Spędzając długie wieczory w Meksyku na poszukiwaniu niewyjaśnionych zjawisk natknęłam się na trop, który mógł doprowadzić mnie do ostatecznego zakończenia moich badań. Przedzierałam się wtedy przez niezliczone gąszcze w świetle księżyca, z kaktusem w ręku i nadzieją na to, że w końcu odnajdę to czego od tak dawna szukam. Dookoła mnie krążyły odgłosy smażonego bekonu i syczących jajek. A jadowite węże świergotały w rytm pulsujących gwiazd na niebie. Strach mnie ogarniał i dreszcze przeszywały moje ciało. Zza liścia wyłonił się dorodny cheeseburger. Sięgnęłam po niego bez oporów, po czym go zjadłam. Wiedziałam, że cel jest już blisko. Rześki wiatr potargał moje włosy i rozwiał wszelkie wątpliwości. I wtedy stało się coś nieoczekiwanego, coś czego przewidzieć nie mogłam. Straciłam pamięć. Czułam, że unoszę się w jakiejś obcej mi przestrzeni. Postanowiłam więc wrócić do rzeczywistości.
Zdarzenia, które opisałam powyżej, zostały przywrócone mi do pamięci dzięki hipnozie, której zostałam poddana tydzień po powrocie do Polski.
Kolejna prowokacja. 180 dni bana.
Kronikarz
Użytkownik Kronikarz Przedwiecznych edytował ten post 09.03.2015 - 14:12