Stephen Hawking to bezsprzecznie jeden z największych umysłów w dziejach. Obdarzony IQ na poziomie 160, astrofizyk i kosmolog jest absolutnym autorytetem w kwestiach nauk o wszechświecie. Jego teorie uznawane są za genialne i w zasadzie niepodważalne. Jednak z jego bezkompromisowymi poglądami na temat istnienia Boga i życia wiecznego wiele osób się nie zgadza.
Hawking od lat nie kryje się ze swoimi agnostycznymi poglądami. W 2010 roku po ukazaniu się drukiem jego książki „Wielki Projekt”, w której podważa możliwość stworzenia wszechświata przez Boga, w mediach miał miejsce istny „wielki wybuch”. Czy naukowiec, nawet tak światły umysł, może podważać istnienie wyższego bytu? Ponownie wrócił też temat ewentualnego projektu badawczego, mającego na celu ostateczne udowodnienie czy Bóg jest, czy nie.
Profesor Hawking zapytany o to, czy nasza egzystencja jest tylko kwestią szczęścia, odpowiedział, że wiele różnych wszechświatów może być spontanicznie tworzonych z niczego, a kwestią szczęścia jest to, w którym z nich się znajdziemy.
- Skoro już tu jesteśmy, to co powinniśmy robić? – zapytał dziennikarz.
- Powinniśmy czynić jak najwięcej dobra – odpowiedział enigmatycznie Hawking.
Ale wróćmy do najnowszej kontrowersyjnej wypowiedzi Hawkinga. Jako osoba cierpiąca na stwardnienie zanikowe boczne i przykuta do wózka inwalidzkiego, pozbawiona możliwości poruszania się, a nawet mówienia (prof. Hawking komunikuje się ze światem dzięki specjalnie dla niego zaprojektowanemu syntezatorowi mowy) od blisko 50 lat pogodzony jest – jak sam mówi - z myślą o śmierci.
- Żyję ze świadomością ryzyka wczesnej śmierci od 49 lat. Nie boję się jej, ale też nie spieszno mi do niej. Mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia – powiedział 69-letni prof. Hawking. Świadomość ta sprawiła, że Hawking podchodzi do śmierci z równie naukowym zacięciem, jak do innych spraw.
- Uważam, że mózg jest jak komputer, który przestaje pracować, gdy jeden z jego układów ma awarię. Dla komputerów nie ma niczego takiego jak niebo, czy życie wieczne. To tylko bajeczka dla ludzi, którzy boją się ciemności – wyjaśnił.
Zdanie to nie pozostało bez odzewu. Poruszyło społeczeństwo, a także wielu naukowców, którzy faktu istnienia Boga nie odrzucają. Pojawiły się głosy, że nie wolno odbierać ludziom prawa do wiary, w tym nadziei na życie wieczne. To, że Hawking nie boi się śmierci, nie jest dowodem na to, że nie istnieje życie po życiu.
- Porównania do wyłączonego komputera pokazuje, że jest on (Hawking – przyp.red.) człowiekiem potrafiącym myśleć wyłącznie o rzeczach materialnych. To ograniczony punkt widzenia, kogoś kto usilnie próbuje zrozumieć wszystko to, czego nie potrafi odczuwać duchowo. – skrytykował Hawkinga Stephen Green, dyrektor brytyjskiej organizacji chrześcijańskiej Christian Lobby Group. – Ludzie, który wierzą w życie wieczne, nie robią tego, bo boją się śmierci, to zupełne niezrozumienie idei religijności - dodał.
Źródło http://odkrywcy.pl/k...,wiadomosc.html
Użytkownik Miłosz edytował ten post 17.05.2011 - 16:16