Witam wszystkich użytkowników tego forum chciałem wam przedstawić historie pewnego zdażenia , które miało miejsce w 2003 lub 2004 roku (mogło to być też w roku 2004-2005 bardzo trudno mi jest teraz sobie to przypomnieć, ale wiem że na 100% było to latem). Oto co mi sie przydażyło : Jest godzina 2 lub 3 w nocy niejestem pewien dokładnie ,ale tak mniej wiecej sądze ,że to mogło być o tej poże otwieram oczy patrze w całym pokoju jasno tak jasno że można by powiedzieć że ktoś jakby świecił w moje okno ,ale nagle wraca wszystko do normy czyli jest ciemno ,światło zgasło , co sie okazało po tym jak to światło zgasło miałem hmm jak to mam określić powiedzmy "paraliż" ,taki że niemogłem sie poruszyć. To znaczy mogłem tylko ruszać głową w stronę lewo, prawo.Paraliż był tak silny że niemogłem ruszyc nogą ani ręką. Byłem w takim szoku że postanowiłem obudzić brata , więc pomyślałem że kżyknę do niego coś , ale niemogłem wydusić słowa ,miałem paraliż taki że niemogłem nic powiedzieć. Gdy miałem ten paraliż to pamiętam dokładnie ,że przez całe ciało czułem jak przechodzą ciarki. Miałem pare razy coś takiego ,a dokładnie mówiąc od 5 do 7 razy.Było tak że miałem to prawie codziennie , ale powiedzmy że raz miałem w pierwszy i drógi dzień , a potem była przerwa kilku dniowa od 3 do 4 dni , i znowu te paraliże. Ostatni taki paraliż który miałem to było coś innego pod tym względem ,że gdy sie obudziłem to widziałem jak mi nogi do góry sie unoszą , przestraszyłem sie tak że zamknołem oczy i zaczołem sie modlić mówiąc 2 razy "ojcze nasz " i kilka razy "zdrowaś maryjo" (gdy to pisze mam dreszcze, po prostu niechciałbym żeby mnie to jeszcze raz spotkało). Paraliż znikał w tedy gdy zamykałem oczy i próbowałem zasnąć. Jeszcze jedno bardzo ważne spostrzeżenie, gdy byłem w tym paraliżu miałem takie wrażenie ,że ktoś za mną stoi ,ale niemogłem sprawdzić bo niemogłem poruszyć głową góra , duł.Więc po prostu zamykałem oczy i szedłem spać jakoś mi sie udawało to oszukać ,że tak to określe. O całych tych zdażeniech opowiedzialem koledze który stwierdził ze niby mam zmore czy coś. Z tego co wiem to zmora to jest coś co chodzi za kimś a nie że człowiek dostaje paraliżu tak silnego ze sie poruszyc niemoże.
Pomóżcie mi to racjonalnie wytłumaczyc to co mnie sie przytrafiło bo ja już niewiem co to mogło być , a moze jest tu ktos co sie czyms takim interesuje lub czytal podobna historie do mojej. Pozdrawiem wszystkich bardzo serdecznie i zgóry wietkie Thx za odpisanie lub określenie co mnie sie przydażyło. Napewno odpisze na wasze pytania-posty, jeśli tak owe bedą. A no i sorki jak palnołem jakiś błąd ortograficzny za dobry z j.polskiego niejestem.