Skocz do zawartości


Zdjęcie

Życie wyszło na ląd pod Kielcami


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

  aa59dc06eb7af660.jpg                    

                                                                                                                                    Kraina tetrapoda

 

 

Stosunkowo niedawno w pobliżu Kielc, zaledwie kilka kilometrów od słynnego dębu „Bartka", odkryto ślady wyjątkowego zdarzenia z zamierzchłych czasów. Bez którego — odważę się zauważyć — niemożliwe byłyby np. pielgrzymki do Częstochowy, pierwszomajowe pochody a nawet spacer człowieka po Księżycu. Spośród całego mnóstwa turystycznych atrakcji Kielecczyzny, jest to chyba wciąż jedna z tych mniej znanych i mniej popularnych. Aczkolwiek w moim przekonaniu z uwagi na swoją wyjątkowość w skali świata, należąca do tych najcenniejszych. Zdaje się ona również wskazywać, iż zasada mówiąca, że „do odważnych świat należy" jest dużo starsza, niż by nam się mogło to wydawać.

 

Jak i co

 

W styczniu 2010 roku w „Nature" — jednym z najbardziej prestiżowych czasopism naukowych, opublikowano artykuł o znalezisku w starym kamieniołomie w Zachełmiu pod Kielcami. Chodziło o skamieniałe odciski tropów istot z palcami u kończyn sprzed 395 milionów lat. Znalezisko to dość diametralnie odmieniło naszą udokumentowaną, dotychczasową wiedzę dotyczącą wyjścia z wody pierwszych kręgowców czyli m.in. również i naszych ludzkich protoplastów.

 

Odmiana ta polega na tym, iż wcześniejsze odkrycia z tym związane wskazywały środowisko słodkowodne jako miejsce takiegoż pierwszego ich wyjścia. Natomiast ponad wszelką wątpliwość skamieniałe osady w Zachełmiu są morskiego pochodzenia. W okresie dewonu środkowego, z którego właśnie odkryte tropy pochodzą, tereny te były bardzo płytkim zbiornikiem morskim. z mulistym dnem regularnie odsłanianym przez morskie odpływy na przestrzeni wielu kilometrów. Tropikalne, równikowe warunki szybko doprowadzały do częstego wysychania odsłoniętych terenów.

 

Czego ślady — szczeliny wysychania — w postaci skamieniałej również przetrwały w tamtejszym kamieniołomie do dziś.

 

Notabene ówczesne morskie odpływy musiały być nieco intensywniejsze od tych nam współczesnych. A to dlatego, ponieważ Księżyc, jeden ze sprawców pływów morskich, krążył wokół Ziemi w odległości aż ok. 1000 km mniejszej niż obecnie. Odsłonięte dno zachęcało swą zasobnością pokarmową tetrapody (tak trochę niezbyt oryginalnie nazwany został gatunek zwierzęcia, który odcisnął tam swoje łapy) do wędrówek po nim. Wysiłek tym bardziej wart był takiej eskapady, gdyż w czasie odpływu cała obfitość tego środowiska pozostawała tylko dla niego. Z racji swojego pionierstwa nie mógł mieć wtedy żadnej godnej siebie konkurencji w jego zdobywaniu. Jest wielce prawdopodobne, że z czasem właśnie ten fakt zmotywował go najbardziej do pozostania na lądzie na stałe. Stawonogi i inne prostsze organizmy, które już wcześniej rozpoczęły kolonizację lądów, zdążyły przygotować dla niego miejsce na szczycie piramidy pokarmowej. Odkryte ścieżki śladów tetrapoda wyraźnie wskazują na daleko posuniętą już przemianę (ewolucję) jego płetw w stopy, ponieważ śladom stóp nie towarzyszą ślady sunącego brzucha ani też ciągniętego ogona. Jest to więc doskonały przykład ogniwa pośredniego.

 

d2811818e7c2a0a3.jpg

Dwaj główni odkrywcy tropów tetrapoda (G. Niedźwiedzki i P. Szrek)

przy płycie z tropami.

 

Inną, nie mniej doniosłą zmianą jaką odkrycie to wniosło do światowej wiedzy o rozwoju życia na Ziemi, jest przesunięcie wstecz o (bagatela!) kolejne 18-20 milionów lat, w sumie do 395 mln lat temu, pierwszego udokumentowanego wyjścia kręgowców z wody na ląd. Odkryte ślady są różnej wielkości i charakteru. Wskazują one m.in. na to, że niektóre z wędrujących tamtędy pierwszych czworonogów poruszały się krocząc, inne skokami, a jeszcze inne odpychając się. Na podstawie tych danych nie sposób póki co ustalić czy były to osobniki tego samego gatunku w różnym wieku, czy też może przedstawiciele różnych gatunków. Opierając się na danych o rozmieszczeniu i charakterze największych tropów (szerokość do 26 cm) rozmiary tetrapoda w przybliżeniu oszacowano na 2,5 m. Odtworzono również jego prawdopodobny wygląd, który siłą rzeczy musiał być czymś w rodzaju połączenia ryby z płazem.

 

Wykorzystano przy tym wiedzę zdobytą dzięki wcześniejszym znaleziskom, pokrewnym temu spod Kielc. Odkrycia tego rodzaju poprzedzające to z Zachełmia i wyszczególnione poniżej są odkryciami skamieniałych czaszek lub części szkieletów. Poniekąd zostały one przez tetrapoda w jakimś sensie zdegradowane, lecz mimo tego, nic nie straciły ze swej ogromnej wartości dla Nauki. Z pewnością zainteresowanym tą dziedziną nie obce są takie nazwy zwierząt prehistorycznych jak: acantostega — odkryta na Grenlandii, datowana na ok. 370-350 mln lat temu; ichtiostega — znaleziona we wschodniej Grenlandii w 1936 roku, datowana na ok. 365 mln lat temu; czy tiktaalik odkryty na terenie arktycznej części Kanady w 2006 roku i datowany na ok. 375 mln lat temu. Budowa ich szkieletów wyraźnie wskazywała na możliwość przynajmniej pełzania przez ich posiadaczy po lądzie (z wyjątkiem acantostegi) oraz oddychania powietrzem atmosferycznym.

 

5ff758d79941d604.jpg

Próba rekonstrukcji wyglądu tetrapodów. Makieta w Państwowym Instytucie

Geologicznym w Warszawie

 

Wszystkie te znaleziska, jak do tej pory były tymi najstarszymi i najważniejszymi jeśli chodzi o datowanie wyjścia kręgowców z wody. Nigdy wcześniej jednak nie udało się znaleźć jakichkolwiek ich tropów. A właśnie dopiero one są niezbitym dowodem na czyjąś zdolność do chodzenia po lądzie. Co oczywiste — ściśle się z tym wiąże konieczność posiadania płuc umożliwiających oddychanie poza środowiskiem wodnym.. Dość odległe obecnie od Zachełmia wspomniane wcześniej Grenlandia i Kanada, w istocie przez cały okres dewonu (a nawet dłużej) położone były od niego o przysłowiowe trzy kroki.

 

Dzięki zastosowaniu weryfikujących się i wspierających nawzajem kilku różnych metod badawczych i w efekcie zdobytym za ich pomocą informacjom wiemy, że dzisiejsza Ameryka Północna, Grenlandia oraz część Europy (z połową obecnego terytorium Polski) stanowiły wówczas jeden kontynent zwany przez Naukę Laurosją. Przecinał go wtedy równik, i właśnie nieco poniżej niego, u wschodnich wybrzeży Laurosji wędrowały tetrapody. Dzisiaj w przybliżeniu jest to teren Atlantyku nieopodal zachodnich wybrzeży Afryki pomiędzy równikiem, a zwrotnikiem Koziorożca.

 

Czy taka koncentracja miejsc tych znalezisk to jedynie szczęśliwy zbieg okoliczności, czy może raczej wyraźna wskazówka dla przyszłych odkrywców? Mapka z rozmieszczeniem kontynentów (w okresie dewonu środkowego) pochodzi z książki „Ewolucja — historia życia" autorstwa D. Palmera i P. Barreta. Miejsca znalezisk i nazwa kontynentu naniesione przez autora niniejszego artykułu.

 

502dc80e7e23582b.jpg

 

Jak obliczono czas pochodzenia tropów

 

Choć już wcześniej wiek formacji w obrębie której znaleziono tropy, był określony jako środkowo dewoński, przy datowaniu tegoż odkrycia uzyskano jego ostateczne potwierdzenie. Udało się tego dokonać dzięki odkryciu konodontów w próbkach badanych skał, czyli tzw. skamieniałości przewodnich dla tego okresu. Skamieniałość przewodnia to taka, której znalezienie precyzyjnie wskazuje wiek skały, ponieważ należy do gatunku o krótkim czasie występowania, a jednocześnie szeroko rozprzestrzenionego geograficznie. Wynikami tych badań Nauka z nawiązką zrekompensowała Kielecczyźnie psikusa jakiego jej nieco wcześniej sprawiła znacznie odmładzając „Bartka". Jego wiek szacowany w okresie międzywojennym nawet do tysiąca dwustu lat, zredukowano do ok. najwyżej 700. Bądź co bądź, to wciąż wiek godny uznania i podziwu.

 

Jak w wielu innych, sporo w tym odkryciu przypadku. Gdy jeszcze nie słyszano o dinozaurach, ich tropy znajdywane w Górach Świętokrzyskich (i chyba nie tylko tam) często przypisywano diabłom. Zresztą legendy o tym funkcjonują do dziś, jako element kultury ludowej. Równolegle z wciąż rozwijającą się wiedzą naukową. Co niektórzy naukowcy pojawiający się w Zachełmiu, jak sami przyznają, od lat zwracali uwagę na tajemnicze tropy. Jednakże ich prywatne hipotezy i chęci dość długo zgodnie krążyły wokół dinozaurów. Tyle tylko, że nijak nie dało się ich dopasować do dewonu. Początkowo podobnie rzecz się miała z Grzegorzem Niedźwiedzkim, młodym naukowcem z Uniwersytetu Warszawskiego. Jak sam relacjonuje, już w 2002 roku poszukiwał w Zachełmiu tropów dinozaurów.

 

Tamtejszy kamieniołom to nie tylko osady dewońskie, ale również późniejsze, nazywane tam permotriasem. Właśnie osady triasowe, z okresu w którym dinozaury pojawiły się na Ziemi, dają sporą nadzieję na sukces. Wtedy to (w 2002 roku), w ramach odpoczynku od — jak dotychczas — bezowocnych poszukiwań śladów po dinozaurach, umyślił sobie, aby rzucić okiem na znacznie starsze od triasowych, dewońskie skały.

 

Tajemnicze wgłębienia w skałach również zwróciły jego uwagę. Jednakowoż przez kilka następnych lat nie posunął się ze swym odkryciem (nomen omen) ani o krok. Aż do chwili, gdy uczestniczył w wykładach szwedzkiego geologa na Uniwersytecie w Uppsali (Szwecja) Pera Ahlberga. Szczęśliwie dla Nauki, jeden z jego wykładów dotyczył właśnie przekształcania rybich płetw w stopy z palcami. W oparciu o zgromadzoną dotychczas wiedzę naukową, Ahlberg przypomniał wtedy również swoim słuchaczom, w jakim okresie dziejów Ziemi najpewniej musiało to nastąpić. Dopiero od tej chwili sprawy odkrycia z Zachełmia nabrały rozpędu, a w rezultacie właściwego kierunku. Obaj panowie wymienieni w tym tekście z nazwiska nawiązali ścisłą współpracę i w jej efekcie są w gronie kilku osób oficjalnie uznanych za odkrywców tropów Tetrapoda.

 

Jakość wrażeń niecodzienna

 

Ziemia kielecka obfituje w różne geologiczne i paleontologiczne atrakcje. Aby jeszcze bardziej przybliżyć turystom co ciekawsze z nich, w najbliższym czasie planuje się utworzenie na terenach kilku tamtejszych gmin Geoparku. W założeniach ma to być dość spore przedsięwzięcie, skupiające parę różnych obiektów i stanowisk.

 

Jego trzonem będzie właśnie kraina Tetrapoda. Jakkolwiek zupełnie zrozumiałe są starania miejscowych władz nad skomercjalizowaniem swoich atutów, niemniej cieszę się, iż zdążyłem odwiedzić tamto miejsce zanim cokolwiek w tym kierunku uczyniono. Na kielecczyznę pojechałem wtedy specjalnie dla tych tropów, w cztery miesiące po lawinie publikacji na ten temat. W całym kamieniołomie nie było nikogo oprócz mnie i osoby mi towarzyszącej. Zapewne ta swego rodzaju intymność w jakimś stopniu wpłynęła na moje zmysły i odczucia.

 

Gdy znalazłem pierwsze z miejsc z zachowanymi tropami, mimowolnie zacząłem poruszać się na czworaka i z namaszczeniem muskać palcami ślady naszych prajaszczurów. Poczułem się mocno jak nigdy wcześniej związany ze światem przyrody. Jak równy pośród równych. Przyznaję, nie umiem znaleźć w pamięci niczego z czym mógłbym porównać niesamowitość tamtych wrażeń.

 

febfd66ed94d367c.jpg

Choć najcenniejsze okazy zostały stamtąd zabrane, to jednak część odkrytych tropów

nadal tam jest

 

Dość zgodnie na całym świecie za najcelniejszy komentarz do pierwszego lądowania człowieka na księżycu uznano słowa oficjalnie przypisane Neil’owi Armstrongowi. Człowiekowi, który jako pierwszy postawił na nim nogę. Przypomnę, brzmiały one tak: „Dla człowieka to jeden mały krok, dla ludzkości skok ogromny". W moim przekonaniu, gdyby nawet udało się przełożyć ich sens na skomentowanie tego co zdarzyło się tutaj przed 395 mln lat, nie byłyby one w stanie oddać w pełni ogromu rangi tego zdarzenia, ani też jego doniosłości.

 

Suplement (z przymrużeniem oka)

 

Na koniec pozwolę sobie nieco popuścić wodze swojej fantazji. Otóż wiele wskazuje na to, że podróż ziemian na Księżyc miała swój początek w Zachełmiu. Co ciekawe, pierwszy impuls do dążenia ziemian w jego kierunku dał im sam Księżyc. Właśnie tu, gdzie dzisiaj jest Zachełmie pierwsi z nich przy dużym jego udziale (morskie odpływy), sprowokowani wyszli z wody na ląd. Z czasem wdrapali się nawet na drzewo, chcąc z niego prawdopodobnie dosięgnąć Księżyca.

 

Gdy zorientowali się, że to jednak zbyt nisko, aby mogło się udać, zeszli na dół, zamierzając próbować zrobić to inaczej. Być może w ramach takich prób stanęli na tylnych nogach (i tak już zostało), a przednimi kończynami starając się chwycić Księżyca. Przedstawiciele jednej z licznych gałęzi ewolucyjnych pochodzących od tetrapoda, zapewne świadomi swej bezradności, zaczęli żałośnie do Księżyca wyć. Co zresztą czynią nadal. Potem nastąpiło coś, co do dzisiaj pozostaje nie rozstrzygnięte.

 

Czy przyjęcie pozycji na kolanach, to kolejny etap postępu ewolucji, czy też wręcz przeciwnie, jego regresja. W każdym razie wielu spośród Ziemian uznało, że pozycja na kolanach jest najskuteczniejszym sposobem w osiąganiu wszelkich celów i pragnień. Jak by na to nie spojrzeć, jest to sposób działania żywcem wzięty z Księżyca. Całe szczęście, oprócz tych na kolanach byli inni, którzy nie podzielali takiego sposobu myślenia i działania. Mimo tego, zapewne i tak nic by nie wyszło ziemianom z księżycowych planów, gdyby nie pomoc ziemskiego satelity. Przez cały czas robił on co mógł, aby spowolnić wirowanie Ziemi. Cel tego spowalniania był oczywisty — żeby ziemianom łatwiej było trafić rakietą w Księżyc.

Autor tekstu: Maciej Stępień

 

Bibliografia:

— „Dzieje Ziemi i rozwój życia" — Ryszard Krzysztof Borówka

— „Budowa Ziemi bez tajemnic" — Ryszard Krzysztof Borówka

— „Z kamiennej księgi pradziejów górnego Śląska" — G. Racki, W. Bardziński, T. Zieliński

— „O powstawaniu gatunków" — Karol Darwin

— „Najwspanialsze widowisko świata — świadectwa ewolucji" — Richard Dawkins

— "Wspinaczka na szczyt nieprawdopodobieństwa' — Richard Dawkins

— „Ewolucja — historia życia" — Douglas Palmer, Peter Barret

— miesięcznik „Przyroda Polska"- nr.2 z Lutego 2010 r. Artykuł pt: „Rewolucja w ewolucji?"

źródło

 


  • 2



#2

Taper.
  • Postów: 293
  • Tematów: 44
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Tyle się słyszy o wielkich odkryciach gdzieś, na świecie, a tu... Moim zdaniem powinno to być znacznie bardziej nagłośnione, nie tylko ekspozycją w muzeum. No, i powinno się do tego wracać, choćby z okazji kolejnych rocznic.


  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych