Ty wrzuciłeś dane z tego roku dotyczące Antarktyki. W artykule, który ja wrzuciłem jest mowa o tym, że lodu na Antarktyce ubywa i będzie ubywać, natomiast Antarktyda odrabia te straty i łączny bilans jest na plus. Taka sytuacja powinna się utrzymać przez 20-30 lat.
Musisz wiedzieć marco, że wyniki Zwally'ego, które przytaczasz, są mocno dyskusyjne i stoją w opozycji do wyników badań innych naukowców, którym wyszło coś z goła odmiennego
Tak czy siak, nawet gdyby lodu globalnie przybywało - cóż z tego? Fakt, nie potopimy się. Ale mam wrażenie, że obecnie groźba światowego potopu jest jednym z najmniejszych naszych problemów związanych z globalnym ociepleniem. Znacznie większym i bardziej na czasie wydają się być dotkliwe susze (przynajmniej w naszej okolicy).
Mieliśmy już globalne ocieplenie w czasie od IX do XIV wieku n.e. zwane średniowiecznym optimum klimatycznym, następnie
Błąd. Tzw. "średniowieczne optimum klimatyczne" nie było ociepleniem globalnym, a lokalnym i to silnie - dotknęło głównie obszaru Europy, i to nie całej. Co więcej nie było wtedy aż tak ciepło jak powszechnie się sądzi (obecnie jest znacznie cieplej), a na grenlandii wcale nie rosły kokosy
Co do aktywności słońca i wulkanicznej to poprzednicy już sprawę skomentowali - aktywność wulkaniczna na obecnym poziomie przyczynia się do ocieplenia w znikomym stopniu (o ile w ogóle mierzalnym). Jeżeli już, to prędzej z tej strony moglibyśmy się spodziewać ochłodzenia (acz lokalnego). Aktywność słoneczna zaś od lat systematycznie spada, co wręcz ordynarnie nie pokrywa się znacznym wzrostem globalnej średniej temperatury w ostatnich latach. Tych teorii po prostu nie da się obronić.
Na pewno gwałtowny rozwój gospodarki opartej na spalaniu węgla, ropy i gazu w jakimś stopniu na klimat wpłynął i spotęgował obecne ocieplenie klimatu
"W jakimś stopniu" to mało powiedziane
Użytkownik skittles edytował ten post 06.12.2016 - 23:09