojrzało na mnie swoimi niewykształconymi jeszcze oczyma, którymi przewracało w górę i w dół. Czułem jakby stwór emanował od siebie niewidzialnym, przyprawiającym o mdłości gorącem, widział moje obrzydzenie i napawał się tym.
Miałem nadzieję że zamieszka to w jednym z moich pokoi ale to miało zamiar rozpełznąć się po całym domu, zostawiając za sobą ślady. Jestem prawie pewien, że gdybym nie zasłonił szpary w drzwiach ręcznikiem to spróbowałoby przyłapać mnie podczas kąpieli.
Ch2
Dzisiaj stwór ma dwie macki. Nie jestem pewien czy istniały wcześniej, ale teraz na pewno tak. Ma je po jednej z każdej strony i czołga się jak obrzydliwy, przechylony insekt. Próbował przejść za mną przez drzwi, ale kopnąłem gada i więcej nie próbował.
Hałasuje kiedy próbuję spać, uderzając w ściany i pozostawiając za sobą wszędzie ten paskudny śluz.
Zaniosłem mojego kota do Deryla, stwór nie poszedł za mną. Jestem zadowolony, może dopaść mnie, ale nie mojego kota.

Ch3
Dzisiaj stwór ma cztery macki i wydaje się wytwarzać coś na kształt czaszki pod jego pulsującą skórą. Ma wygięte usta i obawiam się, że zacznie wydawać paskudne dźwięki. Trzy macki są dłuższe od czwartej, tak więc głównie macha nią dookoła zataczając koła. Stwór rośnie większy i nie przestaje się przekształcać. Miałem nadzieję, że zaprzestanie transformacji i pozostanie jakimś stworzeniem, którego wygląd mógł wymyślić jakiś chory psychopata. Jestem prawie pewien, że to zamierza przekształcić się w coś na kształt człowieka, a przynajmniej coś podobnego. Chciałbym to zabić… Ciekawe, czy bym zdołał…
Ch4
Macki są teraz równej długości. Są obrzydliwe, wydają się małymi, powykręcanymi kończynami. Zdaje się, że widze płetwy i… Kikuty. Pod przezroczystą białą skórą widzę pulsujące, niebieskie żyły. Siedzi i patrzy się na mnie jak kot, ale nie z ciekawością, ale z żądzą pochłonięcia, zjedzenia mnie. Kiedy zamknę oczy widze jego zielono-żółte ślepia przeszywające mnie na wskroś.

Użytkownik Aexalven Fendadra edytował ten post 25.05.2010 - 18:06

  • 2

#62

Moltenlair.
  • Postów: 423
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Udało mi się jednak przetłumaczyć całość.


Od -- @--.com
Re: Żądane informacje Re: Tworzenie profilu psychologicznego

Poniżej zapisane są dzienniki Christophera Younda, brata Daryla Younga, zapisane jako indywidualne pliki na jego komputerze, nazwane odpowiednio prologu.doc ch1.doc ch2.doc itd. Oprócz połączenia ich w jeden dokument tekstowy nie było modyfikowane w żaden sposób.

Prologue
Dwa tygodnie później pojawił się szumiący dźwięk, dochodził z miejsca na dywanie, miejsca w kącie, JEGO miejsca.

Ch1
Zaczynam być zaniepokojony. Myślę, że wcześniej byłem po prostu zaskoczony, ale teraz wszystko stało się jasne. Oni odeszli, a ja z minuty na minutę staję się coraz bardziej przerażony.
Biała jak kreda bezkształtna masa. Szkaradna, absolutnie obrzydliwa rzecz. Widziałem to. Widziałem to na dywaniku i wystraszyło mnie. Spojrzało na mnie swoimi niewykształconymi jeszcze oczyma, którymi przewracało w górę i w dół. Czułem jakby stwór emanował od siebie niewidzialnym, przyprawiającym o mdłości gorącem, widział moje obrzydzenie i napawał się tym.
Miałem nadzieję że zamieszka to w jednym z moich pokoi ale to miało zamiar rozpełznąć się po całym domu, zostawiając za sobą ślady. Jestem prawie pewien, że gdybym nie zasłonił szpary w drzwiach ręcznikiem to spróbowałoby przyłapać mnie podczas kąpieli.
Ch2
Dzisiaj stwór ma dwie macki. Nie jestem pewien czy istniały wcześniej, ale teraz na pewno tak. Ma je po jednej z każdej strony i czołga się jak obrzydliwy, przechylony insekt. Próbował przejść za mną przez drzwi, ale kopnąłem gada i więcej nie próbował.
Hałasuje kiedy próbuję spać, uderzając w ściany i pozostawiając za sobą wszędzie ten paskudny śluz.
Zaniosłem mojego kota do Deryla, stwór nie poszedł za mną. Jestem zadowolony, może dopaść mnie, ale nie mojego kota.

Ch3
Dzisiaj stwór ma cztery macki i wydaje się wytwarzać coś na kształt czaszki pod jego pulsującą skórą. Ma wygięte usta i obawiam się, że zacznie wydawać paskudne dźwięki. Trzy macki są dłuższe od czwartej, tak więc głównie macha nią dookoła zataczając koła. Stwór rośnie większy i nie przestaje się przekształcać. Miałem nadzieję, że zaprzestanie transformacji i pozostanie jakimś stworzeniem, którego wygląd mógł wymyślić jakiś chory psychopata. Jestem prawie pewien, że to zamierza przekształcić się w coś na kształt człowieka, a przynajmniej coś podobnego. Chciałbym to zabić… Ciekawe, czy bym zdołał…
Ch4
Macki są teraz równej długości. Są obrzydliwe, wydają się małymi, powykręcanymi kończynami. Zdaje się, że widze płetwy i… Kikuty. Pod przezroczystą białą skórą widzę pulsujące, niebieskie żyły. Siedzi i patrzy się na mnie jak kot, ale nie z ciekawością, ale z żądzą pochłonięcia, zjedzenia mnie. Kiedy zamknę oczy widze jego zielono-żółte ślepia przeszywające mnie na wskroś.
Ch5
Siedzi na górze schodów czekając na mnie, uśmiechając się do mnie wykrzywionymi oczyma i paszczą wypełnioną małymi, czarnymi zębami. Moja sypialnia znajduje się na górze, ale boję się tam wejść.
Oprócz tego stwór ma teraz ręce i stopy, kikuty ustąpiły miejsca małym palcom. Zaczyna chodzić po kątach i wspinać gdzie się da. Na każdej z klamek znajduje się mały odcisk dłoni. Zdaje się, że mogę przestać zakrywać szpary w drzwiach ręcznikami.
Ch6
Tak, teraz jestem pewien, potrafi otwierać drzwi. Anatomicznie jest obojnakiem, ale wydaje mi się, że to jest samcem. Ciągle gapi się na mnie i uśmiecha szyderczo, ale nic nie mówi. Co za ulga…
Ch7
Ostatniej nocy postanowiłem poczytać mój ulubiony zbiór opowiadań. Usiadłem na bujanym krześle zaraz obok okna mojej sypialni. W odpowiedzi ten przeklęty stwór stanął w progu, przeszywając mnie wzrokiem jakby chcąc powiedzieć „nie ma ucieczki”. Udało mu się mnie złamać. Frustracja i strach przekształciły się we wściekłość, wyrwałem okno z zawiasów, zrobiłem dziurę w siatce i wyrzuciłem książke w otchłań nocy.
To coś momentalnie udało się ku schodom, zeszło na dół, wyszło na zewnątrz i przyniosło książkę powrotem kładąc mi ją na kolanach i zostawiając na ich odcisk kościstej dłoni. To był moment kiedy stwór podszedł do mnie najbliżej. Nie potrafię odnaleźć słowa by opisać moje przerażenie.
Spojrzałem na postać i rzuciłem książkę na podłogę. Myślałem : „żeby tylko dobiec do schodów i zbiec na dół”. Potwór wyśmiewał mnie i torturował, żywił się i oddychał moim przerażeniem. I obserwował. Rzucił okiem na książkę i podczołgał się do kąta. Znowu mnie obserwował przerażającymi, nierównymi oczyma nie pokrytymi żadną powieką, skórą. Obserwował mnie i wyszczerzał swoje malutkie zęby.
Ch8
To coś zaczęło zanieczyszczać moje jedzenie, albo chowało je… Albo jedno i drugie. Odkryłem że szampon parzy moją skórę, a żyletki zostały poprzyklejane do każdej strony w mojej książce. Przestało chaotycznie krążyć po domu i gapić się na mnie, zaczęło aktywnie zamieniać moje życie w koszmar i udrękę.
Ch9
W końcu nie mając wyjścia udałem się do lokalnego supermarketu w celu wymienienia artykułów zepsutych przez monstrum i zaopatrzenia się w jedzenie. Zdałem sobie sprawę że to lubi przebywać w moim domu, naruszając moją przestrzeń osobistą, ale zawsze miałem podejrzenia, że może za mną podążać. Moje obawy się potwierdziły.
Pojechałem do sklepu, zrobiłem zakupy i zapłaciłem. Nic specjalnego się nie wydarzyło. Wyszedłem na zewnątrz. NIC! Doszedłem do samochodu i mógłbym przysiąc, że znów go widziałem, ale… Chyba nie. Spojrzałem w górę i oto znów go ujrzałem.
Był daleko. Nie wiem, czy probował się ukryć, ale był tam, patrzył się na mnie, połowicznie schowany za drzewem. Nasze spojrzenia spotkały się, przeszły mnie drgawki. Wydawał się zadowolony. Nagle z rozleniwieniem schował się za drzewem, zatrzymał się i wychylił głowę zza rośliny. Oczy były tych samych rozmiarów, ale zdawały się być większe i mroczniejsze niż kiedykolwiek, nawet z daleko kontrastowały z jego trupiobladą skórą.
Uśmiechnął się, ale nie pokazał zębów. Przypuszczam, że nie chciał tego robić publicznie. Zastanawiałem się co jeszcze dla mnie szykował. Mrugnąłem i… Zniknął…
Zatrzymałem się na chwilę, zaniepokojony, że może pojawić się w innym miejscu. Bliżej mnie, ale nic takiego się nie stało. Spakowałem zakupy i wróciłem do domu. Zatrzymałem się przy skrzynce na listy, odebrałem korespondencję, zaparkowałem, spojrzałem w górę i zobaczyłem nieznane mi światło w oknie mojej sypialni. Za oknem była jakaś przeźroczysta sylwetka, specjalnie wpatrująca się we mnie zza szkła, niszcząc mój pokój. Jestem pewien, że to coś obserwowało mnie cały czas, czekając, aż go zauważę. Ta sylwetka wydawała się taka ludzka. Przypominała coś na kształt chudego dziecka z niewyobrażalnie wielkimi, czarnymi oczyma.
Jeśli bym to zabił czy władze zauważyłyby to i oskarżyły mnie o zabicie człowieka? Nie wiem. Myślałem.
Ch11
Ostatniej nocy usiadłem na kanapie i skakałem po kanałach, desperacko szukając zajęcia. Telefon był obok mnie ale byłem zbyt przerażony by zadzwonić po jakąkolwiek pomoc. Presja zaczęła być przytłaczająca.
Usiadłem ponownie w „jego” kącie w sfinksopodobnej pozie by nie wyglądać jak człowiek i ponownie skakałem po kanałach. Kiedy zaprzestałem tego stwór zaczął szeptać, zignorowałem to i powróciłem do zmieniania kanałów mając nadzieję, że wreszcie się zamknie. Jego szept powoli narastał, spojrzałem mu w oczy w których odbijał się telewizyjny ekran. Ślepia rozszerzyły się i… Jego mała klatka piersiowa rozwarła się momentalnie. Podłgłosńiłem odbiornik i z niesamowitą szybkością zmieniałem stacje, wiadomości, sport, kreskówki, wiadomości, film i nagle jego głowa pojawiła się na ekranie, z wywalonym jęzorem i posiniałą twarzą zdawał się z trudem łapać powietrze, stwór był w telewizji i naprzeciwko mnie, patrząc na mnie, gapiąc się na mnie, przeszywając mnie wzrokiem, pochłaniając mnie spojrzeniem, wrzasnąłem i w pokoju zapadła ciemność.

Ch12
To za dużo… Teraz rozumiem ludzi znajdujących się w niebezpieczeństwie, sytuacji bez wyjścia, przebywających ze śmiercią sam na sam. Poznałem istotę zabijania i strachu przez zostaniem schwytanym i osaczonym, ale myśl o ocaleniu czy chociażby odebraniu sobie życia była dla mnie abstrakcją.
Jedynymi myślami tej kreatury było pogrążenie mnie, wepchnięcie mnie w otchłań rozpaczy, przejąć moje myśli, znaleźć się w samym centrum mojej duszy, zagnieździć się głęboko we mnie i straszyć, przerażać.
Chcę to zabić, ale nie wiem co się stanie jeśli spróbuję. Nie wiem co robić.
Ch13
Powiem to teraz. Może to pomoże. Trwało to chwilę, ale zabiłem go.
Zrobiłem to. Patrzył na mnie, patrzył na mnie i patrzył na mnie i nie chciał przestać. Powinienem wiedzieć, że nie przestanie. Powaliłem go i zacząłem dusić aż krtań pękła pod naporem mojego ucisku i przeciągnąłem ciało gdzieś daleko.
Na początku miałem koszmary o nim, krzyczącym, potem charczącym, potem o jego oczach i skórze wybuchających jak konfetti. Miałem je każdej nocy.
Potem policja odeszła i zostałem sam z książką w moim łóżku i kotem śpiącym nieopodal. Śledztwo ustało, koszmary ustały i zapanował spokój. Potem zaczęło brzęczeć.
Brzęczało cały czas a ja widziałem jego odbicie w ekranie mojego monitora.
Ch14
Mój dom, moje łóżka, ja i moje sny. Znowu mam koszmary, ale są znacznie, znacznie gorsze. To jest w moich snach. Nie ma oczu, ale stoi, ta przeklęta, wysoka postać, te jego przeklęta, wielkie usta mówią do mnie, śmieją się ze mnie, krzyczą i są gotowe by mnie pożreć. Czasami go rozumiem, czasami nie jestem w stanie zrozumieć jego słów, ale z każdym razem jak się budzę nie mogę spamiętać ich wydźwięku. Sny są mroczne, przytłaczające i przygnębiające i myślę, czy może zdarzyć się cokolwiek gorszego jeśli umrę.
Rozmyślałem, czy to podąży za mną jeśli się zabiję, albo zrobi to ktoś inny.
Ch15
Może to zrobię. Mam pistolet w kasetce w sypialni i jeśli tylko mógłbym się prześliznąć się na górę i mieć wystarczającą ilość czasu by chwycić broń i uciec.
Jednak nie byłbym pewien na kogo zmarnować naboje.
Martwiłem się, że stwór może czyta te wpisy i odkryć moje intencje, ale nie spostrzegłem żadnych śladów jego działalności na klawiaturze ani monitorze. Pocieszałem się myślą, że jego sposób pojmowania jest zbyt prymitywny i kierujący się żądzą strachu by mógł posunąć się do takich działań.
Może jestem głupcem.
Może wie wszystko.
Mimo wszystko, on jest w moich snach, w mózgu, duszy, w każdej sekundzie mojego życia i jestem zdeterminowany by wreszcie z tym skończyć.
Ch16
Znalazłem rozwiązanie. Kupilem shotgun. Jeśli oboje będziemy w zasięgu kiedy pociągnę za spust powinno się udać. Życzcie mi szczęścia.
Ch17
Czemu nie umarłem?!
Czemu on nie umarł?!
Ch16
Nie rozumiem.
Wyczyściłem dywan, ale znów jest przesiąknięty krwią.
Zastanawiam się czy z głową w takim stanie, patrzenie na to jest jak wpatrywanie się w lustro, ja krwawiłem jak człowiek, a on na czarno, i… jego szczątki są wszędzie i… Nie patrzyłem w lustro ale odstrzeliłem mu połowę głowy i wszędzie są jego czerwone i sine szczątki i… TO WCIĄŻ SIĘ NA MNIE PATRZY, GAPI SIĘ NA MNIE, PRZESZYWA WZROKIEM, UŚMIECHA SIĘ, PLUJE NA MNIE I KRWAWI NA MNIE.
Klawiatura jest pokryta moją krwią i nie wiem jak długo jeszcze pociągnę.
Mam jeszcze tylko jeden pomysł.
Myślę, że odejdę daleko stąd.
---
Powyżej znajdują się wpisy Christophera Younga, znalezionego martwego w kamieniołomie nieopodal częściowo zgniłego ciała Shauna Dawsa, jego młodego sąsiada i (byłego) przyjeciela.
Przyczyną zgonu Dawsa było niedokrwienie mózgu spowodowane uduszeniem, ale powód śmierci Younga jest wciąż nieznany, wypada wspomnieć, że był niedożywiony a jego fizyczny stan pozostawiał wiele do życzenia. Niewiadomo jak w jego stanie zdołał oddalić się tak daleko od domu i zakończyć swój żywot w tym kamieniołomie.
Wypada również wspomnieć, że ani świeża krew ani broń palna o której wspominał Young w swoim dzienniku nie zostały znalezione w jego domu. Wszystko co znaleźli technicy to stare ślade na dywanie i płaszcz który prawdopodobnie należał do Dawsa. Obecnie czytamy protokół z autopsji Younga by dowiedzieć się czegoś o jego stanie psychicznym. Nie znaleźliśmy żadnych dowodów ani świadków, którzy potwierdzili by to co zostało zapisane w powzyszych wpisach poza wywiadem z „Darylem”, bratem Christophera.
Żeby być z wami szczerym, nawet analiza wywiadu była bezowocna, mówi, że Young wydawał się być w perfekcyjnym stanie i mówił, że wyjeżdza na wakacje, tylko prosi o opiekę nad jego kotem przez co najmniej tydzień. Dwa ciała zostały później znalezione w kamiennym kręgu, co oznacza, że jeśli starszy z braci Young był prawdomówny (i nie był pod wpływem psychozy jego brata), psychiczny i fizyczny stan Younga zmienił się w znacznie większym tempie niż nam się wydawało i znacznie szybciej niż to było w ogóle możliwe.
Dam wam znać jeśli dowiemy się czegoś nowego. To wszystko jest bardzo dziwne.
Dzięki za pomoc.
Wasz --- ---
--- --- Wydział Policji





Czytający pastę w oryginale do tej pory rozprawiają kim była tajemnicza postać. Czy był to zabitego sąsiada? Autor zdaje się potwierdzać tę tezę. Nie zaprzecza też zwykłej chorobie psychicznej.

osobiście ta pasta wydaje mi się być niesamowicie zakręcona, ale spodobał mi się styl narracji więc postanowiłem to przetłumaczyć najlepiej jak umiałem by zachować ten klimat "niezrozumienia".

Użytkownik Aexalven Fendadra edytował ten post 25.05.2010 - 22:50

  • 8

#63

Moltenlair.
  • Postów: 423
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Strach na wróble

Jake przedzierając się przez kukurydziane pole wspomniał kłótnie, która miała miejsce tego poranka z jego ojcem. „Ale stały tylko miesiąc, nie potrzeba ich wymieniać” krzyczał.
„Tak, trzeba Jake, trzeba wymienić je wszystkie. I chcę byś wymienił pierwszego stracha na wróble przed zachodem słońca!”.
Przewiesił ciężki worek na drugie ramię i przeklął się w myślał, że nie wpadł na nić mądrzejszego podczas kłótni, mógł znaleźć inną wymówkę. Kurczowo chwycił drabinę drugą ręką trzymając ją jak lancę i fantazjował o innych rozwiązaniach tej „walki”.
Podchodząc do stojącej postaci odłożył worek na ziemię i rozstawił drabinę. „Pieprzone gnoje mogą wytrzymać prawie dwa miesiące jeśli się o nie dba” prychnął jak wspinał się po szczeblach. Odciągnął jaskrawy kaptur z postaci i niemal natychmiast został oślepiony przez wielkie stado bzyczących much. Jake miał jednak wystarczająco dużo czasu by ujrzeć zaschniętą krew na jej nozdrzach zanim głowa osunęła się bezwładnie.
„Oho” zadumał się „Tata miał rację”.


"The gift of mercy" w przygotowaniu

Użytkownik Aexalven Fendadra edytował ten post 25.05.2010 - 23:04

  • 2

#64

CherubUltima.
  • Postów: 42
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Może ta historia nie jest do końca straszna ale sądzę, że warto ją przeczytać. ;)


Jest nas kilkuset żyjących na rozległej, piaszczystej równinie znajdującej się poza jakimś dużym miastem. Oczywiście, nie potrzebujemy schronienia ani ciepła. Żyjemy w kurzu, a czas sobie płynie. Myślę, że jesteśmy tu od dawna. Pomimo moich wywleczonych wnętrzności, jestem już przy końcu wczesnego stadium, ale jest też kilku starszych, którzy są czymś więcej niż tylko szkieletami z kawałkami trzymającego się mięsa. W jakiś sposób mięśnie nadal poszerzają się i kurczą, dzięki którym możemy się poruszać. Nigdy nie widziałem nikogo z nas „umierającego” ze starości. Być może żyjemy wiecznie, tego nie wiem. Już więcej nie myślę o przyszłości. Teraz jest inaczej niż kiedyś. Gdy żyłem, przyszłość była wszystkim o czym myślałem. Miałem na jej punkcie obsesje. Śmierć mnie zrelaksowała.

Ale smuci mnie to, że zapomnieliśmy naszych imion. Obecnie to wydaje mi się największą tragedią. Pamiętam swoje, ale żal mi pozostałych, bo chcę ich kochać, ale nie wiem kim są.

Dziś grupa nas idzie do miasta, aby znaleźć coś do jedzenia. Wyprawa zaczyna się, gdy ktoś z nas staje się głodny i zaczyna człapać w kierunku miasta, a wtedy kilku innych idzie z nim. Skupiona myśl to u nas rzadkie zjawisko, a kiedy ją dostrzeżemy, podążamy za nią. W przeciwnym razie po prostu stoimy i jęczymy. Większość czasu stoimy jęcząc i to robi się niekiedy frustrujące. W taki sposób mijają lata. Ciało kłębi się na naszych kościach, a my stoimy, czekając na tą inicjatywę. Jestem ciekaw ile mam lat.

Miasto, w którym żyją ludzie nie jest tak daleko. Docieramy tam około południa i zaczynamy szukać żywego ciała. Nowy rodzaj głodu to dziwne uczucie. Nie czujesz go w brzuchu – oczywiście, że nie, bo niektórzy z nas nawet nie mają brzuchów. Czujesz to jakby ... wszędzie. Zaczynasz czuć się „bardziej martwy ". Widziałem jak niektórzy z moich przyjaciół powracają do bycia kompletnie martwym, gdy żywność jest niewystarczająca. Oni po prostu zwalniają, zatrzymują się i ponownie są trupami. Naprawdę tego nie rozumiem.

Myślę, że świat się prawie skończył, ponieważ miasta przez które wędrujemy rozpadają się tak szybko jak my. Budynki są zburzone. Zepsute, zardzewiałe samochody wypełniają ulice. Wszystkie szyby są potłuczone. Nie wiem, czy była wojna lub zaraza, czy to tylko my. A może wszystko naraz. Nie wiem. Nie myślę już o takich rzeczach.

W niektórych zawalonych budynkach znajdujemy ludzi i zjadamy ich. Czasem mają broń i jak zwykle tracimy kogoś z naszych, ale nikogo to nie obchodzi. Dlaczego miałoby to nas obchodzić? Czym jest teraz śmierć?

Jedzenie nie jest przyjemną sprawą. Odgryzam człowiekowi rękę mimo że, nienawidzę tego, to jest obrzydliwe. Nienawidzę jego krzyków, bo nie lubię bólu, nie lubię ranić niczego, ale teraz tak wygląda świat, to jest to co robimy. Oczywiście, jeśli nie zjem go całego, jeśli zostawię wystarczająco ciała, on podniesie się i pójdzie za mną z powrotem do naszego zakurzonego pola za miastem. To mnie pociesza. Wprowadzę go do wszystkich i może postoimy jęcząc przez chwilę. Trudno nazwać ich teraz „przyjaciółmi”, ale może to bliskie określenie. Jeśli nie zjem go całego, jeśli zostawię wystarczająco ...

Ale oczywiście nie zostawię niczego. Zjem jego mózg, bo to dobra część. Kiedy go przełykam, pozbywam się wszystkich moich uczuć. To usuwa wspomnienia. Około trzech do dziesięciu sekund, w zależności od osoby, mogę poczuć się żywym. Czuje pozostałości normalnego jedzenia, pięknej muzyki, perfum, orgazmu, zachodu słońca, życia. Potem to zanika, a ja wstaję i potykając się wychodzę z miasta. Wciąż żyje, ale jakby trochę mniej. Czuję się dobrze.

Nie wiem dlaczego musimy jeść ludzi. Nie rozumiem jaki jest cel odgryzania komuś szyi. Z pewnością nie trawimy mięsa ani nie wchłaniamy składników odżywczych. Mój żołądek jest zgniłym workiem wysuszonej żółci, bezużyteczny. Nie trawimy, po prostu jemy dopóki tego nie wydalimy, a potem jemy znowu. Wydaje się to być tak bezużyteczne, a mimo to utrzymuje nas przy „życiu”. Nie wiem dlaczego. Nikt z nas tak naprawdę nie rozumie, dlaczego jesteśmy tacy jacy jesteśmy. Nie wiemy, czy jesteśmy jakimś wynikiem dziwnego, globalnego skażenia czy jakimś starożytnym przekleństwem, albo czymś jeszcze bardziej bezsensownym. Nie rozmawiamy o tym wiele. Dyskusja o egzystencji nie jest ważną częścią życia zombie. Jesteśmy tutaj i wykonujemy czynności. Jesteśmy prości. To jest czasami miłe.

Ponownie jestem poza miastem, z powrotem wraz z innymi na piaszczystym gruncie, zaczynam chodzić dookoła bez powodu. Stawiam jedną nogę w błocie i obracam się na niej w kółko, wzniecając obłoki kurzu. Wcześniej, kiedy żyłem, nigdy nie mogłem tego zrobić. Pamiętam stres. Pamiętam rachunki i terminy, pisanie raportów. Pamiętam, gdy byłem tak bardzo zajęty, zawsze i wszędzie, cały czas zajęty. Teraz po prostu stoję na szerokim polu, chodząc w kółko. Świat został oczyszczony. Bycie martwym jest łatwe.

Po kilku dniach, zatrzymuję się i stoję w miejscu, kołysząc się w przód i w tył, czasami pojękując. Nie wiem dlaczego jęczę. Nic mnie nie boli, ani nie jestem smutny. Myślę, że to tylko powietrze wlatuje i wylatuje z moich płuc. Kiedy moje płuca się rozłożą, to się prawdopodobnie skończy. Kołysząc się tak i jęcząc, zauważam, martwą kobietę stojącą kilka metrów ode mnie, patrzącą na góry. Ona nie kołysze się ani nie jęczy, tylko jej głowa zwisa z boku na bok. Lubię to w niej, że nie kołysze się ani nie jęczy. Podchodzę i staję obok niej. Charczę w sposób powitania, a ona odpowiada, przechylając swoje ramiona.

Lubię ją. Wyciągam rękę i dotykam jej włosów. Jest martwa od niedawna. Jej skóra jest szara i ma lekko zapadnięte oczy, ale nie ma wystających kości ani narządów. Ubrana jest w czarną spódnicę ze skromnym, białym guzikiem. Podejrzewam, że była kiedyś kelnerką.

Do piersi ma przypięty srebrny identyfikator.

Mogę przeczytać jej imię. Ona ma imię.

Ma na imię Emily.

Wskazuję na jej piersi. Powoli, z wielkim trudem, mówię, "Em .. ily”. To słowo wypływa z moich ust jak miód. Co za wspaniałe imię. Mówiąc to czuję ciepło.

Zamglone oczy Emily rozszerzyły się na ten dźwięk. Uśmiecha się. Ja również się uśmiecham, ale chyba jestem trochę zdenerwowany, bo mój piszczel pęka i odpada. Emily się śmieje zdławionym, cierpkim, pięknym głosem. Sięga w dół i pomaga mi stanąć na nogi.

Emily i ja zakochaliśmy się w sobie.

Nie jestem pewien jak to się dzieje. Pamiętam czym była miłość przedtem, a ta jest inna. Jest prostsza. Wcześniej, były skomplikowane emocjonalne i biologiczne czynniki. Trzeba było długo się sprawdzać i wyszukiwać. Patrzyliśmy na fryzury, stanowisko w pracy, wielkość piersi. Był seks, we wszystkim, mieszający wszystko, jak głód. Tworzył tęsknoty, ambicje, konkurencje, prowadził ludzi do opuszczania swoich domów i wymyślania samochodów, statków kosmicznych i bomby atomowej, kiedy mogliby zamiast tego siedzieć na kanapie, aż do śmierci. Zwierzęce pragnienia. Zapędy podświadomości. Seks napędzał świat.

Tego wszystkiego już nie ma. Seks – siła tak wszechobecna jak grawitacja, teraz jest bez znaczenia. Ambicja i pragnienie już się nie różnią. Mój penis odpadł dwa tygodnie temu…

Więc podobieństwo do tamtego życia zostało usunięte, jak zmazana tablica, wszystko się teraz różni. Nasze działania nie mają żadnych ukrytych bodźców. Szuramy nogami w kurzu i od czasu do czasu wymieniamy się ciężkimi chrząknięciami z naszymi rówieśnikami. Nikt się nie sprzecza. Nie ma kłótni, nigdy.

Bycie z Emily nie jest skomplikowanym procesem. Widzę ją i podchodzę do niej, bez powodu, naprawdę, decyduję się być z nią przez długi czas. Więc teraz szuramy razem, zamiast samotnie. Niezależnie od przyczyny, cieszymy się swoim towarzystwem. Kiedy mamy iść do miasta aby jeść ludzi robimy to oddzielnie, bo to przykre, i nie chcemy się tym dzielić. Ale poza tym dzielimy się wszystkim i to jest miłe.

Zdecydowaliśmy się na spacer w góry. Zajęło nam to trzy dni, ale teraz stoimy na klifie, patrząc na duży, biały księżyc. Za naszymi plecami, nocne niebo jest czerwone od palących się miast, ale nie dbamy o to. Niezgrabnie chwytam rękę Emily i patrzymy na księżyc.

Nie ma prawdziwego powodu, po co to wszystko, ale jak powiedziałem, świat został oczyszczony. Miłość została oczyszczona. Teraz wszystko jest łatwe. Wczoraj odpadła mi noga, a ja nawet nie zwróciłem uwagi.
  • 7

#65

Moltenlair.
  • Postów: 423
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

W czasie kiedy tłumacze inną pastę macie jedną mojego autorstwa, nie jest to arcydzieło, ale może komuś się spodoba.


Witaj.
Nie, nie powinieneś teraz zaprzestać czytania, to by było wielce nierozsądne. Pozwól, że coś ci opowiem. Zachowuj spokój i rozważnie delektuj się każdym słowem jakim tu ujrzysz.
Nie raz zapewne myślałeś kim jesteś. Nie, nie odpowiem ci na to pytanie, nawet nie mam takiej ochoty, wystarczy mi twoje przytaknięcie. Nie, nie musisz kiwać głową, ja to wiem. Wiem bardzo wiele rzeczy, nie owijając w bawełnę wiem wszystko. O tobie. Nie zadawaj pytań, czytaj i nie odwracaj wzroku. Nie pozwól sobie na chwilę słabości i nie odwracaj głowy kiedy zobaczysz jakiś cień, ruch kątem oka. Wiesz, że i tak tego nie zobaczysz, wiesz, że nigdy nie zobaczyłeś i prawdopodobnie nie zobaczysz. Zachowaj spokój i czytaj dalej.
Zastanawiałeś się kiedyś co znajduje się w środku? Nie mam na myśli organów wewnętrznych, chociaż wiem, że są dla ciebie bardzo ważne. Nie mam również na myśli serca, wy ludzie lubicie przypisywać temu organowi wiele cech, których nie posiada. Ale żeby ci ułatwić sprawę, siedzę w twoim sercu. Nie kontroluję go, nie sprawiałoby mi to takiej radości, wolę ciebie nieprzewidywalnego. Zawsze mnie rozbawia jak przyspiesza ci tętno gdy słyszysz jakiś nieznany dźwięk, gdy coś budzi twój niepokój. Teraz też to czuję, ale uspokój się i czytaj dalej.
Wracam do wcześniej postawionego pytania. Zastanawiałeś się co masz w środku? Być może chodzi mi o duszę, wy ludzie lubicie myśleć o niej jako o waszym „ja” centrum waszego bytowania, polegacie na niej bezgranicznie. Ale dobrze, rozumiem to. Znam twoją „duszę”. Siedzę w niej od dłuższego czasu jak i w „sercu”, poznaję ją, zwiedzam, skradam się po niej zostawiając za sobą ślady. Bo bawi mnie to. Kocham to uczucie gdy zamykasz oczy i nie chcesz widzieć tego co ja chcę, żebyś widział. Ale to bezcelowe, potrafię patrzeć za ciebie i przekazywać ci moje doznania.
Kocham, jak jesteś sam w domu, kiedy po awarii prądu siedzisz sam w ciemnościach i ostrożnie stawiasz każdy krok. Boisz się samotności i mroku? Niepotrzebnie, przecież ja jestem z tobą. Boisz się mnie? Może i słusznie, ale zachowaj spokój i czytaj dalej.
Czujesz to narastające uczucie? Nie potrafisz go nazwać, nie jest to strach, nie jest to niepewność ani tym bardziej nieufność. Może jest to wszystko naraz? Mówiłem, nie odwracaj wzroku. Znam cię, ale tak rzadko mogę ciebie widywać. Rzadko kiedy mogę na tak długo odwrócić twoją uwagę i wpatrywać się w ciebie z tak bliskiej odległości. Nie odwracaj się : )
  • 2

#66

CherubUltima.
  • Postów: 42
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

…gdy długo patrzysz w otchłań, otchłań patrzy również w ciebie.

-Fryderyk Nietzsche



Niewiele wiem o świecie, jeżeli w ogóle można tak to określić. Nigdzie nie byłem, nie zwiedziłem żadnego kraju ani nawet miasta poza granicami mojej wsi. Rodzice nie mówili mi wiele o innych państwach, kulturach czy obyczajach. Zawsze gdy ich o takie rzeczy pytałem zmieniali temat lub milknęli, jakby ktoś zamykał im usta. Dowiedziałem się o innych kontynentach i krainach z książek, których niestety miałem niewiele. O wszechświecie opowiadał mi zawsze dziadek, lecz zginął kilka lat temu na polowaniu. Trochę to dziwne, bo w tutejszych lasach nie ma agresywnych zwierząt a sam by się z łuku nie postrzelił. Pamiętam jak mówił o gwiazdach na niebie, że jest ich więcej niż wszystkich ziaren piasku i kropel w oceanie razem wziętych. Ciekawe czy żyją tam gdzieś inni ludzie.

Brzmi to wszystko dziwnie, lecz nie jest to moja wina. W mojej miejscowości jest pewien sekret, tajemnica znana jedynie jej mieszkańcom. Panuje tu nieznana siła, która nie pozwala odejść. Każdy obcy, który tutaj zawita, zostaje tu na zawsze. Nie ma zamkniętych granic ani żadnej bariery, po prostu człowiek nie może się oddalić. Zrozumienie tego, co się tu dzieje przekracza możliwości ludzkiego rozumu. Ta moc przesiąka każde drzewo, każdy dom, każdą duszę. Nie wiem jak potężna jest, ale potrafi odebrać wolną wolę, którą dał ludziom sam Bóg…

Nie mówi się o tym. Ale teraz to już nie ma znaczenia, przynajmniej dla mnie. W tutejszym lesie, dokładnie po środku znajduje się polana a w niej wielka czeluść. Jest tak duża, że można by wrzucić do niej dom. Taki zwykły, drewniany z jednym pomieszczeniem. Sądzę, że to najlepsze porównanie. Wewnątrz niej zawsze jest ciemno, nawet w słoneczne popołudnie. Nie przykrywają jej z góry żadne drzewa ani cienie. Panuje w niej wieczny mrok. Zwierzęta trzymają się od niej na kilometr, a ptaki, które nad nią przelecą, spadają na ziemie. Trawa i rośliny rosnące w okół niej pokryte są szronem, nawet w lipcu. Wydaje się wysysać z wszystkiego życie, poza ludźmi, których najwidoczniej do czegoś potrzebuje.

Zapiski w manuskryptach, pochodzących z miejscowego kościółka, mówią, że dziura jest tam już od ponad kilkuset lat. Pierwsi odkryli ją wędrowcy ze wschodu, osiedlając się na tych terenach. Niektórzy mówią, że uderzył tam meteoryt, przebijając się przez ziemię aż do samego jądra, inni, że w to miejsce spadł Lucyfer, gdy Bóg strącił go z niebios, a jeszcze inni, że stworzyli ją pradawni bogowie, pochodzący z innej Ziemi. Nie wiem, czy któraś z tych teorii jest prawdziwa ale wiem jedno, nie jest to dzieło ludzkich rąk.

Ludzie lubią dużo mówić. Tak tworzą się plotki i legendy, jednak nikt nie potrafi wyjaśnić dlaczego nasza wioska jest przeklęta. Palono już czarownice, magików i różnych heretyków sądząc, że to ich wina. Uczono mnie, że Bóg kocha wszystkich ludzi, dlaczego więc miałby karać wszystkich za jednego grzesznika. Nawet teraz nie potrafię tego pojąc, chociaż jestem bliżej Boga niż kiedykolwiek.

Podobno kiedyś w tamte rejony wybrała się pewna grupa poszukiwaczy skarbów. Mieli sprzęt, doświadczenie i nie bali się ryzyka. Gdy już tam dotarli późną nocą, rozbili obozowisko i poszli spać. Rano nie mogli uwierzyć własnym oczom. Ich namioty były pokryte lodem, ognisko było zgaszone a ich ubrania dosłownie pozamarzały na ich ciałach. Im samym jednak nic się nie stało. Mimo to nie zrezygnowali ze zwiedzania czeluści. Przebrali się i ruszyli w stronę dziury. Przywiązali liny, narzucili na plecy torby z osprzętem i zaczęli schodzić w dół. Tylko jeden z nich został u góry na straży. Jak się potem okazało, miał wielkie szczęście. A może po prostu tak miało być. Przez chwilę schodzili w dół informując się w ciemnościach ustalonymi odgłosami, gdy nagle, na około 20 metrach zaczęli krzyczeć. Wyli i wrzeszczeli jakby ich obdzierano żywcem ze skóry. Szczęściarz, który został na górze nie wiedział co się dzieje, ze strachu zaczął ciągnąc po kolei liny aby wydostać resztę na zewnątrz. Wyjmował tylko puste sznury. Do ostatniej jednak było coś przyczepione. W nadziei, że któryś z jego towarzyszy przeżył, szybko wyciągnął ciało z otworu. Przerażony przerzucił kompana przez bark i udał się do wioski.

Miejscowy lekarz przebadał zwłoki. Ciało ofiary nie miało w środku niczego, było puste. Oczy, mózg, wszystkie kości jakby się rozpuściły, nie było po nich śladu. Tułów nie był rozcinany z zewnątrz, skóra była w idealnym stanie. Z tamtego człowieka pozostał jedynie duży kawał mięsa.

Gdy dowiedział się o tym miejscowy ksiądz, uznał, że z dziura jest przejściem dla demonów do tego świata. Wziął ze sobą kilku chłopów i wyruszyli aby odprawić tam egzorcyzmy. Następnego dnia, kiedy tam dotarli, kapłan stanął nad otworem i zaczął się modlić. W pewnym momencie krzyż wiszący na jego szyi przebił mu gardło na wylot. Duchowny upadł na kolana i osunął się w ciemność. Przestraszeni chłopi rozbiegli się w popłochu.

Lata mijały, a moja ciekawość świata rosła z każdym dniem. Postanowiłem odwiedzić tajemniczą otchłań aby dowiedzieć się dlaczego nie pozwala ludziom opuszczać tych terenów. Namawiałem do wyprawy mojego przyjaciela, ale trwoga przejęła władzę nad jego umysłem. W końcu wyruszyłem w ustalony już wcześniej dzień. Szedłem przez las słuchając śpiewu ptaków i odgłosów płynącego strumyka. Nagrzana słońcem trawa na przydrożnych polanach pachniała cudownie. Lekki wiaterek podwiewał mi włosy. Czułem się dobrze.

W końcu dotarłem tam gdzie zmierzałem. Dziura była naprawdę ogromna. Miała kształt równego koła i emanowała zimnem. Odłożyłem plecak na bok i usiadłem opuszczając nogi w dół przepaści. Oparłem głowę o rękę i patrzyłem się w nią. Skupiłem się na tej czerni. Nie wiem jak, ale coś z wewnątrz jakby przyciągało mój wzrok. Po chwili widziałem tylko ciemność, próbowałem rozglądać się dookoła, ale cały czas tylko ciemność. Możliwe, że nastała już noc. Nie pamiętam.

Wpatrywałem się w ten mrok przez jakiś czas, aż zacząłem widzieć różne obrazy. Brały się znikąd. Były to twarze różnych ludzi, moje marzenia senne i koszmary. Potem pojawiały się już tylko w głowie, a ja siedziałem lub tylko moje ciało. Przyglądałem się tym wizjom, próbowałem zrozumieć co mówią lub czym są. Cały czas siedziałem, minęło już kilka dni a ja wciąż patrzyłem na projekcje mojego umysłu. Świat i czas przestał istnieć. Tylko ja i otchłań. Żywiła się mną, a ja nieustannie spoglądałem w swoje wnętrze.

W końcu moje ciało popchnięte jakąś siłą wpadło w ten bezdenny otwór. W coś czego nie powinno być. I staliśmy się jednością. Ja i otchłań. Przesiąkłem nią a ona mną. Byliśmy razem. W końcu.

Spytałem ją – siebie czemu zniewala ludzi. Już wiedziałem. Potrzebuje ludzkich pragnień, ciekawości. Każdy jest czegoś ciekaw. Kochałem ludzi bo chciałem ich poznać. Trwało to tak długo a jednak tak krótko. Musiałem odejść, co za smutek… i tęsknota.

Ocknąłem się. Znowu w ciemnościach. Znajdowałem się w jakimś ciasnym pomieszczeniu. Żadnego światła, umarłem. Leżałem skulony nie myśląc o niczym. Czułem tylko rozpacz i niemoc. Wszędzie czaiło się zło, dotykały mnie czyjeś ręce, szturchały mnie i czasem biły. Byłem taki słaby. Dookoła szepty i pomruki, namawiały mnie i śmiały się ze mnie. Bałem się otworzyć oczy, aby nie patrzeć na znęcające się nade mną istoty. Trafiłem do piekła.

Wszystko było takie same, bez nadziei na poprawę. Wieczność, nieskończoność to najlepsze określenia dla tego stanu. Gdy czas nie istnieje trudno tak to nazwać, lecz „w końcu” coś zrozumiałem. Zrozumiałem sens mojego istnienia. Nigdy nie żyłem w wiosce ani nie miałem dziadka. Nie byłem ciekawy świata ani ludzi. To ja byłem stwórcą tej dziury i byłem nią samą. Reszta była po prostu ludzkimi wspomnieniami, myślami, które odebrałem moim ofiarom. Nieświadomy siebie utożsamiałem się z człowiekiem, a może to był twór połączonych marzeń. Chciałem być kimś, kim nigdy nie byłem. Niezależną istotą.

Teraz już wiem.

Jestem wolny.



--------
Jedna z opowieści mojego pióra, mam nadzieję, że wam się podobało ;)

Użytkownik CherubUltima edytował ten post 27.05.2010 - 19:54

  • 4

#67

Ro-Bhaal.
  • Postów: 89
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Candle Cove (Zatoka Świec - przyp. tłum.)



Forum NetNostalgia - Telewizja (Lokalny)


Skyshale033
Temat: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Czy ktokolwiek pamięta ten program dla dzieci? Nazywał się Candle Cove. Oglądałem go, gdy miałem jakieś 6 - 7 lat. Nigdy nie znalazłem o nim żadnej wzmianki, więc sądzę, że było to puszczane w lokalnej telewizji około roku 1971 albo 1972. Mieszkałem wtedy w Ironton. Nie pamiętam, na której stacji był puszczany, pamiętam jednak, że leciał o jakiejś dziwnej godzinie. Około 16 bodajże.

mike_painter65
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Brzmi to dla mnie bardzo znajomo... Dorastałem w okolicach Ashland. W 1972 miałem 9 lat. Candle Cove... czy to było o piratach? Pamiętam marionetkę pirata, rozmawiającą z małą dziewczynką na brzegu zatoki.

Skyshale033
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
TAK! Ok, czyli nie zwariowałem. Pamiętam Pirata Percy'ego. Zawsze się go trochę bałem. Wyglądał jakby był zbudowany z części innych lalek, naprawdę nisko budżetowe. Jego głową była głowa porcelanowej lalki, wyglądająca jak antyk. Zupełnie nie pasowała do reszty ciała. Nie pamiętam, na którym kanale to leciało. Nie sądzę, żeby to było WTSF (Chrześcijański kanał telewizyjny - przyp. tłum.)

Jaren_2005
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Przepraszam, że wskrzeszam taki stary temat, ale wiem, o jaki program ci chodzi Skyshale. Sądzę, że Candle Cove było puszczane jedynie przez kilka miesięcy w '71, a nie w '72. Miałam 12 lat i oglądałam to kilka razy z moim bratem. To był kanał 58, nie wiem tylko, jaka to była stacja. Moja mama pozwalała mi na to przełączać po wiadomościach. Zobaczmy, co dokładnie pamiętam.
Akcja rozgrywała się w Zatoce Świec. Główną bohaterką była mała dziewczynka, która wyobrażała sobie, że jej przyjaciółmi są piraci. Statek piracki nosił nazwę Laughingstock. Pirat Percy nie był dobrym piratem, ponieważ bardzo łatwo można go było wystraszyć. Nie pamiętam imienia dziewczynki. Janice albo Jade. Coś w tym rodzaju. Sądzę jednak, że była to Janice.

Skyshale33
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Dziękuję ci Jaren!!! Wspomnienia do mnie wróciły, gdy wspomniałaś statek Laughingstock i kanał 58. Pamiętam, że na dziobie okrętu była drewniana, uśmiechająca się twarz. Jej dolna część szczęki była zanurzona w wodzie. Wyglądało to tak, jakby połykała morze. Miała też paskudny głos i śmiech Ed'a Wynn'a. Szczególnie pamiętam, jak zmienili drewniany/plastikowy model na pieniącą się ze złości pacynkę, która mówiła.

mike_painter65
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Haha, też to pamiętam ;) Czy pamiętasz, Skyshale, ten cytat: "Musisz... wejść... DO ŚRODKA."

Skyshale33
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Hmm, mike, odczułem dreszcz czytając to. Tak, pamiętam. To zawsze mówił statek do Percy'ego gdy ten miał wejść do jakiegoś strasznego miejsca, jak jaskinia, albo ciemny pokój, w którym był ukryty skarb. Kamera wtedy zbliżała się do twarzy Laughingstock'a za każdym razem, gdy ten robił pauzę w zdaniu. MUSISZ... WEJŚĆ... DO ŚRODKA. Jego krzywe oczy, zła mina oraz linki poruszające jego ustami. Eh. To wyglądało na zrobione bardzo niskim nakładem pieniędzy. Było jednocześnie straszne.
Pamiętacie może czarny charakter? Jego twarzą były jedynie długie, zakręcone na końcówkach wąsy, znajdujące się nad długimi, obnażonymi zębami.

kevin_hart
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Przyznam szczerze, że myślałem, że Percy był czarnym charakterem. Miałem około 5 lat, kiedy program był nadawany. Paliwo dla nocnych koszmarów.

Jaren_2005
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Pacynka z wąsami nie była czarnym charakterem. Ona była jedynie jego towarzyszem. Nazywała się Potworny Horacy. Horacy miał też monokl, który znajdował się na szczycie wąsów. Myślałam przez to, że miał tylko jedno oko.
Czarnym charakterem była inna marionetka. Złodziej Skór. Nie mogę uwierzyć, co oni kazali nam wtedy oglądać.

kevin_hart
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Jezu Chryste. Złodziej Skór. Co za chore programy oglądały wtedy dzieciaki? Naprawdę nie mogłem patrzeć na ekran gdy pojawiał się Złodziej Skór. Pojawiał się znikąd, zjeżdżając na swoich sznurkach. Był brudnym szkieletem, noszącym brązowy cylinder i pelerynę. Miał też szklane oczy, które były stanowczo za duże w porównaniu z rozmiarami jego głowy. Jezu wszechmogący.

Skyshale33
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Czy jego cylinder i peleryna nie były uszyte w dziwny sposób? Czy to miała być dziecięca skóra??

mike_painter65
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Tak, tak sądzę. Pamiętam, że jego usta nie otwierały się ani nie zamykały, jego szczęka po prostu opadała, a następnie gwałtownie się zamykała. Pamiętam, że mała dziewczynka zapytała "Dlaczego twoje usta ruszają się w ten sposób?". Wtedy Złodziej Skór nie popatrzył na dziewczynkę, lecz w kierunku kamery i powiedział "ŻEBY MÓC ZMIELIĆ TWOJĄ SKÓRĘ".

Skyshale33
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Czuję ulgę, że inni też pamiętają ten straszny program!
Mam okropną pamięć. Miałem kiedyś zły sen który zaczynał się od końcówki dżingla rozpoczynającego Candle Cove. Następnie pojawił się właściwy program. Były tam wszystkie postacie, jednak kamera skupiała się jedynie na ich twarzach. Wszyscy tylko krzyczeli. Pacynki i maskotki jedynie kiwały się i krzyczały. Krzyczały. Dziewczynka płakała i jęczała. Budziłem się wiele razy z tego koszmaru. Zwykłem nawet moczyć łóżko, gdy mi się śnił.

kevin_hart
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Nie sądzę, żeby to był sen. Pamiętam to. Pamiętam, że to był jeden z odcinków.

Skyshale33
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Nie, nie, nie. To nie możliwe. Tam nie było żadnej fabuły, ani niczego w tym rodzaju. Naprawdę, jedynie stojące w miejscu płaczące i krzyczące postacie przez cały odcinek.

kevin_hart
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Możliwe, że tylko wyobraziłem sobie ten odcinek pod wpływem tego, co powiedziałeś, ale - mógłbym przysiąc na Boga - wydaje mi się, że pamiętam to, o czym napisałeś. Po prostu krzyczeli.

Jaren_2005
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
O Boże, tak. Mała dziewczynka, Janice. Pamiętam, jak się trzęsła. Złodziej Skór krzyczący i zgrzytający zębami. Wyłączyłam telewizor. To był ostatni raz, kiedy oglądałam Candle Cove. Od razu pobiegłam do mojego brata i opowiedziałam mu o całym odcinku. Później nie mieliśmy odwagi, żeby ponownie włączyć telewizor na ten program.

mike_painter65
Temat: Odpowiedź: Candle Cove lokalny program dla dzieci?
Odwiedziłem dzisiaj moją mamę w domu starców. Zapytałem się jej, czy pamięta Candle Cove - program dla dzieci, który oglądałem na początku lat 70. kiedy miałem około 8 lub 9 lat. Powiedziała, że jest zdziwiona, ze to zapamiętałem. Zapytałem, dlaczego. Powiedziała "Zawsze uważałam to za dziwne, gdy mówiłeś "idę obejrzeć Candle Cove, mamo", po czym włączałeś telewizor na nienastrojony program i oglądałeś biały szum przez 30 minut". Miałeś wielką wyobraźnię, wymyślając swój serial o piratach."

Użytkownik Ro-Bhaal edytował ten post 28.05.2010 - 22:46

  • 11

#68

used2be.
  • Postów: 26
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Satan's Sphinx

Mit

Satan's Sphinx jest znany jako film zakazany przez Amerykański rząd, z powodu natłoku różnego rodzaju podprogowych przekazów, które prowadzą widza do popełnienia samobójstwa. Mimo tego twierdzenia, nie ma dosłownie żadnych informacji na ten temat. Można znaleźć tylko zadane pytania i słabej jakości filmy na YouTube. Przypuszcza się, że jest to spowodowane nałożeniem cenzury przez rząd USA.

Przerażające fakty

Oto cytat z Yahoo Answers'. Pytanie o Satan's Sphinx:

„I first heard about this movie on 4chans /x/ - not exactly the most reliable source of information but here's what they have come up with so far. It may be a video of a satanic ritual. It may be similar in style and content to some of the sickest movies ever made. (Horror Brain) Or it may be a government movie designed to torture prisoners either with lights and sound designed to induce sickness or containing atrocities which they are forced to watch.
Let me say that I have no idea whether this movie is real or not as all my attempts to find it lead to 404s and removed videos. ''

Co oznacza:
„Po raz pierwszy usłyszałem o tym filmie na 4chanie który co prawda nie jest do źródłem informacji godnym zaufania, ale tak czy inaczej oto czego udało im się dowiedzieć. Otóż może to być video z satanicznego rytuału. Może być również podobne stylowo i zawartościowo do niektórych z najbardziej chorych filmów jakie kiedykolwiek powstały. (Horror Brain). Albo może to być film wyprodukowany przez rząd, służący do torturowania więźniów. Poprzez grę świateł i dźwięków miałby wywoływać różne dolegliwości.
Pozwólcie mi dodać, że nie mam pojęcia czy ten film rzeczywiście istnieje czy nie, ale wszystkie moje wysiłki mające na celu znalezienie go prowadzą ku 404 albo usuniętych filmów”


Tłumaczenie z:
http://x.datchan.org...=Satan's_Sphinx

kilka ciekawych zrzutów ekranu:
http://x.datchan.org...File:Stans1.jpg
http://x.datchan.org...File:Stans2.jpg
http://x.datchan.org...File:Stans3.jpg

Użytkownik used2be edytował ten post 29.05.2010 - 13:30

  • 2

#69

Marble.
  • Postów: 99
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Hej, natknęłam się na to forum przez przypadek i zaciekawiły mnie creepypasty :) Zaczęłam je przeglądać na angielskich stronach, a że tłumaczenie to świetny sposób na wprawianie się w angielskim, postanowiłam przetłumaczyć jedno dłuższe opowiadanie, które chyba się jeszcze tutaj nie pojawiło. Nie jest bardzo straszne, ani bardzo ambitne, ale za to daje do myślenia :) Z creepypasta.com

Teoria sznurków

Czy miałeś kiedyś wrażenie, że ktoś obcy był w twoim domu, ale po prostu pomyślałeś "Nie chcę wiedzieć" i zignorowałeś to? Czasem wolimy wybrać strach przed nieznanym, zamiast stawić czoła prawdziwemu, konkretnemu zagrożeniu. Chociaż, zazwyczaj to nic takiego. Kiedyś włączył się brzęczyk w moim bezprzewodowym telefonie, byłem wtedy sam w domu. Można go było uruchomić jedynie z dużego pokoju. Innym razem przysiągłbym, że ktoś zabrał drobniaki z mojego biurka. To prawdopodobnie tylko sztuczki naszej pamięci, mogące co najwyżej wprawić nas w zakłopotanie.

Ale co byś zrobił, gdyby przydarzyło ci się coś naprawdę dającego do myślenia? Uciekłbyś, czy po prostu to zignorował - tak jak ja?

Zeszły poniedziałek był zwyczajnym dniem. Wstałem, umyłem zęby, przebrałem się w szkolne ubrania... Małe części mojego porannego rytuału. To mógłby być kolejny niegodny uwagi dzień - gdybym nie zobaczył sznurków.

W moim pokoju były trzy czy cztery grube sznurki, rozwieszone między ścianami. Krzyżowały się nad moim łóżkiem, jeden był przywiązany do drzwi. W żaden sposób nie mogłem ich przegapić - właściwie powinienem był się o nie potknąć. Sznurki były przyczepione do ścian szpilkami, których również tam nie było jeszcze dziesięć sekund wcześniej.

Nikt nie mógł się zakraść do mojego pokoju kiedy byłem w środku, nie mówiąc już o przygotowaniu tego wszystkiego. Był wczesny ranek i mój mózg nie pracował jeszcze właściwie. Po prostu zignorowałem ten widok, odczepiłem sznurki i wyszedłem do szkoły, zostawiwszy je splątane na biurku.

Dalej nie było lepiej. Na zewnątrz były setki sznurków, rozwieszonych między domami, owijających samochody, przecinających ulice... To musiał być jakiś bardzo wyszukany dowcip, ukryta kamera albo program komediowy. Wszyscy inni też byli wtajemniczeni; przechodnie byli wręcz oplątani sznurkami, które łączyły ich z przedmiotami do których się zbliżali i od których się oddalali, tak jakby podążali z góry wyznaczonym kursem.

Choć nieco zdenerwowany, wciąż szedłem do szkoły. W autobusie wszyscy prócz mnie byli przywiązani do drzwi. W szkole przyjaciele byli przywiązani do siebie nawzajem, nauczyciele do biurek i tablic. Dopiero wtedy zacząłem się zastanawiać czemu zostałem pominięty.

Kiedy moja przyjaciółka Lucy usiadła obok mnie przed pierwszą lekcją, po prostu rzuciła mi swoją torbę na kolana, podparła brodę ręką i zagapiła się w okno, nie zwracając na mnie uwagi.

- Hej, Lucy.

Brak odpowiedzi.

- Daj spokój, nie myślałem że ty też w tym siedzisz.

Westchnęła i zaczęła wyjmować podręczniki z torby. Wszystkie książki były przywiązane do jej rąk. Uśmiechnąłem się szeroko i oderwałem sznurek od jednej z nich. Lucy zdawała się tego nie zauważyć - po prostu zignorowała książkę, bez wahania pozwalając jej upaść na podłogę.

- Uhm. - Pochyliłem się, podniosłem książkę i odłożyłem na jej ławkę. Nic nie zauważyła.

-Czyli to na tym polega zabawa. - Uśmiechnąłem się, próbując wyglądać na rozbawionego, ale w rzeczywistości chciałem tylko ukryć zdenerwowanie. Zebrałem wszystkie sznurki przywiązane do Lucy w dłoń i je oderwałem. Lucy zamrugała, odwracając się do mnie.

- Cholera, Martin. Jesteś jak jakiś ninja, czy coś.
- Siedzę tu gdzieś od dziesięciu minut. - znów się uśmiechnąłem bo ulżyło mi, że moja przyjaciółka wreszcie mnie "zauważyła".
- Skąd się wzięły te wszystkie sznurki?! - wykrztusiła Lucy, która najwyraźniej dopiero je zauważyła.
- Myślałem, że wszyscy mnie wkręcacie...

Lucy zerwała się z miejsca i cofnęła w kąt. Nikt w klasie nie zwrócił na to uwagi.

- Jeszcze przed chwilą ich tu nie było! Czy ty też je widzisz?! - z głosu Lucy wynikało jasno, że była
naprawdę przerażona.
- Tak. Czy ty... - przerwała mi nauczycielka, zatrzaskująca za sobą drzwi. Wszyscy poza mną i Lucy wymamrotali powitanie i wciąż zdawali się nas nie dostrzegać.
- Od rana wszyscy mnie ignorują - powiedziałem Lucy, po czym odwróciłem się do nauczycielki. - Hej! Głupia krowo!

Brak reakcji.

- Wychodzę stąd. - Lucy odsunęła kilka sznurków i wyszła z klasy. Poszedłem za nią i, niespodzianka, nikt nie zwrócił na to uwagi.

Szliśmy przez korytarze, wchodząc i wychodząc z sal. Kiedy odwiązaliśmy od kogoś krzesło lub książkę, zdawały się tracić dla niego znaczenie. Nie istniały.

Pokazałem Lucy ulicę; było tam jeszcze więcej sznurków niż kiedy przechodziłem tamtędy rano. Dwa razy tyle. Ostrożnie przemykaliśmy przez ten gąszcz, zmierzając w stronę pobliskiej kawiarni. Wiem, niezbyt wyszukane miejsce. Ale co ty zrobiłbyś w naszej sytuacji? Tak jak mówiłem, strach przed nieznanym czasem wydaje się bezpieczniejszym rozwiązaniem. Kilka razy proponowałem żebyśmy odwiązali jeszcze kogoś. Lucy się sprzeciwiała, pamiętając jak bardzo była wtedy przerażona.

W kawiarni wyjęliśmy z lodówki parę kanapek i napoje. Znaleźliśmy stolik, odczepiliśmy wszystkie sznurki od krzeseł i usiedliśmy. Jedliśmy w ciszy, przestraszeni, obserwując obcych ludzi w kawiarni by odwrócić swoją uwagę od sznurków. Po dwudziestu minutach Lucy się odezwała.
- Teraz weźmie tę kanapkę. - wskazała kobietę po drugiej stronie.
Rzeczywiście, kobieta podeszła do lodówki i wzięła owiniętą w folię kanapkę, do której była przywiązana.
- Zapłaci za nią i wyjdzie. - Tak zrobiła, zgodnie z tym, co przepowiedziały sznurki.
- Ten facet nie zapłaci. - Patrzyłem jak mężczyzna bierze kawę i wybiega z kawiarni. Sprzedawcy wyglądali na zbyt wykończonych, by go gonić.

- To okropne. - wyszeptała Lucy. - Chodźmy stąd. Proszę.

Na zewnątrz nie było dużo lepiej. Wszyscy robili to, co kazały im sznurki, wykonując swoją codzienną rutynę. Lucy oznajmiła, że idzie do domu żeby to przespać, a ja zgodziłem się ją odprowadzić. Mieszkała tylko dziesięć minut drogi ode mnie.

W mniej ruchliwej części miasta nie było tak wiele sznurków. Było przyjemniej - mogliśmy udawać, że to się nie dzieje.

Skręciliśmy w ulicę Lucy. Nagle dziewczyna zatrzymała się z otwartymi ustami.
- A teraz co? - przerwałem ciszę zaskakująco słabym głosem.
- Spójrz. - wskazała w stronę domu jej sąsiada.

Zobaczyłem to wyraźnie i będę to pamiętał aż do śmierci. Mały ciemny stworek, mający może z metr wzrostu, szedł podpierając się rękami, prawie
jak małpa. Miał dwoje wyłupiastych żółtych oczu, które zajmowały prawie połowę jego twarzy, ale nie miał ust ani żadnych innych rysów twarzy. Trzymał młotek i kłębek sznurka, który rozwijał za sobą.

Szybko i cicho przeszedł od drzwi domu do skrzynki na listy. Zatrzymał się, przybił do skrzynki gwóźdź i przywiązał do niego sznurek. Odwrócił się w naszą stronę i zamarł, kiedy nas zauważył.

Poczułem się jeszcze bardziej zdziwiony niż przedtem, ale on tylko patrzył na nas z zaskoczeniem i ciekawością. Można wręcz powiedzieć, że to on był bardziej przestraszony niż my. Nagle - skinął na nas swoją malutką rączką.

Spojrzałem na Lucy - nie poruszyła się. Spojrzałem na stworka, który wciąż się na mnie gapił.Podszedłem do niego na kilka kroków, potem jeszcze bliżej. To już nie był strach przed nieznanym; to był strach przed tym małym stworzonkiem. Nie wydawał się groźny. Kiedy byłem metr od niego, wyciągnął do mnie rękę.

- Uhm, cześć. - uścisnąłem mu dłoń. Pokiwał głową z aprobatą, mrugając swoimi wielkimi żółtymi oczami.

- Więc to wy jesteście odpowiedzialni za te sznurki? - energicznie pokiwał głową. Zawołałem Lucy, ale została na miejscu.

- Jest was więcej? - kolejne kiwnięcie. Chciałem zadać mu mnóstwo pytań, o to czym jest i skąd pochodzi, ale wyglądało na to, że zostały mi tylko pytania, na które można odpowiedzieć "tak" lub "nie".

- Czy mamy chociaż wolną wolę?

Tylko na mnie spojrzał, niemal ze smutkiem. Nagle zrobiło mi się niedobrze i nie mogłem już patrzeć na tego potworka. Schwyciłem Lucy, która słyszała całą rozmowę, a teraz siedziała na krawężniku z twarzą w dłoniach.

- Chodź.

Weszliśmy do jej domu. Podczas gdy robiłem jej herbatę, Lucy weszła do dużego pokoju, gdzie odwiązała swojego psa i zwinęła się z nim w kłębek, płacząc. Odstawiłem herbatę i usiadłem obok niej.

- Bardzo się boję. - wyszeptała po dobrych dziesięciu minutach łkania.
Nie odpowiedziałem. Nie mogłem.

- Zaraz zasnę. - wymamrotała nagle Lucy i faktycznie usnęła. Sen zaczął coraz bardziej kusić i mnie, moje powieki wydawały się ciężkie, jakby coś ciągnęło je w dół.

Upadłem na dywan, a ostatnią rzeczą, jaką słyszałem był tupot kilku par małych stóp.

Następnego dnia czułem się znacznie lepiej, tak jakby ta cała sprawa była tylko snem. Pewnie by w to uwierzył, gdyby nie obudziła mnie mama Lucy, zastanawiająca się dlaczego nocuję u nich bez pozwolenia.

Przy śniadaniu Lucy zapytała dlaczego jestem taki blady i zdenerwowany. Uśmiechnąłem się, mamrocząc coś o złym samopoczuciu.

Ale prawda była taka, że bałem się ponieważ nie widziałem żadnych sznurków - i zastanawiałem się, czy wszystkie swoje działania wykonuję z własnej woli.
  • 12

#70

LenAoo.
  • Postów: 5
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam :) Ja tak samo jak kolega z góry trafiłam tu dzięki wujkowi Joe i jestem zachwycona. Zdążyłam już nawet przetłumaczyć jedno z opowiadań.

ZAPOMNIAŁAŚ
Wspomnienia. Dzięki nim wiemy co się wydarzyło. Wszystko co pamiętasz wpływa na to kim jesteś, jak się zachowujesz. Szkoda, że ludzie nie boją się rzeczy, których nie pamiętają. Szczególnie ty.

Wspomnienia są na swój sposób zabawne. Czasami, gdy staje ci się coś szczególnie strasznego, twój głupi umysł blokuje to by cię „chronić”. Kiedy myśli, że wyświadcza ci przysługę, zabija mnie, zabierając te wszystkie obrazy. Przydarzyły ci się zdumiewające rzeczy. Przydarzyły ci się przerażające rzeczy.

Nawet jeśli zapomniałaś, ja zawszę będę pamiętał. Byłem z tobą przy każdym kroku na drodze. Czaiłem się w cieniach, obserwując cię. Dręcząc cię. Masz taki wyrafinowany strach, nie mogłem się nim nasycić. W kółko wpuszczałem cię w najbardziej ekscytujące czasy twego życia, za każdym razem patrząc, jak popadasz w bezmyślny terror. Ożywiasz się. Gdybym tylko mógł patrzeć na twoje cierpienie przez wieki... Ale ten twój głupi umysł. Za każdym razem zapominasz wszystko co razem przechodziliśmy i zachowujesz się jakby nic się nie stało. Zaczytujesz się nawet przerażającymi historiami, czerpiąc z nich taką satysfakcję jak ja.

Nie zdajesz sobie sprawy jak wspaniale jest patrzeć na ciebie gdy je kończysz. Żadna z tych opowieści nie może się równać z horrorem jakiego doświadczyłaś. Chcę się z tobą bawić i spędzać więcej czasu. Chcę widzieć jak piszczysz w przerażeniu. Chcę przeżywać twoją agonię milion razy. Chciałbym tylko żebyś zapamiętała cały lęk, który w ciebie wpoiłem. Chciałbym żebyś mnie pamiętała i płakała każdej nocy. Sprawia mi wielką przyjemność za każdym razem gdy patrzysz na jedno z moich okropieństw. Jesteś taka zaradna, zawsze znajdujesz sposób by żyć, nie tracąc żadnej kończyny. Gdybym mógł patrzeć jak umierasz, jak krzyczysz ze strachu o swoje życie. Jeśli tylko twoje ostatnie wspomnienie byłoby o mnie, gdy sprawiam, że toniesz w strachu i błagasz o litość, łzy spływają ci po twarzy. Powiedziałbym ci, że cię kocham i podziękowałbym za cały ten wspaniały czas, który razem spędziliśmy. Byłbym prawdziwie wdzięczny, patrząc jak zagłębiasz się w swą końcową rozpacz śmierci.

Gdybyś była mądra, nie wyłączałabyś świateł i nie udawała, że nie słyszysz tych dziwnych dźwięków. Nie rozpraszałabyś się i nie zostawała sama, przekonując siebie, że wszystko będzie OK. Czy pamiętasz co stało się ostatnim razem gdy tak postąpiłaś?

...Nie. Przypuszczam, że nie.

Użytkownik LenAoo edytował ten post 31.05.2010 - 12:58

  • 2

#71

wacekgeodeta.
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Niedawno dosłownie przed paroma dniami pojawiło się TO
Tissue.avi
Kilka lat temu zespół rock&rollowy Titanium Tissue miał nagrać pierwszą w swojej karierze płytę.
Gdy dzień ten nadszedł stawili się w studiu z całym sprzętem.
Od razu zauważyli że od inżyniera dźwięku płynęła dziwna niepokojąca wręcz zła energia, nie taka ciemność do jakiej przywykli z uwagi na charakter zespołu, było to zimne bezlitosne zło.
Jego oczy nie były oczami człowieka nie było w nich tęczówek, były całe czarne i nie odbijały światła mimo wielu ustawionych w pomieszczeniu świateł.
Mimo tego zdawał się zachowywać normalnie.
Po rozstawieniu sprzętu wchodzili po kolei do komory dźwiękoszczelnej i każdy nagrywał swoje partie pod czujnym okiem dźwiękowca
Tego dnia udało im się nagrać cztery utwory.
Po skończonej pracy opuścili studio, do którego mieli wrócić następnego dnia by dokończyć materiał zostawiając dźwiękowca który to miał dokonać obróbki nagrań.
Następnego dnia gdy pojawili się przed budynkiem studia zastali na miejscu radiowozy i policjantów kręcących się w okolicy
Nie wiedząc co się dzieje próbowali dostać się do środka.
Niestety na drodze stanął im komisarz Garrison który oświadczył, że widziano ich w miejscu zbrodni jako ostatnich.
Muzycy zostali zatrzymani.
Technicy którzy przybyli na miejsce zdarzanie zastali potworny widok.
Inżynier leżał martwy na konsolecie
Na korpusie widniały tysiące malutkich dziurek wielkości szpilki.
Szczególne ich nagromadzenie dało się zauważyć w miejscu serca.
Żebra były wygięte do wewnątrz czaszka była spłaszczona i jakby rozciągnięta na boki
Prawa ręka dźwiękowca spoczywała na klawiaturze komputera na którego ekranie widniał komunikat o treści "Czy na pewno chcesz usunąć plik?"
W pewnym momencie dłoń ofiary drgnęła wciskając klawisz ESC anulując usunięcie pliku.
Pozostał tylko otwarty folder z jednym plikiem o nazwie Tissue.avi
Nie da się nawiązać kontaktu ze śledczymi analizującymi ten film, wiadomo tylko że po ujrzeniu filmu natychmiastowo zwalniali się z pracy i wszelki słuch o nich ginął

Oto ten film oglądacie na własną odpowiedzialność ja widziałem i teraz żałuję

http://www.youtube.com/watch?v=LLfaQAW3g0c
  • 2

#72

Produkcja_Chaosu.
  • Postów: 49
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

:nospam:


BYŁO

Że niby co było? Że już taki temat był? Takiego tematu jeszcze nie było na tym forum. Że niby creepypasty się powtarzają? Na pewno nie w tym temacie(chociaż jest szansa na znalezienie innych tłumaczeń na necie). Że masz problemy ze sobą? Prawdopodobnie.

:topic:
W ciągu kilku następnych dni planuję przetłumaczyć kilka creepypast (czy to się odmienia?). :) Czekajcie cierpliwie :P



Spokojnie, ja opuściłam jedną stronę tematu, przetłumaczyłam tekst wstawiłam go tu, a kolega/koleżanka stwierdził, że było. Przejrzałam dogłębnie temat i rzeczywiście okazało się, że było. Także skasowałam z własnego posta, a jego post pozostał.

Myślę, że nie było tu tego, nie przypominam sobie w każdym razie.

Wieczny sen

Myślałeś kiedyś nad tym co się stanie kiedy umrzesz?

Cóż, na pewno coś. Twoje ciało umrze, ale twoje sumienie żyć będzie dalej.
W tą noc kiedy umrzesz, będziesz w wiecznym śnie. Będziesz żyć w śnie przez całą wieczność i będzie to jak rzeczywistość.
Cokolwiek co Ci się śniło ostatniej nocy może być tym w czym będziesz "żył" przez wieczność i już nigdy nie obudzisz się w swoim domu.

Miejmy nadzieje, że nie miałeś koszmarów ostatniej nocy.


"Telefon"

Jest wczesny ranek. Słońce nie wzejdzie przez kolejne kilka godzin. Szybko zasypiasz, zatapiasz się w śnie, wtem telefon zaczyna dzwonić.
Prędzej obrócisz sie na bok, głowę przykryjesz poduszką niż wstaniesz. Godziny mijają. Słońce wschodzi.

Telefon dzwoni.

Kiedy wstaniesz, twój zegarek będzie brzęczał, a telefon dzwonił.
Do czasu kiedy zmusisz się do wyłączenia budzika, telefon przestanie dzwonić.
Zdasz sobie sprawę, że dzwonił cały ranek. Wstaniesz z łożka i naciśniesz migający czerwony przycisk na twoim telefonie
kiedy wpadniesz do łazienki. Sygnał dźwiękowy, a następnie przyjazny elektroniczny głos.

"Witam. Masz 666 nowych wiadomości. Wiadomość pierwsza."

Ponownie usłyszysz sygnał i nie będziesz przygotowany na to co będzie dalej.
Krzyk.

Odwrócisz się, z myślą że ona stoi tuż za Tobą.
Ten czysty terror w jej krzyku towarzyszący przy innych niepokojących dźwiękach. Stoisz przerażony około 10 sekund.
Krzyk przeradza się w histeryczny, przeinaczony płacz przed śmiercią mieszający się z dźwiękami wylewającego się mięsa i rozrywania ciała.

Kolejny sygnał telefonu. Trzęsiesz się.

"Wiadomość druga..."

Użytkownik Produkcja_Chaosu edytował ten post 01.06.2010 - 16:26

  • 4

#73

Produkcja_Chaosu.
  • Postów: 49
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Był to creepypast o starszym mężczyźnie i 3 życzeniach ze strony 5. : )

A tymczasem przetłumaczyłam kolejne. ;)


Odezwij się jutro, okay?


Ciągle żadnych wiadomości na moim telefonie.

Myślę, że nie zamierza odezwać się po tym wszystkim. Tak naprawdę nie mogę go za to winić, może trochę za szybko to się stało.

Zauważyłam go długo przed tym jak on zauważył mnie. Jego lśniące, czarne włosy i nienaturalnie niebieskie oczy. Nie byłam jedyną, która na niego patrzyła,
to pewne. Jego ruchy były eleganckie w chłopięcym sposobie. I jego uśmiech... jego uśmiech.
Mogłam umrzeć dla tego uśmiechu.
Ciągle żadnych wiadomości...

Myślałam żeby zadzwonić do niego, może przeprosić za to, że dzieje się to tak szybko.
Jestem tchórzem, wiem, ale nie mogłam się zdobyć na to żeby wybrać jego numer.
Poza tym obiecał, że skontaktuje się ze mną jak będzie gotowy.

Więc, będę czekała. Jestem cierpliwa.

Wiem, pospaceruję mimochodem obok jego domu. Tylko żeby zobaczyć czy w nim jest.
Może wyszedł, to by tłumaczyło dlaczego do tej pory nie odezwał się.
Mieszka tylko 1,5h ode mnie. Może jest nieśmiały i boi się do mnie zadzwonić. Głupi chłopiec.
Pójdę do niego i powiem mu, ze nie musi się bać. Nie mam nic przeciwko jeśli potrzebuje czasu.

Mieszka całkiem w odosobnionym gospodarstwie na obrzeżach miasta. Kiedy się zbliżam mogę usłyszeć owce w stajni.
Moje serce skacze kiedy widzę wewnątrz palące się światło. Musi być tutaj, wczoraj mówił mi, że jego rodzice wyjeżdżają na weekend.
Zostawili go żeby spoglądał na owce przez te kilka dni. Biedactwo, musi to być ciężka praca. Prawdopodobnie jest zbyt zajęty
żeby do mnie zadzwonić. Zostanę tutaj dopóki jego rodzice nie wrócą i pomogę mu zajmować się tymi wszystkimi owcami.

Zapukałam w drzwi, ale nikt nie odpowiedział. Może zasnął. Myśl o jego pięknej twarzy, która jest jeszcze bardziej złagodzona
dzięki śnie sprawia, że się uśmiecha. Sprawdzam drzwi, są otwarte. Rzadko kiedy zdarzają się tutaj jakieś przestępstwa,
więc zamek nie jest tu potrzebny. Wkradając się do domu staram się być tak cicho jak tylko to możliwe. Chcę go zaskoczyć.
Wspinając się po schodach z każdym skrzypieniem wariuję. W końcu znajduję sypialnię i ostrożnie otwieram drzwi.

Tak to on, leżąc w łóżku tak jak myślałam. Cicho włączyłam nocną lampkę na jego biurku, więc mogę teraz oglądać jego twarz.
Jego niebieskie oczy są otwarte, wpatrują się w przestrzeń, a jego cała twarz to jeden krwawy bałagan.
Jego policzki są pocięte, skóra w większości została usunięta albo zwisa z boków jego twarzy. Nie posiada paznokci, są
starannie poukładane na końcu łóżka. Na jego gołej piersi są wycięte słowa.

Spojrzałam na niego, zakryłam dłońmi usta.
Ciągle tu jest od momentu jak opuściłam go wczoraj. Musi być tak zmęczony, że śpi cały dzień. Jak słodko!
Pocałowałam go delikatnie w czoło, upewniając się że go nie obudziłam. Po czym napisałam kolejną wiadomość na jego
klatce piersiowej, dając mu znać, że jestem tutaj kiedy mnie potrzebuje.
Opuściłam pokój, po czym wyszłam na zewnątrz. Myślę, że jest to czas kiedy owce idą spać.
A jutro przedstawię się jego rodzicom. Jestem pewna, że mnie pokochają.
  • 1

#74

Szemat.
  • Postów: 46
  • Tematów: 1
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Glitch

Kiedyś często używałem komputera. Mogłem zarywać nocki tylko po to by siedzieć na necie albo grać w gry które już dawno przeszedłem. Myślę że stało się to obsesją. Jest na tyle źle, że mogę przesiedzieć do północy nie robiąc zupełnie nic. Próbowałem przestać.
Czasem udaje mi się pójść wcześnie spać, ale rzadko bywam w łóżku przed jedenastą.

To dziwne, nigdy nie czułem się tak jak dzisiejszego dnia. Mogę wytrzymać bez komputera cały poranek. Zrobiłem już tyle rzeczy : posprzątałem, pouczyłem się, zupełnie jak normalny człowiek.
Ale teraz znowu się pogorszyło.

Zacząłem czuć się naprawdę źle odkąd wstałem następnego dnia.
Dopadło mnie to gdy siedziałem przy komputerze, czułem jakby moje oczy płonęły. Tylko gdy zaczynały łzawić moje spojrzenie odbiegało od monitora. Dziwniejsze rzeczy zaczęły się dziać gdy zacząłem mrugać. Wydawało mi się że z każdym mrugnięciem to wszystko coraz bardziej się nasilało.

Zaczęło się nieszkodliwie. Strony internetowe ładowały się powoli. Myszka zamarzała w miejscu. Programy włączały i wyłączały się zupełnie losowo. Nic nadzwyczajnego, mógł to być tylko wirus, przecież mogłem przeładować stronę, podłączyć na nowo myszkę albo po prostu wyłączyć komputer.

Lecz potem było jeszcze gorzej.

Gdy usiadłem w nocy do komputera zauważyłem że jest kompletnie wyłączony. Zawszę włączam hibernacje gdy odchodzę od komputera, więc byłem lekko zaskoczony. Kiedy odpaliłem go jeszcze raz, uruchomił się tryb awaryjny. Po krótkiej zabawie ustawieniami, doprowadziłem go do poprzedniego stanu. Na może dwa tygodnie wszystko znikło bez śladu.

Przeglądałem blog, czytając powoli słowo po słowie, przewijając paskiem na dół, gdy nagle wyskoczyło zdjęcie. Było to jedno z tych obrzydliwych zdjęć przedstawiających zwłoki, wyglądające na ofiarę wypadku samochodowego, albo wybuchu. Nie był to żaden pop-up, ani nic takiego. To było na blogu. Zdawało mi się to trochę dziwne, autor bloga nie wspominał nigdzie o takiej treści. Prawdę mówiąc, nigdy nie widziałem na tym blogu żadnych zdjęć. Przewinąłem na dół więc zdjęcie znikło, a na blogu widniał dalszy ciąg artykułu, zupełnie jakby nie było w tym dziwnego.

Ostatecznie przestałem zaglądać na ten blog. Pojawiało się coraz więcej i więcej makabrycznych zdjęć. Skomentowałem to w jednym wpisie, lecz zostało to przyjęte... powiedzmy że negatywnie. Nikt inny się nie skarżył. Napisałem im że to był żart by pozbyć się tych wszystkich noob'ów.

Na innych stronach które często odwiedzam zaczęły dziać się podobne rzeczy, lecz były to pop-up'y. Każdy z nas spotkał się z tego typu trickiem, który ma nas przestraszyć. Zaczęło to być bardzo uciążliwe. Zaczynam bać się kliknąć w jakikolwiek link.

Gdy dzisiaj zamknąłem internet explorer, tło pulpitu wyglądało jak jedno z tych zdjęć które widziałem w ciągu ostatnich kilku dni. Było to jedno ze zdjęć które zapisałem sobie kiedyś na dysku. Po zresetowaniu tła, usunięciu zdjęcia z dysku i defragmentacji, otworzyłem kosz by pozbyć się go raz na zawsze.

Byłem zszokowany. Mój kosz pełen był różnego rodzaju rzeczy których wiem że nigdy nie pobierałem. Były tam strony porno, nielegalne oprogramowanie, zdjęcia, e-maile i inne pliki których rozszerzeń w ogóle nie kojarzyłem. Usunąłem je wszystkie i zdecydowałem się by poprosić o pomoc z zewnątrz.

Zacząłem szukać w sieci informacji o podobnych przypadkach. Jednak bez rezultatu. Dzwoniłem po Geek Squad, mojego tatę, nawet zaniosłem komputer do specjalisty by osobiście go sprawdził. Jeden wielki rachunek później, nie znalazł żadnych usterek. Mało tego, pogratulował mi tego w jakim dobrym stanie utrzymuje swój komputer.

Zdjęcia przestały się pojawiać, ale znalazł się następny problem. Mój komputer wyświetlał wszystko w lekko zmienionej wersji. Gdy tylko włączałem fotografię jakiejś osoby, jej oczy wyglądają jakby zostały wydłubane. Wyglądało to jak nieudolna przeróbka w paint'cie, lecz one zaczęły wyglądać coraz bardziej realnie. Próbowałem pokazać to mojemu kumplowi, ale w jego towarzystwie komputer działał bez zarzutu.

Ostatecznie zdecydowałem się oddać swój komputer koledze. Zawsze twierdził że to świetna maszyna. Jestem niezmiernie zadowolony że się z tym uporałem. Kupiłem sobie o wiele lepszy model, a gdy go uruchomiłem byłem szczęśliwy że działa normalnie. Postanowiłem nie przenosić danych z mojego starego komputera na ten.

Szczęśliwy z uporania się z problemem, wyłączyłem komputer. Była dopiero dziewiąta trzydzieści, więc włączyłem telewizor, bo wiem że zawsze mam dobre sny po obejrzeniu Futuramy. Położyłem się wygodnie i podgłośniłem telewizor by słyszeć intro. Rozpoznałem tą małą reklamę wydawniczą, taką samą jaką mają Simpsonowie. Ma lecieć jeden ze słabszych odcinków. Już zaczęło robić mi się z tego powodu przykro, gdyż liczyłem na trochę rozrywki, gdy nagle podskoczyłem ze strachu.

Jednej z postaci brakowało oczu.


--------------------------------
Woh... ale długi ten tekst.
EDIT: Poprawiłem kilka rzeczy, jednak zabierać się za tłumaczenie gdy jest się zmęczonym to zły pomysł. :P

Użytkownik Szemat edytował ten post 02.06.2010 - 11:01

  • 4

#75

LenAoo.
  • Postów: 5
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie boję się

Nie boję się.
Horrory nigdy na prawdę mnie nie nie straszyły. Straszne książki nie przynosiły efektów. Nawiedzone domy były bez znaczenia. Nie byłam dzieckiem śpiącym z głową pod kołdrą, lub z zapalonym światłem. Jako mała dziewczynka nigdy nie czułam potrzeby, by wślizgnąć się do łóżka mamy po obudzeniu się z koszmaru. W sumie to nigdy nie przyśnił mi się żaden koszmar, a te, które miałam, raczej się do nich nie zaliczały.

Nie bałam się tych odgłosów w nocy. Nasz dom z alarmem trzymał z dala strach i ludzi ze złymi intencjami, tak samo jak nasz rotwiller, nazwany prosto Killer. Co do zagrożeń z poza domu, cóż, któż bałby się w ładnym białym, miasteczku klasy wyższej? Żyłam pod kloszem, nie znając słowa strach.

Dlaczegóż miałabym się bać ciemności?

Aż do tego czasu nie bałam się. Uznawałam to za dziecinne i nielogiczne. Nie uważam już tak. Piszę to do Ciebie jako ostrzeżenie, ponieważ dla mnie jest już za późno. Teraz to wiem, i przyniosło mi to surrealistyczny spokój... Kiedy skończę do Ciebie pisać, będzie już po wszystkim. Więc wybacz mi, jeśli będę przeciągać... Cieszę się życiem bardziej niż tak jak kiedyś chęcią do przyznania się. (nie rozumiem do końca tego zdania ;p –przyp. tłumacza)

Wszystko zaczęło się od, tak jak przypuszczałam, wirusa. Dostałam linka do filmiku pod nazwą „Girls and Boys Come Out to Play”. To brzmiało niegroźnie. Pomyślałam, że może to być jakiś studencki film. Osoba, która wysłała mi linka, powiedziała, że filmik jest bardzo dobry. Wart obejrzenia.

Nie pamiętam co na nim było. Jedyne co zapamiętałam to uczucie jakie on przyniósł. Nie był to strach, choć coś bliskiego. Czułam się niekomfortowo. Odebrało mi odwagę. Czułam się także niejasno chora.

Od tamtego czasu, wszystko zaczęło iść w złą stronę. Tło mojego pulpitu zmieniło się na zdjęcie młodej, zdenerwowanej kobiety, która patrzyła na mnie z czarnej otchłani. Od tamtego czasu, głośniejsze i straszniejsze z każdym dniem, z mojego komputera zaczęły wydobywać się dźwięki, nawet gdy głos był wyłączony. Krzyki, szaleńczy śmiech, ostre dźwięki...

Byłam zdenerwowana; strach jeszcze się nie ulotnił. Wtem, twarz zaczęła przybliżać i oddalać się, jak te głupie ‘krzykacze’, które tak straszyły moich znajomych z liceum. Ale tym razem było inaczej. To wyglądało prawdziwie. To była twarz śmierci; i była to śmierć w męczarniach.

Chciałabym powiedzieć, że przestałam używać komputera, lecz nie mogę. Moja praca zmusza mnie, by korzystać z niego na okrągło. Co powinnam zrobić? Nie mam żadnego innego...



Jakieś takie nie straszne, ale jak już przetłumaczyłam, to pomyślałam, że tu wkleję.

Użytkownik LenAoo edytował ten post 02.06.2010 - 13:26

  • 1


 


Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: Creepypasta, Opowiadania, Telewizja

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych