Z racji że jest to mój pierwszy post tutaj to przede wszystkim witam wszystkich użytkowników. Zasadniczo to zarejestrowałem się tutaj głównie z powodu tego wątku. Pragnę podkreślić że nie jestem jakimś maniakiem ufo i zjawisk dziwnych w szerokim tego słowa znaczeniu (aczkolwiek pytanie czy jesteśmy sami we Wszechświecie jest dla mnie od zawsze ciekawe) nie wisi u mnie plakat z napisem I want to belive i moja wiedza na ten temat sprowadza się jedynie do licznych filmów dokumentalnych. Ale do rzeczy, piszę tutaj ponieważ ostatnio dość poważnie zainteresował mnie pewien wątek. Opowiedziała mi to już moja siostra gdy byłem dzieckiem, historię tę słyszałem od niej jeszcze kilka razy w życiu, uznając ją od zawsze jedynie za ciekawą, być może nawet podważając jej prawdziwość. Dopiero ostatnio dość po długim czasie spotkania z rodzeństwem zapytałem o to znowu dowiadując się niezwykłych szczegółów.
A więc, był to prawdopodobnie początek lat 90. Wnioskując że zdarzyło się to zaraz po moim urodzeniu w 89. Rzeszów to stolica Podkarpacia. Wtedy budowały się jeszcze duże osiedla. Wieczorem moja siostra wybrała się na spacer do osiedlowego niedużego sadku. (Od tego momentu będę przytaczał relacje siostry) Podczas spaceru ze zdumieniem zauważyła nad swoją głową na wysokości konarów drzew obiekt dużych rozmiarów który wyglądał jak spodek, z jej opisu wynika że znajdował się tak nisko że prawie dotykał wierzchołków drzew. Mówi też że gdyby przypadkiem nie spojrzała w górę to by go nie zauważyła ponieważ nie wydawał on żadnego dźwięku. Mówiła też że niezwykle świecił w różnych kolorach, opisała to jak kolory tęczy. Wisiał on tak nad nią jakieś kilka minut po czym powoli odleciał tak że w końcu zniknął jej z oczu. Przerażona pobiegła do domu opowiedzieć o tym naszym rodzicom którzy po prostu jej wtedy nie uwierzyli. Na drugi dzień w Rzeszowskich gazetach ukazał się artykuł o tytule "Bolid nad Rzeszowem", słyszałem też od niej że dopiero po wydaniu tej gazety nasz tato uwierzył w to co widziała.
Siostra do dziś uznaje to wydarzanie za niezwykłe, jej relacja się nie zmieniała przez lata, te pozostałe szczegóły o których dowiedziałem się ostatnio wynikały z tego że siostra zachowuje się jak typowy świadek zjawiska ufo, czyli strach przed oceną, wzięcie za wariata itp. Opowiada mi o tym ponieważ wie że jestem otwarty na takie kwestie i mi ufa.
To w zasadzie tyle, dlaczego o tym napisałem? Napisałem ponieważ szukam ludzi którzy cokolwiek o tym Rzeszowskim incydencie wiedzą. Pamiętają gazetę, są świadkami tych dziwnych zdarzeń albo cokolwiek słyszeli o nich. Oczywiście dyskusja na ten temat jest otwarta dla każdego tutaj i będę ją aktywnie śledzić cały czas.
Co o tym myślicie? Może warto zbadać sprawę bliżej? Odnaleźć gazetę w jakimś archiwum?
Użytkownik MoonFreak edytował ten post 05.02.2016 - 20:18