Skocz do zawartości


Zdjęcie

Upadek Griseldy Blanco - królowej kokainy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Książe Zła.
  • Postów: 683
  • Tematów: 77
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

120904084636-griselda-blanco-story-top.jpg

 

Jak to możliwe, że w kolumbijskim maczystowskim społeczeństwie to kobieta była zdolna do zbudowania przemytniczego imperium?

 

W kolumbijskim Medellin wrześniowe popołudnia bywają bardzo upalne. Wycierając pot z twarzy, starsza pani weszła do sklepu mięsnego w dzielnicy Belén. Przez pół godziny wybierała towar. Potem przysiadła na taborecie, którego zawsze użyczali jej ekspedienci i czekała na spakowanie zakupów. Przed sklep podjechało dwóch mężczyzn na motocyklu. Jeden z nich wszedł do środka i nie zdejmując kasku, wyciągnął rewolwer, po czym wpakował jej dwie kule w głowę. Kiedy padła na posadzkę, spokojnym krokiem wyszedł na ulicę i odjechał.

 

Tak 3 września zginęła 69-letnia Griselda Blanco - Kolumbijka, która w latach 70. i 80. dosłownie zasypała kokainą Stany Zjednoczone. Za sprawą krwawej łaźni, jaką zafundowała Miami, przez dekady to miasto nazywano ''stolicą zbrodni''. Gdyby nie jej metody, twórcy filmu ''Człowiek z blizną'' albo serialu ''Policjanci z Miami'' nie mieliby źródła inspiracji.

 

Najpierw zabijała, potem myślała

 

Po raz pierwszy zabiła jako 11-latka. Razem z grupą dzieciaków porwała dla okupu dziesięcioletniego chłopca z bogatej rodziny. ''Bliscy ofiary nie zareagowali na czas. Griselda przystawiła broń do głowy chłopca i nacisnęła spust. To była pierwsza z długiej listy jej ofiar'' - pisał Ethan Brown w czasopiśmie ''Don Juan''.

 

- El Mono, który zabijał na jej zlecenie, opowiadał mi, że poznał ją w 1976 roku. Miał wtedy 17 lat i uczestniczył w imprezie w jednej z willi Blanco. W pewnym momencie na środek salonu wprowadzono czterech chłopaków, których podejrzewała o zdradę. Zastrzelono ich na oczach gości, a ciała wywieziono na wysypisko śmieci - opowiada José Guarnizo, szef działu śledczego prestiżowego kolumbijskiego dziennika ''El Colombiano''. Służący zmyli krew, muzycy zaczęli grać, kieliszki znów były pełne, a Griselda wzniosła toast i krzyknęła: ''Niech trwa zabawa!''.

 

10-griselda-blanco-1456257993.jpg

 

- Najpierw zabijała, potem myślała - ciągnie Guarnizo, który pisze o niej książkę. - A jeśli pojawiały się jakieś wątpliwości co do winy ofiary, wzdychała: ''No cóż, umarł sobie...''.

 

Zafascynowana filmem Francisa Forda Coppoli kazała nazywać się matką chrzestną, a najmłodszego syna nazwała Michael Corleone. - W tamtych czasach rzeczywiście była matką chrzestną handlu kokainą - wspominał Jorge ''Rivi'' Ayala w filmie dokumentalnym ''Cocaine Cowboys'' o wojnie narkotykowej w Miami, którą rozpętała Griselda. Rivi był jej cynglem i najbardziej zaufanym człowiekiem. Kiedy w połowie lat 80. policja rozbiła jej gang, zaczął sypać. Przyznał się do 29 zabójstw na jej zlecenie. Opowiadał o stylu, w jakim eliminowała konkurentów: - Do mojego domu wchodzi Griselda, jakby była u siebie. Żona akurat usmażyła rybę. Je i opowiada, jak porąbali człowieka na kawałki. Ona go zastrzeliła, a Cumbamba pociął, wsadził ciało do pudełka i owinął jak prezent - z kokardką i karteczką. Zostawili je kilka przecznic stąd. Pytam, czy zawsze tak robią, a ona na to, że lubi ciąć ludzi na kawałki i wyrzucać.

 

Miała obsesję na punkcie swoich dzieci i nie wahała się wydać wyroku na zabójcę, który dla niej pracował, kiedy ten obraził jej syna. Chucho Castro był idolem 18-letniego Osvaldita, który już wtedy uczył się kokainowego biznesu i sprzedawał 400 kg kokainy miesięcznie. W 1982 roku Osvaldo bawił się w klubie z kumplami i dziewczyną. Chucho mieszkał niedaleko, więc chłopak pomyślał, że prześpi się u niego. Nad ranem z piskiem opon wjechał na trawnik, pod same drzwi. Zdenerwowany Chucho kazał mu iść precz. Osvaldo zagroził mu, że powie matce, jak go traktuje. - Walę twoją matkę, możesz jej to powtórzyć - powiedział Kolumbijczyk i kopnął Osvalda w tyłek. Kilka dni później na rozkaz Griseldy Rivi i inny sicario pojechali zapolować na Chucha.

 

Kiedy zrównali się z jego samochodem, Rivi zaczął strzelać. Mimo przebitych opon Chucho uciekł na autostradę i zgubił pościg. - Na drugi dzień Griselda mówi, że synek Chucho nie żyje. Spał na siedzeniu pasażera. Zabłąkane kule przeszły przez szybę i trafiły dwulatka w głowę - wspominał Ayala.

 

To była jej najmłodsza ofiara. - Griselda powiedziała: ''Przynajmniej ma za swoje''. Nawet nie było jej przykro - mówił Rivi.

 

Produkt epoki przemocy

 

Pablo Escobar, słynny kokainowy baron kartelu z Medellin, którego Griselda uczyła przemytniczego fachu, kiedy ten był jeszcze zwykłym złodziejem samochodów, uznał, że działania Griseldy psują wszystkim biznes. Poprosił ją, żeby unikała niewinnych ofiar. Odpowiedziała mu: ''Pieprzę ich. Będę robić, co mi się podoba''.

 

Lubiła prowadzić wojnę. - Codziennie mówiła: musimy rozwalić tego, musimy zdjąć tamtego. Sprawiało jej to przyjemność - opowiadał Rivi. Z tą diagnozą zgadza się kolumbijska pisarka Susana Castellanos, która historią Griseldy zamyka swoją książkę ''Perwersyjne kobiety w dziejach'': ''Z 40 kobiet, które opisałam, tylko trzy - Elżbieta Batory, Ilse Koch i Griselda Blanco - naprawdę czerpały przyjemność z torturowania lub mordowania. Reszta robiła to z powodów politycznych, na przykład żeby zapewnić sobie sukcesję tronu''.

 

Castellanos nie potrafi wyjaśnić, jak to możliwe, że w kolumbijskim maczystowskim społeczeństwie to kobieta była zdolna do zbudowania przemytniczego imperium. - Griselda jest produktem epoki La Violencia. Wychowała się wśród codziennych masakr. Trupy leżały na każdej ulicy. Ulubioną zabawą dzieci w tamtym czasie było kopanie dołów, do których wrzucały zwłoki, a potem je zasypywały - tłumaczy José Guarnizo.

 

La Violencia, czyli Przemoc, to jeden z wielu czarnych okresów w historii Kolumbii. Ta wojna domowa w latach 1948-58 między zwolennikami Partii Konserwatywnej i Partii Liberalnej pochłonęła ponad 200 tys. ofiar i zmusiła 2 mln Kolumbijczyków do emigracji.

 

0702_farc_g.jpg_1858568678.jpg

 

Od biustonoszy do kontenerów

 

273541_100001809840543_530899_n1.jpg

 

W takiej Kolumbii, w małej mieścinie niedaleko Kartageny 15 lutego 1943 roku urodziła się Griselda Blanco. Jej ojcem był bogaty latyfundysta senor Blanco, u którego jej matka Ana Lucia Restrepo pracowała jako służąca. Kiedy Blanco dowiedział się o ciąży, wyrzucił ją. - Ana i Griselda włóczyły się po biednych dzielnicach Medellin. Obie zostały prostytutkami, a Griselda wkrótce zaczęła zarabiać na życie także jako kieszonkowiec - mówi Susana Castellanos.

 

Trudno wyobrazić sobie biedę, w jakiej się wychowała. Razem z rodzeństwem mieszkała w blaszaku postawionym na gołej ziemi wśród tysięcy podobnych ruder. Jej matkę codziennie odwiedzali różni mężczyźni, którzy dobierali się też do Griseldy. - Pewnego dnia jeden z kochanków matki próbował ją zgwałcić. Kopniakami i paznokciami zdołała się obronić, a kiedy opowiedziała matce, co się stało, ta pobiła ją, twierdząc, że chciała odebrać jej klienta - opowiada Castellanos.

 

14-letnia Griselda uciekła wtedy z domu i poznała swojego pierwszego męża Carlosa Trujillo. - To był drobny przestępca, specjalista od fałszowania amerykańskich wiz i przemytu ludzi do USA - mówi José Guarnizo. Zamieszkali w nowojorskim Queens. Owocem ich związku byli trzej synowie: Dixon, Uber i Osvaldo. Griselda bardzo przytyła po urodzeniu Osvalda, ale wciąż pozostawała atrakcyjna. Mężczyźni uwielbiali ją, mimo że była jąkałą. Tej wadzie wymowy zawdzięcza jeden z pseudonimów - ''La Gaga'', czyli ''Jąkała''.

 

W 1968 roku Griselda wdała się w romans z przyjacielem Carlosa Albertem Bravo. - Pochodził z zamożnej, szanowanej rodziny z Medellin. Był zainteresowany biznesem z przyszłością - przemytem koki do USA. Trudno powiedzieć, czy Griselda była zafascynowana bardziej nim, czy zyskami z jego interesu - tłumaczy Guarnizo.

 

Dwa lata później jej mąż odkrył ich romans i brutalnie pobił Griseldę. Rok później zmarł na marskość wątroby w nowojorskim szpitalu. Griselda z trudem cedziła słowa, ale decyzje w biznesie podejmowała bez zająknienia - natychmiast wsiadła w samolot lecący do Medellin i poślubiła Bravo.

 

Po zmarłym mężu przejęła interes fałszywych wiz i zaczęła wykorzystywać emigrantów do przemytu kokainy. - W dzielnicy był szewc zwany Tono. Matka chrzestna kazała mu przerabiać buty tak, żeby w obcasach można było chować narkotyki - opowiada Guarnizo. Producenci bielizny szyli dla Blanco specjalne biustonosze i majtki, w których kobiety mogły przemycać towar.

 

Razem z Bravo zgromadzili 26 tys. dol. - oszałamiającą sumę jak na kolumbijskie warunki. Ale ich apetyt szybko rósł. Szmugiel w stanikach zamienili na regularne loty samolotami, którymi sprowadzali kokainę kontenerami.

 

- Już w 1972 roku Blanco i Bravo byli dostawcami dla najważniejszych włoskich rodzin mafijnych z Nowego Jorku. Sprowadzali tonę miesięcznie, zarabiali 10 mln dol. tygodniowo - mówi Billy Corben.

 

Griselda, która do 13. roku życia chodziła boso, teraz mogła wybierać z trzystu par butów, siedząc w garderobie swojego kilkusetmetrowego apartamentu w Nowym Jorku. W garażu stały najdroższe samochody świata. Ze swojej kolekcji drogiej biżuterii najbardziej szczyciła się pierścionkiem z brylantem, który kiedyś należał do Evity Perón. - Herbatę piła z porcelanowego serwisu Elżbiety II, który skradziono podczas podróży brytyjskiej królowej do Kanady. Często latała do Brazylii, gdzie robiła sobie operacje plastyczne, które kosztowały wtedy fortunę - wylicza Susana Castellanos.

 

Czarna wdowa

 

Firma Blanco-Bravo, której klientami były między innymi gwiazdy kina i sportu, rozrosła się do takich rozmiarów, że agencja antynarkotykowa DEA wzięła ją pod lupę. Nazwisko matki chrzestnej po raz pierwszy pojawia się w jej raportach w 1973 roku. Dwa lata później DEA ma już wystarczająco wiele dowodów, żeby zacząć - wówczas największy w USA - rajd antynarkotykowy.

 

Aresztowano ponad 30 osób, ale Griselda zapadła się pod ziemię. Operacji nadano kryptonim ''Banshee'' zapożyczony z irlandzkiej mitologii. Oznacza kobiecą zjawę zwiastującą bliską śmierć kogoś z rodziny.

 

Tego samego roku Griselda pojawiła się w Bogocie. Na płycie lotniska czekał na nią sznur czarnych limuzyn. Mierząca 150 cm, ważąca 75 kg kobieta o szerokiej, owalnej twarzy, która zupełnie nie pasowała do stereotypu seksownej kokainowej femme fatale wysiadła ze swojego odrzutowca i kazała zawieźć się prosto do Alberta Bravo.

 

W tym momencie ich imperium obracało tonami kokainy i zatrudniało ponad półtora tysiąca dilerów. Ale im bardziej Griselda i Bravo się bogacili, tym częściej kłócili się o pieniądze. - Obwiniała go o złe zarządzanie biznesem. Poza tym miała do niego żal, że pochodzący z elitarnych kręgów Bravo nie chciał przedstawić jej swojej rodzinie ani możnym przyjaciołom - tłumaczy Susana Castellanos.

 

Miłość Alberta i Griseldy gasła. Nie pomogły nawet gesty Bravo, który na gwiazdkę podarował jej pozłacany, inkrustowany diamentami i szmaragdami pistolet maszynowy Uzi.

 

Griselda zabiła w końcu męża na parkingu dyskoteki. Od tej chwili przylgnął do niej kolejny przydomek - ''Czarna Wdowa''.

 

Nie musząc dzielić się z nikim zyskami, w 1978 roku postanowiła przenieść biznes do Miami. Na krótko przed odlotem poślubiła swojego kochanka Daria Sepulvedę, który razem z dwoma braćmi żył z napadów na banki. Urodził im się wtedy Michael Corleone.

 

- Z Dariem Griselda też nie mogła się dogadać. Szczególnie w kwestii edukacji Michaela. On chciał, żeby poszedł do dobrej szkoły, ona, która nie chodziła nigdy do żadnej szkoły, nie uważała tego za konieczne. W końcu ojciec porwał syna do Kolumbii. Któregoś dnia policja zastrzeliła Daria w Medellin, kiedy ten odwoził syna do szkoły. Griselda szybko sprowadziła chłopca do Miami. Można się tylko domyślać, jaką łapówkę musiała zapłacić policji - mówi Castellanos.

 

Koniec fiesty

 

Griselda_Blanco_Medellin.jpg

 

W lipcowe popołudnie 1979 roku kokainowy mafioso i dłużnik Griseldy Germán Jiménez wraz ze wspólnikiem szukali drogiej whisky w centrum handlowym Dadeland Mall w Miami. Zanim kupili alkohol, pod sklep podjechała biała furgonetka, z której trzech cyngli Griseldy otworzyło do nich ogień. Jiménez i jego kumpel zostali dosłownie rozerwani na strzępy.

 

- Policja była w szoku. Wszędzie leżało szkło i łuski nabojów. Na parkingu stały podziurawione auta, z baków lało się paliwo. To w wojnie kokainowej była pierwsza strzelanina w biały dzień, w miejscu pełnym niewinnych ludzi. Wystrzelili 86 serii - opowiada Billy Corben.

 

Policja znalazła furgonetkę porzuconą na tyłach sklepu. Dziennikarze nazwali białego forda ''wozem bojowym''. - Boki były wzmocnione stalowymi płytami o grubości prawie cala. Wóz miał otwory strzelnicze, a w środku znaleziono arsenał - kilkanaście rodzajów broni - mówi reżyser.

 

Samochód miał z boku napis: ''Imprezy Happy Time''. Ale żądza krwi matki chrzestnej doprowadziła do końca fiesty. Policja, która do tego czasu nie zamknęła żadnej sprawy związanej z kokainowymi porachunkami, zdała sobie sprawę, z czym ma do czynienia. - Miami to był raj. Słońce, plaże, piękne kobiety, oaza spokojnej starości dla emerytów. Wraz z przybyciem Griseldy na Florydę rozpoczęła się era kokainowych kowbojów - tłumaczy José Guarnizo.

 

Miami na początku lat 80. uznano za najniebezpieczniejsze miejsce świata. W 1976 roku zginęły tam 104 osoby, pięć lat później - 621. - W kostnicach nie było miejsc, więc policja wypożyczała chłodnie od Burger Kinga - opisuje Billy Corben. Za większością tych morderstw stała Blanco i to za jej sprawą rząd federalny zrozumiał, że Miami zaczęło przypominać Dziki Zachód.

 

Pod koniec 1981 roku wiceprezydent George Bush polecił stworzyć CENTAC 26 - specjalną jednostkę do walki z narkoprzemytem. Zaczęły się masowe aresztowania, wojsko dostało pozwolenie na strzelanie do samolotów i łodzi przemycających kokainę. Na efekty nie trzeba było długo czekać - w ciągu dwóch lat liczba przestępstw spadła o połowę, a ilość konfiskowanej kokainy wzrosła o 2500 proc.

 

Matka chrzestna zaczęła tracić samokontrolę. Łamała podstawową zasadę biznesu: trzymaj nos z dala od towaru, którym handlujesz. Jej paranoję pogłębiał też alkohol. - Potrafiła zamykać się na wiele dni w swoim pałacu w Biscayne Bay, którego pilnował owczarek niemiecki. Wołała na niego Hitler - mówi Castellanos.

 

Trzymała gotówkę w pięciu ogromnych pokojach. - Często tam siadała i godzinami banknot po banknocie liczyła swoje miliony, bo chciała dokładnie wiedzieć, jak jest bogata - tłumaczy José Guarnizo.

 

Czuła na karku oddech agentów DEA i przeniosła się do Kalifornii. Pablo Escobar, który kontrolował kokainę wchodzącą przez Miami, był wściekły, że jej metody sprowokowały władze do działania. Uznał przeprowadzkę Blanco za okazję, żeby podciąć jej skrzydła, i przestał wysyłać matce chrzestnej towar. Ale Griselda miała inny pomysł na zaopatrzenie. Zaprzyjaźniła się z Martą Ochoą - siostrzenicą Fabia Ochoi, drugiego bossa kartelu z Medellin. Od Ochoi dostała tyle kokainy, ile chciała, ale znów grała według własnych reguł.

 

- Postanowiła, że nie zapłaci za półtorej tony, które wzięła. Wtedy rodzina Ochoa całkowicie wstrzymała dostawy do USA. Chcieli wyjaśnić sprawę. Griselda, która sparaliżowała rynek, wymyśliła, że zabije Martę Ochoę i powie, że dała jej pieniądze, a siostrzenica najwyraźniej oszukała wuja - opowiada Susana Castellanos. Kilka dni później zwłoki kobiety znaleziono w zaroślach przy szosie. To był początek końca królowej kokainy. Teraz jej głowy chciały i policja, i kartele.

 

Egzekucji nie będzie

 

Griselda wyszła na werandę swojego niewielkiego domu w kalifornijskim Irvine i pocałowała ukochanego Michaela Corleone w czoło, a potem wróciła do środka. Niania właśnie zabierała chłopca na spacer. Był słoneczny poranek 17 lutego 1985 roku i te gesty matczynej czułości obserwował razem z oddziałem swoich ludzi agent Bob Palombo, który od dziesięciu lat polował na Kolumbijkę. Otoczyli dom. Palombo zapukał do drzwi. Otworzyła Ana, matka Griseldy. Wszedł na drugie piętro i zobaczył ją siedzącą w piżamie na łóżku. ''Czytała sobie Biblię. Czegoś takiego się nie spodziewałem. Spojrzała na mnie zaskoczona. »Griselda, w końcu się poznaliśmy «, powiedziałem do niej'' - wspominał Palombo w wywiadzie dla ''Miami Herald''. Zaskoczenie Griseldy musiało być jeszcze większe, kiedy agent kazał jej wstać i pocałował ją w policzek: ''Wiele lat temu obiecałem swoim ludziom, że to zrobię''. Griselda nie wypowiedziała ani słowa.

 

Palombo i amerykańska opinia publiczna byli pewni, że Blanco usmaży się na krześle elektrycznym: oskarżono ją o 40 zabójstw (podejrzewana była o ponad 200) i przemyt ton kokainy. Ale stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. - Wyszło na jaw, że Rivi, główny świadek oskarżenia, uprawiał seks przez telefon z sekretarką głównego prokuratora. Wiarygodność świadka runęła jak domek z kart - tłumaczy José Guarnizo.

 

Sprawa skończyła się umową z obrońcami: matka chrzestna przyznała się do przemytu i została skazana na... 19 lat. ''Czuliśmy się zdradzeni przez system'' - żalił się Palombo.

 

Królowa wraca do domu

 

W czerwcu 2004 roku Griselda Blanco wyszła na wolność i natychmiast deportowano ją do Kolumbii. Z najbliższej rodziny pozostało jej tylko dwóch synów - Dixon, który mieszka gdzieś w Kolumbii, i rezydujący w Miami Michael Corleone. Osvaldo i Uber zostali zastrzeleni przez ludzi Pabla Escobara w 1992 roku.

 

- Wszyscy byli pewni, że jej śmierć to kwestia dni - mówi Susana Castellanos. Ale królowa koki żyła jeszcze osiem lat. - Niewiele osób wiedziało, że wróciła. Paradoksalnie, była bardziej znana w USA niż w kraju - tłumaczy pisarka.

 

Griselda wróciła do rodzinnej dzielnicy Antioquia na obrzeżach Medellin, która wciąż jest dystryktem biedoty i gangów narkotykowych. - Mieszkańcy mówili mi, że mieszkała tam przez pierwsze cztery lata. Ale z czasem czuła się coraz pewniej i już w 2008 roku zamieszkała w okazałym domu w willowej dzielnicy i jeździła po Medellin czarną mazdą 6 - opowiada José Guarnizo.

 

Ponieważ w skorumpowanej Kolumbii kartoteka policyjna Blanco była czysta jak kokaina, którą handlowała, zachowała cztery inne domy, za których wynajem miała 11 tys. dol. miesięcznie. Dwa razy w tygodniu chodziła do fryzjera. Była uzależniona od salonu piękności.

 

Dlaczego zginęła akurat teraz? I kto kazał ją zabić? Policyjne śledztwo trwa. - Osoby z jej otoczenia mówią, że to mogła być zemsta jakiegoś starego, zubożałego gangstera. Zabójstwo Griseldy nie kosztowało dużo: nie było wielkiej akcji, komanda uzbrojonych strzelców - mówi Guarnizo.

 

Dla agenta Palombo okoliczności jej śmierci są symboliczne: - Rzeźnik zginął w rzeźni z ręki zabójcy na motorze. To metoda, którą ona sama wymyśliła. Dla mnie to poetycka sprawiedliwość.

 

Pochowano ją na cmentarzu Jardines Montesacro w Medellin. Dwa autokary dowiozły na pogrzeb chłopaków z Antioquii - dzielnicy, w której stała się prostytutką, kieszonkowcem, przemytniczką i morderczynią, ale też ulubienicą biednych dzieci, które obsypywała prezentami na Gwiazdkę. - Żałobnicy przekazywali sobie butelkę spirytusu i płakali: ''Ciociu, nie odchodź!'' - opisuje José Guarnizo, jeden z dwóch dziennikarzy, którym pozwolono być na ceremonii.

 

W sumie żegnało ją ponad sto osób, wśród nich jej syn Dixon, siostra, wnuki i siostrzeńcy. Michael Corleone nie mógł przylecieć z Miami, bo od maja przebywa w areszcie domowym za handel kokainą.

 

Nad jej grobem, który leży tylko 120 metrów od miejsca pochówku Pabla Escobara, orkiestra mariachis zagrała kawałek ''Wieczna miłość''. ''Zmuszam swoją pamięć, żeby cię zapomniała, bo ciągle myślę o wczorajszym dniu.'' - śpiewali.

 

Ale o Griseldzie Blanco świat szybko nie zapomni. Oprócz serialu HBO w produkcji są trzy filmy fabularne o matce chrzestnej. Jeden reżyseruje Mark Wahlberg, który w wywiadzie dla MTV News wyznał, że Jennifer Lopez ''oszalała'' na punkcie tej roli. Produkcją innego kieruje Drena De Niro, córka słynnego aktora. - Życie tej kobiety jest interesujące pod każdym względem. Będziemy z nią konsultować scenariusz - mówiła na antenie kolumbijskiego W Radio w kwietniu 2011 roku.

 

Griseldy Blanco nikt już jednak nie zapyta o jej historię, o to, czy kiedykolwiek bała się śmierci, ani o to, do czego potrzebna jej była góra mięsa (za równowartość ponad 500 zł) którą kupiła krótko przed tym, zanim dopadła ją przeszłość.

 

e8e9774abaa5aff0f144082fc10147fe.jpg

 

Źródło: http://www.wysokieob...eRedirects=true

 

Parę zdjęć dodałem bo sam artykuł opatrzony był zaledwie jednym. Powiem szczerze że zdziwiłem się brakiem jakiejkolwiek wzmianki na forum o Griseldzie, postać dość medialna i ciekawa więc wrzucam. RIP


  • 4





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych