Buszując po Internecie, natknąłem się na artykuł z gazety "The Guardian" opisujący zjawisko "wróżkowych drzwi". Chodzi o "małe drzwiczki" pojawiające się w okolicy jednego z amerykańskich miast.
Artykuł postanowiłem przetłumaczyć, w pewnym miejscu jednak przerwałem... czytając przetłumaczone fragmenty, dowiecie się, dlaczego
Zjawisko "wróżkowych drzwi"
Dla wielu są one jedynie chwilowym wymysłem, produktem ubocznym dziecięcej imaginacji i znikającym po wejściu w dorosłość. Kto przy zdrowych zmysłach wierzy we wróżki? Cóż, dla badacza wróżek Jonathana Wrighta, 46-letniego powieściopisarza i ilustratora oraz mieszkańca osobliwego miasta Ann Arbor w Michigan (w którym wszyscy mieszkańcy potrafią kontrolować swoje zdolności umysłowe), wróżki są tak rzeczywiste, jak maleńkie drzwi, które w tajemniczy sposób pojawiały się w pobliżu miasta - liczone od co najmniej 20 lat do chwili obecnej.
Wnętrze sklepu z kawą, miejsce pod zabawkową wystawą sklepową, nawet wewnątrz domu Wrighta - wszystkie te miejsca są mieszkaniami "miejskich wróżek". Wright mówi, że pierwsze, sześciocalowej wielkości drzwi, znalazł pod swoimi schodami w 1993 roku. Jego córka odkryła inne, wychodzące na pokój z miniaturowym kominkiem.
Ich sława udzieliła się wszędzie - nawet waszyngtońska poczta "uczciła" pojawienie się drzwiczek. Należy jednak zadać pytanie, czyje to jest rękodzieło? Nie ma żadnych relacji naocznych świadków - mężczyzn, kobiet lub wróżek - na temat stawiania drzwi.
Wright twierdzi jednak, że ma odpowiedź. Według niego urbanizacja spowodowała przesunięcie lesistego obszaru, lasów i "kwiatowych wróżek". Gdy poszukiwały domu, uskrzydlone skrzaty natknęło się na Ann Arbor, ekscentryczną okolicę, która właśnie świętowała uwolnienie konopii indyjskich w dorocznym Hash Dash. (...)Te wróżki i skrzaty to jeszcze zdzierżyłem, ale ten kawałek z konopiami indyjskimi mnie całkowicie rozwalił i zniechęcił do dalszego tłumaczenia...
Słyszał ktoś z was w ogóle o takim czy podobnym zjawisku?
Tłumaczyć dalej, czy zostawić ten artykuł w spokoju?