Skocz do zawartości


Zdjęcie

Żołnierze wyklęci made in Japan


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

635255536861208303.jpg

Hiroo Onoda  /  fot. Keystone Pictures  /  źródło: Zuma

 

 

Typowa wyspa na Pacyfiku, poza błękitną wodą z uśmiechającymi się delfinami, to szereg czyhających na Ciebie zagrożeń. Jeśli filmy przygodowe mówią prawdę, na środku każdej z wysp znajduje się wulkan. Służy on okolicznym kanibalom do składania ofiar z ludzi.

 

Jednak najgorsze czeka w głębi lasu. Na każdej wyspie Pacyfiku żyje stary, japoński żołnierz, strzelający do wszystkiego co się rusza. Nikt nie powiedział mu, że II Wojna Światowa dobiegła końca. Bo kto miał powiedzieć? Kanibale spod wulkanu? Co jakiś czas polski internet wypluwa o nim tekst. Artykuły o japońskich żołnierzach wyklętych nie wyglądają na zmyślone. Zawierają konkretne daty, miejsca i nazwiska. A jednak coś w nich mierzi, człowiek wierci się po nich jakby miał owsiki.

 

W internecie znajdziemy listy przynajmniej kilkudziesięciu japońskich żołnierzy odnalezionych długo po zakończeniu wojny. Hipoteza wedle której pozostali na egzotycznych wyspach ponieważ nadal chcieli walczyć za ojczyznę brzmi pięknie. Większość nie wróciła z bardziej prozaicznych powodów. Mogli bać się amerykańskiego okupanta lub nie mieć dokąd wracać. Region w którym się znaleźli dawał im do tego sposobność. W czasie wojny setki tysięcy Japończyków rozlokowano po egzotycznych wyspach Pacyfiku. Po zawarciu pokoju, w pierwszej kolejności zbierano żołnierzy alianckich. Japończycy spokojnie czekali na swoją kolej. Niektórych przetransportowano dopiero 2- 3 lata po zakończeniu wojny.

 

Powody dla których najsłynniejsi z nich nie wrócili do ojczyzny, zdradzają ich późniejsze losy. Odnaleziony w latach 70. Shoichi Yokoi po powrocie stał się gwiazdą, lansującą minimalizm, prostotę i pustelnicze życie. Hiroo Onoda, który złożył broń dopiero w 1974 nie zabawił długo w ojczyźnie. Jak twierdził - nie mógł znieść życia w cywilizacji. Wyprowadził się do Brazylii. Po latach wrócił do Japonia, gdzie założył szkolę przetrwania. Oczywiście, życie w dżungli samo w sobie, nie musi być głównym powodem pozostania w ukrycie. Nie mniej, jeśli ktoś żyje w lesie przez 20 lat, do minimum ograniczając kontakty z ludźmi, zwykle stoi za tym coś więcej, niż tylko niechęć poddania się.

 

Ostatni zorganizowany Japoński odział pod dowództwem Sakae Oba, poddał się w grudniu 1945. W porównaniu z powojenną partyzantką w naszej części Europy data nie imponuje. Japonia miała jednak coś więcej niż tylko byłych żołnierzy skorych do walki. Miała też byłych żołnierzy żyjących w spokoju na pięknych wyspach, którzy mogli nie wiedzieć o zakończeniu wojny. Te dwie grupy nigdy się jednak nie spotkały.

 

Mit że japońscy żołnierze walczą bo nie wiedzą, że wojna dobiegła końca, wylansowało amerykańskie kino lat 60. Nie przez przypadek Kowalski zna tylko dwa japońskie słowa: kamikadze i seppuku. No, może jeszcze sushi. Z nich buduje obraz szalonego Japończyka, którego głównym zajęciem jest umieranie za ojczyznę. Lubimy podkolorować rzeczywistość dopasowując ją do własnych wyobrażeń. Nasze stereotypy majstrują nie tylko w obrazie Azjaty, ale nawet w tamtejszej geografii.

 

Choć znam te mechanizmy są silniejsze ode mnie. Wyobrażając sobie wyspę na Pacyfiku widzę ją bezludną. Tymczasem żaden z odnalezionych żołnierzy nie przebywał na bezludnej wyspie odciętej od świata. Najsłynniejszy z nich - Onoda - był wielokrotnie namawiany do poddania się przez odwiedzających go rodaków. Ostatecznie, zgodził się przekonany przez turystę, który przybył aby z nim pogawędzić.

 

Tak mniej więcej wyglądało owe bezludzie.

Ilustracja pochodzi z artykułu

 

źródło


  • 2



#2

Bohun.
  • Postów: 229
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Cóż, jeśli chodzi o "żołnierzy wyklętych" różnych państw, to niewątpliwie jednymi z najbardziej godnych podziwu, są ci z Imperium Rosyjskiego. Я czystym sumieniem można powiedzieć że siły kontrrewolucyjne walczyły do roku 1934.


  • 1

#3

Komarzyca.

    The daughter of Satan.

  • Postów: 114
  • Tematów: 11
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Wiadomo również że przez całe lata broń się zatnie, zabrudzi, piasek wpadnie a amunicja może się skończyć, także z tym strzelaniem to wiele do życzenia. Co do materiału do bardzo ciekawy, mógłbyś rozwinąć go z nazwiskami skoro zostały podane oraz historie, spotkań takowych panów! Z tego co widze po źródle, to samo ono nawet nie podaje w sumie informacji o osobach które zostały spotkane, a szkoda. Możnabyło by bardziej pogrzebać żeby temat zrobić ciekawszy.


  • 0

#4

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Artykuł w założeniu miał nieco odbrązowić niezłomnych japońskich żołnierzy, którzy walczyli z Amerykanami, podczas gdy ci ostatni słali misje księżycowe i chodzili po Srebrnym Globie. Ale cóż, mówisz, masz. :)

 

Fanatyczni żołnierze japońskiego cesarza

 

2f397d5a44cdbb88.jpg

Zachowane wejście do jaskini, w której ukrywał się sierżant. Domena publiczna

 

24 stycznia 1972 roku japoński sierżant zaszokował świat i opuścił swoją jaskinię, w której ukrywał się przez niemal 28 lat od zakończenia II wojny światowej. Nie był jedyny - takich jak on było więcej. Przedstawiamy historie fanatycznych żołnierzy Kraju Kwitnącej Wiśni, którzy nie znali słowa "kapitulacja".

 

Wspomniany sierżant Shoichi Yokoi trafił na Guam w archipelagu Marianów w lutym 1943 roku. Wyspa, na której stacjonował została ostatecznie zajęta przez aliantów rok później w sierpniu. Od tamtej pory aż do początku 1972 roku Yokoi ukrywał się w dżungli, nie wierząc w informacje o zakończeniu wojny.

 

Początkowo towarzyszyło mu 10 innych Japończyków, ale ostatnie osiem lat w ukryciu sierżant przeżył już w zupełnej samotności. Mieszkał w starannie zakamuflowanej jaskini, polował nocami. Mimo ostrożności, jego kryjówka została odkryta przez mieszkańców, którzy łowili krewetki w pobliskiej rzece.

 

ef5fdef851c5fd08.jpg

Shoichi Yokoi około 1937 roku. Domena Publiczna

 

Sierżant poczuł się zagrożony obecnością poławiaczy krewetek. Zaatakował, ale został obezwładniony przez mężczyzn i wydany władzom. W lutym 1972 roku był już w Japonii.

 

Z miejsca zyskał popularność, spisał swoje wspomnienia, gościł w programach telewizyjnych, gdzie opowiadał o sposobach przetrwania w ekstremalnych warunkach.

 

Zmarł w 1997 roku na atak serca w wieku 82 lat. Został pochowany w grobie wzniesionym w 1955 roku, wtedy uznano go bowiem za zmarłego, choć w rzeczywistości wciąż się ukrywał. Miejsce przez lata było odwiedzane przez jego bliskich, którzy byli pewni, że Yokoi jest już dawno po tamtej stronie.

 

Podporucznik Hiroo Onoda - 29 lat na Filipinach

 

975478613e28dbbf.jpg

AFP

 

Hiroo Onoda to jeden z najsłynniejszych japońskich żołnierzy, którzy ukrywali się po zakończeniu II wojny światowej. Dżunglę opuścił dopiero w 1974 roku (**na zdjęciu**), gdy jego były dowódca osobiście wywołał go przez megafon. Po powrocie do ojczyzny był traktowany jak bohater.

 

Onoda był oficerem wywiadu, który służył na wyspie Lubang na Filipinach. Przełożeni zakazali mu kapitulacji i odebrania własnego życia. Onoda wyjątkowo sumiennie podszedł do realizacji obu poleceń.

 

Gdy na przełomie lutego i marca 1945 roku alianci zajęli Lubang, oficer wraz z trójką towarzyszy skrył się w dżungli. Grupa nie wierzyła w wieści o końcu wojny.

 

W czasie pobytu na wyspie żołnierze zabili 30 osób podczas starć z lokalnymi mieszkańcami i służbami porzadkowymi, których uważali za wrogów. W 1950 r. jeden z towarzyszy Onody oddał się w ręce Filipińczyków. Pozostali dwaj kompani zginęli w walkach z policją.

 

Jednak sam podporucznik zaprzestał swojej partyzanckiej walki i opuścił dżunglę dopiero trzy dekady po zakończeniu II wojny światowej. Swój miecz złożył na ręce filipińskiego prezydenta Ferdinanda Marcosa, który ułaskawił Japończyka.

 

Onoda zmarł 16 stycznia 2014 roku w wieku 91 lat.

 

Szeregowy Teruo Nakamura - 30 lat na indonezyjskiej wysepce

 

8a38bfe99bf0b814.jpg

1949 rok, wrak amerykańskiego samolotu u wybrzeży Moratai, gdzie przez 30 lat ukrywał się Nakamura.

Domena Publiczna

 

Chociaż służył w Cesarskiej Armii Japońskiej, to naprawdę nazywał się Attun Palalin i z pochodzenia był Amisem, członkiem rdzennego ludu z Tajwanu. W dniu narodzin, jego ojczyzna była już od 25 lat pod kolonialnym władaniem Japonii. W 1943 roku, w wieku 24 lat, Nakamura został wcielony do służby wojskowej.

 

Jego oddział stacjonował na indonezyjskiej wyspie Morotai, która została zajęta przez aliantów we wrześniu 1944 roku, a pół roku później szeregowy został oficjalnie uznany za martwego. Jednak w rzeczywistości żył w dżungli przez kolejne trzy dekady.

 

Jego obozowisko zostało przypadkowo namierzone przez pilota w połowie 1974 roku. W grudniu Nakamura został zatrzymany przez indonezyjską armię. W chwili ujęcia formalnie był bezpaństwowcem. Chociaż Japonia zaproponowała mu repatriację, to Nakamura zdecydował, że resztę życia chce spędzić na Tajwanie, gdzie zmarł w 1979 roku na raka płuc.

 

Kapitan Sakae Oba - 17 miesięcy na Saipanie

 

b64af386b9abf2c4.jpg

Sakae Oba około 1937 roku. Domena Publiczna

 

Kapitan Sakae Oba w czerwcu i lipcu 1944 bronił archipelagu Marianów przed desantem aliantów. Był jednym z zaledwie kilkuset żołnierzy, którzy przeżyli atak na Guam, Tinian i Saipan (wśród ponad 53 tys. ofiar było także wielu samobójców). To właśnie na ostatniej z trzech wysepek walczył Oba i to na niej ukrywał się przez ponad rok.

 

W ukryciu towarzyszyło mu 46 żołnierzy i około 200 cywili. Kapitan Oba zorganizował kryjówki i posterunki oraz kilkakrotnie dowodził partyzanckimi rajdami wymierzonymi w amerykańskich marines, którzy zajęli wyspę. Jego oddział był ostatnią zorganizowaną grupą oporu na Saipanie.

 

Oba i jego ludzie poddali się w grudniu 1945 roku, trzy miesiące po kapitulacji Japonii. Po powrocie do ojczyzny były oficer zaangażował się w biznes i działalność samorządową.

 

Zmarł w 1992 roku w wieku 78 lat.

 

Porucznik Ei Yamaguchi - trzy lata na Peleliu

 

0613bc2baafb70e5.jpg

Domena Publiczna

 

Jesienią 1944 roku Yamaguchi brał udział w przegranej przez Japończyków bitwie o wyspę Peleliu w archipelagu Palau i to właśnie na niej ukrywał się przez kolejne trzy lata wraz z grupką 33 uzbrojonych żołnierzy.

 

Pod koniec marca 1947 roku oddział zaatakował kontyngent marines, który wciąż stacjonował na wyspie. Amerykanie wysłali posiłki i sprowadzili na miejsce japońskiego admirała, któremu udało się przekonać żołnierzy, że wojna się skończyła. Ludzie porucznika Yamaguchiego poddali się w kwietniu.

 

- Nie mogliśmy uwierzyć w przegraną. Zawsze uczono nas, że nie możemy nigdy przegrać. Japońską tradycją jest walka aż do śmierci, do samego końca - opowiadał w latach 90. reporterom CNN.

 

W 1994 roku, w 50. rocznicę bitwy o Peleliu, Yamaguchi wraz z kilkoma japońskimi weteranami ponownie odwiedzili swoją dawną kryjówkę w jaskini. Porucznik zdradził wówczas, że większość zaopatrzenia i broni kradł Amerykanom. Był również na tyle zuchwały, że kilkakrotnie podglądał polowe pokazy filmowe w obozie USA.

 

Yamakage Kufuku i Matsudo Linsoki - cztery lata na Iwo Jimie

 

3b506a23a5ba0b71.jpg

Domena Publiczna

 

Yamakage Kufuku i Matsu Linsoki byli strzelcami karabinów maszynowych, którzy ukrywali się na Iwo Jimie po zakończeniu bitwy 26 marca 1945 roku. Amerykanie szacowali, że po zakończeniu regularnych walk w systemie tunelów na wyspie wciąż chowało się około trzy tysiące Japończyków. W czerwcu tego samego roku siły USA oficjalnie poinformowały, że schwytały 867 jeńców i zabiły 1602 żołnierzy.

 

Kufuku i Linsoki mieli być ostatnimi z ocalałych, którzy jeszcze przez kilka lat dawali się we znaki żołnierzom USA, choć prawdopodobnie zdawali sobie sprawę z tego, że wojna się skończyła.

 

Po schwytaniu 6 stycznia 1949 strzelcy zaprowadzili Amerykanów do swojej jaskini. Żołnierze USA na miejscu odnaleźli puszki z szynką, przysmak, który mieli zjeść podczas świąt Bożego Narodzenia. Oprócz tego baterie do latarek oraz inne drobne przedmioty skradzione z bazy i wybrane ze śmietników. Japończycy nie mieli broni palnej, a jedynie noże i bagnety, którymi otwierali konserwy. Po schwytaniu wrócili do ojczyzny.

 

Sierżant Masahi Ito - 16 lat na Guam

 

738da8801a867166.jpg

Japońscy jeńcy wojenni z Guam. Domena Publiczna

 

Amerykańska inwazja na Guam w lipcu 1944 roku zmusiła sierżanta Ito, strzelca karabinu maszynowego, do ucieczki w dżunglę. Towarzyszyło mu dwóch innych żołnierzy. Wszyscy byli przekonani, że armia wkrótce wyśle posiłki, które odbiją wyspę z rąk USA.

 

Ito i jego ludzie żyli tym przekonaniem przez 16 lat, do momentu, gdy jeden z żołnierzy został schwytany przez grupę drwali. Wówczas, 23 maja 1960 roku, sierżant złożył broń i został przetransportowany do amerykańskiej bazy wojskowej.

 

Swoje doświadczenia spisał w książce zatytułowanej "Ostatni żołnierze cesarza". Oprócz życia w dżungli, przedstawił w niej problemy z przystosowaniem się do nowych realiów Japonii, które nie do końca odpowiadały "leśnym" Japończykom.

 

Tsuzuki Nakauchi i Yoshio Yamakawa - kapitulacja po 60 latach?

 

6ea6b53a1435d64d.jpg

Tsuzuki Nakauchi lub hochsztapler, który się jedynie za niego podawał. PAP/EPA

 

Tsuzuki Nakauchi i Yoshio Yamakawa byli już grubo po 80, gdy oznajmili światu, że są zaginionymi żołnierzami z 30 dywizji Cesarskiej Armii Japonii. Mężczyźni twierdzili, że przez 60 lat ukrywali się w lasach i górach filipińskiej wyspy Mindanao w obawie przed ukaraniem za dezercję. Jednak ich spektakularna historia została niemal natychmiast zakwestionowana.

 

Japoński rząd przez kilka dni bezskutecznie próbował doprowadzić do spotkania z rzekomymi żołnierzami, po czym stwierdził, że ich historia jest prawdopodobnie zmyślona. Wkrótce pojawiły się spekulacje, że staruszkowie zostali wykorzystani przez lokalnych rebeliantów, którzy wyłudzili 315 tys. dolarów za samą obietnicę zaaranżowania spotkania. Później partyzanci grozili, że porwą każdego dziennikarza lub urzędnika, który będzie chciał do nich dotrzeć.

 

źródło: https://wiadomosci.w...967694636161g/9


  • 1





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych