Skocz do zawartości


Zdjęcie

Średniowieczne sposoby na zdrowie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1

Yenisey.
  • Postów: 62
  • Tematów: 32
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

„Jedz z chrzanem nogi wołowe, częste mycie nie jest zdrowe” 

 

 

 

Powszechnie uważano, że choroba jest karą za grzechy. Metodą na zwalczenie choroby lub przynajmniej zmniejszenie jej skutków, była modlitwa oraz opieka nad chorym. Ówcześni lekarze dysponowali różnymi środkami leczniczymi, takimi jak napary, maści, syropy, nalewki i wina, które podawali chorym. Do leczenia schorzeń skórnych oraz problemów natury emocjonalnej stosowano natomiast zwierzęcą skórę lub odchody.

 

Dentysta-wyrywajacy-zab-752x440.jpg

 

 

 

Przedstawiam parę ciekawostek na temat tego jak wyglądał stan średniowiecznej medycyny.

– apteki początkowo zaopatrywały ludzi w słodycze, wina, mydła, korzenie

– dominikanin Mikołaj twierdził, że okropne rzeczy mają w sobie moc leczenia. Lekarstwo widział w gnoju, błocie i robactwie. Źródłem leczniczym były także żaby, węże, ropuchy. Recepta na pigułki z żab:

„Weź żabki zielone, które skrzeczą na drzewach tzw. przepowiadające, i włóż je na jedną noc do jakiego bądź garnka i zalepiwszy go tak, żeby wyjść nie mogły. Drugiego dnia nalewaj na nie wody letniej i zmywaj. Potem rozetnij każdą i wyjmij wnętrzności ostrożnie, i połóż osobno serce, a osobno ciało. Ale nim to zrobisz z tymi żabami, weź żaby polne lub wodne (nie ropuchy, lecz lepsze są polne), wyjmij ich wątroby i osusz je nieco w cieniu na wietrze, potem sproszkuj w moździerzu; proszek zmieszaj z miodem i z mąką tak, żeby można to było upiec. Rób kuleczki i uformuj je na kształt pigułek. Potem serca wyżej wspomniane uwijaj, każde osobno, w jedną kuleczkę i upiecz w czystym piecu, ale piec niech będzie tylko tak ciepły i tak często trzeba je obracać, żeby się nie spaliły. Znakiem, że są wypieczone, jest to, że kuleczki będą twarde jak chleb. Wspomnianych pigułek niech weźmie chory trzy lub pięć od razu i niech wypije do tego trochę wina, a potem nakryje się dobrze, ponieważ wywołują poty”

 

 

 

– kamienie nerkowe leczone były piciem proszku z węża. Lepsze działanie wykazywał jednak ten ze skorpiona. Proszek z ropuchy wcierany w dziąsła miał pomagać na ból zębów, a nawet miał być pomocny przy porodzie. Stosowany był także w przypadku ran.

 

– krew węża,  oprócz zastosowania w medycynie,  była także używana by barwić usta. „Krew z węża (…) pomazane nią wargi panienki czerwieni bardzo (…) dodaje twarzy piękności, czerwoności i wesołości, wypędza wszelki parch, znosi niemiły zapach zębów i dziąseł”

 

– w chorobach ludziom pomagali cyrulicy a nie lekarze. Najczęściej puszczano krew, a do tego lekarz nie był wcale potrzebny. Jednak wykonywano całkiem złożone operacje. Przykładowo w 1472 Jan Stanko usunął kamień Długoszowi. Podobno podobne sytuacje miały miejsce już sto lat wcześniej

 

– studenci medycyny mieli bardzo ciekawy sposób uczenia anatomii. Otóż zdarzało się, że szli na rynek by zobaczyć egzekucję jakiegoś złoczyńcy skazanego na ćwiartowanie. Studenci udawali się także do rzeźni by oglądać ćwiartowanie wieprzy.

 

220px-Jacquerie_Navarre.jpg

 

– Reginem salernitanum to dzieło pokazujące jak stosować profilaktykę. Przykładowe porady to:

 

„Grudnia głowę zakrywaj,

A z jej żyły krwie nie puszczaj,

Jedz z chrzanem nogi wołowe,

Częste mycie nie jest zdrowe”

 

Chodziło tutaj, aby nie zaziębić się z powodu surowego klimatu.

O działalności anyżu:

 

„Anyż wzrok czyści, doda wnętrzu posilności,

To lepszy, który w sobie ma więcej słodkości”

 

 

Zalecane było także obmywanie się rano chłodną wodą, mycie zębów, unikanie ciężkostrawnych potraw.

 

– często możemy przeczytać o cudownym wyzdrowieniu związanym z oczywiście z religijnością. Tak więc mamy przypadki chłopca wypadającego z okna podczas modlitwy, osoby kopniętej śmiertelnie przez konia itd. Wystarczyło pomodlić się do odpowiedniego świętego i można było liczyć na powrót do zdrowia

 

– moc uleczania chorych mieli posiadać królowie jako, że są „z bożej łaski” na tronie. Zarzucano Filipowi Walezjuszowi, że nie jest prawowitym władcą  sugerując „niech złoży dowód, że jest prawdziwym królem, niech wejdzie do dołu, w którym się znajdują głodne lwy, albo niech pokaże cudowną moc leczenia chorych; jeśli jest prawdziwym królem, lwy go nie tkną, chorzy będą uzdrowieni”

 

– władcy od czasu do czasu organizowali „uleczenie” chorych przez swój dotyk. Przykładowo Edward I końcem XIII wieku w osiemnastym roku swoich rządów dotykał 1736 chorych. Jeszcze w 1825 roku Karol X znalazł 120 chętnych, którzy wierzyli w moc uzdrawiającą króla.

 

– przepis na dobre zdrowie wg. szkoły salernitańskiej (Reginem sanitatis Salernitatum)

: „Jeśli chcesz uczynić siebie rześkim i zdrowym, unikaj ciężkich trosk i wierz, iż tylko profan się gniewa. Pij mało wina, jadaj niewiele; nie uważaj za rzecz zbyteczną wstać po jedzeniu, unikaj snu południowego. Nie wstrzymuj moczu i nie zaciskaj mocno odbytnicy. Jeśli tego będziesz dobrze przestrzegał, będziesz długo żył. W braku lekarzy niech będą twymi lekarzami trzy rzeczy: pogodny nastrój, spoczynek, umiarkowane pożywienie”

 

 

– zwierzęta były karmione np. środkami przeczyszczającymi bo wierzono, że później człowiek zjadając takie zwierzę dostanie w smacznej formie taki sam lek.

 

– duże znaczenie miało badanie moczu. Pod obserwacją była barwa, smak, zapach oraz wygląd osadu. Było to tak popularne, że naczynie do badania moczu stało się symbolem lekarzy.

 

–  popularną metodą leczenia było spuszczanie krwi. Zajmowali się tym kowale i cyrulicy, czyli osoby odpowiedzialne za golenie oraz wyrywanie zębów. Puszczanie krwi było popularne aż do XIX wieku. Wierzono, że pozbawienie człowieka określonej ilości krwi leczyło z chorób, które miały „wypłynąć” wraz z krwią. Metoda ta działała korzystnie na osoby cierpiące na nadciśnienie. Krew spuszczano najczęściej z rąk i szyi, a nawet skroni, nakłuwając tętnicę. Zabieg kończono z chwilą omdlenia pacjenta, co uważane było za korzystny objaw. Bardzo popularne było też przykładanie pijawek, znane medycynie także dziś.

 

-obok puszczania krwi lewatywa była kolejnym sposobem na wszelkie dolegliwości. Jak się okazuje, metoda ta była dość chętnie stosowana. Jej popularność wpłynęła nawet na wygląd przyrządu, którym dokonywano lewatywy – korbka lub pompka przybierała fantazyjne, artystycznie niemal formy. Do wody dodawano różnego rodzaju zioła, które miały pomóc w leczeniu, a także alkohol.

 

– jako przedmiot wykrywający truciznę stosowano róg jednorożca, albo ząb żmii. Te cudowne przedmioty miały w obecności szkodliwej substancji pokrywać się płynem -„pocić się” Częste było przymocowanie tych przedmiotów np. do solniczek.

 

z17056088Q,XVIII-wieczna-rycina-przedsta

 

– dużą wagę przywiązywano do odpowiedniego powietrza. Najzdrowsze miało być powietrze suche i zimne, za najmniej zdrowe – powietrze południowe. Dlatego też klasztory były budowane w ten sposób, by nie było tam zbyt ciepło i słonecznie, ponieważ miało to być szkodliwe.

 

– poziom chirurgii stał z reguły na niskim poziomie. Na zilustrowanie tego niech posłuży następująca historia. Książę Leopold V spadł nieszczęśliwie z konia i złamał nogę. Wystąpiła zgorzel. Książę chciał by noga została amputowana, na co lekarze się nie chcieli zgodzić (leczyli ją plastrami i ziołami). Leopold V wziął topór, przyłożył go do nogi i zawołał służącego by ten bił w topór młotem. Po trzecim uderzeniu noga odpadła. Dopiero wtedy lekarze zajęli się raną. Książę na drugi dzień zmarł.

 

- wielu jest katolickich świętych, którzy mają interesujący życiorys i patronaty. Jednym z ciekawszych jest św. Fiakr. Ten irlandzki mnich żył w VII w. i został patronem ogrodników oraz… cierpiących z powodu hemoroidów. W średniowieczu hemoroidy znane były jako „klątwa św. Fiakra” i zapewne wiele osób nawet dziś zgodzi się, że ta przypadłość jest prawdziwym przekleństwem. Dlaczego klątwa? Według legendy św. Fiakrowi powiedziano, że będzie mógł uprawiać tyle ziemi, ile zdoła obrobić w jeden dzień. Ale biskup dał mu zbyt małą łopatę. Biedny Fiakr namachał się tyle, że efektem były straszne hemoroidy. Nie wiedząc, cóż począć, braciszek usiadł na kamieniu i zaczął się modlić. Aż doznał cudownego uzdrowienia. I teraz – ad re(ctu)m.

Dziś mamy tabletki i maści, ostatecznie czopki. Mamy też mnóstwo domowych i naturalnych sposobów, możemy także próbować zmian w diecie czy – w ostateczności – zabiegów u lekarza. Dawniej nikt się nie pieścił. Hemoroidy „leczono” albo metodą Hipokratesa, albo metodą św. Fiakra. Pierwsza to wyrywanie hemoroidów paznokciami. Druga to wypalanie rozgrzanymi żelaznymi prętami, które wpychano pacjentom do odbytu. Ewentualnie można było wykorzystać odpowiedniego kształtu kamień.

 

a392_Hemo.jpg

 

- Leczenie chorób układu moczowego było dawniej tyleż powszechne, co trudne. Nie było antybiotyków ani anestetyków, choroby weneryczne mnożyły się w tempie zastraszającym, a pacjenci albo cierpieli z powodu choroby, albo – jeszcze bardziej – w trakcie samych zabiegów. Pierwsze cewniki były wykonane z brązu, stosowano je już w czasach starożytnych. W średniowieczu pojawiły się również cewniki wykonane ze złota, srebra czy miedzi, używane zarówno w medycynie zachodniej, jak i na Bliskim Wschodzie. Gorzej, jeśli nie można się było dostać do przewodu moczowego i pęcherza, aby odblokować to, co się pacjentowi zablokowało. Medycy wymyślali wówczas różne zabiegi, niektóre tyleż bolesne i niebezpieczne, co i sama choroba.

Oto opis procedury leczenia kamieni nerkowych z Chirurgii Rogeriusa (III, 36):

 

Jeśli w pęcherzu jest kamień, należy zrobić, co następuje: niech silna osoba usiądzie na ławie, stopy oprze na stołku. Pacjent niech usiądzie na jej kolanach, nogi niech mu przywiążą do jej szyi za pomocą bandaży, albo asystenci niech je przytrzymają na jej ramionach. Medyk niech stanie przed pacjentem i włoży dwa palce prawej ręki do odbytu, przyciskając lewą dłoń zwiniętą w pięść do podbrzusza pacjenta. W ten sposób, naciskając pęcherz z góry, niech medyk sprawdzi pęcherz i potwierdzi, że znajduje się tam kamień. Jeśli kamień ma zostać usunięty, należy go poprzedzić lekką dietą i postem trwającym dwa dni. Trzeciego dnia kamień trzeba sprowadzić do ujścia pęcherza i naciskając na odbyt, wykonać nacięcie wzdłużne, a następnie go usunąć.

 

 

 

 

L07-24-Per-23164-01.jpg

 

Jak wykonywano zabiegi ?

Pacjenta przywiązywano, pojono winem lub wódką, jeśli miał pieniądze na takowe luksusy, jeśli nie to uderzano silnie w skroń. Delikwent tracił przytomność, wyrywano np. ząb, rozcinano ropień, amputowano palec. Oczywiście ten sam nóż, kleszcze słyżyły jednocześnie do krojenia chleba, mięsa, a kleszcze do wyrywania zardzewiałych gwoździ. Po odzyskaniu przytomności różnie bywało z psychiką pacjenta, stąd określenie " stuknięty ". Upusty krwi stosowano w celu uzyskania bezwładu. Metoda prawie całkowicie nieskuteczna, ale w tamtych czasach stosowana nagminnie. Jak nie dopilnowano ilości upuszczonej krwi pacjent umierał z wykrwawienia. Taką metodę  zastosowano m.in. u George’a Washingtona po tym jak miał on wypadek podczas jazdy konnej. Z jego organizmu wytoczono prawie 1,7 litra krwi, co przyczyniło się pośrednio do jego śmierci w wyniku infekcji gardła w 1799 r.

 

operacja.jpg

 

źródła:
https://www.medme.pl...ecze,35323.html
http://funerabilia.p...zych-koszmarow/
http://www.nieznanah...oby-na-zdrowie/

http://www.eioba.pl/...w-sredniowieczu


Użytkownik Yenisey edytował ten post 07.09.2017 - 09:47

  • 5

#2

dziewięć.

    Apprentice

  • Postów: 472
  • Tematów: 9
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

„Jeśli chcesz uczynić siebie rześkim i zdrowym, unikaj ciężkich trosk i wierz, iż tylko profan się gniewa. Pij mało wina, jadaj niewiele; nie uważaj za rzecz zbyteczną wstać po jedzeniu, unikaj snu południowego. Nie wstrzymuj moczu i nie zaciskaj mocno odbytnicy. Jeśli tego będziesz dobrze przestrzegał, będziesz długo żył. W braku lekarzy niech będą twymi lekarzami trzy rzeczy: pogodny nastrój, spoczynek, umiarkowane pożywienie”

 

 

Tutaj zaskoczenie. Wszystko by się nawet zgadzało i takie zalecenia są dawane nadal. Nie stresuj się, nie pij dużo alkoholu, ogranicz spożycie kalorii, ruszaj się... Ciekawe jest to, że potrafiono wtedy wysnuwać tak trafne wnioski, bez dostępu do jakichkolwiek badań czy nawet dostępu do wiedzy na temat biochemii czy szczegółów fizjologii. 

 

"Poziom chirurgii stał z reguły na niskim poziomie. Na zilustrowanie tego niech posłuży następująca historia. Książę Leopold V spadł nieszczęśliwie z konia i złamał nogę. Wystąpiła zgorzel. Książę chciał by noga została amputowana, na co lekarze się nie chcieli zgodzić (leczyli ją plastrami i ziołami). Leopold Vwziął topór, przyłożył go do nogi i zawołał służącego by ten bił w topór młotem. Po trzecim uderzeniu noga odpadła. Dopiero wtedy lekarze zajęli się raną. Książę na drugi dzień zmarł.

 

 

Trudno się dziwić, że chirurgia stała na niskim poziomie. Tak naprawdę zaczęła się rozwijać dopiero po wynalezieniu narkozy, źródła zakażeń i antybiotyków. Wcześniej nikt za bardzo nie chciał się tym zajmować, przynajmniej nie na żywych. I tak by umarli niedługo po zabiegu a ciężko jest robić cokolwiek na człowieku, który krzyczy, wyrywa się i wieżga.


Użytkownik dziewięć edytował ten post 07.09.2017 - 09:59

  • 1



#3

Yenisey.
  • Postów: 62
  • Tematów: 32
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Należałoby się zagłębić w nauki szkoły salernitańkiej...

 

"Początkowo utwór "Regimen Sanitatis" składał się z 369 wersów, które streszczały założenia szkoły salernitańskiej. Z czasem anonimowy utwór przypisywano kolejnym autorom, którzy dopisywali swoje wersy i edytowali już wcześniej zapisane. Wśród nich znalazł się między innymi Arnold de Villanova (1235-1311/13). Teolog, astrolog i alchemik, który pełnił funkcję nadwornego medyka króla Aragonii Jakuba II i był rektorem uniwersytetu w Montpellier."

 

 

Prawdziwy autorytnik jest nieznany, ale często przypisywany jest Janowi z Mediolanu .

 

Tutaj jest ich kodeks zdrowia: https://archive.org/...schoo00salegoog


  • 0

#4

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Niektóre pomysły nie były tak znów głupie:

 

Brytyjscy naukowcy przygotowali miksturę według przepisu, który znaleźli w jednej z najstarszych średniowiecznych ksiąg medycznych. To był lek na jęczmień. Okazało się, że działa. I to zdumiewająco dobrze!

 

Weź taką samą ilość czosnku i innej rośliny z tego gatunku. Dokładnie rozdrobnij. Weź taką samą ilość wina i żółci wołowej. Składniki wymieszaj w mosiężnym naczyniu. Odstaw na dziewięć dni i nocy. Odciśnij i oczyść wywar. Teraz tę miksturę możesz użyć do leczenia ropnia powieki, czyli jęczmienia, wywoływanego przez bakterie gronkowca złocistego.

Przepis ma co najmniej tysiąc lat i spisany został w staroangielskiej księdze medycznej „Bald’s Leechbook”, której jedyna kopia przechowywana jest w Bibliotece Brytyjskiej w Londynie.Christina Lee, historyk epoki Anglosasów i wikingów na Uniwersytecie Nottingham, nigdy nie kojarzyła średniowiecza z okresem zacofania i upadku we wszystkich dziedzinach. Nie zgadza się z pejoratywnym mówieniem o średniowieczu jako o wiekach ciemnych.

- Według mnie ówcześni uczeni byli pragmatyczni. Posługiwali się wiedzą i metodologią opartą na wieloletnich eksperymentach i obserwacjach - mówi w rozmowie z „Wyborczą” Lee. Zawsze fascynowała ją medycyna średniowieczna, jak w tamtych zamierzchłych czasach radzono sobie z chorobami, jakie metody stosowano i na ile były one skuteczne.

Odpowiedzi poszukiwała w średniowiecznych manuskryptach. Jednym z nich jest licząca tysiąc lat księga „Bald’s Leechbook”. We współczesnym angielskim tłumaczeniu tytuł brzmi groteskowo, coś jak „Księga pijawek Łysego”. Ale jak wyjaśnia Lee, Bald (łysy) musi oznaczać autora książki, a „leech” w staroangielskim znaczyło medyk, znachor i prawdopodobnie od tego pochodzi współczesne słowo oznaczające pijawkę. Jako że pijawki od wieków stosowano w medycynie.

Freya Harrison, mikrobiolog, poznała Christinę Lee, gdy na słynącym z badań średniowiecza Uniwersytecie Nottingham zapisała się na zajęcia z języka staroangielskiego, aby nieco lepiej poznać tamtą epokę (obecnie pracuje na Uniwersytecie Warwick). Szybko się okazało, że ich wzajemne zainteresowania mogą zaowocować niezwykłymi badaniami. Z kolei z Freyą pracował Stephen Diggle, mikrobiolog i pasjonat historii, który także pewnego dnia zadał sobie pytanie: czy ludzie średniowiecza mieli jakieś środki przeciw infekcjom?

W ten sposób badacze dwóch pozornie bardzo odległych dziedzin usiedli wspólnie nad jedną z najstarszych w historii ksiąg medycznych, poszukując w niej przepisów, które być może przetrwały próbę czasu.

W księdze tej znajduje się wiele recept na leki przeciw różnym infekcjom, zapaleniom czy bólom. Uwagę badaczy przykuł jeden, który autor dzieła określił jako „najlepszy lek”. To ich zaintrygowało. Dalszy opis mówił, że mikstura jest stosowana do leczenia zakażeń powieki, więc domyślili się, że chodzi o jęczmień wywoływany przez bakterie gronkowca złocistego.
Jak rozszyfrować ten przepis?

Nie było łatwo odtworzyć przepis spisany przed tysiącem lat. Przede wszystkim jego treść jest dosyć lakoniczna, jakby autor zakładał, że wykonawca będzie się znał na rzeczy. - Nie podano dokładnych ilości składników, a jedynie napisano, żeby wziąć taką samą ilość czosnku i innej rośliny z tego gatunku – mówi Lee. Jaką ilość? Objętość? Wagę? To samo napisano o równej ilości wina i żółci wołowej. Ale czy taką samą jak poprzednich składników?

Kolejna zagadka dotyczyła roślin. Czy te dziś uprawiane mają nadal taki sam skład chemiczny jak przed wiekami? Jakie wino było produkowane tysiąc lat temu i czy współcześnie ma z nim coś wspólnego?

Frei Harrison udało się dociec, iż opactwo św. Marii w Glastonbury, w którym spisano manuskrypt, już wtedy prowadziło uprawę winorośli i produkowało wino. Do dziś na tych samych ziemiach uprawia się winorośl, więc Freya tam się udała po butelkę białego Pennard Organic.

Po długich dyskusjach w laboratorium zespół zdecydował się użyć równych objętości wszystkich wymienionych w recepcie składników. Ustalono, że będzie to 25 ml. Kolejne wątpliwości budziło sformułowanie: inna roślina z gatunku czosnku. W końcu zdecydowano się przygotować dwie różne mikstury. Do jednej dodano cebulę, do drugiej pora. Obie rośliny są znane z silnych właściwości antybakteryjnych.

Kiedy Harrison i jej współpracownicy zabrali się do krojenia składników i ugniatania w moździerzu, pojawił się kolejny problem. Nie mieli mosiężnego naczynia. Obeszli to, dodając do mieszanki kilka mosiężnych blaszek.

Zastanawiali się, jakie znaczenie może mieć użycie mosiądzu. Wiadomo, że miedź ma właściwości zapobiegające rozwojowi bakterii. Być może ten fakt był ważny dla samego leku, ale być może chodziło o to, żeby naczynie było sterylne. Pamiętajmy, w jakich czasach lek był preparowany.

Żeby się przekonać, na ile istotne jest ścisłe przestrzeganie przepisu, zespół Harrison przygotował kilka różnych wersji burej mikstury. Na przykład w jednej pominięto czosnek, w innej cebulę albo pora, w jeszcze innej wino albo żółć.

Potem przyszedł czas na sprawdzenie skuteczności średniowiecznego specyfiku. W tym celu wyhodowano błonę biologiczną (biofilm) gronkowca złocistego, czyli złożone wielokomórkowe struktury bakterii, które są trudne do zniszczenia przez antybiotyki. Na każdą z próbek nałożono inny rodzaj mikstury, żeby sprawdzić, która jest najskuteczniejsza.Najciekawsze było, że lek naprawdę działał. Kiedy uczeni pierwszy raz zajrzeli do laboratorium, żeby sprawdzić, jak sobie radzi z gronkowcem, nie mogli uwierzyć w to, co widzą. Tam, gdzie podali lek przygotowany zgodnie ze sztuką, zastali dosłownie pobojowisko. Zaledwie jedna na tysiąc bakterii gronkowca złocistego zdołała przeżyć

http://wyborcza.pl/7...-nas-ocala.html


  • 1





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych