Karma nie jest jakąś wielką sprawą. Twoja karma to Twój obecny stan a wolną wolę masz właśnie w tym momencie. Jednak wracając do Twojego głównego pytania. Jak żyć pełnią życia? Nie skupiaj się tak na sobie. Rób to co Ci sprawia przyjemność, nie spinaj się bo to nie o to w tym chodzi. Nie wiem w jakiej tradycji praktykowałeś i czy w ogóle miałeś bliższy kontakt z jakimś urzeczywistnionym nauczycielem? Samemu jest naprawdę trudno. Zauważ że każda istota ma jakieś wady i słabości, wynikające z osobistych uwarunkowań. Jednocześnie wszyscy posiadamy pewną doskonałą, wrodzoną właściwość – naturę buddy. Aby mogła się ona przejawić, musimy jedynie usunąć zasłony z naszego umysłu. Rzeczywistość, której teraz doświadczamy, nieuchronnie przynosi nam cierpienie. Musimy stać się świadomi naszej obecnej sytuacji – dopiero wtedy będziemy potrafili użyć odpowiedniego antidotum przeciwko swoim słabościom.
Przede wszystkim musimy sobie uświadomić kim i jacy naprawdę jesteśmy. Tylko wtedy osiągniemy sukces – odnajdziemy drogę do rozpoznania naszej prawdziwej natury, która nie jest ani powierzchowna ani pełna emocji. Dlatego powinniśmy podjąć następujące działania:
1. Rozpoznać własną sytuację.
2. Zmienić swoje zachowanie tak, żeby zmniejszyć cierpienie.
3. Oczyścić umysł i tym samym pogłębić świadomość jego prawdziwej natury.
Niezależnie od tego, czy znajdujemy się na drodze duchowego rozwoju, czy też nie, wciąż mamy własne życie do przeżycia. I chociaż sytuacje zewnętrzne być może pozostaną takie same, możemy zacząć zmieniać sposób reagowania na nie. Ponieważ nasze umysły znajdują się obecnie pod bardzo dużym wpływem siły nawyku, każda próba natychmiastowej zmiany wewnętrznych, ograniczających tendencji, prawdopodobnie szybko zawiedzie.
Postęp może nastąpić wyłącznie stopniowo, małymi krokami. Jeżeli będziemy pracować nad przekształceniem obecnych nawyków, z czasem nasze rozumienie zjawisk rzeczywiście się pogłębi. Wielkie zmiany mają miejsce bardzo rzadko, drobne natomiast wydarzają się z dnia na dzień, co często umyka naszej uwadze. Byśmy mogli odnieść sukces, musimy się zatem zdobyć na cierpliwość i wytrwałość.
Nasze umysły pokryte są obecnie wieloma zasłonami i głupimi nawykami. Codziennie podsycamy własne stresy i frustracje. Powinniśmy się starać zmniejszyć napięcie we wszystkich aspektach naszego życia. Każdy z nas jest inny, dlatego rezultaty praktyki będą w przypadku każdego z nas odmienne. Zmierzamy do osiągnięcia oświecenia albo oświeconej postawy. Jeśli przyjrzymy się wielkim bodhisattwom, którzy dawniej osiągnęli niemal doskonałą oświeconą postawę, może się nam to wydać prawie nieosiągalne, zbyt dalekie od naszej obecnej sytuacji. Niemniej jednak mamy te same możliwości – by je w sobie przebudzić, musimy w którymś momencie zrobić pierwszy krok. Teraz.
Oświecona postawa jest całkowitą otwartością na to, co nie jest naszym ego. Powinniśmy na wewnętrznym poziomie zaakceptować wszystko, co się wydarza, niezależnie od tego, czy nam to odpowiada, czy też nie. Taka otwartość w naturalny sposób zredukuje stres i pogłębi nasze zrozumienie. To z kolei sprawi, że umysł stanie się przejrzysty, a dzięki temu pogłębi się nasz wgląd. Proces ten będzie postępował dalej. W rozwijaniu oświeconej postawy powinien nam towarzyszyć spokój umysłu. W tej chwili ciągle pielęgnujemy nadzieje i obawy, na skutek czego nasze działania są splamione. Z jednej strony boimy się niepowodzeń, natomiast z drugiej mamy określone pragnienia. Myślimy np. : „Muszę osiągnąć sukces” albo „Nie mogę zawieść”. Wszystko zabarwiamy oczekiwaniami, nadziejami. To nam przesłania prawdziwy stan rzeczy i psuje naszą wizję świata. W konsekwencji gubimy się w nieustannym usiłowaniu – chociaż próbujemy zrozumieć świat i właściwie przystosować się do życia, ciągle nam się to nie udaje. Spokój umysłu to widzenie rzeczy takimi, jakimi są naprawdę. Najpierw powinniśmy jasno zobaczyć, co się dzieje, a dopiero potem dostosować do wydarzeń własne działania, bez poddawania się emocjom. Do osiągnięcia takiej umysłowej równowagi niezbędne jest ćwiczenie umysłu w rozwijaniu dobrych nawyków. Niezależnie od tego, czy widzimy rzeczy jako dobre czy też jako złe, pomocne albo irytujące, powinniśmy poświęcić pewien czas na zbadanie każdej sytuacji i zrozumienie, jaka jest naprawdę. Oświecona postawa, trening umysłu – jego zrównoważenie i przejrzystość – są ze sobą wzajemnie powiązane. Postępy w rozwoju każdego z tych elementów będą korzystnie oddziaływać na pozostałe.
W każdym momencie powinniśmy przypominać sobie jasno, że naszym ostatecznym celem jest osiągnięcie stanu buddy. Zanim osiągniemy ten cel, musimy usunąć wszystkie splamienia umysłu. To jak żyjemy i jak doświadczamy naszego życia obecnie, jest bardzo ważne i pomoże nam w osiągnięciu celu. Przyjrzyjcie się wszystkim wydarzeniom jakiegoś dowolnie wybranego dnia. Zauważycie, że niektóre łatwo jest sobie przypomnieć, a inne bardzo trudno.
Oznacza to, że w ciągu dnia nasz umysł był przytomny i obecny tylko czasami – pomiędzy tymi chwilami byliście zupełnie nieobecni. Uważna obserwacja może nam uzmysłowić, że bardzo często jesteśmy rozproszeni – błądzimy myślami w przeszłości albo w przyszłości, nie potrafimy rzeczywiście spoczywać w teraźniejszym momencie. W takich chwilach na scenę wkraczają emocje. Jeżeli pracujemy z umysłem, staje się on przytomny zarówno w medytacji, jak też w codziennym życiu.
Im bardziej jesteśmy obecni w Tu i Teraz, tym mniej cierpimy. Ta przytomność będzie się w nas stopniowo umacniała. Proces ten oczywiście zabiera dużo czasu, ale również nasze zewnętrzne warunki będą się jednocześnie zmieniać na lepsze – postęp będzie widoczny wszędzie.
Medytować można zawsze, jednak niektóre okresy dnia uważane są za korzystniejsze dla praktyki, a inne za mniej sprzyjające. Bardzo dobry jest wczesny ranek. Zaczynamy dzień bez natłoku myśli, jest to również stan wolny od tendencji do ponownego popadnięcia w senność. Umysł jest wtedy bardziej przejrzysty i świadomy, niż w innej porze dnia. Rano powinniśmy przyjąć Schronienie i wzbudzić w sobie oświeconą postawę. Następnie podczas dnia rzeczywiście podejmujemy prawdziwe wysiłki przynoszenia pożytku każdemu, kogo spotkamy. Wówczas powoli i sukcesywnie, dzień po dniu, nasze życie będzie się stawało coraz lepsze.
Buddyzm jest wspaniałym narzędziem do sprawiania by Twoje życie stawało się lepsze i bardziej wartościowe. Jednak tylko od Ciebie zależy czy zrobisz coś wartościowego ze swoim wolnym czasem i życiem czy też nie. Nikt za Ciebie tutaj nic nie zdziała. Powodzenia