Jednym z najdziwniejszych "kamieni ćwierć-szlachetnych" na świecie są fordyty.
O ile na ogół piękno tworzone jest przez ludzi świadomie i z rozmysłem, a często i z natchnieniem, to w tym przypadku powstało ono przez przypadek. Są to bowiem …odpady ze starej lakierni w największej fabryce samochodów Forda w Detroit. Przemysł ten zrzucał do środowiska mnóstwo szkodliwych substancji, ale przynajmniej ta jedna była ciekawa i ładna.
fot.domena publiczna
Z uwagi na podobieństwo do prawdziwych agatów, ślicznych pasiastych kamieni półszlachetnych, te kamyki nazywa się czasem agatami z Detroit. Nie są one jednak mikroskopijnymi kryształkami związków krzemu uformowanymi przez miliony lat, ale powstały …z warstw starych lakierów samochodowych, jakie ściekały i skapywały w ręcznej lakierni fabryki samochodów forda w Detroit. Całe polakierowane karoserie na tych samych ramach wsuwane były następnie do pieca i utwardzane przez spiekanie. Najlepiej utwardzone były owe zacieki i sople na spodzie ram, ponieważ spiekano je w wysokich temperaturach nieraz i ze sto razy. Po jakimś czasie warstwy lakierów narosłe na ramach stawały się przeszkodą w transportowaniu do pieca i ramy wymieniano. Legenda miejska głosi, że piękno fordytów jako pierwsi odkryli robotnicy, którzy odłupywali sobie te sople na lakierni i wynosili je po kryjomu w pudełkach obiadowych, aby z nich potem zrobić ozdoby dla swoich żon i dzieci.
fot. domena publiczna
Dziś specjalna kolekcja fordytów stanowi ozdobę muzeum MSU w Detroit. Te najstarsze, z lat 1940-ych są ciemne i nieciekawe, bo stosowano wtedy głównie lakiery czarne i brązowe, zgodnie ze słynnym zdaniem Henry Forda: „Klient może mieć u nas samochód pomalowany na taki kolor jaki chce, byleby był czarny” (Any customer can have a car painted any color that he wants so long as it is black). Dopiero lata 1960+ rozszalały się w błyszczących, pastelowych kolorach i z tego okresu pochodzą najładniejsze fordyty. Później doszły jeszcze jaskrawe barwy psychodeliczne.
fot. domena publiczna
Jeszcze w latach ‘70-ych podaż fordytów była całkiem duża, bo na lakierniach pracowano na indywidualne zamówienia i często zmieniano lakiery. Dziś nie ma już takich lakierni, bo samochody pokrywa się w procesie elektrostatycznym, gdzie w czasie kąpieli lakier przywiera do namagnesowanej karoserii. W tym procesie nie ma mechanicznego natryskiwania, nie ma więc nadmiaru lakieru i nic nie obcieka po ramach. Po około 40 latach eksploatacji „kopalnia fordytów” w stanie Michigan została zamknięta.
fot. domena publiczna
Dziś fordyty są historyczną i techniczną ciekawostką. Tak jak słoje drzewne dla dendrologów, tak warstwy lakieru niosą ważne informacje dla historyków techniki. Na podstawie analizy warstw potrafią oni określić wiek nie tylko kamienia, ale i okres rozwoju przemysłu lakierniczego. Zaczęło się na początku lat 30-ych od wynalezienia „pistoletu” do natryskiwania emalii akrylowej, tzw. spray gun, co ogromnie uprościło i skróciło czas malowania, przedtem wykonywanego pędzlem.
fot. domena publiczna
Najbardziej jednak cenią fordyty wytwórcy pomysłowej i unikalnej biżuterii. Blok fordytu jest zawsze jak pudełko z czekoladami – nigdy nie wiadomo co się znajdzie w środku. W przekroju poprzecznym pod różnymi kątami można uzyskać niezwykle ciekawe kombinacje odpowiednio ciętych i szlifowanych kaboszonów. Nie można napotkać dwóch jednakowych.
fot. domena publiczna
Biżuteria z fordytów, jako materiału de facto odpadowego, cieszy się dużym powodzeniem wśród obrońców środowiska.
Poniżej galeria „agatów z Detroit”:
fot. domena publiczna
http://jeznach.neon2...jnoty-z-lakieru