Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dzikie dzieci


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
17 odpowiedzi w tym temacie

#1

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dzikie dzieci


O dzieciach wychowanych przez dzikie zwierzęta opowiadają nie tylko legendy i powieści. Obok dziejów Romulusa i Remusa oraz Mowgliego z Księgi Dżungli Rudyarda Kiplinga istnieje wiele udokumentowanych autentycznych przypadków. Najsłynniejsza historia rozpoczyna się w październikowy wieczór 1920 r., w pobliżu wioski Midnapore we wschodnich Indiach.

Od dłuższego czasu wieśniacy lękali się dwu dziwnych "zjaw" o ludzkich kształtach, które wynurzały się z różnych jam w pobliskiej przesiece, strasząc wszystkich groteskowym wyglądem. Wielebny Joseph Singh postanowił rozwiązać zagadkę i odnaleźć zjawy. Wieczorem zaczaił się na drzewie i obserwował otwory jam. Nie spodziewał się zobaczyć niczego ciekawego. Chciał jednak dotrzymać słowa i uspokoić wieśniaków. Po chwili zauważył dwa dorosłe wilki, które wyszły z nor. Za nimi szła gromada szczeniąt i, ku wielkiemu zaskoczeniu wielebnego, dwie straszliwe zjawy!

Kiedy się zbliżyły, kapłan zdziwił się jeszcze bardziej. Nie były to bowiem ani duchy, ani demony, lecz dwie małe dziewczynki! Żyły z wilkami w ich norze, przyjęte przez dzikie zwierzęta jako "honorowe szczenięta" i wychowane razem z własnym potomstwem. Jedna z dziewczynek miała zaledwie półtora roku, druga około siedmiu lat.

W dniu 17 października dziewczynki schwytano i zabrano do sierocińca. Jego personel postawił sobie za punkt honoru "nawrócenie" ich na człowieczeństwo, dziewczynki jednak tylko wyły, lub biegały na czworakach jak wilczęta. Młodsza otrzymała imię Amala, starsza - Kamala. Niestety, Amala zmarła po roku. Nie nauczyła się ani chodzić jak człowiek, ani mówić. Kamala dożyła 16 lat. Udało się nauczyć ją kilku ludzkich czynności: opanowała około 30 słów, nauczyła się normalnie chodzić i stać w pozycji wyprostowanej, zasmakowała także w gotowanych potrawach. Przedtem jednak dała wyraz ludzkim uczuciom, o których nie zapomniała w wilczej jamie. Kiedy Amala zmarła, dwie łzy potoczyły się po policzkach Kamali.


Dołączona grafika

Dołączona grafika

Kamala


Dołączona grafika

Kamala i Amala


Inne doniesienie o "dzikim dziecku" także pochodzi z Indii. Chłopca imieniem Shamdeo, Ramu lub Baloo (wzorem niedźwiedzia z Księgi Dżungli) wychowała niedźwiedzica w jamie w stanie Uttar Pradesh. W maju 1972 r. schwytał go myśliwy, który zobaczył malca przed niedźwiedzią gawrą, zajętego zabawą z małym wilczkiem. Chłopcem zaopiekowały się zakonnice z Prem Divas, ośrodka dla bezdomnych i śmiertelnie chorych pod patronatem Matki Teresy, w Lucknow. Nazwano go Pascal. Zmarł w lutym 1985 r. na skręt kiszek. Miał wówczas 17 lat.

Z najdziwniejszym przypadkiem dziecka wychowanego przez dzikie zwierzę spotkał się sędzia indyjski na początku XX wieku. Kiedy pracował w prowincjach centralnych Indii, przyprowadzono do sądu rozjuszonego czterdziestoletniego mężczynę, skutego łańcuchami. Mężczyzna ryczał i miotał się tak gwałtownie i niepowstrzymanie, że zaszokowany sędzia zapytał o jego przeszłość. W odpowiedzi usłyszał niezwykłą, fascynującą historię.

Przed wielu laty okoliczni wieśniacy zauważyli tygrysicę w dwojgiem młodych i dziwnym stworzeniem, które okazało się chłopcem! Kiedy dobrze mu się przyjrzeli, stwierdzili, że jest to pięcio- lub sześciolatek. Schwytali go więc i zaprowadzili do wioski, gdzie przebywał w zamkniętej chacie. Jego przybrana matka jednak o nim nie zapomniała. Przez kilka nocy przychodziła do wioski i krążyła niespokojnie wokół chaty, w której ukryto jej "młode", dopóki wieśniacy nie zastrzelili jej w trosce a własne bezpieczeństwo.

Od tej pory chłopca wychowywał przywódca wioski. Malec nabrał wreszcie cech ludzkich, ale miał wybuchowy charakter i mógł bez strachu i ryzyka przechadzać się wśród dzikich tygrysów z dżungli. Dorósł wreszcie i jako dojrzały mężczyzna trafił przed oblicze sędziego.

Jak inne historie o dzieciach wychowanych przez zwierzęta, dzieje przybranego syna tygrysicy świadczą o tym, że różnice między ludźmi i czworonogami nie są tak wyraziste, jak zwykło się sądzić. Granice gatunków zaciera bowiem głębokie uczucie, starsze niż wszelkie podziały - miłość.


Opracowanie i tłumaczenie: Eurycide
Paranormalne.pl
źródła:
http://www.smh.com.a...9441429528.html
http://bowland-files...RE4/4kamala.htm
  • 1



#2

ziabojler.
  • Postów: 217
  • Tematów: 8
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

albo zielone dzieci... nie wiem czy było na forum. znaleziono takie w jaskinii. twierdziły że są z innego świata.
  • 0

#3

sebi-g.
  • Postów: 37
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Odnosnie zielonych dzieci(wlasciwie ludzi) to chyba bylo juz na tym forum. To co mi wiadomo to jakis Indianin szedle w jakies gory i znalazl jakiejs wejscie w skale i zszedl na dol ponoc spora odleglosc to byla moze jakies min 10km ale nie jestem pewien na koncu tego tunelu bylo zielone swiatlo jak zszedl to ujrzal zielonych ludzi co z czegos tam ubolewali czy plakali i dali mu jakis kamien co potrafil drazyc tunele w ziemi i wogle mial jakies ciekawe wlasciwosci. Kolejna Historia to dotyczyla pewnego dzieciaka w Wielkiej Brytani co chyba wlazl w jakas dziure i tak zlazil w dol wszyscy go szukali i niepamietam po ilu dniach go znalezli to co on opowiadal swoim rodzicom to sie w glowie niemiesci. Opowiadal o Podziemnym swiecie gdzie sa zupelnie inne rosliny, zwierzeta i bodajrze ludzie sa tacy sami tylko ze ich kolor skory byl zielony. No i niemozna zapomniec o jeszcze jednej histori ktora sie przydarzyla kilka set lat temu gdzie podczas pewnego slonecznego dnia podczas zniw ludzie zobaczyli dwoje dzieci ktore im sie przypatrywaly zaa krzakow byla bodajrze dziewczynka i chlopiec. Dziewczynke ponoc czegos tam nauczono chlopiec natomiast zmarl. To tyle jesli powstal z tego mojego postu OT to przepraszam odrazu. Napisalem to jesli ktos by niewiedzial o co chodzi z tymi zielonymi ludzmi i dziecmi.
  • 0

#4

GreenMadman.
  • Postów: 10
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

No dobra dobra a wracając do tych dzieciaków wychowanych przez zwierzęta. ja nie wiem czy to jest w_porządku zabierać je z_powrotem do ludzi. Przecież dla nich to jest zupełnie inny świat i jak widać nie za bardzo pasował im bo umierali w bardzo młodym wieku ...
  • 0

#5

może tak może nie.
  • Postów: 504
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zjawisko, jak nazwał je autor artykułu, "dzikich dzieci", zostało dość dobrze opisane i wytłumaczone przez naukę. Ta specyficzna odmiana atawizmu zdaje się istnieć od zawsze, często przejawiając się w mitologiach rożnych kultur. Co ciekawe, taka "burzliwa przeszłość" była często atrybutem przyszłych władców i bogów. Nie tylko założyciele Rzymu byli wychowankami dzikich zwierząt. Mitologicznych władców Ameryki wychowywały orły, zaś Zeusa wychowała koza Amaltea.
Przyczyna pojawiania się "dzikich dzieci" ma naturę czysto biologiczną. Samice zwierząt, które zakradają się do ludzkich siedlisk, aby wykraść z nich niemowlaka, to najczęściej osobniki tuż po stracie własnego potomstwa. Instynkt macierzyński jest w tym wypadku tak wielki, że samica myszy domowej, potrafi opiekować się kawałkiem materiału, traktując je jak własne potomstwo. Co tu mówić o ludziach wychowywanych przez wilki, czyż kobiety w późnym wieku, ubierając swoje koty w sweterki, nie traktują je niczym prawdziwe dzieci? Z punktu widzenia etologii, zachowanie te niczym nie różni się od zwierząt wychowujących ludzkie dziecko.
Nieciekawe rysują się perspektywy takiego szkraba. Wychowywanie przez zwierzęta powoduje zmiany neurologiczne w mózgu, przez co przywrócenie takiego malca na łono cywilizacji, kończy się najczęściej jego śmiercią. Tak jak udomowione zwierze nie poradzi sobie na wolności, (proces domestykacji, czyli udomowienia, powoduje zmiany fizjologiczne), tak "zdziczałe dziecko" niebywale trudno przystosować do życia wśród ludźmi.
  • 0

#6

wielki_mis.
  • Postów: 57
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Oglądałem niedawno program o "dzikich dzieciach" na National Geographic.
Byłe podane różna przypadki też zamieszczone w tym temacie.
Był też przypadek 4-letniego chłopca który niby był wychowywany przez małpy.
Jednak naukowiec - specjalista od zachowań małp badający ten przypadek,nie wierzył w to.
Tłumaczył że one tylko go tolerowały a nigdy nie przyjęły do grupy.
Przeżył tylko dlatego że jadł resztki ich pożywienia. Z biegiem czasu upodobnił się z zachowaniem do tych małp.
I gdy go odnaleziono było bardzo trudno dostosować do życia w cywilizacji.
Tylko dziki małżeństwu które go adoptowało nauczył się mówić i żyć w społeczeństwie.
Jednak nadał ma trudności z nauką .Jest już nastolatkiem a wciąż chodzi z małymi dziećmi do szkoły.
  • 0

#7

Yuna.
  • Postów: 115
  • Tematów: 5
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ja widziałam kilka lat temu film o takich przypadkach.
Jedna mała dziewczynka uciekła od rodziców alkoholików i ukryła się w budzie tuląc się do mieszkającego tam psa.
Cóż, podobno ów pies zajął się nią, a dziewczyna nabrała dziwnych cech.
(Chodziła na czworakach, wyła, szczekała, była agresywna)
Gdy ją znaleziono miała zepsutą psychikę i z ledwością nauczyła się mówić.
Myślę, że do dziś ma problemy.
  • 0

#8

L&M.
  • Postów: 195
  • Tematów: 20
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ma ktoś Torrents do filmu ??
  • 0

#9

Kasalagupagu.
  • Postów: 163
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

kiedys kolezanka oowiadala mi o dzieciach ktore wlasnie wychowaly psy i sie porozumiewaly z tymi psami jak by tez byly tego gatunku..
  • 0

#10

Laspientas.
  • Postów: 74
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

"Chłopiec wilkołak uciekł z moskiewskiej kliniki

Rosyjska policja odnalazła "chłopca wilkołaka" wychowywanego w lesie w centralnej Rosji przez wilki. Dzień po tym, jak zabrano go z lasu, wymknął się z kliniki, do której go przewieziono i przebywa gdzieś na terenie Moskwy. Lekarze ostrzegają, że może być niebezpieczny. Zachowuje się zupełnie jak wilk. Szokującą historię opisuje serwis Dailymail.co.uk."

KLIK


Co się dzieje w tej rosji?! Ludzie odgryzaja ludziom ręce a teraz wilkołaki jeszcze biegają. :o
  • 0

#11

Lerlitz.
  • Postów: 229
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

za duzo vodki :) hah ta historia skojarzyła mi sie odrazu z Tarzanem xD :D jestem ciekaw jak przezyl te srogie rosyjskie zimy ;)
  • 0

#12

Millowisck.
  • Postów: 257
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

coś w tej Moskwie ostatnio ciekawe rzeczy się dzieją, przypomniał mi się fil " Straż Nocna ", pierw kanibale na cmentarzu a teraz to
  • 0

#13

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Rosja to już jedna wielka dżungla. Nie dziwię się, że mają aż tak ujemny bilans urodzeń. Kto by chciał skazywać własne dziecko na życie w takim kraju :P
  • 0



#14

Fanatyk.
  • Postów: 131
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

@up

Rodzice wolą oddać dzieci pod opiekę zwierzętom aby nie musiały się martwić losami swego kraju :P W Polsce też tak niedługo będzie.
  • 0

#15

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Żeby nie zakładać osobnego tematu, pozwolę sobie "podpiąć" się pod ten, już istniejący (chociaż mocno zakurzony).

 

Znalazłem dzisiaj informację zatytułowaną:

 

Kosztowne fałszerstwo

Misha Defonseca, autorka fałszywych wspomnień o tym, jak rzekomo podczas II wojny światowej wychowywały ją wilki, musi zwrócić wydawcy 22,5 mln dolarów.

Niezwykła historia Defonseca została opublikowana prawie 20 lat temu pod tytułem "Przeżyć z wilkami" ("Misha: A Mémoire of the Holocaust Years"). Autorka opisuje, jak - kiedy miała zaledwie sześć lat - naziści aresztowali jej rodziców, ona zaś wyruszyła piechotą przez Belgię, Niemcy i Polskę, by ich odnaleźć, żywiąc się kradzionymi resztkami jedzenia, aż zaadoptowało ją stado wilków. Twierdziła również, że zastrzeliła w samoobronie hitlerowskiego żołnierza.

Wspomnienia okazały się wielkim bestsellerem, a Francuzi nakręcili na ich podstawie film. Jednak w 2008 roku wyszło na jaw, że cała historia została sfabrykowana.

 

Więcej można przeczytać pod tym linkiem.

 

Zacząłem szukaćw temacie dzieci wychowywanych przez wilki i znalazłem ciekawy artykuł, którego (jak mi się zdaje) nie było jeszcze na forum, chociaż w tekście Eurego, we fragmencie o indyjskim chłopcu wychowanym przez niedźwiedzicę widać bardzo wyraźne podobieństwa, do opisanego poniżej przypadku.

Pytanie - która wersja historii jest prawdziwa?

 

Chłopiec wychowany przez wilki

Autor: Adam S. Hollanek
WEEK697,_Hollanek,_foto_540_405_80_c1_ce
 
Czasami nawet jadł z talerza i pił wodę z kubka zupełnie dobrowolnie – opowiadała siostra Estella.
Foto: Archiwum
 
Shamdev (Shamdeo) –„Ciemnoskóry" został znaleziony w 1981 roku w Himalajach. Jego nogi drżały, a kroki były chwiejne, kiedy skulony i spłoszony poruszał się wzdłuż bielonych murów zakładu.

Ostre słoneczne światło męczyło go i wyglądał, jakby się wahał, czy schować się w jakieś zacienione miejsce, czy też iść prosto przed siebie, jak inne dwunożne istoty. Nie był zmęczony, lecz jego oczy nie wykazywały ludzkich reakcji i uczuć. Zachowywał się jak zwierzę, dzikie zwierzę schwytane do niewoli. Shamdev był dzieckiem wychowanym przez wilki!
Historia ta zdarzyła się w latach 80., jeszcze za życia Matki Teresy. Dzieckiem znalezionym w zaroślach, które było prawdopodobnie wychowane przez wilki, zajęły się Siostry Miłosierdzia. Dzikie dzieci czy też wilcze dzieci – to dzieci egzystujące w społecznej izolacji, wychowywane przez zwierzęta lub posiadające jedynie pośredni kontakt z ludźmi (np. dzieci trzymane w niewoli i nie kontaktujące się z innymi ludźmi). Literackim przykładem dzieci wilczych są Romulus i Remus z początków starożytnego Rzymu lub Mowgli z powieści Kiplinga.
Dzikie dzieci mają problemy z opanowaniem ludzkiej mowy. Istnieje hipoteza stworzona przez Erica Lenneberga, że ludzkie dziecko przechodzi w swym rozwoju okres, kiedy zdolne jest przyswoić sobie język z niezwykłą łatwością. Ten optymalny okres kończy się jednak z wejściem w wiek dojrzewania i człowiek, który swej szansy opanowania mowy nie wykorzystał przed mniej więcej dwunastym rokiem życia, traci ją bezpowrotnie.
Shamdev – „Ciemnoskóry" został znaleziony w 1981 r. w Himalajach i opiekujące się nim Siostry Miłosierdzia w Lucknow, małej miejscowości położonej w północnych Indiach, 15 mil na południe od Nepalu, nie miały wątpliwości, że został wychowany przez wilki. Zakład, w którym chłopiec znalazł schronienie, prowadzony był przez znaną na całym świecie laureatkę pokojowej Nagrody Nobla, Matkę Teresę.
Shamdev został znaleziony przez Nara Singha, naczelnika osady, w odległości około 20 mil od Lucknow. Singh wracał właśnie do wioski, kiedy usłyszał pisk z bambusowych zarośli. Sądząc, że to porzucone szczenię, Singh podszedł ostrożnie. Jego oczom ukazał się przedziwny widok. Na ziemi mały chłopiec bawił się z wilczętami. Miał bardzo ciemną skórę i był niewiarygodnie brudny. Jego paznokcie były długie, grube i zakrzywione jak pazury, a włosy zwisały na plecy, poplątane i zlepione w strąki.
Wilczęta i chłopiec dostrzegli Singha i czmychnęli w panice. Mimo że chłopiec sprawnie poruszał się na czworakach, nie dorównywał w biegu małym wilczkom. Singh dogonił więc chłopca, który schwytany stawiał silny opór. Bił rękami i wierzgał desperacko nogami wokół siebie. Udało mu się także ugryźć Nara Singha w rękę.
Związawszy chłopca, Singh zdołał w końcu wsadzić go na swój rower i zabrać do miasta. Nar Singh ochrzcił chłopca imieniem Shamdev, co znaczy „Ciemnoskóry". Na początku Shamdev panicznie bał się ludzi. Lubił przebywać tylko z wiejskimi psami. Nie znosił słonecznego światła, a w zacienionym i chłodnym miejscu miał zwyczaj zwijać się w kłębek jak pies lub wilk. W nocy stawał się niespokojny i mieszkańcy wsi zmuszeni byli krępować go, żeby nie pobiegł za szakalami, które wyły i polowały nieopodal wioski.
Shamdev reagował bardzo gwałtownie na krew. Jeśli ktoś się skaleczył, chłopiec wyczuwał zapach krwi z dużej odległości i rzucał się przed siebie. Łapał także kurczęta i zjadał je jeszcze żywe, wraz z wnętrznościami. Kiedy wieśniacy ubrali go, strasznie się rozzłościł i natychmiast wszystko z siebie zrzucił. Nie chciał jeść żadnych przyrządzonych potraw ani pić ze szklanki czy kubka. Jeśli natomiast dostał surowe mięso i wodę w miseczce, łykał łapczywie mięso kęsami, a wodę chłeptał językiem.
Stopniowo udało się jednak Singhowi nauczyć chłopca jedzenia normalnych potraw, a nawet warzyw. Po sześciu miesiącach Shamdev potrafił już stać na dwóch nogach, a po ponad dwóch latach umiał wykonywać proste czynności, na przykład przynieść trochę siana. Shamdev wydawał się już powoli przyzwyczajać do swego nowego życia, gdy zobaczył go pewien duchowny. Skontaktował się z organizacją Matki Teresy i zakonnice z Lucknow postanowiły zaopiekować się chłopcem.
– Kiedy Shamdev tu przybył, stało się z nim coś dziwnego – relacjonowała siostra Estella ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia. – Shamdev znów stał się „chłopcem-wilkiem”.
Nie chciał nosić ubrania, ugryzł siostrę, kiedy chciała go wykąpać, i nie jadł przyrządzonych posiłków. Lecz w końcu uspokoił się. Cierpliwa troskliwość sióstr sprawiła, że chłopiec wkrótce poczuł się lepiej w swoim nowym domu.
Mimo wszystko, nadal pozostawał bardziej wilkiem niż człowiekiem. Można to było zauważyć zwłaszcza wtedy, kiedy przywódca psiego stada zaczynał szczekać. Reakcja Shamdeva była natychmiastowa. Jego szczupłe ciało i chude członki drżały z zapału i energii, kiedy unosił głowę do góry i obnażał przerażająco ostre i spiczaste zęby, które mogły służyć tylko do jednego – do rozrywania zdobyczy na kawałki. Z gardła tego małego chłopca wydobywało się głuche warczenie, które szybko przechodziło w głośne wycie. Z niewiarygodną szybkością i zręcznością, w ciągu zaledwie paru sekund, Shamdev zbliżał się do zagrody dla psów. Jego niezdecydowanie znikało i chłopiec energicznie rzucał się na siatkę ogrodzenia. Bez cienia strachu ujadał w stronę ogromnego przywódcy stada. Ten wielki pies milkł natychmiast i z pewnym respektem spoglądał na małego chłopca. Wyglądało to tak, jakby się wzajemnie rozumieli.
– Tak było za każdym razem – opowiadała siostra Estella.
Zakonnice nie zamierzały go jednak do niczego zmuszać. Wierzyły, że może się jeszcze wiele nauczyć. Chciały mu pomóc i pozwolić, aby wszystko przyszło w swoim czasie.
Czy to naprawdę jest możliwe, aby zwierzę mogło wychować dziecko? Skąd wzięło się w lesie? Czyżby rodzice je tam porzucili? W Indiach pierwszy podobny przypadek odnotowano w 1867 roku. W ciągu następnych lat liczba raportów o „dzikich dzieciach” stale rosła. Nazwa ,,chłopiec-wilk" rozpowszechniła się dzięki dziecku o imieniu Remu. Chłopiec ten został znaleziony na stacji kolejowej w Lucknow 16 lat temu. Próby „uczłowieczenia" go przez lekarzy śledziła cała prasa. Remu także był bardzo agresywny, kiedy go znaleziono. Warczał i wierzgał dookoła siebie, jeśli tylko ktoś się do niego zbliżył. Lekarze z Lucknow znaleźli na jego ciele liczne ślady i blizny po ugryzieniach i określili je jako pochodzące od zwierząt. Remu nie chciał pić mleka z kubka, ale za to chłeptał je z miseczki. Nie jadł także przyrządzonych potraw, lecz kiedy pokazano mu surowe mięso, drżał i skakał, dopóki go nie dostał. Podobnie jak inne ,,dzieci-wilki”, nie bał się dużych psów, lecz podbiegał do nich i zaczynał się bawić. Remu przebywał zamknięty w szpitalu pod nadzorem lekarzy i innych ekspertów, którzy próbowali nauczyć go mówić i zachowywać się w normalny sposób. W końcu jednak zaczął chorować i ogarnęła go apatia. Leżał w łóżku zwinięty w kłębek, jak umierające zwierzę, i krzyczał żałośnie. Zmarł po sześciu latach pobytu w szpitalu, nie wypowiedziawszy ani jednego słowa. Ten ,,chłopiec-wilk” zabrał swą tajemnicę do grobu.
Shamdeva traktowano zupełnie inaczej. Zakonnice nie zmuszały go do zachowywania się w jakiś określony sposób. Shamdev po pewnym czasie był chętny do współpracy. Przywiązał się zwłaszcza do dwóch osób, do których od czasu do czasu uśmiechał się.
– Czasami nawet jadł z talerza i pił wodę z kubka zupełnie dobrowolnie – opowiadała siostra Estella. – Podnosi ręce zwrócone dłońmi do siebie w hinduskim geście powitania. Gestu tego nauczył się obserwując innych i widocznie zrozumiał, co on oznacza.
Niestety tajemnica Shamdeva nigdy nie została odkryta, chłopiec nie był w stanie nauczyć się mówić a jego język migowy nie pozwolił na dokładne poznanie jego historii. Chłopiec zmarł 18 lutego 1985 roku.

 

źródło

 

 


  • 4




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych