To stało się dość dawno...
Moja "matka" kąpała się. Było to późno nocy. Nad wanną mamy półke, zaczyna się od brzegu wanny a ciągie się do sufitu. Stoją tam takie tam do kapania i wtedy "matka" miała tam jakieś perfumy. Jeden (zwyczajna jakaś woda perfumowana) perfum w starym zwyczajnym, troche przypomnającym granat bombowy stał własnie na tej półce. Nagle (chyba "matka" już wychodziła z wody, buteleczka zaczęła pękać. Rozsypała się na kilka kawałków. Nikt jej nie ruszał. Sama z siebie...
Ciekawe nie? A perfum się rozlał... (ładnie pachniało przez miesiąc w łazience (-: ) :wow: