Istnieje wiele teorii tego, że żyjemy w tzw. "matrixie" a człowiek odgrywa w tym wszystkim główną rolę, próbując dojść do prawdy.
Chciałbym się podzielić kilkoma doświadczeniami z mojego życia.
A więc zacznijmy.
Świadomość, podświadomość, mózg, istnienie, czucie, przeżywanie. Znajome zwroty? Oczywiście, że tak. Nie znam osoby, która choć raz nie pomyślałaby o sensie swojego bytu. Naukowcy wciąż badają ludzkie ciało (jak wiadomo mózg to klucz wszystkiego). Czytałem wiele porównań; mózg-wszechświat, jakoby mózg miał emitować to co dzieje się(i jak funkcjonuje) wszechświat. Mam tu na myśli neurony, czyż nie zauważacie pewnego podobieństwa? Swego czasu porównywałem mózg do komputera. Jest - zapisuje - odczytuje. Wyłączasz komputer - jest nadal, lecz nie odczytuje. Mózg to swego rodzaju dysk twardy oraz potężna broń każdego człowieka. Jednak czy mózg to tylko dysk twardy oraz "procesor" bez którego nie ma "Ja"? No właśnie, świadomość.
"Jestem, żyje. Dlaczego?" - każdy zadaje to pytanie. Ale wróćmy do świadomości oraz podświadomości. Wiele rzeczy robimy świadomie, ale kolejne tyle robimy podświadomie. Podświadomość nasuwa świadomości swoje "ale". Wielu ludzi życie na ziemi przerasta, poddają się(odbierają sobie życie), gdyby tylko zaczęli trenować swój umysł, mogliby zdziałać naprawdę wiele. Często jednostki myślą w taki sposób: "Nie mam pieniędzy, jestem biedny, pracuje na całą rodzinę, po co mi żyć." - lub bardzo podobnie. Pamiętajcie, że takie kwestie(rozmyślanie) zapisują się w naszej podświadomości, dlatego często jesteśmy ograniczani TYLKO I WYŁĄCZNIE PRZEZ WŁASNY UMYSŁ!
Możesz być kim chcesz, to TY JESTEŚ PANEM WŁASNEGO LOSU, możesz być bogatym biznesmenem, politykiem czy nawet prezydentem. Nie chodzi tu o marzenia, chodzi o samorealizację. Jeżeli nasuwasz coś swojej podświadomości, prędzej czy później wykorzysta ona to przeciwko Tobie.
Zajmijmy się teraz śmiercią.
Żyjemy by umrzeć, żyjemy by wypełnić jakąś misję, ale co nas czeka, gdy mózg przestaje działać?
Naprawdę jest multum teorii w internecie, czy książkach(lub filmach) nt. tego co dzieje się z nami po śmierci.
Jedni mówią o religii, inni o fizyce kwantowej, ahh... Wiele by wymieniać.
1. Ponowne życie po śmierci(reinkarnacja).
- Reinkarnacja wydaje mi się bardzo prawdopodobna. Przed narodzinami, czy w trakcie narodzin nie pamiętasz nic,
tak jakby świadomość nie istniała, nie zdajesz sobie sprawy z tego kim jesteś, po co jesteś, o co tutaj chodzi.
W momencie, gdy umieramy przenosimy się do innego wymiaru(możecie nazywać to kosmitami, Bogiem, stworzycielami kto jak tam sobie chce).
Nagle naszym oczom ukazuje się całe nasze życie na ziemi, tj. wszystko co przeżyliśmy, nasze wybory(oraz to co mogliśmy wybrać). W skrócie - jedno wielkie podsumowanie.
Po chwili możemy wybrać nasze kolejne wcielenie, tj. kim chcesz być, jaką chcesz mieć rodzine, co chcesz osiągnąć. Twoje "Ja" lub Twoja "świadomość" ląduje w koszu,
wszystko zostaje wyzerowane, a ty zaczynasz od nowa(rodzisz się). I wszystko się powtarza...
Matrix na całego
2. Niebo.
- Trzeba wmieszać trochę religii. Osobiście nie wierzę w coś takiego jak "raj" opisywany w Biblii.
Po śmierci trafiamy do czyśćca, gdzie widzimy podsumowanie swojego życia (dobro:zło). Jeżeli przeważa to pierwsze - otwierają się wrota do raju, przechodzisz.
Jeżeli przeważa to drugie - spadasz na dół i trafiasz do piekła na wieczne potępienie.
Szczerze mówiąc nie wytrzymałbym w raju, zapewne wygląda troche inaczej od ziemi inne technologie, te sprawy. Jak tu wytrzymać bez internetu!?
Wszystko pełne kolorów, zwierzęta, dużo roślinności, spotykasz swoich krewnych - zbyt piękne żeby było prawdziwe.
3. Nicość.
- Osobiście nie uznaje tej teorii (ponieważ wierzę w reinkarnację).
Życie to dar, świadomość to mózg i na odwrót, rodzisz się, aby spełnić wszystkie swe marzenia, jeżeli udało Ci się je spełnić - umierasz jako szczęśliwy człowiek, jeżeli nie - cóż...
Co po śmierci? Nic.
(Ale jak to? To wszystko jest zbyt idealnie skonstruowane, aby tak się skończyło!). Czasami ciężko to sobie wyobrazić i mózg robi "BUM" no bo jak to? Umieram i nic nie czuje? Nie myślę?
Nie zdaję sobie sprawy z tego, że umarłem? Już nic nie mogę zrobić? Chciałem tyle zmienić...
Przypomnij sobie jak było przed narodzinami, to samo jest po śmierci.
Prosiłbym o jedną rzecz:
Nie bierzcie tego do siebie, ktoś może zgodzić się z tym co tutaj napisałem, ale inni mogą się oburzyć.
Cały art. pisany na fazie(tj. alkohol+amfetamina) oraz własnych przeżyciach.
Kolor czerwony w literkach jest zarezerwowany dla Admina, zielony dla modów a zgniłozielony dla Tłumaczy i Redaktorów.
Pozwoliłem sobie poprawić Twój przypis.
Staniq