Skocz do zawartości


Zdjęcie

Matrix, w którym żyjemy.


  • Please log in to reply
30 replies to this topic

#1

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

Jeżeli przyjąć, że najbardziej oczywistą (i skrótową) definicją słowa Matrix będzie "wirtualna" (nieprawdziwa) rzeczywistość, to powiadam wam - żyjemy w Matrixie.
Oczywiście nie jest on tak wysublimowany, nowoczesny i dopieszczony w szczegółach jak ten, który pamiętacie z trylogii braci Wachowskich, nie jest również tak złowieszczy, w sensie istoty swego istnienia ale jest.
Nasz, nieco przaśny (w porównaniu do wspomnianego filmu) ale jak najbardziej realny.
Praktycznie żadna dziedzina naszego życia nie jest od niego wolna.
W każdej z nich, przy pomocy wszelkich dostępnych środków, przed naszymi oczami budowany jest świat ''wirtualny", wykreowany po to, żeby pokazać nam, że rzeczywistość jest inna niż ta, która kołacze się nam gdzieś tam, z tyłu głowy.
Świat, w który nam się każe wierzyć i, w który - chętnie wierzymy.

Polityka, moda, sport, motoryzacja, podróże, telewizja, sztuka, nauka - co tylko przyjdzie wam do głowy, spokojnie możecie podciągnąć pod tą definicję.
Przykłady? Proszę bardzo.

Politykę może pominę, bo nie wolno o niej na forum rozmawiać - ale głównie z tego powodu, że bardziej wirtualnej, "nieprawdziwej" i zakłamanej dziedziny naszego życia nie sposób chyba znaleźć. Myślę, że każdy, niezależnie od przekonań, przyzna mi rację.

Moda.
To tak naprawdę dziedzina naszego życia wykreowana z niczego i służąca tylko temu, żeby żyła swoim własnym życiem, w celu uświadomienia nam, że nasze indywidualne zdanie nie ma żadnego znaczenia, bo wszystko co piękne, wygodne, praktyczne i "modne" jest tylko i wyłącznie dziełem kilkunastu / kilkudziesięciu ludzi na całym świecie (plus jakieś tam, nieokreślonej liczbie "powielaczy").

Sport.
Jako taki, praktycznie nie istnieje. Liczy się tylko ten wyczynowy ( z olbrzymią kasą, wyśrubowanymi ponad normę wynikami, dopingiem i całą resztą, bez której by nie istniał). I tylko ten z najwyższej półki - z kilkunastu tak naprawdę dyscyplin. Sport uprawiany amatorsko, to nie żaden sport tylko relaks. Możesz sobie biegać, grać w piłkę, czy jeździć na nartach ale jeżeli nie jesteś Boltem, Messim, czy Kowalczyk, to wogóle nie mamy o czym rozmawiać.

Motoryzacja.
Każdy ma jakieś tam wozidełko ale motoryzacja przez duże M zaczyna się od poziomu cenowego, w którym zwykle myli nam się ilość zer, a osiągi kupowanych pojazdów wprawiają w kompleksy nawet konstruktorów promów kosmicznych. Cała reszta, to tylko substytuty służące przemieszczaniu się z punktu A do punktu B.

Podróże.
A mówiąc dokładniej wypoczynek, któremu służą. Jeżeli nie wybierasz się na eksplorację dżungli amazońskiej, nie planujesz pieszej wędrówki w poprzek Australii albo nie zamierzasz na bosaka zdobyć Mont Everestu, to tak naprawdę nie wypoczywasz (nie podróżujesz). Bo plaże Egiptu, czy nawet kurorty Meksyku, mogą załatwić ci, co najwyżej pogardliwe spojrzenia znajomych, którym chciałbyś o tym opowiedzieć. A spędzanie rocznicy ślubu w innym miejscu niż np. Paryż, czy Wenecja, nie zasługuje nawet na to.

Telewizja.
Podobnie jak polityka, nie wymaga komentarza, bo składa się wyłącznie z Matrixa - poczynając od telewizji śniadaniowej, poprzez programy typu reality show, konkursy: jak oni robią (cokolwiek byś nie wymyślił), że o programach informacyjnych nie wspomnę. Nawet filmy dokumentalne nie są od Matrixa wolne, bo jeżeli jedno ujęcie z czasów II wojny światowej może być wykorzystywane jako tło dla informacji o przebiegu tejże w pięciu różnych krajach, to bardziej wirtualnie już chyba być nie może.

Sztuka.
W szeroko pojętym rozumieniu, zaczynając od filmów "ambitnych" typu "egzystencjonalne problemy mongolskiego wieśniaka przedstawione na tle migracji dzikich wielbłądów, czy innych yaków" (spróbuj nie zrozumieć przesłania, to wyjdzie żeś cham i prostak), poprzez 'ambitne" sztuki teatralne, w których dwugodzinny monolog o niczym, gościa z gołymi pośladkami, ma uzmysłowić ci, że jesteś za głupi na to, żeby chociażby otrzeć się o próbę zrozumienia, co reżyser chciał w ten sposób przekazać, na "malarstwie" kończąc, w którym pionowa kreska na płótnie wielkości 4x6 metrów m za zadanie pokazać twoją indolencję w tej dziedzinie, w przeciwieństwie do gościa, który wydaje na nią taką ilość kasy, której ani ty, ani reszta twoich sąsiadów z sześciu klatek dziesięciopiętrowego bloku, nie będziecie w stanie uciułać do końca swoich dni. Nie wspominam tu litościwie o wszystkich tych instalacjach i performance'ach, które głębokie są w zamyśle na podobieństwo Rowu Mariańskiego i skierowane wyłącznie do widza świadomego (którym się stać powinieneś).

Nauka.
A może raczej "nauka", która raz każe nam wierzyć, że cukier "krzepi", by zaraz potem poinformować nas, że jednak zabija, raz informuje nas, że czerwone wino ratuje przed zawałami, by zaraz dodać, że jednak prowadzi do alkoholizmu, a żywność "ekologiczna" bije na głowę tą, która 'ekologiczna" nie jest.

itd. itp.

Mógłbym tak jeszcze długo wymieniać.
Skąd o tym wiem?
Bo przeglądam internet, oglądam tv, czytam prasę i rozmawiam ze znajomymi.
I zastanawiam się czasem, czy to może jednak ja jestem nieprzystosowany i czepiam się bez sensu, bo to żaden tam Matrix, tylko normalny świat, do którego powinienem się przystosować?

 

P.S.

Wydawało mi się, że to najlepszy dział na takie wynurzenia ale jeżeli tkwię w błędzie, to proszę o przeniesienie tematu do bardziej odpowiedniego.


  • 13



#2

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak rozumiem, masz na myśli dziedziny w wersji nowoczesnej i awangardowej? Bo wiesz, o malowaniu pośladków się wciąż najbardziej słyszy, ale współczesna sztuka to także malowanie koni w biegu. A już dawna - impresjonizm to jedno wielkie złudzenie, ale z zamysłem. Jak do nas przybył raz malarz aby zasiać ziarenko impresjonizmu, to na pierwszej wystawie mówili mu, że powinien sobie kupić dobre okulary, bo mu wszystko wyszło takie rozmazane.


  • 0



#3

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ja mam drogi Kolego bardzo podobne przemyślenia. Że żyjemy w jakimś Truman Show. Ale ja bym to zrzucił na karb obecnych czasów, pogoni za kasą, wszechobecnym szpanerstwem i chęcią pokazania się, najczęściej finansowo. Dodać można do tego papkę którą jesteśmy karmieni, ja np. w TV, mimo 100-iluś tam kanałów, oglądam tylko sport i programy przyrodnicze, a i tak Discovery przeistacza się powoli w Polsat z ilością reklam - kolejny dowód na to w jakich czasach żyjemy.

Błędne koło, im coś jest droższe, tym więcej walą reklam i się zamyka. 

Tak jest ze sportem, dzisiaj czytałem, że Luis Suarez może przejść z Liverpoolu gdzieś tam, za ponad 100mln funtów...no ludzi...27-letni jeden człowiek??? Nie ma żadnych granic.

Jak widzę co jest promowane w TV, prasie, internecie to włos się na głowie jeży...poziom nawet nie wiem jak go nazwać...dla ćwierć-mózgów. 

Sztuka? Jaka sztuka? Czarny prostokąt na białym tle idzie za 1000000000 $. A co powiedzieć o "Grunwaldzie" Matejki w takim razie?

 

Mam wrażenie, już od bardzo dawna, że ja po prostu urodziłem się w złych czasach, a na pewno w złym miejscu. Byłem w Szkocji, spacerowałem sobie po Highlands, gdzie jest więcej jeleni niż ludzi i chyba tam wrócę na stałe...

 

Długo można by gadać o tym.


  • 0



#4

Mr_Nos.
  • Postów: 12
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ponoć Wachowscy powiedzieli, że dopiero z czasem zrozumiemy przesłanie ich filmu i chyba mieli rację. Co prawda sam interpretowałem je w nieco innym kierunku, bardziej dosłownie (uzależnienie ludzi od wirtualnej rzeczywistości), ale wywód, który zapoczątkował ten temat, nie wyklucza mojego punktu widzenia, więc nie mam problemu, aby się zgodzić z jego większością.
Przykłady związane z motoryzacją, sztuką, sportem, podróżami, czy modą, które podajesz, to idealny dowód na to, że człowiek bardzo łatwo popada w nałóg konsumpcjonizmu (bo nałóg jak wiadomo i najsilniejszego może powalić). W efekcie już nawet nie chodzi tylko o to, żeby mieć, społeczeństwo wymaga by mieć jak najlepsze i jak najdroższe, żeby konkurować w tej dziedzinie z innymi. Może to brzmi dziwnie, ale wydaje mi się być rzeczywistością - gdy zapewni się sobie dostatek to wkracza od razu chęć posiadania większej i większej ilości, bardzo ludzka zresztą. Śmieszne, ale faktycznie dla ludzi wyznacznikiem okazuje się być to jak dużo wydali, przestaje się często liczyć, czy zaoszczędzili.


Użytkownik Mr_Nos edytował ten post 31.03.2014 - 00:21

  • 1

#5

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Mr_Nos

Konsumpcjonizm może być oczywiście jedną (może nawet główną) przyczyną naszej podatności na działanie Matrixa ale to chyba nie on go stworzył.

Gdyby tak było, to należałoby uznać, że jest to działanie przemyślane, zaplanowane i konsekwentnie wdrażane w życie. Aż tak daleko bym się nie posunął w swoich twierdzeniach, bo gdyby tak było, to musiałbym uznać ogólnoświatowy spisek jakichś mrocznych sił (mam ciągotki w kierunku teorii konspiracyjnych ale nie do tego stopnia :szczerb: )

 

@Kronikarz Przedwiecznych

Właśnie ta papka, którą nam się wciska o każdej porze dnia, w każdym miejscu i przy pomocy każdego medium, jest głównym powodem zjawiska, które umownie nazwałem Matrixem. Dlatego napisałem, że jest on przaśny, bo daleko mu do finezji twórców Matrixa braci Wachowskich.

Niemniej, przy całej swojej toporności, jest niezwykle skuteczny - być może ze względu na ilość papki, a nie jej jakość.

A będzie skuteczny jeszcze bardziej, w miarę jak pokolenie, które jeszcze teraz próbuje się przeciwko niemu buntować zastępowane będzie przez pokolenie na Matrixie wychowane.

Które nie będzie wyobrażało sobie świata innego, niż ten, który mu serwują razem z papką.

 

@Zaciekawiony

Oczywiście, nie chodziło mi o to, że wszystkie działania, w każdej z wymienionych dziedzin życia pasują do definicji Matrixa.

Ale też nie zgodzę się, że dotyczy to tylko ich nowoczesnej i awangardowej części. Jeśli chodzi np. o sztukę (skoro już o niej wspomniałeś), to nie jest problemem to, że człowiek nie rozumie "co artysta miał na myśli", problemem jest to, że bardzo często bezmyślne, czy przypadkowe działanie tego artysty urasta (bo tak jest kreowane przez "autorytety"), do rangi "zjawiska", "wydarzenia", czy nawet "przełomu".

A ludzie to "kupują". No, bo jak się nie zachwycić obrazem sprzedanym za ciężkie miliony dolarów, przed który (kiedy jeszcze wisiał w słynnej galerii) pielgrzymowały tysiące - w większości bojące się zawołać, że "król jest nagi".

Chociaż z drugiej strony określenie "awangardowy", skutecznie zamyka usta wszystkim sceptykom, bo jest tak szerokie i niesprecyzowane, że może pomieścić w swojej definicji praktycznie każde działanie - nawet to najgłupsze i najbardziej bezmyślne.


  • 0



#6

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Ale też nie zgodzę się, że dotyczy to tylko ich nowoczesnej i awangardowej części.

Aha, bo wiesz - już się trochę nasłuchałem narzekań na sztukę i teatr, przy czym rozmówcy zazwyczaj znali krytykowane dziedziny tylko na zasadzie "bo w onecie napisali" myśląc w efekcie że teatr współczesny to Balladyna na motorze i nic więcej.


  • 0



#7

Abominacja.
  • Postów: 19
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wątpię, aby można było tę kwestię zrzucić na konsumpcjonizm -- to jest tylko forma pasująca do współczesnych czasów i coraz większej globalizacji. Bo czy średniowieczny chłop nie żył w podobnym matriksie, w dodatku ograniczonym zasięgiem do najwyżej kilku sąsiednich wsi?

 

Wydaje mi się, że są dwie dźwignie używane przez "władców marionetek" (czymkolwiek są) do podtrzymywania tego stanu rzeczy: strach (dźwignia minorowa) oraz wstyd (dźwignia majorowa). Strach nie jest tu kluczowy, podejrzewam nawet, że rodzaj strachu, o którym myślę, jest strachem przed wstydem, ale nie przemyślałem tego jeszcze wystarczająco dokładnie.

 

Istotne pytanie brzmi: co właściwie produkują przy pomocy tłuszczy ewentualne Master Mindy? Jaki rodzaj nieświadomej pracy wykonują niewolnicy, kóra jest tak korzystna, że warto dla niej ujarzmić prawie całą planetę?


  • 1

#8

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Strach przed wstydem - to określenie bardzo mi się podoba :beer2:  i myślę, że celnie definiuje dużą część naszych działań.

Zresztą nieskromnie dodam, że wspominałem o tym (ale w nieco bardziej toporny sposób) w kilku kwestiach opisanych wyżej.

Co do samego strachu - tu bym polemizował. Podobnie jak w przypadku porównania ze "średniowiecznym chłopem" (do którego już bardziej pasuje mi ten rodzaj motywacji).

Paradoksalnie, w przypadku tego chłopa, Matrix mógł funkcjonować głównie z przyczyny braku wystarczających informacji, natomiast w czasach nam współczesnych, jego pożywką jest jej nadmiar.

Co do Twojego pytania, to najpierw trzeba by było udowodnić, że "Władcy Marionetek" (w tym konkretnym przypadku) istnieją. ja skłaniam się raczej ku twierdzeniu, że funkcjonowanie Matrixa jest swoistego rodzaju produktem ubocznym, niezaplanowanym i przypadkowym - który zaczął już żyć własnym życiem, poza kontrolą kogokolwiek.


  • 0



#9

Abominacja.
  • Postów: 19
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Co do Twojego pytania, to najpierw trzeba by było udowodnić, że "Władcy Marionetek" (w tym konkretnym przypadku) istnieją. ja skłaniam się raczej ku twierdzeniu, że funkcjonowanie Matrixa jest swoistego rodzaju produktem ubocznym, niezaplanowanym i przypadkowym - który zaczął już żyć własnym życiem, poza kontrolą kogokolwiek.

 

No tak, ja też nie twierdzę, że istniał od początku i wszystko zaplanował -- bo nie wiem po prostu. :)

Ale nawet jeśli jest to jakaś metastruktura na społeczeństwie, która żyje własnym życiem, to moim zdaniem nie należy jej poddawać homocentrycznej dyskryminacji.


  • 0

#10

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

...moim zdaniem nie należy jej poddawać homocentrycznej dyskryminacji.

 

Rozumiem, że bliższe jest Ci takie podejście do tematu? (podkreślenia moje)

 

"Homocentryzm to : uznawanie ludzkości za wartość nadrzędną a tym samym siebie jako jednostki.

Kiedy w końcu ten mały egoista człowiek zacznie dorastać i przestanie w kółko międlić "ja" przez wszystkie przypadki?
To my sami, przyjmując totalny homocentryzm, określiliśmy sobie co jest cywilizacją, co jest osiągnięciem tej cywilizacji i nasze "pożalsięboże" osiągnięcia uznaliśmy za szczytowe (no a w każdym razie za istotne). Zarówno techniczne , duchowe w całym zakresie tego słowa , jak i naukowe.
Czy kolonia bakterii współdziałająca ze sobą może mówić o sobie, że jest cywilizacją? Nie ? , a to niby dlaczego ? Przecież współdziała w określonych celach , coś tam wytwarza potrzebnego im do przeżycia, zjada osobniki martwe lub umierające , przepraszam utylizuje je . w każdym bądź razie dba o niezakłócony rozwój całej koloni razem , a przez to o rozwój każdej jednostki z jej populacji.

Więc co wyznacza rozdział pomiędzy cywilizacją i do tego rozwiniętą, a jej brakiem, jeśli pominiemy ludzki punkt widzenia ? Słowem, czy cywilizacja jest zjawiskiem obiektywnym, czy kolejnym tworem naszej wyobraźni ?
Świadomość nasza i bakterii ,- która jest bardziej prymitywna ? pomińmy znowu nasz ludzki punkt widzenia, bo zarówno człowiek jak i bakteria są cząstką czegoś większego - większego systemu życia i świadomości, ale także i praw uniwersalnych.
Przez to podlegamy prawom stworzonym dla całości , a nie dla naszej wygody jak wielu się wydaje. Jako cząstka świadomości tej wielkiej ogólnej, nie możemy przypisywać sobie praw do jej kształtowania na naszą modłę i na kształt jaki uznajemy jako ludzie za jedynie słuszny. To jest zawsze tylko nasze wyobrażenie, nasz subiektywny punkt widzenia , bardzo daleki od rzeczywistości , której tak na dobrą sprawę, odbieramy naszymi zmysłami, tylko bardzo drobny wycinek, ale zadufani w swoje możliwości twierdzimy że jesteśmy Bogami i możemy wszystko. Dochodzimy do wniosku , że nie działają żadne prawa , i że to my je tworzymy pod kątem naszych doraźnych potrzeb.
Wielu idzie dalej i twierdzi , że nie istnieje nic , tylko nasza świadomość, która może wszystko. Otóż nie może, nie przeczę że doraźnie owszem może, wbrew nawet prawom powszechnym, tyle, że po czasie okazuje się zawsze , że konsekwencje tego są raczej smutne. Ponieważ takie działania to nic innego jak próba zmiany czegoś o czym nie mamy nawet bladego pojęcia będąc ludźmi. Dzieje się tak za sprawą ograniczonej percepcji jaka jest naszym udziałem. Możemy oczywiście przyjąć model myślenia następujący: był sobie wielki wybuch, materia rozprysła się we wszystkich kierunkach i po wielu , wielu latach połączyła się tak przypadkowo , że powstał w końcu człowiek i inne formy życia, na czymś co powstało równie przypadkowo czyli Ziemi. Nie ma i nie było niczego co by ustaliło jakiekolwiek prawa tego powstania , wszystko stało się samo z siebie, a my jako korona, czyli najbardziej świadome istoty żyjące możemy wszystko jesteśmy niczym nieograniczeni , nie ma ducha , nie ma żadnej myśli u progu tych wydarzeń , a wiec nie istnieją żadne prawa, hulaj dusza piekła nie ma, no nie duszy też nie ma bo skąd. Istnieje tylko to co sami stworzymy, tylko jak stworzymy - świadomie ? Niemożliwe bo na początku tez nie było świadomości przecież , wiec ona nie istnieje. Właśnie tak działamy , brak jakiejkolwiek konsekwencji w myśleniu i jest to taka filozofia Kalego w światłym wydaniu.
"

 

źródło


  • 0



#11

Abominacja.
  • Postów: 19
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie, miałem na myśli jedynie to, że świadomość i inteligencja mają różne formy i człowiek nie jest ani wyjątkowy, ani w niczym lepszy od np. zająca, Kanikulanina czy AI. Natomiast nie zgadzam się z podkreśloną tezą o niemożności przypisywania sobie jakichś tam praw, albowiem wszystkie ewentualne "prawa" są samodzierżawiem.


Użytkownik Abominacja edytował ten post 31.03.2014 - 21:43

  • 0

#12

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Okej - to mnie trochę uspokoiłeś :szczerb:

Ale w takim razie, nie bardzo rozumiem jak to

...że świadomość i inteligencja mają różne formy i człowiek nie jest ani wyjątkowy, ani w niczym lepszy od np. zająca, Kanikulanina czy AI.

 

...ma się do tematu, w którym rozmawiamy.

 

O to, kim są Kanikulanin i Al - nawet nie pytam. :szczerb:


  • 0



#13

Abominacja.
  • Postów: 19
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Być może błędnie założyłem, że gdy napisałeś iż należy udowodnić istnienie Władców Marionetek, a później, że raczej jest to metastruktura *żyjąca* własnym życiem, to jeśli nie byłeś wewnętrznie sprzeczny -- to jest właśnie moje założenie -- to muszę wyciągnąć wniosek, iż ta metastruktura nie jest dla Ciebie bytem godnym tej samej atencji co człowiek (a termin "życie" był raczej metaforyczny). Dla mnie z kolei każda jest.

 

Bo można taką analogię dostrzec: człowiek -- społeczeństwo -- WM mają się do siebie tak, jak materia -- DNA -- homo sapiens do siebie.

Społeczeństwo niczym DNA wykorzystuje jednostki, z których jest zbudowane, do autoreplikacji -- ale z punktu widzenia materii jest tylko metafizyczne. Człowiek zaś to jeszcze wyższego poziomu struktura, które jednocześnie potrzebuje DNA i materii (które są jego nośnikami) jako swojego budulca, ale też nimi steruje i sama je poniekąd buduje. Dlatego WM jest dla mnie analogiczny do człowieka.


  • 0

#14

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To może w kwestii wyjaśnienia.

Matrix, o którym piszę, nie jest dla mnie bytem samoistnym, któremu można by przypisywać jakiekolwiek cechy.

Jest raczej tworem - efektem, sposobu życia jaki obecnie prowadzimy, który pojawił się jako jego skutek uboczny i na tyle zadomowił się w naszej świadomości, że przestaliśmy dostrzegać, że można żyć inaczej - bez podporządkowywania się jego "zasadom".

Na poziomie najbardziej podstawowym.

Przykładowo.

Jeszcze parę lat temu (no, może kilkanaście lat temu), gdybyś zobaczył o godz. 9-tej rano, że ktoś w studiu telewizyjnym gotuje cokolwiek, to popukałbyś się w głowę, bo o tej godzinie to można sobie, co najwyżej jajecznicę usmażyć (jak już kogoś rzeczywiście przyciśnie). Teraz, żadna "szanująca się" (sprzeczność sama w sobie) telewizja śniadaniowa nie może obejść się bez gościa, który ugotuje pięć dań obiadowych.

I wszyscy traktują to jako zupełnie naturalny objaw. Co więcej - większość uważa, że to wstyd i hańba, zaprosić znajomych i nie "odtworzyć" im, tychże pięciu dań obiadowych. Ten, kto tego nie potrafi traktowany jest co najmniej (jeszcze - bo zaraz będzie gorzej) jak parias.

Przykład może głupi ale pokazujący jak zmienia się mentalność ludzi, pod wpływem, pewnego rodzaju, indoktrynacji - tej wspomnianej przez Kronikarza papki, którą ładuje nam się do łba, czy tego chcemy, czy nie chcemy. Bo nawet jak nie oglądamy wspomnianej telewizji śniadaniowej, to przerzucając kanały, zawsze trafimy na kogoś, kto gotuje na jednym z nich. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że w telewizji gotuje się non-stop, nawet w nocy (bo wtedy lecą powtórki z gotowania porannego). Jeżeli więc widzisz, że wszyscy, wszędzie i zawsze gotują, to po paru miesiącach, w głowie zaczyna ci kiełkować myśl - Kurde, to może ja jakiś głupi jestem, że nie gotuję? To, może zacznę? Nie dość, że dorównam do znajomych, to jeszcze podobny będę ''gwiazdom". A z drugiej strony wiesz, że to wykreowana bzdura jest.

Ty się jeszcze nad tym zastanawiasz, bo słabo ale jednak kojarzysz, że dawniej tak nie było. Ale twoje dzieci, a już na pewno dzieci ich dzieci, potraktują to jako zjawisko zupełnie naturalne - bo znane od dziecka.

Niewykluczone, że za dwadzieścia lat, będą one zaczynać dzień od tego, co my dzisiaj robimy w kuchni dopiero w godzinach popołudniowych.

 

I będzie tak, jak w tym filmie Barei

 

 

 

I o tym właśnie piszę od samego początku.

 

 


  • 0



#15

ELdeR.
  • Postów: 119
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ot i doczekaliśmy się manifestu ćwierćinteligenta.

 

obraza2.gif

edycja:

ultimate


  • -11


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych