Skocz do zawartości


Zdjęcie

Roundup - uniwersalny truciciel


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Przez długi czas popularny herbicyd Roundup uważano za nieszkodliwy i uniwersalny środek chwastobójczy. Obecnie naukowcy podejrzewają, że preparat powoduje nieodwracalne uszkodzenia ludzkiego płodu.

Federalny Instytut Oceny Ryzyka (BFR) w Berlinie wykazuje niezwykłe oznaki nerwowości. Dyrekcja zakomunikowała dziennikarzom, że będzie nagrywała wszystkie rozmowy w celu uniknięcia ewentualnych przekłamań lub błędnego cytowania wypowiedzi pracowników Instytutu. Jak by nie było chodzi o bardzo gorący temat: niezależna grupa naukowców w opublikowanym niedawno raporcie zarzuca kolegom z BFR, że przez dziesiątki lat przemilczali ryzyka dotyczące stosowania Roundupu - najpopularniejszego środka chwastobójczego na świecie. Najwybitniejsi naukowcy wchodzący w skład organizacji Earth Open Source zarzucają inspektorom z Federalnego Instytutu Oceny Ryzyka stronniczą interpretację danych, przychylną lobby przemysłowemu, umożliwiającą dopuszczenie herbicydu do sprzedaży na rynku europejskim. Ośmiu autorów raportu uważa, że kontrolerzy rządowi co najmniej od 1998 roku wiedzieli, że Roundup zawiera związek chemiczny o nazwie glifosat, który powoduje wady wrodzone u embrionów zwierzęcych.

Glifosat, opatentowany przez amerykański koncern rolniczy Monsanto, uznano w 1970 roku za cudowną broń w walce z chwastami. Glifosat jest niezwykle skuteczny, ponieważ blokuje działanie enzymu bardzo ważnego dla wzrostu roślin. Przed laty naukowcy wychodzili z założenia, że ludzie i zwierzęta nie nie muszą obawiać się negatywnych skutków działania herbicydu, ponieważ ich organizmy nie wytwarzają tego enzymu.

Roundup i inne produkty zawierające glifosat są powszechnie dostępne praktycznie we wszystkich marketach budowlano-ogrodniczych. Herbicydu używa się m.in. do usuwania chwastów z poboczy dróg i nasypów kolejowych. Rokrocznie na całym świecie sprzedaje się milion ton glifosatu. Lwia część związku chemicznego trafia na plantacje bawełny oraz pola kukurydzy i soi w Ameryce Północnej i Południowej. Inżynierowie genetyczni z koncernu Monsanto uodpornili niektóre gatunki nasion modyfikowanych genetycznie na herbicyd - rośliny bez szwanku wytrzymują trujące opryski, a uciążliwe chwasty są niszczone w zarodku. Stworzenie wydajnych odmian nasion, odpornych na chwasty uczyniły z koncernu Monsanto niekwestionowanego lidera na rynku, a zawierający glifosat Roundup stał się najpopularniejszym herbicydem na świecie.

Jeszcze zanim preparat dopuszczono w 2002 roku na rynek europejski pojawiło się wiele wątpliwości co do jego rzekomego bezpieczeństwa. Pierwszymi ofiarami herbicydu padły płazy, potem przyszła kolej na ryby. Wraz z rosnącą popularnością pestycydu mnożyły się informacje o niepożądanych skutkach ubocznych i w efekcie sądy w wielu krajach zabroniły koncernowi Monsanto reklmowania preparatu jako nieszkodliwego dla zdrowia i nakazały usunięcie z opakowań określenia „biodegradowalny”. Obecnie szacuje się, że połowa światowej produkcji glifosatu pochodzi z Chin. Od ośmiu lat z Ameryki Południowej napływa coraz więcej sygnałów o pojawianiu się wad rozwojowych u niemowląt, których rodzice mieszkają w sąsiedztwie pól opryskiwanych herbicydem. Dla przeciwników preparatu to koronny argument, że glifosat ujawnia toksyczny potencjał nie tylko w badaniach laboratoryjnych na zwierzętach, ale także szkodzi ludziom.


Dopiero niedawno Federalny Instytut Oceny Ryzyka umieścił na swojej stronie internetowej oficjalną odpowiedź na krytyczne doniesienia naukowców z organizacji Earth Open Source. Można w niej przeczytać, że wprawdzie raport nie zawiera żadnych nowych faktów, ale wiele poruszonych kwestii „należy potraktować bardzo poważnie”. Kiedy jednak Komisja Europejska poprosiła Federalny Instytut Oceny Ryzyka o zajęcie stanowiska w sprawie zarzutów odnośnie glifosatu, dyrekcja placówki poinformowała Brukselę, że nie widzi potrzeby weryfikacji działania herbicydu pod kątem jego bezpieczeństwa.




Jak to możliwe, że dwie strony analizując te same dane dochodzą do diametralnie przeciwstawnych wniosków? Według Larsa Niemanna z BFR, który w latach dziewięćdziesiątych uczestniczył w pierwszym, europejskim badaniu glifosatu, przyczyną rozbieżności jest odmienna interpretacja wyników badań. Inspektor podaje jako przykład eksperyment na królikach, przeprowadzony w 1993 roku w Indiach na zlecenie niemieckiego producenta herbicydów Naukowcy zaaplikowali ciężarnym samicom glifosat w celu sprawdzenia, czy środek chwastobójczy prowadzi do deformacji płodu. W trakcie eksperymentu okazało się, że wiele królików przyszło na świat ze zdeformowanym mięśniem sercowym. Dla krytyków preparatu był to jednoznaczny dowód potwierdzający toksyczność związku chemicznego. Natomiast w przekonaniu urzędników badanie nie przedstawiało żadnej wartości, ponieważ glifosat podano w tak wysokim stężeniu, że połowa zwierząt zmarła w łonie matki. Rudolf Pfeil, przełożony Larsa Niemanna tłumaczy, że w takiej sytuacji trudno się dziwić, że druga połowa zwierząt przyszła na świat z uszkodzonym mięśniem sercowym.

Wiele rozbieżności dotyczy także badania przeprowadzonego w ubiegłym roku przez embriologa Andrésa Carrasco z Uniwersytetu w Buenos Aires. Naukowiec zainteresował się niepokojącymi artykułami prasowymi, które informowały, że w wioskach położonych w pobliżu pól, obsianych roślinami transgenicznymi, odpornymi na działanie glifosatu, wzrasta odsetek noworodków z wrodzonymi wadami rozwojowymi. Andrés Carrasco wstrzyknął herbicyd embrionom kur i żab, powszechnie używanym w badaniach laboratoryjnych. Naukowiec testował substancję czynną glifosat oraz preparat Roundup wzbogacony różnymi substancjami pomocniczymi. W obydwu przypadkach embriolog odkrył deformacje podobne do wad rozwojowych u ludzi. Dla krytków herbicydu to kolejny koronny dowód. Natomiast według ekspertów z BFR badanie przebiegało w „ekstremalnie sztucznych warunkach”, ponieważ nikt o zdrowych zmysłach nie wstrzykiwałby sobie herbicydu bezpośrednio do żył.

To tylko dwa z kilkudziesięciu badań, co do których naukowcy kruszą między sobą kopie. Od czasu dopuszczenia Roundupu do sprzedaży ukazały się liczne raporty informujące o szkodliwym działaniu preparatu na kultury komórkowe. (...) Spór o interpretację wyników badań laboratoryjnych rozgorzał w trudnym momencie, bowiem Komisja Europejska wydaje zezwolenia na dopuszczenie pestycydów do obrotu tylko raz na dziesięć lat. Po tym czasie każdy środek podlega ponownej weryfikacji. Naukowcy z organizacji Earth Open Source donoszą w raporcie, że najprawdopodobniej weryfikacja glifosatu opóźni się do 2015 roku. Producenci środków ochrony roślin muszą przedstawić dane dotyczące poszczególnych preparatów według nowych standardów i Bruksela chce im dać więcej czasu na właściwe przygotowanie dokumentacji. Na razie Federalny Instytut Oceny Ryzyka nic nie wie o opóźnionej procedurze weryfikacji. Lars Niemann uważa, że ponowna ocena glifosatu odbędzie się w przyszłym roku. - Nie chcę uprzedzać faktów, ale wychodzę z założenia, że w przypadku glifosatu nic się nie zmieni - stwierdza. Być może zostanie tylko nieco obniżony limit dopuszczalnego poziomu pozostałości pestycydów w żywności.

Wprawdzie kontrolerzy są zaniepokojeni raportami o negatywnym wpływie glifosatu na zdrowie człowieka, ale podchodzą do nich z dużą ostrożnością. - Nie znaleźliśmy jednoznacznej przyczyny anomalii rozwojowych - komunikuje Lars Niemann. Osobiście podejrzewa, że źródłem wadliwego rozwoju płodu ludzkiego mogą być inne środki chemiczne, zawarte w herbicydzie. Na ten trop naprowadziły inspektora informacje o serii samobójstw na Tajwanie. Lars Niemann nie posiadał się ze zdziwienia, gdy przeczytał, że samobójcy targnęli się na życie zażywając preparaty ochrony roślin, zawierające glifosat. Zaczął się zastanawiać, jak to możliwe, skoro substancja chemiczna jest całkowicie nieszkodliwa dla organizmu człowieka. Niemann przypuszcza, że efekt toksyczny wywołują inne substancje obecne w preparatach. Wiele środków chwastobójczych oprócz glifosatu zawiera także środki pomocnicze, wspomagające działanie substancji czynnej. Ułatwiają one glifosatowi przenikanie przez błony komórkowe roślin. Ten sam mechanizm działa w przypadku komórek zwierzęcych.

Ocena stopnia ryzyka substancji pomocniczych odbywa się na szczeblu poszczególnych krajów, a nie na poziomie wspólnotowym, jak w przypadku głównej substancji czynnej. Ponadto zezwolenia na wykorzystanie substancji pomocniczych nie wydaje się według dyrektywy o pestycydach, lecz rozporządzenia w sprawie chemikaliów. Tymczasem do handlu trafiają preparaty, składające się z wielu tzw. biernych składników. Od kiedy Lars Niemann podzielił się swymi podejrzeniami z kolegami wspólnie próbują przekonać producentów do rezygnacji z wzbogacania Roundupu substancjami pomocniczymi. Federalny Urząd ds. Ochrony Konsumentów i Bezpieczeństwa Żywności (BVL) wezwał posiadaczy zezwoleń na produkcję środków ochrony roślin zawierających glifosat, aby zamienili substancje pomocnicze na nieszkodliwe substytuty. Według informacji BVL kilku producentów odpowiedziało pozytywnie na apel. Jednak cała akcja ma charakter dobrowolny, ponieważ preparaty spełniają wymagania, narzucone przez regulatora. (…)

Zawartością substancji pomocniczych nie da się wyjaśnić przyczyny wielu schorzeń występujących u ludzi, jak choćby guzów na węzłach chłonnych u robotników rolnych, mających styczność z glifosatem i innymi pestycydami. Poza tym mnożą się sygnały, że glifosat jest odpowiedzialny za obniżenie jakości gleby oraz pojawienie się w niej zmutowanych szczepów bakterii, odpornych na znane środki ochrony roślin.

Bardzo trudno rzetelnie ocenić stopień ryzyka związanego ze stosowaniem preparatów chwastobójczych, ponieważ nie bardzo wiadomo, ile produktów dostępnych na rynku zawiera glifosat. W Europie dopuszczono do obrotu 70 środków, dwanaście z nich ma w nazwie słowo „Roundup”. – „Roundup” to zbiorcze pojęcie - wyjaśnia Lars Niemann. - Dlatego, kiedy dochodzą do nas sygnały o przypadkach zatruć w Ameryce Południowej, nie wiemy, czy tamtejsze preparaty posiadają taką samą recepturę, jak produkty sprzedawane w Europie. Być może przyczyny toksycznego działania Roundupu należy szukać w zestawieniu wszystkich składników dodawanych do pestycydu. Podczas najnowszych badań okazało się, że składniki uważane za bierne, w rzeczywistości zwielokrotniają toksyczny wpływ tego herbicydu na komórki człowieka i to w stężeniach wielokrotnie mniejszych od powszechnie stosowanych na polach, w ogrodach i parkach miejskich. Może dlatego sygnały o szkodliwym wpływie preparatu na zdrowie człowieka dochodzą z Ameryki Południowej, gdy w USA praktycznie nie odnotowano tego rodzaju przypadków. Inną przyczyną może być nieprawidłowe stosowanie herbicydu albo fakt, że amerykańskie wioski nie leżą w środku pól, opryskiwanych herbicydem. Claire Robinson, rzeczniczka organizacji Earth Open Source domaga się od Brukseli, aby wycofała z rynku kontrowersyjny środek chwastobójczy dopóki nie zostaną wyjaśnione wszystkie wątpliwości. - Znaczna część zbóż w Ameryce Południowej spryskiwana trującym herbicydem trafia na rynek europejski - ostrzega.

Wkrótce rozwiązanie tego problemu stanie się nader palącą kwestią. Monsanto i inne koncerny biotechnologiczne chcą sprzedawać na rynku europejskim odmiany zbóż odporne na działanie glifosatu. Wrawdzie Bruksela jeszcze nie podjęła ostatecznej decyzji, ale EFSA - Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności - wyraził aprobatę na dopuszczeniu do sprzedaży na terenie UE odmiany modyfikowanej kukurydzy produkowanej przez firmę Monsanto. Claire Robinson ostrzega, że wprowadzenia do obrotu nasion transgenicznych spowoduje „gwałtowny wzrost” skażenia środowiska naturalnego Roundupem. Zdaniem Claire Robinson wprowadzenie moratorium na uprawy modyfikowane genetycznie, odporne na glifosat byłoby ważnym sygnałem: – Skoro stosunkowo bezpieczny środek chwastobójczy jest tak groźny, to jakie spustoszenie w środowisku naturalnym wyrządzają inne dopuszczone do obrotu pestycydy, powszechnie uważane za bardzo toksyczne?

Autor: Hanno Charisius
Kopia z Onetu . Onet kopia z Süddeutsche Zeitung

Artykuł na Onecie
  • 2





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych