a) Jak wykorzystać górzysty teren. Czy są jakieś wady/zalety tego typu usposobienia terenu?
b) Nisko płynie niewielka rzeczka, jak..robić pranie? Czy najpierw rozpalić ognisko, a potem po ogrzaniu wody prać w ciepłej, czy w zimnej, lodowatej wodzie rzeki?
c) W rzece pływają olsówki i "pstrągi", czy można z nich zrobić jakiś posiłek? Jaka ilość złowionych ryb wystarczy do zaspokojenia potrzeb organizmu?
d) Czy w drzewach, roślinach są jakieś przydatne...soki? witaminy? Jak przeprowadzić ekstrakcje?
p.s zmieniłem zasady, narazie nie ma "mistrza przetrwania" - trudno go wylosować..
a) jeżeli masz słabą kondycję to się zmęczysz A tak na serio, zależy czy teren jest zadrzewiony czy "łysy", żeby nie przedłużać, złym pomysłem jest wspinanie się na pagórki - chyba że nie mamy innego wyjścia, zrobisz takie dwa i jesteś wypluty i spocony co zimą może skutkować szybkim zejściem - pozytyw tego taki że nie będziesz musiał dalej uciekać i się męczyć ale chyba nie o to chodzi. Inna rzecz, na szczycie jesteś widoczny i odsłonięty co może mieć różne skutki, niekoniecznie pozytywne.
b) Wyjściowe warunki mówiły o - 10, zatem pranie w takiej temperaturze wody odpada, chyba że jesteś odporny na odmrożenia Jeżeli masz odpowiednie naczynie to zdecydowanie w ciepłej wodzie aczkolwiek odradzam większe pranie typu spodnie, bluza-sweter. Pranie bielizny oczywiście jak najbardziej. Higiena osobista, zasadniczo tak ale brud (naturalne wydzieliny takie jak pot) też zapewniają izolację cieplną. Łapki jednak myć. Grypa żołądkowa w takich warunkach to pewna śmierć.
c) Zakładając że masz odpowiednie naczynie proponowałbym ugotować zupkę z tych rybek przy czym ACHTUNG, olszówki są pod ochroną Nad ogniskiem ich nie upieczesz za bardzo a do ugotowania zupki wystarczy kilka sztuk.
d) Ktoś tu o brzozie wspominał ? Zasadniczo sporo jest roślinek przydatnych w survivalu tyle że zimą to tak nie za bardzo. Możesz spróbować ugotować wywar z kory brzozowej, zawsze to lepsze niż nic. Wiosną natomiast brzoza to istny skarb (sok, liście).
Inna rzecz. Jak znajdę to wkleję porady rosyjskiego oficera specnazu dla cywilów na wypadek ucieczki z atakowanego miasta (porada była kierowana do rosyjskich cywilów). Porada pierwsza i najważniejsza, każdego żołnierza traktuj jako zagrożenie i nie jest istotne czy to swój czy wróg.
Pozwolę sobie na mały off top aczkolwiek poniekąd w temacie. Jeszcze mała porada kolega voice pisał o ak i glocku - zasadniczo nie jest to zły pomysł tylko trzeba o tym pomyśleć deczko wcześniej, wbrew pozorom uzyskanie pozwolenia (a w zasadzie promesę) na broń nie jest tragicznie trudne, jest tylko trudne ale jak ma się duże samozaparcie można je zdobyć a jak już je zdobędziecie to możecie kupić sobie 5 sztuk broni w kalibrze do 12 mm. Tak, AK 47 lub 74 także o AR 15 nie wspominając, przy czym karabiny i pm strzelają ogniem pojedynczym. Dodam tylko że osoby w wieku okołogimbazjalnym mają małe szanse na uzyskanie pozwolenia, po 30 roku życia jest łatwiej . Dla mniej wytrwałych polecam sprawdzoną od 500 lat broń czarnoprochową, najlepiej remingtony 44 (stosunkowo łatwa wymiana bębna). Zalety broni cp - celność z remika przewyższa glocka i ma większą moc obalającą, także większy zasięg. Czarny proch ma większą trwałość niż używane w nowoczesnych broniach pędniki nitro. O ile nie dopuścimy do zawilgocenia prochu to można stzrelać za 100 lat. Wady - kłopotliwa w ładowaniu ale zawsze można mieć 2,3 bębny w zapasie. Wojny tym się nie wygra ale do obrony przed kilkoma złoczyńcami w sam raz zwłasza jak któremuś po trafieniu ręka odpadnie .
Podstawa jednak to plecak, dobry nóż lub maczeta, toporek, bielizna na zmianę, manierka, kociołek i zapalniczki, zapałki, lub krzesiwo. No i dobre mocne, wygodne buty. Schrony niekoniecznie bo prędzej czy później ktoś wypatrzy a w skrajnych sytuacjach nawyki ludzi cywilizowanych przestają istnieć (walka o karpie w lidlu jest tego przedsmakiem).
Użytkownik opłoczeniec edytował ten post 19.01.2016 - 20:10