Skocz do zawartości


Zdjęcie

Tragiczna ekspedycja Terra Nova na biegun południowy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1

Yenisey.
  • Postów: 62
  • Tematów: 32
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

ekspedycja-scotta-18-stycznia-1912.jpg?w

18 stycznia 1912 roku, Ekipa Scotta na biegunie południowy. Na zdjęciu członkowie wyprawy, stojacy z lewej Edward Adrian Wilson, Robert Falcon Scott – kierownik wyprawy, Lawrence oates; siedzący od lewej Henry Roberston Bowers, Edgar Evans, fot. East News

 
 
 
Ekspedycja Terra Nova, oficjalnie nazywana British Antarctic Expedition 1910-1913, jest jednym z wielu przykładów heroicznych wypraw na Antarktydę. Jej celem było odkrycie bieguna południowego, który był wówczas jedynym miejscem na świecie, do którego nie dotarł żaden człowiek. Pięcioosobową ekipę poprowadził doświadczony marynarz i polarnik, komandor Robert Falcon Scott. Jednak Brytyjczyków ubiegła norweska ekspedycja pod kierownictwem Roalda Amundsena. Choć przegrana w wyścigu na biegun była wielką porażką dla Scotta i jego ekipy, ich dramat miał się dopiero rozpocząć…
 
 
Robert Falcon Scotta urodził się 6 czerwca 1868 roku w angielskim Plymouth, jako pierwszy syn i trzeci z sześciorga dzieci, sędziego i piwowara Johna Edwarda Scotta oraz Hanny Scott z domu Cumming. W rodzinie od wieków były silne tradycje wojskowe, Robert wraz z młodszy bratem Archibaldem postanowili je kontynuować.
W 1881 roku Robert wstąpił jako kadet do Królewskiej Marynarki Wojennej, gdzie w 1890 uzyskał stopień komandora (stopień odpowiadający pułkownikowi w Wojskach Lądowych i Siłach Powietrznych).
W 1894 jego rodzina popadła w kłopoty finansował, gdy ojciec sprzedał browar, a zdobyte w ten sposób środki źle zainwestował. Po trzech latach zmarł on z powodu zawału serca. W tym czasie jego młodszy brat opuścił marynarkę wojenną dla lepiej płatnej pracy w koloniach brytyjskich. Tam niestety złapał w niedługim czasie tyfusa, z powodu którego zmarł w 1898 roku, zostawiając całość utrzymania rodziny na barkach młodego Roberta.
 

220px-Scott_of_the_Antarctic_crop.jpg

Robert Falcon Scott (1868 -1912) – oficer Royal Navy oraz badacz Antarktydy

 
 
 
Ekspedycja Terra Nova – druga i ostatnia, tragiczna ekspedycja na biegun południowy
 
Była to już druga ekspedycja (pierwsza "Discovery" była nieudana) na biegun południowy, ale ta w zamierzeniu organizatorów – Królewskiego Towarzystwa Geograficznego – miała mieć charakter głównie naukowy, a nie odkrywczy. Niebawem Scotta ogarnęła „mania bieguna”, stwierdzający, że jego głównym celem będzie zdobycie go ku chwale imperium brytyjskiego. Nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, że przyjdzie przyjdzie mu się z rywalizować Norwegiem Roaldem Amundsenem, który swoją wprawę przygotowywał w głębokiej tajemnicy.
Przygotowania Brytyjskiej ekspedycji były bardzo skomplikowane. W odróżnieniu od Norwegów, którzy w kwestii transportu spoczywali głównie na nartach oraz psach zaprzęgowych ciągnących sanie Scott opracował plan, w którym były zarówno psy, lecz także motorowe sanie i konie. W tym celu spec od psów na wyprawie – Cecil Meares – wybrał się wcześniej na Syberię aby dokonać wyboru zwierząt. Jednocześnie Scott nakazał mu kupno kuców mandżurskich – niewielkich, lecz silnych i wytrzymałych koników.
Był to pierwszy z błędów, bowiem Meares zupełnie nie znał się na koniach i zakupił zwierzęta słabej jakości, które nie były gotowe na zniesienie trudów arktycznej ekspedycji. Sam Scott w tym czasie przebywał we Francji i Norwegii, gdzie zajmował się testowaniem motorowych sań, i gdzie zatrudnił Bernarda Daya – speca od mechaniki współpracującego wcześniej z Shackletonem.
Po zakończeniu przygotowań, odkrywcy wypłynęli 15 czerwca 1910 roku z walijskiego Cardiff w rejs ku Antarktydzie trójmasztowcem „Terra Nova”. Nim dopłynęli do brzegów białego kontynentu ekspedycja zawinęła do portów w Afryce, Australii i Nowej Zelandii, gdzie załadowała dodatkowy ekwipunek. Dopiero Będąc w australijskim Melbourne Scott dowiedział się, telegramu wysłanego mu przez Amundsena, że ten także planuje zdobyć  Biegun Południowy. Niebawem rozpoczął się wyścig obu.
 

4.jpg?zoom=2

1910 rok, 65-osobowa załoga statku Terra Nova, fot. Herbert Ponting Canterbury Museum, New Zealand

 

Ekspedycja Scotta liczyła 65 mężczyzn: naukowców, żeglarzy i brytyjskich oficerów. Na prasowe ogłoszenia Scotta odpowiedziało osiem tysięcy osób. Wielu chciało być częścią wiekopomnej wyprawy ku chwale brytyjskiej monarchii wspieranej przez Królewskie Towarzystwo Geograficzne.
 

article-0-00624FA500000258-720_634x462.j

Fot. Herbert Ponting

 

Od początku ekspedycja napotkała trudność, pechowo ich statek od ugrzęzł w lodzie przez blisko 20 dni, co spowodowało opóźnienie w wyprawie.
 
 

antarktyda-1911-r.jpg?w=337&h=465

1911 rok, ekspedycja Roberta F. Scotta przy lodowej grocie, w tle żaglowiec Terra Nova, fot. Herbert Ponting

 

Następnie  podczas rozładunku sprzętu, jedne z motorowych sań spadły ze statku przebijając lód i ginąc na wieki w oceanie.
 
48328.jpg

Kuce mandżurskie, fot. Herbert Ponting, Pennell collection Canterbury Museum, New Zeland

 
 
Dodatkowo kuce nie przystosowane do warunków arktycznych zmusiły członków wyprawy do rozbicia głównego punktu zaopatrzeniowego 56 kilometrów wcześniej niż było to początkowo planowane.
 

5.1_Unpacking_Scott_by_hut.jpg

23 stycznia 1911 rok, główna baza zaopatrzeniowa, fot. Herbert Ponting photograph, Pennell collection Canterbury Museum, New Zealand

 

Pierwotnie punkt zaopatrzeniowy miał się znaleźć na 80 stopniu południowej szerokości geograficznej. Wtedy też Lawrence Oates miał doradzić Scottowi, żeby zabić konie i wykorzystać ich mięso jako pożywienie, na co Scott się nie zgodził.

 

640px-Sled_dogs_-_Terra_Nova_Expedition.

 

Po powrocie do bazy ekspedycja zdała sobie sprawę z obecności Amundsena razem z załogą i ogromną ilością psów w Zatoce Wielorybów, 320 kilometrów na wschód. Mimo, że to właśnie Amundsen był na starcie bliżej bieguna, to Scott miał nad Norwegiem jedną przewagę – mógł on wykorzystać znaną przez siebie trasę opracowaną wcześniej przez Shackletona.
 

Terra-Nova-Expedition-007.jpg

Scott na Przylądku Evansa, wrzesień 1911 r.

 

1 listopada 1911 roku, szesnaście miesięcy po opuszczeniu Wielkiej Brytanii, ekspedycja Scotta ruszyła ku biegunowi. Ekipa składała się z dwunastu osób wyposażonych w odmienne środki transportu – motorowe sanie, konie i psy, które przewoziły sprzęt i zapasy. Ich jedynym zadaniem było dostarczenie wsparcia dla ostatniego etapu podróży – czyli dla czterech mężczyzn, którzy mieli na piechotę pokonać ostatni fragment dzielący ich od bieguna. Nikt jednak od początku nie wiedział kto w tej grupie się znajdzie.
 
Poruszająca się na południe grupa stopniowo zmniejszała się, gdy poszczególne zespoły zawracały. Do 4 stycznia 1912 dwie ostatnie czteroosobowe drużyny dotarły do 87 stopnia 34 minuty długości geograficznej. Scott zdecydował, że biegun ma zdobyć pięcioosobowa ekipa, wśród niej mieli się naleźć: on sam, Edward Wilson, Henry Bowers, Lawrence Oates oraz Edgar Evans. Pozostała trójka Teddy Evans, William Lashly oraz Tom Crean miała powrócić do bazy.
 
Na samym początku wyprawy Scott musiał porzucić sanie motorowe, bo zamarzały ich silniki. Później padły wszystkie kucyki, nieprzystosowane do polarnych warunków. W wyniku tego, odziani w brezentowe kombinezony Anglicy musieli ciągnąć swoje sanie sami i gdy Amundsen schodził w drodze powrotnej z Płaskowyżu Antarktycznego na Lodowiec Szelfowy Rossa, Scott dopiero nań wchodził.
 
Wyprawa została zwieńczona 17 stycznia 1912 roku dotarciem na biegun. Trudno dziś wyobrazić sobie jego gorycz i rozczarowanie, gdy na biegunie powitała go norweska flaga.
 

640px-Returning_from_the_pole_-_Terra_No

 

17fm0nis2ts5ujpg.jpg

17 stycznia 1912 roku, fot. obóz i flaga norweska na biegunie południowy, fot Herbert Ponting

 

Na miejscu był list, z którego dowiedzieli się, że miesiąc wcześniej 18 grudnia 1911 roku, biegun południowa zdobyła norweska ekspedycja Amundsenowi, co zupełnie załamało Scotta. Pisał on w swoim dzienniku :

„Wydarzyło się najgorsze”, „Dobry Boże! To potworne miejsce”.

 
 

489px-Antarctic_expedition_map_%28Amunds

Na zielono trasa ekspedycja Scotta, a na czerwono Amundsena, źródło: wikimedia commons

 

 

W pozostawionym przez Amundsena namiocie znajdował się prowiant i list do ówczesnego króla Norwegii. Amundsen prosił Scotta o jego doręczenie. Nie pozostało im nic innego jak rozpocząć długą 1300 km podróż powrotną. Początkowo, mimo niesprzyjających warunków udało im się nawet utrzymać dobre tempo, pokonując do 7 lutego dystans 500 kilometrów. Jednak podczas 160-kilometrowego zejścia przez Lodowiec Beardmore’a stan fizyczny Edgara Evansa zaczął się drastycznie pogarszać. 17 lutego zmarł on niedaleko podnóża lodowca.
 
W tym momencie pozostało do pokonania 670 kilometrów do Lodowica szelfowego Rossa. Warunki cały czas się pogarszały, a pozostali członkowie wyprawy cierpieli coraz bardziej z powodu odmrożeń, głodu i wycieńczenia. 16 marca Oates wyszedł z namiotu i oznajmił, że nie ma zamiaru wrócić – popełniając w ten sposób samobójstwo i odciążając kolegów.
 
Po kolejnych 35 kilometrach, 19 marca – zaledwie 18 kilometrów od głównej bazy zaopatrzeniowej – pozostała przy życiu trójka rozbiła ostatni obóz. Przez kolejne dni byli oni unieruchomieni w tym miejscu przy minimalnej ilości żywności i światła przez szalejącą na zewnątrz burzę śnieżną. 23 marca w dzienniku Scotta pojawił się wpis, który przyczynił się do uwielbienia Brytyjczyków dla tego odkrywcy – jako, że stanowił gloryfikację dominacji tego narodu na świecie. W ostatnim wpisie w swoim pamiętniku, wykonanym 29 marca 1912 roku, kapitan Scott napisał:
 

„Gdyby dane nam było przeżyć, zadaniem moim byłoby opowiedzieć o zuchwałości, wytrzymałości i odwadze moich towarzyszy – cechach, jakie posiada każdy Anglik. Te oszczędne zapiski i martwe ciała muszą opowiedzieć naszą historię, ale mamy pewność, że kraj tak wspaniały i bogaty, jak nasz, zadba o byt naszych bliskich”.
 

 
Tuż przed śmiercią kapitan napisał też ostatni list do żony, który zaczął słowami: „Droga wdowo” i w którym polecił, aby wychowywała ich jedynego syna, Petera, tak, aby rozwinęła się w nim pasja do nauk biologicznych (w przyszłości dwuletni wówczas Peter Markham Scott zasłużył się jako oficer marynarki, artysta i ornitolog, a współcześnie jest najbardziej znany jako założyciel World Wide Fund for Nature).  Robert F. Scott najprawdopodobniej zmarł 29 lub 30 marca 1912 roku, jak wskazała pozycja odnalezionych ciał – jako ostatni z trójki.
 

Grave_of_the_Southern_Party.jpg

Grób piątki wyprawy Scotta na biegunie południowym

 

Cała ekspedycja była też źle przygotowana pod względem logistycznym. Zamiast psów zaprzęgowych postawiono na kucyki, które padły w czasie wędrówki. Posłuszeństwa odmówiły też nowoczesne – jak na tamte czasy – sanie motorowe, których silniki w czasie wyprawy przestały działać z powodu ekstremalnych warunków. Skończyło się na tym, że skąpo odziani członkowie ekipy musieli ciągnąć swoje sanie sami.
 
Jednym z największych błędów popełnionych przez Scotta było jednak rozpoczęcie wyprawy tuż przed nadejściem arktycznej zimy. Tymczasem członkowie ekspedycji przygotowali sobie wcześniej zaledwie jedną bazę z zapasami jedzenia, w dodatku ekipie nie zapewniono również odpowiedniej odzieży. Głód i odmrożenia były na porządku dziennym, a polarnicy szybko przestali mieć złudzenia, że powrócą żywi do domu.
 
Wszyscy polarnicy ostatecznie zmarli z wyziębienia, głodu i chorób, jak na ironię, niedaleko magazynu z zapasem żywności i paliwa. Większość ciał, pamiętniki i notatki oraz zgromadzone próbki i wyniki badań odnalazła kilka miesięcy później ekipa poszukiwawcza.
 
Dzięki temu to właśnie ekspedycja Terra Nova, a nie zakończona sukcesem wyprawa Norwegów, uważana jest za znacznie bardziej wartościową pod względem naukowym. Materiały i próbki pobierane przez brytyjskich polarników aż do ostatnich dni ich życia umożliwiły dogłębne poznanie Antarktydy – główny cel Scotta i jego towarzyszy został zatem osiągnięty.
Robert Falcon Scott przeszedł do historii jako wielki przegrany. Choć nie zdążył zostać pierwszym pogromcą Bieguna Południowego, stał się ważną postacią – połączeniem niestrudzonego podróżnika z romantycznym straceńcem. Na temat jego wyczynów nakręcono kilka filmów i napisano mnóstwo książek. Więcej niż o Roaldzie Amundsenie.

 

źródło:
https://historiamnie...gun-poludniowy/


Użytkownik Yenisey edytował ten post 05.09.2017 - 16:18

  • 8

#2

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3007
  • Tematów: 2579
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ciekawy artykuł, zasłużył moim zdaniem na plusa.

 

Sama wyprawa Scotta jest świetnym przykładem na to, w jaki sposób Brytyjczycy potrafią przekuć kompletną porażkę w coś na kształt sukcesu (inny przykład to Dunkierka). Bo patrząc na to realistycznie, na tragiczny finał ekspedycji złożyło się wybujałe ego samego Scotta, niezdolność do dostosowania się do nieznanych warunków, kiepskie planowanie i absurdalne niektóre założenia. Np. błędami u podstaw było wykorzystanie pojazdów motorowych oraz kucyków szetlandzkich -- nikt nie wpadł na to, że zwierzęta, które radziły sobie z warunkami typowymi dla Szetlandów przeżyją szok termiczny na Antarktydzie. Sam Scott zakładał także, że członkowie wyprawy pociągną sanie z ekwipunkiem samodzielnie na ostatnim etapie drogi do bieguna. Podobnych kuriozalnych założeń było znacznie więcej.

 

Dla porównania zespół Amundsena miał do pokonania znacznie trudniejszą drogę (biorąc pod uwagę ukształtowanie terenu), jednak Norweg wykorzystał swoje doświadczenia z poprzednich wypraw -- użył sań o sprawdzonej przez Eskimosów, lekkiej i wytrzymałej konstrukcji oraz psów. I to właśnie psy stały się jedną z przyczyn, dla których opinia publiczna tak wysoko ocenia wyprawę Scotta pomijając zupełnie Amundsena. W założeniach wyprawy norweskiej psy miały stanowić nie tylko siłę pociągową, ale także i awaryjne źródło pożywienia dla pozostałych zwierząt, co media uznały zgodnie za postępowanie niehumanitarne (o zdychających w nieludzkich warunkach kucach jakoś zapomniano).

 

Krótko mówiąc fatalnie zaplanowana, beznadziejnie dowodzona i rażąca skrajną momentami amatorszczyzną wyprawa doczekała się znacznie szerszego uznania i rozgłosu w światowych mediach, niż w pełni profesjonalna, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach i perfekcyjnie zrealizowana wyprawa Amundsena.

 

Wystarczy tylko spojrzeć na podstawowe fakty -- Amundsen wyruszył 11 dni wcześniej od Scotta, miał do pokonania o 100 kilometrów krótszą trasę (niemniej jednak znacznie trudniejszą i do tego całkowicie nieznaną -- Scott podążał śladem wcześniejszej, nieudanej ekspedycji Shackletona, a więc mniej więcej wiedział, czego się może spodziewać) i dotarł na biegun 34 dni przed Scottem. Co ważniejsze, w ekipie norweskiej nie było żadnych problemów ze zdrowiem (nie mówiąc już nawet o ofiarach śmiertelnych). To była po prostu stuprocentowo profesjonalna ekspedycja pod każdym względem. Wyprawa Scotta wypada po prostu przy niej wyjątkowo żałośnie...

 

Żeby nie było -- każdy z uczestników obu wypraw zasługuje na szacunek. To było ekstremalnie trudne wyzwanie, nie wiem, czy nie wymagające nawet więcej hartu ducha  i odporności psychicznej niż lot na Księżyc.


  • 1



#3

Yenisey.
  • Postów: 62
  • Tematów: 32
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Pyszny news: 

 

Grupa konserwatorów z New Zealand Antarctic Heritage Trust, w jednym z budynków na Antarktydzie odkryła dobrze zachowane ciasto owocowe sprzed ponad stu lat. Podobno ładnie pachniało i jest wciąż jadalne.

 

Do odkrycia doszło na przylądku Adare’a, będący wysuniętą najdalej na północny wschód częścią Ziemi Wiktorii na Antarktydzie. Ciasto znajdowało się w starym budynku tzw. „Chacie Scotta”. Było w zardzewiałej puszce, które się zaczęło rozpadać. Na etykiecie widniała nazwa cukierni – Huntley & Palmers, w której zostało upieczone.

 

Wypiek po odsłonięciu papieru pachniał i wyglądało apetycznie. Pochodzi z czasów z Ekspedycji Terra Nova, oficjalnie nazywanej British Antarctic Expedition pod dowództwem Roberta Scotta, w latach 1910-1913 r. – Fakt znalezienia tak dobrze zachowanego ciasta na dwa tygodnie przed zakończeniem prac konserwatorskich w „Chacie Scotta” było niezwykle miłą niespodzianką. – mówi Lizzie Meek z fundacji Heritage Trust.

 

Oprócz ciasta znaleziono masło, a także słoiki z dżemem, ale nie nadają do spożycia.

 

W budynek, w którym znaleziono ciasto i inne produkty żywnościowe został zbudowany w 1911 oku na potrzeby brytyjskiej ekspedycji Roberta Scotta. Znajduje się obok „Chata Borchgrevinka”, norwerskiego polarnika Carstenaa Borchgrevinka. Pracami konserwatorskimi budynków zajmuję się fundacja Antarctic Heritage Trust z Nowej Zelandii. Ciasto w puszce i pozostałe odkryte produkty trafią do zbiorów nowozelandzkiego Muzeum Canterbury.

 

ciasto-sprzed-stulat-antarctic-heritage-

Fot. Antarctic Heritage Trust

 

 

masc582o-sprzed-stulat-antarctic-heritag

Fot. Antarctic Heritage Trust - Ponad stuletnie masło.

 

wnetrze-chaty-scotta-antarctic-heritage-

Wnętrze budynku tzw. „Chaty Scotta”. Fot. Antarctic Heritage Trust

 

źródło: https://historiamnie...owe/#more-12980


Użytkownik Yenisey edytował ten post 06.09.2017 - 08:48

  • 1



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych