Chciałabym opowiedzieć tutaj dość ciekawą historię mojej babci i cioci (są siostrami).
Kiedy byłam mała (jakoś 8 lat) babcia (miała może 68 lat, była i jest w pełni zdrowa na umyśle) opowiadała mi niejednokrotnie historię ze swojego "dzieciństwa". Był to okres powojenny, około 22 wieczorem wracała do domu z pracy. W okolicy nie było nikogo. Obok swojego dawnego domu (teraz mieszka tam ciocia, wczesniej mieszkaly tam razem) jest cmentarz, nieduży. W około niego jest ogrodzenie i 2 bramy, jedna z przodu, druga z tyłu.To była jej droga, niemalże przed domem ma ten cmentarz i zawsze nim chodziła. No i w tą własnie noc, zanim jeszcze weszła na cmentarz usłyszała warczenie psa i zobaczyła ogromnego czarnego wilka/psa (cokolwiek to było) z brudnymi białymi szmatami owiniętymi na ciele, na szyi miał bardzo grube zelazne/stalowe (nie znam się) łańcuchy. Podobno na nią warczał, był niemalże jej wzrostu (ona miała nie wiecej niz 165cm) i stał w bramie cmentarza. Od razu jak go zobaczyła przeżegnała się, a to zniknęło. Zawsze, gdy mi o tym mówiła była bardzo przejęta, w oczach miała czasami łzy. Mój tata, syn tej babci również jej wierzył - i ja nie widzę powodów dlaczego miałabym nie wierzyć, nie sądzę by sobie zmyślała takie rzeczy i kłamała całą swoją rodzinę. I jaki byłby tego sens? Wiem, że czasami babcie ostrzegają przed chodzeniem w jakieś miejsca itp., ale ja tam nawet nie bywałam, jest to na drugim końcu miasta i byłam też za młoda na chodzenie w takie miejsca. I jeszcze co do mojej cioci; również mówiła, ze spotkała ją taka sama sytuacja, w tym samym miejscu. Ale czy w to wierzę nie wiem sama, odnośnie mojej babci jestem na 90 % pewna, że nas nie kłamała i na 100%, że nie była to "zmowa" dorosłych, żeby wmówić mi istnienie Boogeymana czy czegoś podobnego. Proszę, nie żartujcie sobie jak w innych tematach, że pewnie był to wilkołak czy coś takiego, bo podchodzę do tej sytuacji poważnie.
Tak przy okazji; moja mama jest osobą religijną, dużo czyta i ogólnie interesuje się tematami Bóg-Szatan. Ja, mimo iż nie chodzę do kościoła, nie modlę się codziennie, to jednak jak mam czas interesuję się np. Opętaniami czy jakimiś religijnymi cudami, że tak to ujmę. Piszę to, ponieważ jako dziecko (nawet trochę pózniej) byłam dość strachliwa i pytałam się czy może mi się cokolwiek pokazać, jak będę sama w domu (np. Duchy, bo wtedy ich bałam się najbardziej, niezależnie od tego czy istnieją, czy nie), odpowiadała (nie zacytuję, bo nie pamiętam dokładnie, ale), że Szatan może się ludziom pokazywać w formie ich lęków lub w "strasznych" dla ludzi postaciach.
Jeżeli to prawda, to bardzo prawdopodobne, że moja babcia widziała Szatana, prawda? Tym bardziej, że to coś zniknęło po przeżegnaniu się.
Co myślicie o tej historii? Jestem w takiej samej sytuacji jak wy, nie mogę być pewna na 100%, że to miało miejsce, ale jednak wierzę mojej babci, nawet teraz, gdy jestem już i jeszcze nastolatką, ona wciąż mówi, że to prawda. Nie pragnę uzyskać odpowiedzi czym to było, bardziej co o tym sądzicie, czy mieliście podobne zdarzenia.
Użytkownik Shae edytował ten post 08.01.2015 - 00:09