Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ogród rozgałęziających się wszechświatów


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1

Hajime.
  • Postów: 81
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano


Ogród rozgałęziających się wszechświatów




Czy można zrozumieć wszystko? Czy człowiek jest esencją Wszechświata? Czy zmartwychwstaniemy? I czy naukowcy, którzy temu zaprzeczają, to cynicy? Cztery razy tak, odpowiada David Deutsch fizyk z University of Oxford, w rozmowie z Karolem Jałochowskim

Jeśli dręczy Państwa poczucie nijakości istnienia, być może interesujący okaże się fakt, że zdaniem większości uczonych to poczucie uzasadnione. Jak mawia fizyk Stephen Hawking, jesteśmy chemiczną szumowiną na powierzchni niczym niewyróżniającej się planety, która krąży wokół typowej gwiazdy na obrzeżach przeciętnej galaktyki. A i tym nie dane nam się będzie cieszyć w nieskończoność, bo za kilka miliardów lat Słońce pochłonie Ziemię, a co zostanie, zamarznie wraz z rozszerzającym się w nieskończoność Wszechświatem. Na końcu wszystkiego czeka ciemne, zimne nic.

Ale David Deutsch sądzi, że będzie inaczej.

Ten urodzony w 1953 r. w Izraelu fizyk z University of Oxford, członek Royal Society, laureat prestiżowej Nagrody Diraca, przyznanej za pionierskie badania teorii informatyki kwantowej, i libertarianin, przekonuje, że nie ma w nas niczego typowego. Przeciwnie – stanowimy esencję rzeczywistości.

Po pierwsze, nie ma niczego przeciętnego w naszym miejscu zamieszkania. Typowy obszar Wszechświata to ciemna, zimna próżnia. Po drugie, nasz rozum tworzy i przechowuje wierne modele zjawisk fizycznych. Jest więc nosicielem tych samych matematycznych i przyczynowych struktur, co na przykład kwazary, obiekty, w obliczu których załamuje się ludzki język. Zdaniem Deutscha, jesteśmy generatorami wiedzy, która w dalekiej przyszłości może zmienić losy Ziemi, Galaktyki, a nawet Wszechświata. Nasz wyjątkowy związek z prawami przyrody czyni z nas centrum stworzenia.

Nie jest to jednak stworzenie znane z podręczników. Zdaniem Deutscha, żyjemy w multiwszechświecie – bycie złożonym z niezliczonych, równoległych wszechświatów kwantowych (nie mylić z równoległymi wszechświatami w ujęciu kosmologicznym – to zupełnie inna teoria). W teorii Deutscha rzeczywistość rozgałęzia się w każdej chwili, tworząc drzewo o nieskończonej liczbie konarów. Wszystko, co może się zdarzyć, naprawdę się wydarza, lecz w różnych światach (między którymi nie ma, niestety, łączności). Ten zapomniany pomysł z lat 50. ekscentrycznego fizyka amerykańskiego Hugh Everetta III Anglik odświeżył i uzupełnił w latach 70.

Kluczowe znaczenie w multiwszechświecie Deutscha ma wiedza. Wartościowa bowiem rozprzestrzenia się wśród wielu wszechświatów. A zła ginie. Proces ten zachodzi na zasadach analogicznych do ewolucji biologicznej. Wiedza zwiększająca zdolność przetrwania – czy to żywego organizmu, inteligentnej maszyny, czy całego świata – jest bowiem powielana w większej liczbie wszechświatów niż wiedza niskiej jakości.

W przyszłości do poszerzania owej wiedzy użyjemy (być może) komputera kwantowego, którego głównym pomysłodawcą jest również Deutsch. To zadziwiające urządzenie przypomina komputer klasyczny, oparty na krzemie, w zasadzie tylko nazwą, tak niewiele ma z nim wspólnego. Komputer kwantowy nie tyle oblicza, co sam jest obliczeniem. Każdy układ fizyczny magazynuje informację, którą przetwarza ulegając ewolucji, czyli oblicza sam siebie – jeśli zaprojektuje się go sprytnie, wykonuje obliczenia pożądane przez projektanta. Fakt, jeszcze go nie zbudowano. Powstały dopiero pierwsze proste elementy. Ale teoria, której nikt nie podważa, jest już gotowa (udział w jej rozwoju ma polski uczony Artur Ekert z University of Cambridge). Są nawet tacy, którzy sądzą, że cały Wszechświat to komputer kwantowy (np. Seth Lloyd z MIT).

Deutsch mówi tak: ponieważ nasz Wszechświat stale rozgałęzia się na niezliczone wszechświaty równoległe, podobnie dzieje się z komputerem kwantowym. Choć tego nie widzimy i nigdy nie zobaczymy, obliczenia są prowadzone jednocześnie przez połączone siły jego niezliczonych kopii. Po ich zakończeniu cząstkowe wyniki zbierane są do jednej puli, w naszym świecie. Stąd piekielna (potencjalnie) moc komputera kwantowego: z rozkładem na czynniki pierwsze liczby złożonej z kilku tysięcy cyfr, czyli zadaniem, które najpotężniejszemu wyobrażalnemu komputerowi klasycznemu zajęłoby więcej czasu, niż wynosi wiek Wszechświata, upora się w parę minut. Fakt, że taki komputer teoretycznie można zbudować, jest jednym z najpoważniejszych intelektualnych dowodów na istnienie multiwszechświata. Tako w każdym razie rzecze Deutsch.

Komputer kwantowy ma jeszcze jedną zadziwiającą cechę. Jest uniwersalnym generatorem rzeczywistości wirtualnych. Może stworzyć lub odtworzyć dowolne środowisko fizyczne, dowolny obiekt. Na przykład ludzki umysł, który u swych podstaw nie jest przecież niczym innym jak pewnego rodzaju prowadzonym wielowątkowo obliczeniem. Kiedyś, kiedy komputer kwantowy już powstanie, można będzie do niego (prawdopodobnie) przerzucić wszelkie komponenty naszych osobowości. Szczęśliwie tak się składa, że zamieszkana przez nas część Wszechświata obfituje zarówno w materię do jego zbudowania, jak i energię do zasilania.

Krytycy powyższej, ekwilibrystycznej i niepełnej jeszcze teorii Deutscha, splatającej ze sobą włókna mechaniki kwantowej, epistemologii (nauki o poznaniu), teorii ewolucji i teorii obliczeń, twierdzą, że jej autor buduje skomplikowane konstrukcje, by wytłumaczyć mało znaczące z praktycznego punktu widzenia paradoksy. Dodają, że nierzadko ślizga się on po bardzo cienkim lodzie. I owszem. W opisującej ją książce „Struktura rzeczywistości” (wydanej w Polsce nakładem Prószyński i S-ka w tłumaczeniu Jerzego Kowalskiego Glikmana, w 2006 r.) Deutsch wygina umysły czytelników do granic możliwości. Prowokuje pytania i usuwa filozoficzny grunt spod nóg. Nie robi tego jednak bez istotnej przyczyny.

Jeszcze jako dziecko Deutsch przeżył rozczarowanie – ktoś powiedział mu, że minęły już czasy, gdy można było zdobyć całą wiedzę o rzeczywistości; zrozumieć wszystko, co da się objąć rozumem. Kolejne rozczarowanie przyszło z obserwacją, że nauka zajmuje się głównie przewidywaniem zjawisk, a nie ich wyjaśnianiem. A to tak, jakby założyć, że celem statku kosmicznego jest spalanie paliwa, napisał w książce.

Szczególnie jaskrawym przykładem takiego nonsensownego podejścia jest, zdaniem Deutscha, powszechnie obowiązująca interpretacja mechaniki kwantowej, która niejako odcina świat mikroskopowy od tego, w którym funkcjonujemy na co dzień, przyznając status rzeczywistości tylko temu ostatniemu.

Z równań mechaniki kwantowej wynika, że cząstki elementarne (takie jak elektrony i fotony) mają własne prawa – niezgodne z ludzką intuicją, inne niż reguły obowiązujące obiekty makroskopowe, jak łyżka czy filiżanka, które raz położone na stole nie zmieniają swego położenia pod wpływem naszego spojrzenia. Stan obiektów mikroświata pozostaje natomiast niejako zamglony, przyjmuje wszystkie możliwe wartości jednocześnie, jest w tzw. superpozycji stanów. Na przykład elektron, aż do chwili pomiaru, może być w superpozycji różnych prędkości czy położeń. Coś zadziwiającego dzieje się jednak w chwili pomiaru. W jednej chwili, w niewyjaśniony sposób obserwator samym aktem spojrzenia zaburza układ, redukuje całą nieokreśloność do jednej, przypadkowej wartości – wyniku pomiaru. Wachlarz kwantowej niejednoznaczności zostaje w okamgnieniu zwinięty. „Standardowy opis fizyki kwantowej sugeruje istnienie pewnego rodzaju psychokinetycznego wpływu świadomego obserwatora na podstawowe zjawiska fizyczne”, pisze Deutsch w „Strukturze rzeczywistości”, postulując, by wyeliminować z fizyki ten element czarnoksięstwa.

W pozornym szaleństwie teorii Deutscha jest metoda. Jeśli na rzeczywistość spojrzeć jego oczami, wachlarz stanów nie ulega złożeniu, a przypadek nabiera pewnego sensu. W multiwszechświecie nikt niczego nie zaburza – obserwowana przez nas cząstka rzeczywiście przyjmuje wszystkie wartości jednocześnie, z tym że każdą w innym wszechświecie. My natomiast rejestrujemy tylko jedną, realizowaną w tej odnodze multiwszechświata, w której przyszło nam świadomie przebywać. Rzeczywistość ma jednorodną strukturę, którą można objąć rozumem. To dlatego Deutsch umieszcza myślącego człowieka, który jest w stanie ją zrozumieć, ten chemiczny szlam, w samym jej pępku.

Jeśli nie wszystko Państwo zrozumiecie, to nie szkodzi. W którymś ze wszechświatów na pewno się udało. Ale jeśli to nie wystarczy, zapraszamy do Headington, sypialni intelektualnej siły roboczej pobliskiego Oxfordu. Tu mieszkali J.R.R. Tolkien i C.S. Lewis. Tu też ma swój dom, otoczony ogrodem nietkniętym ludzką ręką, znany ponoć z pustelniczego trybu życia David Deutsch.

Autor:Karol Jałochowski

Źródło poniżej artykułu znajduje się ciekawy wywiad z Davidem Deutsch.
  • 3

#2

livin.
  • Postów: 532
  • Tematów: 11
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Dzięki!
  • 0



#3

robertcb.
  • Postów: 57
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Czy fakt istnienia działającego komputera kwantowego, już nie w teorii, ale rzeczywistego - udowadnia teorię multiwszechświata?

http://kopalniawiedz...klasyczny,18061
  • -1

#4

Woolf.
  • Postów: 59
  • Tematów: 6
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ostatnio NASA i Google kupiły najnowsze modele komputera kwantowego firmy D-Wave.

http://www.geekweek....antowy-komputer

Jak działa:

D-Wave Two nie jest klasycznym komputerem kwantowym, jaki nadal badacze na całym świecie próbują stworzyć. Nie zachodzi w nim proces kwantowego splątania, lecz stosowane jest tak zwane kwantowe wyżarzanie - posiada on specjalny algorytm potrafiący z przestrzeni alternatywnych rozwiązań wybrać najlepsze - w czasie dużo krótszym niż w klasycznych komputerach (tam nazywa się to symulowanym wyżarzaniem).

Kwantowe wyżarzanie umożliwia efekt zwany tunelowaniem kwantowym (cząstka może przekroczyć barierę potencjału o wysokości większej niż energia cząstki), dzięki któremu poszczególne kubity są ze sobą połączone - niejako zdają sobie świadomość z tego jakie procesy zachodzą w pozostałych.

Jako standardowy przykład problemu rozwiązywanego przez taki komputer dużo szybciej jest zagadnienie optymalizacyjne zwane problemem komiwojażera. Wygląda ono tak, że komiwojażer musi odwiedzić określoną ilość miast, a oprócz ich położenia znany jest czas, odległość i koszt podróży między nimi. Mając dany punkt startowy A i punkt końcowy B trzeba wyznaczyć najbardziej zoptymalizowaną trasę (innymi słowy minimalny cykl Hamiltona w pełnym grafie ważonym).

Komputer D-Wave może porównać wszystkie możliwe rozwiązania problemu naraz zamiast po kolei przechodzić przez każde oceniając jego właściwość, dzięki czemu jest on rozwiązywać podobne, lecz nieskończenie trudniejsze, realne problemy dużo szybciej niż klasyczne komputery.


Nie śledzę już na bieżąco nowinek technologicznych od jakiś 3 lat i czuję się już jak zagubiony :o Obecnie postęp brnie tak mocno do przodu, że za nim kompletnie nie nadążam...

Użytkownik Woolf edytował ten post 22.05.2013 - 22:25

  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych